25-lecie papieskiej pielgrzymki i koronacja obrazu Pani Gniezna, 12.06.2022 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 25-lecia drugiej pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Gniezna oraz koronacji obrazu Matki Bożej Pocieszenia Pani Gniezna, 12 czerwca 2022, kościół franciszkanów pw. Wniebowzięcia NMP w Gnieźnie.

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,

W piątek, 3 czerwca minęło dwadzieścia pięć lat od drugiej pielgrzymki świętego Jana Pawła II do Gniezna. Papież przybył wtedy do nas, aby wraz z nami przeżywać milenium męczeńskiej śmierci naszego Patrona, świętego Wojciecha, Biskupa i Męczennika. Ojciec Święty swoją obecnością przypomniał nam wtedy, że męczeńska krew świętego Wojciecha, zmieszana z krwią innych polskich męczenników, leży u fundamentów Kościoła i państwa na ziemiach piastowskich. Wskazał także, że wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce. Święty Wojciech jest bowiem ciągle z nami. Pozostał w piastowskim Gnieźnie i pozostał w powszechnym Kościele otoczony chwałą męczeństwa. Z świadectwa męczeńskiej śmierci naszego Świętego Patrona – jak podkreślał jeszcze papież – czerpała i czerpie nie tylko Polska, ale też Europa. Dlatego – jak może jeszcze pamiętamy – Ojciec Święty nazwał wówczas naszego Świętego Biskupa i Męczennika wielkim patronem jednoczącego się kontynentu. Wskazując zaś na duchowe korzenie Europy kształtowanej przez różnorodność tworzących ją tradycji i kultur, przypomniał, że choć ta różnorodność jest niewątpliwie jej wielkim bogactwem, to zasadniczy zrąb jej tożsamości jest zbudowany na chrześcijaństwie. I stąd powtórzmy dziś, po dwudziestu pięciu latach, jeszcze raz za Janem Pawłem II dobrze znane nam wszystkim przypomnienie, że nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. I że mądra, wytrwała, cierpliwa i solidna budowa naszego wspólnego europejskiego domu, to w istocie budowa z cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej, będącej owocem miłości Boga. O taką właśnie rzeczywistość – wskazywał nam wtedy w swej jubileuszowej homilii Jan Paweł II – zabiegał święty Wojciech i za taką przyszłość oddał swoje życie. Widomym znakiem papieskiej obecności pośród nas, czyli swoistą pamiątką tej papieskiej pielgrzymki, jest ponownie od tego czasu obecna w naszej Bazylice Prymasowskiej i przez niego wówczas poświęcona replika przepięknego baldachimu nad trumienką świętego Wojciecha i własnoręczny papieski podpis złożony na odrestaurowanym symbolicznym grobie świętego Męczennika. Sam papież wskazując na te znaki dodał jeszcze, że Polsce również pozostawia w darze koronowane wizerunki Matki Bożej. A wśród nich właśnie ten gnieźnieński, przed którym dziś, tutaj, w klasztorze Ojców Franciszkanów stoimy, obraz Matki Bożej Pocieszenia – Pani Gniezna. Ten czcigodny wizerunek Matki Bożej zwanej Panią Gniezna, który od ponad 300 lat gromadzi przy sobie wiernych mieszkańców naszego miasta i okolicy, doznających w tym sanktuarium przez Jej wstawiennictwo wielu łask, jest dla nas wszystkich źródłem pociechy i umocnienia. Przypomina nam – jak wyznał kiedyś na Jasnej Górze papież Franciszek – że tutaj Maryja oferuje nam swoją bliskość i pomaga nam odkryć, czego brakuje do pełni życia. Bo Ona chce nas strzec razem, wszystkich razem!

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Przeżywana dziś przez nas w liturgii uroczystość Najświętszej Trójcy otwiera nas na bliskość Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Ojca, Syna i Ducha Świętego. Za papieżem Franciszkiem powtarzamy, że to nie jest żadna łamigłówka teologiczna czy jedynie jakaś gra słowna, ale wspaniała tajemnica bliskości Boga. Trójca mówi nam – wyjaśnia papież – że nie mamy Boga samotnego, wysoko, w niebie, odległego i obojętnego; nie, On jest Ojcem, który dał nam swojego Syna, który stał się człowiekiem takim jak my i który, żeby być jeszcze bliżej nas, żeby nam pomagać znosić ciężary życia, posyła nam swojego Ducha. On, który jest Duchem – tłumaczy nam jeszcze dalej papież – wnika w naszego ducha i tak pociesza nas od środka, wnosi w nasze wnętrze czułość Boga. Z Bogiem ciężary życia nie pozostają na naszych barkach – Duch, którego wspominamy za każdym razem, ilekroć robimy znak krzyża, właśnie, gdy dotykamy ramion, przychodzi, by dać nam siłę, dodać nam otuchy, by podtrzymywać ciężary. On jest bowiem specjalistą od wskrzeszania, od podnoszenia, od odbudowywania. Więcej siły potrzeba do naprawiania niż do budowania, do rozpoczynania na nowo niż do zaczynania, do jednania się niż do zgodnego życia. To jest moc, którą daje nam Bóg. Kto do Niego przychodzi nie traci otuchy, idzie naprzód – zaczyna od nowa, próbuje na nowo, odbudowuje. Potrafi rozpocząć na nowo, podjąć kolejną próbę, ruszyć i iść dalej. I choć to prawda, że uroczystość Najświętszej Trójcy mówi nam o Bogu i pozwala wyznawać wiarę, że nasz Bóg jest w Trójcy Świętej Jedyny, to mówi też zaraz i o nas. Przypomina nam, w jaki sposób jesteśmy wszyscy objęci tym działaniem Pan Boga, Stworzyciela świata i człowieka, naszego Zbawiciela i Odkupiciela, i Ducha Świętego, który został nam od Ojca przez Syna posłany. Bo to właśnie Duch Święty – jak powie papież Franciszek – przez chrzest włączył nas w serce i życie samego Boga. Włączył nas w komunię miłości Ojca i Syna. Włączył nas w rodzinę Bożą, bo Bóg – użył papież kiedyś i takiego, dla nas chyba bardziej jeszcze zrozumiałego, obrazu – jest „rodziną”, składającą się z trzech Osób, które miłują się tak bardzo, że tworzą jedno. Ta wyjątkowa „boska rodzina” – tłumaczył dalej – nie jest zamknięta w sobie, ale jest otwarta, objawia się w stworzeniu i historii, i wkroczyła w świat ludzi, żeby wezwać wszystkich do włączenia się w nią. My bowiem stworzeni na obraz i podobieństwo samego Boga, którzy – jak nam dziś zwiastował w drugim czytaniu święty Paweł – zostaliśmy usprawiedliwieni dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, który przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, dał nam dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej, w Duchu Świętym mamy przystęp do Ojca, i jesteśmy prawdziwie dziećmi Bożymi, synami w Jednorodzonym Synu Jezusie Chrystusie, i uczestnikami tej samej miłości prawdziwie rozlanej w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany. Wszystko więc, co nas tak naprawdę wiąże i łączy między sobą nie pochodzi z naszego własnego działania. Nie jest wytworem i owocem jakiś naszych wzajemnych uzgodnień czy ustaleń i woli, że chcemy w ten sposób, a więc razem, iść do Boga. Nie jest też oparte na jakichś naturalnych więzach pokrewieństwa między nami. To nasz udział w życiu Trojjedynego Boga, w który przez wiarę i chrzest święty, zostaliśmy kiedyś wprowadzeni. Chrzest, będąc naszym odrodzeniem z wody i Ducha Świętego, dał nam przynależność do Boga. Uczynił nas prawdziwie uczestnikami życia Trójcy świętej. Co więcej – jak przypomni nam w swych chrzcielnych katechezach papież Franciszek – zanurzając nas w Chrystusie, uczynił nas także członkami Jego Ciała, członkami Kościoła. Nie jesteśmy więc wyizolowani – mówił papież – jesteśmy członkami Ciała Chrystusa, którym jest Kościół i uczestnikami Jego misji w świecie. Stąd dziś, dziękując za to maryjne sanktuarium, dziękując za obdarowanym papieskimi koronami łaskami słynący Obraz Matki Bożej Pocieszenia, Pani Gniezna, stajemy razem jako Kościół Gnieźnieński, uwielbiając Boga przez Maryję i dziękując Mu, za naszą obecność i przynależność do Kościoła, Ciała Chrystusa, za nasze włączenie do wspólnoty dzieci Bożych, za nasz udział w życiu samego Boga, w życiu Trójcy Świętej, i za tę wspólnotę, z to święte miejsce.

Drodzy Siostry i Bracia!

Obecność świętego Jana Pawła II dwadzieścia pięć lat temu i słowa, które nam pozostawił, a także ten niezwykły dar koronacji papieskimi koronami Pani Gniezna są dla nas nie tylko przypomnieniem, jakąś żywą pamiątką po tym Świętym Papieżu, ale i zachętą do pójścia dalej drogą, którą nam wskazał. Chciałbym, także w sytuacji, w której wciąż jesteśmy i którą wciąż z bólem przeżywamy, widząc okrucieństwo i przedłużające się cierpienie naszych Sióstr i Braci w Ukrainie, za Janem Pawłem II wam wszystkim i sobie powtórzyć: potrzebna jest nam gotowość. Tak mówił Papież, tutaj, w Gnieźnie, dwadzieścia pięć lat temu i wyjaśniał, że trzeba być wciąż czujnym i gotowym, by nie wznosić, by nie budować w nas samych, w naszych sercach murów zrodzonych z lęku i agresji, z braku zrozumienia dla innych ludzi, z egoizmu politycznego czy gospodarczego. Takie mury są – jak dokładnie tłumaczył Jan Paweł II – objawem kryzysu chrześcijańskiej samoświadomości, a więc zrozumienia i przyjęcia ze wszystkimi konsekwencjami właśnie tego, że jesteśmy chrześcijanami, że należymy do Chrystusa. Ale nie wystarczy być tylko uważnym i czujnym na zło. Jan Paweł II mówił przecież, że teraz my mamy z nową mocą podjąć dzieło ewangelizacji, za które oddał życie święty Wojciech. Tym, którzy zapomnieli o Chrystusie i jego nauce, pomóżmy odkryć Go na nowo – wołał do nas. Oto jego apel, oto papieskie wezwanie, wypowiedziane tutaj, w Gnieźnie, dwadzieścia pięć lat temu. I jeszcze konkretne wskazanie, jak to zrobić – przypomnę – gdy dostrzegą w naszym życiu świadectwo chrześcijańskiej miłości, miłosierdzia i świętości. Nasze świadectwo. Przekonujące świadectwo. Wiarygodne świadectwo. Świadectwo służby, miłości i jedności.

Drodzy Moi!

Papieska koronacja to dla nas niewątpliwie przywilej i zaszczyt. To radość i wdzięczność, że mamy tutaj, w Gnieźnie Obraz Matki Bożej – Pani Gniezna ukoronowany przez Świętego Jana Pawła II. To jednak również zobowiązanie: do miłości i czci dla naszej ukoronowanej Patronki i pójścia za Nią drogą służby. Ona – jak nas wciąż uczy papież Franciszek – nie jest władczynią i głównym bohaterem, ale Matką i służebnicą. Prośmy więc o łaskę, abyśmy sobie przyswoili Jej wrażliwość, Jej wyobraźnię w służbie potrzebującym, piękno poświęcenia swojego życia dla innych, bez szukania pierwszeństwa i dzielenia. Matko Pocieszenia, Pani Gniezna, Ukoronowana Patronko nasza, módl się za nami! Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter