100-lecie odzyskania niepodległości, 11.11.2018 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona w czasie Mszy św. sprawowanej w intencji Ojczyzny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, 11 listopada 2018, Święto Niepodległości, bazylika prymasowska w Gnieźnie. 

Dei providentia, populi constantia – Polonia restituta!

W dniu 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, zgromadziliśmy się tutaj, w gnieźnieńskiej katedrze, Matce i Głowie wszystkich kościołów w Polsce, aby modlić się za naszą Ojczyznę. Jesteśmy obecni tutaj – jak wskazywał nam Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki do Polski – w tym wieczerniku naszego polskiego millenium, gdzie przemawia do nas z jednaką zawsze mocą tajemnicza data tego początku, od której liczymy historię Ojczyzny i Kościoła zarazem w dziejach Ojczyzny. Wyrazem tej szczególnej więzi z Ojczyzną jest nasza pamięć o Polsce, i zarazem wdzięczność Bogu i ludziom, że sto lat temu, po latach zaborów i niewoli, nasza Ojczyzna na powrót stała się wolna i niepodległa. W czasach rozbiorów i okupacji – jak dawał temu świadectwo w czasie swego pamiętnego przemówienia w UNESCO Jan Paweł II – zachowaliśmy bowiem własną tożsamość i własną suwerenność jako naród – nie biorąc za podstawę przetrwania jakichkolwiek innych środków potęgi jak tylko własna kultura, która się okazała w tym przypadku potęgą większą od tamtych potęg. W ten bowiem sposób, dzięki wierze i kulturze, dzięki pielęgnowaniu wspólnej pamięci i poczuciu tożsamości potrafiliśmy przetrwać czas zaborów. Potrafiliśmy, żywiąc szacunek i krzewiąc poczucie wspólnoty wszystkich obywateli, bez względu na ich wyznanie i pochodzenie, zachować w naszych sercach polskość. Potrafiliśmy zachować ducha narodu i pragnienie niepodległości, a sto lat temu, dobrze wykorzystując ówczesną godzinę dziejów, ogłosić wtedy całemu światu: Dei providentia, populi constantia – Polonia restituta. Patrząc bowiem z wiarą na odzyskanie przed stu laty niepodległości, widzimy to wydarzenie również w świetle Bożej Opatrzności, a więc w świetle Boga, który – jak śpiewaliśmy dziś w psalmie – króluje na wieki, przez pokolenia. Dlatego pierwszy prymas Polski odrodzonej, obejmując jeszcze w czasie toczącej się wówczas I wojny światowej stolicę prymasowską w Gnieźnie, mając świadomość – jak pisał w swym pierwszym liście pasterskim – że na zegarze świata biją godziny, mające wywrzeć wpływ ogromny na losy ludów i narodów (…) tłumaczył, że to widoczna ręka Boża, kreśląc tajemnicze znaki, na razie nam niezrozumiałe, zapowiada przeobrażenie świata. Zniknie więc – dodawał prymas Dalbor – co z woli Bożej ma zginąć, powstanie i przetrwa, co Bóg zechce powołać do życia i zachować. I życzył: obyśmy się wszyscy stali godnymi tej wielkiej chwili dziejowej. Obyśmy więc czystością naszego serca, nieskazitelnością umysłu, ochoczością dobrej woli zasłużyli należeć do tych, co mają mieć życie i obficie je mieć (J 10,10), i spełniać w dalszych dziejach świata myśl Bożą na ziemi.

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Dwie wdowy, o których opowiada nam dzisiejsza Liturgia Słowa, pierwsza wdowa z Sarepty Sydońskiej i uboga wdowa z dziedzińca jerozolimskiej świątyni, przypominają nam, że ufność i nadzieję pokładaną w Bogu, trzeba nam w życiu łączyć z podejmowaniem mądrych i odważnych decyzji, z konkretnym zaangażowaniem i działaniem, z konkretną odpowiedzią, jaką dajemy Bogu i ludziom. W postawach tych biblijnych wdów można zobaczyć ukazane nam jakby dwie strony tego samego medalu. Nie wolno bowiem zatrzymywać się tylko na jednej z nich. Nie wolno redukować całego przekazu do podkreślania tylko jednej rzeczywistości. Nie da się bowiem prawdziwie żyć wybierając tylko jedną z nich. Pokładanie naszej ufności i nadziei w Bogu oraz zawierzenie w życiu Bożej Opatrzność, nierozerwalnie łączą się przecież i muszą się łączyć ze świadomością – jak przypomina nam Katechizm Kościoła Katolickiego – że to sam Bóg daje ludziom możliwość dobrowolnego uczestniczenia w swojej Opatrzności, powierzając im odpowiedzialność za czynienie sobie ziemi „poddaną” i za panowanie nad nią. Domagając się wręcz – jak mówi nam jeszcze dalej sam Katechizm – wprost dziecięcego zawierzenia swojej Opatrzności, Bóg nie zastępuje nas jednak i nie wyręcza z odpowiedzialnego i odważnego działania. Stworzenia rozumne i wolne – czytamy jeszcze w Katechizmie Kościoła Katolickiego – muszą zdążać do swego przeznaczenia przez wolny wybór, a przede wszystkim przez miłość. Nie jesteśmy bowiem jakimiś bezwolnymi marionetkami w rękach Boga. Nie jesteśmy też zdani na ślepe zrządzenie losu. Nie jesteśmy biernie poddani historii świata i jego dziejom. W swej ludzkiej wolności mamy na nie wpływ. Mamy przecież wpływ na to, w jaki sposób żyjemy i w jaki sposób troszczymy się i zabiegamy o dobro wspólne. Bóg uczynił nas ludźmi wolnymi. Dzięki temu wolność jest w nas. Jako ludzie wolni możemy zatem być i jesteśmy uczestnikami naszej ludzkiej historii, odpowiedzialni również przed Bogiem za jej ostateczny kształt i przebieg. Jesteśmy jej częścią. Ona należy do nas i ona też od nas zależy. Owszem, jak przypomniał nam na Jasnej Górze papież Franciszek, do tego konieczna jest mocna nadzieja i ufność w Tym, który kieruje losami narodów, otwiera drzwi zamknięte, przekształca trudności w szanse i stwarza nowe scenariusze tam, gdzie wydawało się to niemożliwe. Konieczna jest jednak także nasza odwaga i wiara w nasze ludzkie działanie. Konieczne jest cierpliwe i uparte szukanie wciąż nowych możliwości. Konieczne są również i dziś nasze zabiegi i starania o Polskę, jak konieczne były wówczas, przed stu laty, tak różne przecież drogi do jej niepodległości, na których zrealizowała się, jakby wręcz wybuchła, pomimo dzielących nas różnic i sposobów patrzenia na przyszłą Polskę, miłość do Niepodległej. W tym wszystkim ujawniała się wtedy jeszcze raz owa populi constantia, czyli wytrwałe przekonanie i działanie Polaków, w którym, jak w przypadku owej ewangelicznej wdowy, bardziej nawet niż sama ludzka hojność czy ofiarność, szczodrość czy wielkoduszność, odbijała się ufność i nadzieja, i właśnie to żywe i wytrwałe przekonanie, że warto, że trzeba, że należy wykorzystać nadarzającą się historyczną szansę. A być może odkrywała się w nas już i ta ewangeliczna prawda, iż więcej jest szczęścia w dawaniu siebie samego, w ofiarowaniu tego, co z siebie możemy dać aniżeli w braniu.

Drodzy w Chrystusie Panu Siostry i Bracia!

Bohaterki dzisiejszej Liturgii Słowa, wdowa z Sarepty i uboga wdowa z Jerozolimy, ukazały nam więc, w jaki sposób nasze zawierzenie Bożej Opatrzności i konsekwentnie podejmowane działanie, rodzą błogosławione owoce. Pomimo trudnych i naprawdę ekstremalnych sytuacji, w jakich przyszło podejmować im tak ważne życiowe decyzje, w wypadku tej pierwszej obarczone jeszcze odpowiedzialnością za innych, ukazały one – jak ktoś pięknie powiedział – że dłoni opróżnionej bez reszty Bóg nie odtrąci, lecz ją uściśnie. Bóg nie pozwolił im zginąć. Uczyniony gest dobroci i zaufanie okazane Bogu, stało się podstawą codziennej pewności. Dla wdowy z Sarepty było fundamentem codziennej egzystencji. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się (…) i tak było co dzień. W potoku zaś przewijających się na dziedzińcu świątynnym ludzi w powłóczystych szatach, z ozdobnymi frędzlami przy sukniach, w gwarze wykrzykiwanych głośno wielkich sum, wrzucanych przez bogatych ludzi do świątynnej skarbony, wśród ludzi przyzwyczajonych do pierwszych krzeseł w synagogach i zaszczytnych miejsc na ucztach, Jezus wypatrzył ubogą wdowę. Dostrzegł, że wrzucając do skarbony dosłownie wszystko, co miała na swe utrzymanie, prawdziwie zaryzykowała własnym życiem. Odzyskana wolność i niepodległość naszej Ojczyzny, którą dziś wspominamy, z pewnością nie ogranicza się jedynie do suwerenności, a więc też niezależności od tego, co zewnętrzne, od innych. Nie wyczerpują jej, choć przecież jakoś wyrażają i jej służą, sama państwowa niepodległość, sprawiedliwe struktury społeczne czy prawa chroniące godność człowieka. Wolność, to przecież coś znacznie więcej, to – jak podkreśliliśmy w przesłaniu XI Zjazdu Gnieźnieńskiego – wybór życia dla innych. Wolność więc to oddanie i służba dobru wspólnemu. Wolność to miłość i miłosierdzie. Wolność to zaangażowanie na rzecz wspólnego dobra, to troska o najsłabszych i potrzebujących konkretnej pomocy i wsparcia. Zdajemy z niej egzamin codziennie, wszędzie tam, gdzie toczy się nasze codzienne życie. I dlatego też wszędzie tam – jak mówi nam jeszcze dokument o chrześcijańskim kształcie patriotyzmu – patriotyzm, a więc miłość naszej Ojczyzny, wzywa nas do wzajemnej życzliwości, do solidarności, do uczciwości i troski o budowanie wspólnego dobra. Miłość Ojczyzny wzywa więc nas do respektowania praworządności i szacunku dla siebie nawzajem. Wzywa nas do otwarcia naszych serc dla drugich, do włączania, a nie wykluczania, do jednoczenia, a nie dzielenia, do przygarniania, a nie odrzucania. Jeśli jest prawdą, jak zauważyli w swym dokumencie o chrześcijańskim kształcie patriotyzmu polscy biskupi, że w czasach niewoli i zmagania o niepodległość właśnie nasz polski patriotyzm pozostawał otwarty i solidarny z innymi, to swoistym zobowiązaniem dobrze przeżytych przez nas wszystkich, przez wszystkich Polaków, naszych tegorocznych uroczystych obchodów stulecia niepodległości, winno być znacznie większe otwarcie na siebie nawzajem i życie zgodne z zasadami solidarnej miłości. Nie możemy być niewolnikami egoizmu, także narodowego. Nie możemy wznosić wokół siebie murów zrodzonych z nienawiści czy lęków. Musimy dostrzec, że tylko życie naprawdę ofiarowane drugim, tylko dzielone z innymi, tylko zdolne do współodczuwania, do współpracy i do okazywania solidarności, może rzeczywiście przynosić owoc. W bieżącym roku, gdy przeżywamy czterdziestą rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową Karola Wojtyły, dziękując przed Bogiem za Jego pontyfikat i płynące z niego wciąż aktualne wskazania, warto przypomnieć i te, zawarte w książce Pamięć i tożsamość, że polskość  – jak napisał święty Jan Paweł II – to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. Można też i z tych słów czerpać więc nadzieję i siłę. I dziś też z tej wspólnej modlitwy pragniemy zaczerpnąć nadzieję i siłę. Nadzieję na przyszłość i siłę, by naszym życiem dawać świadectwo miłości Ojczyzny, miłości pięknej, twórczej, otwartej, zdolnej do wzajemnego zrozumienia i szacunku, do solidarnej troski o nas wspólny ojczysty dom. Amen

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter