25-lecie Archidiecezjalnego Domu Księży Seniorów, 4.01.2023 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 25-lecia Archidiecezjalnego Domu Księży Seniorów w Gnieźnie, 4 stycznia 2023, kaplica ADKS.

Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Kochane Siostry Zakonne,
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Droga Wspólnoto Archidiecezjalnego Domu Księży Seniorów,

W tych szczególnych dniach, gdy Pani z Jasnej Góry w swym Obrazie Nawiedzenia, gości w murach domu księży seniorów, chcemy właśnie w Jej obecności wypowiedzieć Bogu wdzięczność za dwadzieścia pięć lat istnienia tego domu. Historia domu dla księży seniorów naszej archidiecezji związana jest z błogosławionym Stefanem Wyszyńskim, Prymasem Tysiąclecia. To On w liturgiczne wspomnienie świętego Wojciecha, patrona naszej archidiecezji i całej Polski, 23 kwietnia 1968 roku wydał dekret ustanawiający w Wągrowcu Archidiecezjalny Dom Zasłużonego Kapłana. Po dwudziestu dziewięciu latach działalności w murach pocysterskiego klasztoru, przestał istnieć dom księży seniorów w Wągrowcu i na przełomie czerwca i lipca 1997 roku, ówcześni księża seniorzy, czyli dziewięciu kapłanów zamieszkało w nowo wybudowanym domu w Gnieźnie. 24 października 1997 roku arcybiskup Henryk Muszyński dokonał uroczystego poświęcenia tego domu. Wiemy, że samą inicjatywę zbudowania w Gnieźnie domu dla księży seniorów i przeniesienia seniorów z Wągrowca w bardziej godziwe, dostosowane już do nowych możliwości, warunki podjął jeszcze ówczesny nasz arcybiskup, kardynał Józef Glemp. Arcybiskupowi Henrykowi przypadło dokończenie zapoczątkowanego dzieła i samo przeniesienie naszych seniorów z Wągrowca do Gniezna. Dziś, w tej wspólnocie mieszkańców, chcemy dziękować Bogu za wysiłki wszystkich naszych poprzedników na Stolicy Prymasowskiej zmierzające do zapewnienia jak najbardziej godziwych warunków dla naszych kapłanów seniorów. W tej trosce swój udział mieli wszyscy kapłani naszej archidiecezji, którzy swoimi ofiarami wspierali dzieło budowy nowego domu dla księży seniorów. Dziś jest ku temu dobra okazja, aby jeszcze raz serdecznie podziękować, zarówno za ten etap wspólnego wznoszenia tego domu, jak i za wszystkie wysiłki i wsparcie udzielane nam przez te minione dwadzieścia pięć lat, byśmy mogli dom utrzymać i by nasi kapłani seniorzy mogli znajdować w nim nadal godne warunki na tym etapie ich kapłańskiego życia i posługi. Chcę więc serdecznie podziękować za troskę całej naszej archidiecezji, jej instytucji centralnych, a zwłaszcza za ten codzienny trud i wysiłek kolejnych dyrektorów tego domu, wspartych samarytańską posługą tak drogich nam Sióstr Elżbietanek oraz całego, coraz szerszego grona osób świeckich. Niech Bóg będzie uwielbiony w tym wszystkim, co na co dzień czynicie dla naszych drogich barci – kapłanów seniorów i niech Jego błogosławieństwo, o które wszyscy prosimy u progu tego nowego roku, przez Tą, którą zmarły w tych dniach Ojciec Święty Benedykt XVI nazywał błogosławioną i błogosławiącą, obficie dziś spłynie na każdą i na każdego z was. Z Nią, przez Nią i w Niej chcemy dziś poznać i przyjąć błogosławieństwo Boże!

Moi Drodzy!

O obecności Maryi w życiu Jezusa i Jego uczniów, a więc także w życiu Chrystusowego Kościoła, przypomina nam dzisiejsza Janowa Ewangelia. Święty Jan opisując samo wydarzenie w Kanie Galilejskiej i ukazując w nim – jak zaznaczył i wskazał – początek, a więc pierwszy ze znaków, jakie uczynił Jezus – mówi nam krótko: była tam Matka Jezusa. Wzmianka o Jej obecności na weselu w Kanie Galilejskiej nie dotyczy tylko samego udziału Maryi w tym, co się tam wówczas zdarzyło. Przywołanie tej matczynej obecności przez Ewangelistę otwiera przed nami przestrzeń wiary, która przypomina nam, że Maryja od samych początków jest obecna w życiu Jezusa i Jego uczniów. Jest z Nim i z nimi, choć ukazując ziemską drogę Jezusa i uczniów, Ewangeliści tak rzadko Ją wspominają. Ona jednak jest obecna, tak jak dziś, tutaj, w znaku swego Cudownego Jasnogórskiego Wizerunku jest również pośród nas obecna. Będąc więc Matką Jezusa i naszą Matką, błogosławiona i błogosławiąca – jak przypominał nam papież Benedykt XVI – sama staje się dla nas błogosławieństwem Bożym. Przynosi nam – jak tłumaczył zamarły papież – światło Boże i dodaje nam odwagi, abyśmy tak jak Ona powiedzieli „tak” woli Bożej, nawet wtedy, gdy jest niezrozumiała i trudna, w głębokim przekonaniu, że ta wola jest zawsze dobra. W Niej i przez Nią możemy rozpoznać przecież i przyjąć dobroć naszego Boga, który wybierając Ją na Matkę Swego Jednorodzonego Syna, sprawił, że za sprawą Ducha Świętego, przyjął z Niej ciało i stał się człowiekiem. Jest to zasadnicza prawda wiary – przypomniał nam w tym roku w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi papież Franciszek – ale przede wszystkim – jak zaraz dodał sam papież – jest to przecież wspaniała wiadomość: Bóg ma Matkę, a zatem związał się na zawsze z naszym człowieczeństwem, jak syn z matką, do tego stopnia, że nasze człowieczeństwo jest Jego człowieczeństwem (…) To właśnie uczynił Bóg rodząc się z Maryi: okazał swoją konkretną miłość do naszego człowieczeństwa, obejmując je prawdziwie i w pełni (…) Bóg nie kocha nas słowami, ale czynami; nie z góry, z daleka, ale z bliska, z wnętrza naszego ciała, bo w Maryi Słowo stało się ciałem, bo w łonie Chrystusa wciąż bije serce z ciała, pulsujące dla każdego z nas.

Moi Kochani!

Matka Boża, Święta Boża Rodzicielka Maryja, Bogurodzica – jak nazywamy i przyzywamy Ją w czasie całego pielgrzymowania w naszej archidiecezji Jej Jasnogórskiej Ikony – przypomina nam więc o miłości Boga, jaka w Jezusie Chrystusie, Jej Boskim Synu, ukazała się wobec każdej i każdego z nas. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma do nas. On pierwszy nas umiłował i swojego Syna wydał za nas. Z tej miłości jesteśmy. W tej miłości mamy swój udział. I tej miłości, także przez nasze życie i kapłańską posługę, służymy. To dla niej oddaliśmy i oddajemy nasze życie, nasze kapłańskie dłonie i nasze serca. Ona nigdy się nie kończy i nie mija. Nie jest bowiem związana jedynie z tym, co czynimy, ale nade wszystko z tym, kim jesteśmy. Ona nam wciąż przypomina – jak wyjaśniał nam papież Benedykt XVI – że jest miłością zdolną ofiarować siebie, aby podnieść człowieka i go zbawić. I z tego pierwszeństwa miłowania ze strony Boga, może, jako odpowiedź, narodzić się miłość również w nas. I więcej jeszcze – jak tłumaczył zmarły papież – że mogę kochać w Bogu i z Bogiem również innego człowieka, którego w danym momencie, że nawet nie znam lub do którego nie czuję sympatii. Nie patrzę bowiem na drugiego tylko moimi oczyma i przez moje uczucia, ale oczyma Chrystusa. On zaś ukazuje mi wciąż swe serce przebite z miłości do nas na krzyżu. Od tego spojrzenia chrześcijanin znajduje drogę swego życia i miłości.

Drodzy Moi!

Dziękując dziś tutaj, przy Matce i wobec Matki, za ten dom i za tę wspólnotę, prośmy, abyśmy w Jej słowach, które wciąż brzmią dla nas niczym Jej testament z Galilejskiej Kany: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie, odnajdywali wezwanie i zaproszenie do miłości, miłości Boga i siebie nawzajem. Są one bowiem w swej istocie – mówił papież Benedykt – jednym przykazaniem. Obydwie zaś czerpią z miłości pochodzącej od Boga, który pierwszy nas umiłował. Z Maryi i przez Maryję dał nam swego Syna. W Niej i przez Nią nas umiłował. Bóg – powie jeszcze raz papież Benedykt – chciał być taką istotą, która skazana jest na matkę, skazana na bezpieczną miłość człowieka. Chciał być istotą skazaną na innych, aby w ten sposób wzbudzić w nas miłość, która nas oczyszcza i nas zbawia.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter