105. Dzień Migranta i Uchodźcy, 29.09.2019 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 105. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy, 29 września 2019, katedra gnieźnieńska.
Siostry i Bracia w Chrystusie,
Opowiedziana przez Jezusa faryzeuszom przypowieść o Łazarzu i bogaczu, sama przecież w sobie jasna i czytelna, niewątpliwie niesie szczególne przesłanie. Zawarte jest w niej bowiem przypomnienie i wezwanie do przełamywania obojętności i beztroski, z jaką traktuje się innych ludzi, do jasnego dostrzeżenia – jak wskazywał w swych katechezach środowych wygłoszonych w Roku Miłosierdzia papież Franciszek – milczącego wołania ubogich wszystkich czasów i sprzeczności świata, w którym ogromne bogactwo i zasoby znajdują się w rękach nielicznych osób. Opowiedziane przez Jezusa wydarzenie nie informuje nas jednak tylko o istnieniu samych społecznych nierówności, z jakimi mamy do czynienia w ludzkim życiu. Mówi raczej o wewnętrznej postawie człowieka zakochanego w swym bogactwie, w tym, co posiada, a więc człowieka – jak mówił o ewangelijnym bogaczu papież Franciszek – który uczynił z siebie centrum wszystkiego, zamykając się w świecie luksusu i marnotrawstwa. Tak bowiem żył – jak słyszeliśmy – pewien bogaty człowiek, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. Styl życia tego bogatego człowieka tak naprawdę wyobcował go już na dobre z realnych ludzkich problemów i zamknął w kręgu swoich własnych spraw i interesów. Wspomniana w Ewangelii zamknięta brama jego pałacu była więc nie tylko jakimś symbolem szczelnie odgradzającego go od innych własnego zabezpieczenia, ale z czasem rzeczywiście przemieniła się dla niego w wielką otchłań. Będąc bowiem zamknięty za bramą swego dobrobytu, bogaty człowiek nie mógł nawet dostrzec czy wyobrazić sobie wołającego o pomoc biedaka. On po prostu dla niego nie istniał. Nie był w kręgu jego zainteresowań czy troski. Można przewidywać, że żyjąc w tak skonstruowanym własnym świecie, chyba nigdy się z takimi osobami nie zetknął. Owszem, możemy nawet przypuszczać, że ów bogaty człowiek wiedział, że tacy biedni i potrzebujący pomocy ludzie są na świecie, ale jego własne życie rozgrywało się bardzo daleko poza orbitą takich właśnie biednych ludzi. Było więc całkowicie zamknięte w sobie. Toczyło się wokół własnych spraw, gdzie tego typu biedacy nie mieli żadnego wstępu. Życie bogacza i tych osób jakby biegło więc po dokładnie dwóch równoległych torach. Rzeczywiście jakoś na trwale rozdzielała je zamknięta pałacowa brama. Za nią zaś jeden z nich pełną piersią korzystał ze wszystkich możliwości, jakie daje dostatnie ludzkie życie, drugi zaś dosłownie wegetował i dogorywał pozostawiony sam sobie. Czy jednak taka sytuacja, którą nakreślił przed faryzeuszami sam Chrystus, odbijała tylko istniejące sprzeczności świata, czy też była być może jednak jasnym ostrzeżeniem, że lekceważenie ubogiego jest w istocie pogardą wobec samego Boga? Leżący przed bramą biedak, samym swym istnieniem wołał o pomoc. Był więc – jak mówi jeszcze raz papież Franciszek – żywym przypomnieniem, aby pamiętając o Bogu – imię Łazarz znaczy przecież Bóg pomaga – w Jego imię okazać współczucie i pospieszyć na ratunek człowiekowi. Przecież zarówno jeden, jak i drugi – jak powie nam dziś dalej Ewangelia – są przecież dziećmi Abrahama. Zamknięte jednak serce na drugiego, pozostaje zamknięte również na Boga ze wszystkimi tego konsekwencjami, i to jak możemy jeszcze zauważyć, teraz i na całą wieczność.
Siostry i Bracia!
Przeżywamy dziś w Kościele 105. Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. W swoim orędziu napisanym na ten dzień, papież Franciszek przypomina nam, że rozdzielające ludzkość gwałtowne konflikty i prawdziwie wojny, a także istniejące w świecie niesprawiedliwości i dyskryminacje, powodują wciąż nowe fale migrantów i uchodźców. Ale problem migrantów i uchodźców to nie tylko jedna z ważnych współczesnych kwestii społecznych, która domaga się sprawiedliwego rozwiązania. Jak swoisty refren papież Franciszek powtarza nam kilkakrotnie w swym tegorocznym orędziu, że tak naprawdę w rozwiązaniu tego problemu chodzi nie tylko o migrantów. Chodzi również o nas samych. Obecność migrantów i uchodźców stanowi bowiem swoiste wyzwania dla nas, wyzwanie do przywrócenia istotnych wymiarów naszej chrześcijańskiej egzystencji. Ich obecność jest trudem i zadaniem, ale jest też szansą, aby uświadomić sobie nasze lęki i obawy, nasze wątpliwości i ograniczenia, a jednocześnie odkryć, że w naszej postawie wobec nich chodzi przecież o nasze miłosierdzie, chodzi o nasze człowieczeństwo, chodzi o to, by nikogo nie wykluczać, chodzi o postawienie ostatnich na pierwszym miejscu. Chodzi zatem o to – przypomina nam z całą mocą papież Franciszek – abyśmy w nich widzieli nie tylko problem, z którym trzeba się zmierzyć, ale brata i siostrę, których należy przyjąć, szanować i kochać. To od nas zależy, czy w zetknięciu z tak wielką ludzką tragedią przyjmiemy postawę bogacza z dzisiejszej Ewangelii i siedząc za zamkniętymi bramami naszych społeczeństw, jakby w jakimś równoległym świecie, będziemy wciąż udawali, że ten problem nas nie dotyczy lub jest tak odległy, że nie możemy mieć na niego żadnego realnego wpływu. Postęp naszych narodów – mówi nam w tym kontekście papież Franciszek – zależy jednak przed wszystkim od zdolności do tego, by dać się poruszyć i wzruszyć tym ludziom, którzy pukają do drzwi i swoim spojrzeniem dyskredytują i pozbawiają władzy wszystkie fałszywe bożki obciążające i zniewalające nasze życie. Są to bożki, które obiecują złudne i ulotne szczęście, budowane na obrzeżach rzeczywistości i na cierpieniach innych.
Umiłowani w Panu Bracia i Siostry!
Słuchając dziś Ewangelii mogliśmy dostrzec do czego prowadzi w istocie taka postawa. Przecież ów bogaty człowiek – jak zauważy papież Franciszek – został potępiony, ale nie za swoje bogactwo, lecz za to, że nie potrafił odczuć współczucia dla Łazarza i pospieszyć mu na ratunek. Warto więc jeszcze raz, Moi Kochani Siostry i Bracia, w kontekście tego dzisiejszego dnia migranta i uchodźcy, jeszcze raz za papieżem powtórzyć, że chodzi zatem o to, byśmy dostrzegli jako pierwsi i pomagali innym widzieć w migrancie i uchodźcy nie tylko problem, z którym trzeba się zmierzyć, ale brata i siostrę, których należy przyjąć, szanować i kochać, okazję, którą daje nam Opatrzność, byśmy wnosili wkład w budowanie sprawiedliwego społeczeństwa, doskonalszej demokracji, solidarniejszego kraju, bardziej braterskiego świata i bardziej otwartej wspólnoty chrześcijańskiej, w zgodzie z Ewangelią. Święty Paweł w pierwszym liście do Tymoteusza zachęca nas dzisiaj, byśmy walczyli w dobrych zawodach o wiarę i zdobyli życie wieczne. Jest to zadanie, które możemy zrealizować jedynie wtedy, gdy uświadomimy sobie, na czym tak naprawdę polega bycie uczniem Chrystusa. Ewangeliczny bogacz doświadczając cierpienia, które go spotkało, postanowił ostrzec także swoich braci, którzy pozostali na ziemi. W odpowiedzi Abraham zwraca uwagę, że Bóg dał im Mojżesza i Proroków, jako drogowskazy do właściwego życia, dał im słowo Boga. My mamy Ewangelię, której słuchanie i wprowadzanie w codzienne życie jest kluczem do przyjęcia Jezusowego zbawienia. My nie idziemy za jakąś ideologią czy manifestem politycznym, my nie idziemy za tom, co się opłaca czy nie, my idziemy za Jezusem, który mówi cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. To w Ewangelii odnajdujemy odpowiedzi także na dzisiejsze wyzwania związane z troską o wszystkich, którzy z różnych powodów pojawiają się u naszych drzwi. Niech zatem i to Słowo, które dzisiaj usłyszeliśmy stanie się dla nas konkretnym drogowskazem w naszych wyborach i decyzjach. Boże naucz nas zachowywać Twoje Słowo i rozpoznawać Cię, kiedy Cię spotykamy ubogiego, słabego, więźnia, uchodźcę. Udziel nam łaski opierania się złu, w miłości do Ciebie oraz Twoich braci i sióstr, zranionych niegościnnością i ubóstwem. Mocą Twojego Ducha uczyń nas świadkami miłości, która nie zna granic, teraz i zawsze. Amen.