100-lecie SP im. A. Mickiewicza, 31.05.2019 Skoki

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 100-lecia Szkoły Podstawowej im. Adama Mickiewicza w Skokach, 31 maja 2019, kościół pw. św. Mikołaja Biskupa.

Szanowni Przedstawiciele Władz Wojewódzkich,
Samorządowych i Oświatowych,
Drodzy Nauczyciele i Wychowawcy,
Kochani Rodzice i Drogie Dzieci

Wywalczona przez naszych przodków przed stu laty niepodległość zaowocowała również powstawaniem polskich szkół. Po zwycięskich walkach Powstania Wielkopolskiego, staraniem tutejszej ludności, a zwłaszcza nauczyciela Wacława Jeszke, późniejszego pierwszego kierownika szkoły, już w lipcu 1919 roku powstała i rozpoczęła swą działalność w Skokach polska szkoła. Świętowanie stulecia naszej polskiej szkoły rozpoczęliśmy więc teraz od wspólnej modlitwy dziękczynnej, która zgromadziła nas przy Chrystusowym ołtarzu. Uwielbiając Boga, w to maryjne święto nawiedzenia, które dziś przeżywamy, dziękujemy za wszystkich, którzy w ciągu minionego stulecia tworzyli tutejszą wspólnotę szkolną. Są wśród nich nauczyciele i wychowawcy, a także rodzice i uczniowie, albowiem szkoła – jak mówił nam papież Franciszek – jest wspólnotą, którą łączy nie tylko sam precyzyjny plan dydaktyczny, ale nade wszystko swoisty program życia i doświadczenia, umożliwiający – jak wskazywał papież – wychowywanie do wzajemnych relacji między różnymi pokoleniami. Gdy w takiej perspektywie spoglądamy na minione stulecie tutejszej szkoły, możemy niewątpliwie powiedzieć, że było ono również swoistą sztafetą pokoleń, nauczycieli i wychowawców, rodziców i uczniów, którzy tę wspólnotę stanowili i nadal stanowią. Jak ważne jest więc, abyśmy nie tylko dostrzegli i docenili całe bogactwo dziejów tutejszej jubilatki, ale jednocześnie z odwagą weszli w to dzieło, które i dziś służy przecież wychowywaniu do wzajemnych relacji między różnymi pokoleniami.

Moi Drodzy!

Świętując stulecie szkoły, liturgia dnia dzisiejszego stawia przed nami Maryję w wydarzeniu nawiedzenia świętej Elżbiety. Ukazuje kobietę, która po zwiastowaniu nie zamyka się w jakimś kokonie własnego szczęścia, ale idzie do swej krewnej, by jej konkretnie pomóc. Idzie, aby służyć. Idzie do Elżbiety – zauważa papież Franciszek – aby być użyteczną. W tym wyjściu ze swego domu daje siebie samą ze względu na miłość, niesie z sobą to, co Ona teraz ma najcenniejszego – Jezusa; niesie swego Syna. Wyjść więc z domu, powodowani miłością i wezwaniem, aby służyć, aby być użyteczną, aby być użytecznym, by nieść innym, to, co w nas najcenniejsze. Pozostawić więc za sobą to, co do tej pory było, co nas w pewien sposób zabezpiecza i wyruszyć w drogę na spotkanie drugiego człowieka. Nie przestraszyć się trudnościami i wymaganiami długiej i niekiedy męczącej wędrówki. Nie zniechęcić się czekającymi w drodze przeszkodami i wyzwaniami, które trzeba podjąć. Nie zatrzymać się i nie rozglądać w drodze, zajmując czas i siły tym, co drugorzędne, co zbędne, co niepotrzebne, co nie prowadzi nas do celu, ale niebezpiecznie od niego oddala. Iść odważnie z nadzieją, że tam jestem potrzebna, tam właśnie jestem potrzebny. Iść razem – jak przypomniał nam dziś Apostoł Paweł – ciesząc się z tymi, którzy się cieszą i płacząc z tymi, którzy płaczą. Uczyć się więc raczej współodczuwać, aniżeli tylko współzawodniczyć ze sobą. Nie gonić więc za wydumaną wielkością czy sławą, ale iść z pokorą, czyli w prawdziwe. Rozwijać swoje talenty i zdolności, cierpliwie i wytrwale pokonując różne przeszkody. Być otwartym na drugich, wrażliwym, serdecznym i gościnnym. Brzydzić się wszelką obłudą i dwulicowością, i rozwijać w sobie upodobanie do dobra. Kochać innych prawdziwie braterską miłością. Czy jest to tylko trudny ideał do osiągnięcia? A może właśnie podpowiedziany nam dziś, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, sposób na to, aby prawdziwie wzrastać, aby dojrzewać, aby dorastać do zadań, które nas czekają. Albowiem czas szkoły, to przecież czas wzrostu, czas kształtowania młodych umysłów i charakterów, czas poznawania świata i człowieka, ale nade wszystko czas poświęcony na poznawanie siebie, swych możliwości i ograniczeń, ucząc się, cierpliwie je przezwyciężać. My nie mamy prawa obawiać się rzeczywistości! – mówił kiedyś papież Franciszek – Szkoła uczy nas rozumienia rzeczywistości. Chodzić do szkoły oznacza otwierać umysł i serce na rzeczywistość, na bogactwo jej aspektów i jej wymiarów. I to jest wspaniałe!

Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy! Kochane Dzieci!

Stulecie waszej szkoły zbiega się w tych dniach z czterdziestoleciem pierwszej pielgrzymki świętego Jana Pawła II do Polski. Wracamy pamięcią i myślą do tych niezapomnianych dni. Szukamy w nich inspiracji dla naszej dzisiejszej pracy i posługi. Z uwagą jeszcze raz wsłuchujemy się w papieskie przesłanie. Może dla niektórych z was będzie nawet pewnym zaskoczeniem, że pierwsze słowa Jana Pawła II, z jakimi przybył właśnie do nas, do piastowskiego Gniezna, dotyczyły właśnie wychowania dzieci. Lądując helikopterem na gębarzewskich błoniach pod Gnieznem, sam szybko dostrzegł, jak wielu rodziców z dziećmi przyszło go wówczas powitać. Odpowiadając im mówił, że w nich wszystkich pragnie pozdrowić stąd całą młodą Polskę, wszystkie polskie dzieci i całą młodzież (…) Wypowiadam to słowo: młoda Polska – mówił wówczas Jan Paweł II – i serce moje zwraca się do wszystkich polskich dzieci, zarówno do tych, które znajdują się tutaj w tej chwili, jak też do wszystkich, które żyją na polskiej ziemi (…) Myślą i sercem ogarniam te maleństwa jeszcze w ramionach ojców i matek. Oby nigdy nie zabrakło tych miłujących rodzicielskich ramion dla was (…) Niech wszystkie dzieci mają łatwy przystęp do Chrystusa (…) niech wzrastają w latach i w mądrości, i w łasce u Boga i u ludzi, tak, jak On sam, Chrystus, wzrastał w domu nazaretańskim. A kiedy tak wzrastają w latach, gdy od dzieciństwa dochodzą do lat młodzieńczych, niech nikt z nas, drodzy bracia i siostry, nie stanie się wobec nich winien tego zgorszenia, o którym Pan Jezus mówił w słowach tak bardzo surowych. Pomyślmy czasem o tych słowach. Niech pomagają nam z tym większą gorliwością i odpowiedzialnością podejmować wielkie dzieło wychowania. Przytoczyłem nieco dłużej te właśnie pierwsze słowa świętego Jana Pawła II na gnieźnieńskiej ziemi, wypowiedziane właśnie wtedy, przed czterdziestu laty w naszej świętowojciechowej archidiecezji, aby jeszcze raz przypomnieć nam wszystkim papieską troską o wychowanie dzieci i młodzieży, i wskazać zarazem na jego szczególną miłość i wdzięczność dla polskiej szkoły, której – jak sam wielokrotnie wspominał – tak wiele przecież zawdzięczał. Sam mam osobisty dług wdzięczności – mówił kiedyś Jan Paweł II – wobec polskiej szkoły, wobec nauczycieli i wychowawców, których pamiętam do dzisiaj i modlę się za nich codziennie. To, co otrzymałem w latach szkolnych, do dzisiaj owocuje w moim życiu. Niech te papieskie słowa, które na powrót rozbrzmiewają wśród nas, gdy w tych dniach wspominamy pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do naszej Ojczyzny, pozwolą teraz także nam wszystkim, tu zgromadzonym, świętującym stulecie skockiej szkoły, nie tylko za Nim powtórzyć, że to, co otrzymaliśmy w naszych latach szkolnych, do dziś owocuje w naszym życiu, ale idąc Jego śladami otoczyć teraz jeszcze raz modlitwą wszystkich, którzy tę wspólnotę stanowią: nauczycieli i wychowawców, rodziców i dzieci, życząc wam z całego serca, aby nowe stulecie, w które wchodzicie, stawiając przed wami wszystkimi wciąż nowe wyzwania, nadal pomagało wam wspólnie wzrastać i otwierać was na siebie nawzajem, pracując razem w wielkim przecież dziele wychowania nowych pokoleń. Papież Franciszek odczytując te podstawowe drogi, przypominał nam kiedyś, że w szkole trzeba mieć siłę ducha i pracować uchem. A więc słuchać siebie nawzajem: rodzice dzieci i dzieci rodziców; nauczyciele rodziców i rodzice nauczycieli; nauczycieli dzieci i dzieci nauczycieli. Pracować uchem i przykładać – jak to pięknie powiedział kiedyś na Jasnej Górze święty Jan Paweł II – przykładać ucho do serca Maryi. Wsłuchiwać się w bicie Jej serca i odczytywać, jak biją nasze serca w Jej matczynym sercu. I wierzyć, że to właśnie Ona dała nam i wciąż daje na naszą drogę to, co Ona ma najcenniejszego – Jezusa. Amen.      

 

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter