105. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego, 27.12.2023 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 105. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego, 27 grudnia 2023, katedra gnieźnieńska.
Umiłowani Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Szanowni Przedstawiciele Władz Samorządowych i Miejskich,
Członkowie Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego,
Poczty Sztandarowe i Wszyscy, których te poczty reprezentują,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Obchodzimy 105. rocznicę rozpoczęcia Powstania Wielkopolskiego. Po południu, 27 grudnia 1918 roku, w Poznaniu Polacy chwycili za broń, aby odzyskać utraconą wolność i niepodległość. Swoistym impulsem i iskrą, która rozpaliła i podsyciła tlące się w sercach i umysłach Wielkopolan pragnienie wolności, stał się przyjazd do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego i kilku oficerów alianckich. Poznań już od początku grudnia, od zwołania obrad Sejmu dzielnicowego, także w swej zewnętrznej scenerii, przywoływał już i jakby zapowiadał jutrzenkę wolności. Ulice miasta przedstawiały widok nieprawdopodobny – jak napisał w swoich Wspomnieniach bezpośredni świadek tych wydarzeń ks. Tadeusz Zakrzewski – nie było pewnie okna, z którego nie powiewałaby chorągiewka biało – czerwona. Robiło to wrażenie pasażu czerwono-białego. Z naszej strony – jak zanotował jeszcze Autor Wspomnień – zapał niesłychany, a Niemcy stawali zupełnie zdetonowani, nie rozumiejąc skąd się flagi polskie wzięły, gdy ich przedtem nigdy nie było i być nie mogło, bo były zawsze zakazane. Tajemnica wcześnie się wyjaśniła – wykupiono, gdzie tylko można flagi niemieckie i odcięto im pasmo czarne i polska chorągiew była gotowa. W sercach mieszkańców Poznania i innych miast Wielkopolski rozbłysło na nowo pragnienie wolności. Nasi przodkowie byli bowiem ludźmi – jak scharakteryzował ich wówczas w swej mowie wygłoszonej z okna poznańskiego Hotelu Bazar przybyły do Poznania Mistrz Paderewski – którzy nie dali się nigdy prześcignąć w spełnianiu obowiązków narodowych, w odpieraniu nacisku przemożnego, będąc w pracy organizacyjnej i gospodarczej Polsce całej przykładem. I tym razem sami chwycili za broń, aby odzyskać utraconą wolność i niepodległość. Informacja o wydarzeniach w Poznaniu dotarła do Gniezna już wieczorem 27 grudnia 1918 roku. Swoistym detonatorem – jak określił go w swej monografii prof. Janusz Karwat – rozpoczęcia powstania w Gnieźnie był przyjazd emisariusza Piotra Walczaka w następnym dniu. I w ten sposób ziemia gnieźnieńska – jak podsumowuje Pan Profesor – oswobodzona została w ciągu czterech dni, tzn. od 28 do 31 grudnia 1918 roku. Gniezno stało się drugim, poza Poznaniem, ośrodkiem powstańczym. Sukcesy militarne naszych powstańców, choćby zwycięstwo pod Zdziechową, miały niewątpliwie, właśnie w początkach tego zrywu, ogromne znaczenie moralne dla zmagań w innych miejscach Wielkopolski i Zachodnich Kujaw.
Moi Drodzy!
Wspominane przez nas uroczyście, w scenerii obchodzonego dziś w całej Polsce Święta Narodowego, Powstanie Wielkopolskie rozpoczęło się sto pięć lat temu, 27 grudnia, a więc dokładnie po świętach Bożego Narodzenia. Może warto dziś, nie dokonując przy tym zbędnych uproszczeń, odczytać również i ten znak. Przypomina nam o nim w dobitny sposób obchodzone w liturgii święto Jana, Apostoła i Ewangelisty i Ewangelia o zmartwychwstaniu Pana. Czy nie jest to jednak już jakiś dysonans, jakiś wręcz fałszywy akord, wobec tego wszystkiego, co przecież przeżyliśmy w ciągu tych minionych dni? Czy droga do grobu Pana, a nawet – jak mówi nam dziś Ewangelista – swoisty bieg do grobu Piotra i Jana, nie kłócą się z sielankową scenerią betlejemskiego żłóbka? Czy nie mamy tu do czynienia z jakąś próbą pomieszania tego, co się wydarzyło w Boże Narodzenie z tym, co będzie miało miejsce dopiero w Wielkanoc? W tym roku obchodziliśmy 800 lecie pierwszego żłobka. Dokładnie, 800 lat temu, w Boże Narodzenie 1223 roku święty Franciszek zorganizował we włoskim Greccio żywy żłobek. I tak, właśnie w ten sposób, narodziła się tradycja stajenki betlejemskiej, którą z okazji świąt Narodzenia Pańskiego, przygotowujemy i stawiamy w naszych domach i kościołach, na placach i ulicach naszych wsi i miast. Bo to – jak mówiłem – już osiemsetletnia tradycja. Co jednak było przedtem? Jakie wyobrażenia związane z Bożym Narodzeniem towarzyszyły ludziom przez przeszło dwanaście wieków od czasów narodzenia Jezusa Chrystusa? Jak przedstawiano to wydarzenie? Co było w nim tak naprawdę ważne? Mówi nam o tym trwająca przez wieki i do dziś obecna w Kościele Wschodnim historia ikon związanych z Bożym Narodzeniem. Opisują one narodziny Jezusa w betlejemskiej grocie, która szczególnymi kolorami i swym wystrojem przywołuje już Jezusowy grób. Dziecko położone w żłobie, który bardzo często ma właśnie kształt grobu, owinięte jest jednak już nie w dziecięce pieluszki, ale w płótna i chustę, o których mówi nam dzisiejsza Ewangelia. Kto patrzy na ikonę Narodzenia Pańskiego ma przed oczyma prawie już dosłownie to, co ujrzeli Piotr i Jan, gdy przyszli do grobu Jezusa. Weszli oni do wnętrza grobu – słyszeliśmy przed chwilą – i ujrzeli leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Czy to więc przypadek, że ikony opisujące nam przez wieki tajemnicę Bożego Narodzenia, ukazywały ją właśnie w ten sposób? Co chciały nam przekazać? O czym przypomnieć? Wydarzenie betlejemskie – jak tłumaczył w jednej ze swych adwentowych katechez papież Benedykt XVI – musi być rozważane w świetle tajemnicy paschalnej: pierwsza i druga należą do jednego Chrystusowego dzieła odkupienia. Wcielenie i narodziny Jezusa sugerują nam już, byśmy zwrócili spojrzenie ku Jego śmierci i zmartwychwstaniu: zarówno Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc to święta odkupienia. W obchodach Wielkanocy jest ono zwycięstwem nad grzechem i śmiercią: stanowi końcowy moment, w którym chwała człowieka – Boga jaśnieje niczym światło dnia; w obchodach Bożego Narodzenia jest ono wejściem w historię Boga, który staje się człowiekiem, by doprowadzić człowieka do Boga: stanowi, że tak powiem, moment początkowy, kiedy zaczyna świtać. Tak właśnie jak świt, który poprzedza i zapowiada światło dnia, Boże Narodzenie zapowiada już krzyż i chwałę zmartwychwstania.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Nie wiem czy nasi przodkowie tak rozumieli tajemnicę Bożego Narodzenia. Nie wiem, czy w ogóle miała ona wtedy jakiś wpływ na ich decyzje o powstaniu i na ich działanie. Przecież sam impuls do powstania dał przyjazd Padarewskiego, a nie minione obchody Bożego Narodzenia. Może to tylko jakaś przysłowiowa zbieżność dat. A jednak sądzę, że warto w tym odczytać również i pewien znak dla nas. Warto dostrzec, że Boże Narodzenie nie ma i nie może mieć nigdy tylko czegoś z pobożnej opowieści czy legendy lub jakiegoś mitu. Ono jest związane z życiem. Jest w nim przecież – jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – to, co ujrzeliśmy własnymi oczyma, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce. Święty Jan Ewangelista mówi do nas jako świadek, który widział i słyszał, który głosi innym, nam głosi życie, które było w Ojcu i w Jezusie Chrystusie zostało objawione. Święty Jan, dzisiejszy patron, nam je głosi, bo nie tylko sam był świadkiem przyjścia Jezusa, bo sam spotkał Go na drogach swego życia, bo za Nim poszedł, ale po Jego męce i śmierci, on właśnie ujrzał pusty grób i leżące płótna oraz chustę, ujrzał i uwierzył. Święty Jan uwierzył, że Jezus Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Ujrzał i uwierzył, że w Nim, w zmartwychwstałym, jest nasza wolność i nasze życie. Ujrzał i uwierzył, że w takim razie również wszystkie nasze ludzkie zmagania ku wolności, zmagania o niepodległość, także i to, które dziś z wdzięcznością dla ludzi i Boga, na tym skrawku naszej Ojczyzny wspominamy, miały i mają swój sens, bo ostatecznie objawiają godność człowieka i szacunek dla jego aspiracji i życia w wolności, do kształtowania w pokoju własnej przyszłości, do budowania i troski o tę ziemską ojczyznę, przez którą każda i każdy z nas idzie przecież, a więc przechodzi w tym życiu, do ojczyzny niebieskiej. Jest więc także za tę ziemską ojczyznę odpowiedzialny przed Bogiem i przed ludźmi. Boże Narodzenie więc – powtórzę jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – to nie bajka o narodzinach króla. To przyjście Zbawiciela, który wybawia nas od zła, biorąc na siebie nasze zło: nasz egoizm, grzech, śmierć. Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. Bo to właśnie mówi nam Chrystus z pokolenia na pokolenie – jak przypominał nam święty Jan Paweł II – Mówi przede wszystkim przez to, kim jest. I dlatego – jak dodawał papież – stawia przed nami z pokolenia na pokolenie wielką sprawę wolności. Wolności, która nie jest ulgą, lecz trudem wielkości. Nasi przodkowie, powstańcy wielkopolscy, tutaj, na tej umiłowanej wielkopolskiej i gnieźnieńskiej ziemi, wywalczyli ją i dla nas. Ceńmy więc sobie to wielkie dzieło ich wysiłków, potu i krwi. I pamiętajmy, że wezwanie do życia w wolności, to wezwanie do czynienia dobrego użytku z wolności. Wezwanie do budowania, a nie do niszczenia. Nikt i nigdy nie ma bowiem żadnego prawa niszczyć tego wszystkiego, co takim wysiłkiem tylu ludzi i tylu pokoleń zostało tutaj, na tej ziemi, odbudowane i zbudowane. Światło wschodzi dla sprawiedliwego i radość dla ludzi prawego serca. Radujcie się w Panu, sprawiedliwi i sławcie Jego święte imię.