Msza św. w 10. rocznicę śmierci kard. J. Glempa, 29.01.2023 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej za śp. kard. Józefa Glempa w 10. rocznicę jego śmierci, 29 stycznia 2023, kościół pw. Zwiastowania NMP w Inowrocławiu.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Wspominając dziesiątą rocznicę śmierci Józefa kardynała Glempa, metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski, z wdzięcznością modlimy się w tym miejscu, w którym przez sakrament chrztu świętego i On stał się uczestnikiem Bożego życia. Urodzony chłopiec – wspominał Prymas Glemp – był tak wątły, że tego samego dnia chrztu udzielił ksiądz wikariusz Ludwik Sobieszczyk, później zesłany do Dachau. I tak z życiem doczesnym zaczęło się życie łaski w Chrystusie. Jesteście bowiem w Chrystusie Jezusie – jak przypominał nam dziś w swym Pierwszym Liście do Koryntian Apostoł Paweł – On naszą sprawiedliwością i uświęceniem, i odkupieniem. Każdy więc i każda z nas, ochrzczonych, poprzez chrzest upodobniamy się do Niego. Chrzest nas oczyszcza, uświęca, usprawiedliwia i sprawia, że z wielu tworzy się w Chrystusie prawdziwie jedno ciało. Chrzest nas przecież dosłownie zanurza w misterium paschalnym Chrystusa, czyli w Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie, i – jak zaznaczył jeszcze kiedyś w swych katechezach o chrzcie świętym papież Franciszek – otwiera nam bramę do życia zmartwychwstania, a nie życia światowego. Do życia Jezusowego. A jakie jest to życie? Co jest jego istotą? W czym się ono ujawnia? Jak możemy je rozpoznać? Jak się ono przedstawia? Pewną podpowiedź znajdujemy we wskazaniu papieża Franciszka, który rozpoczynając z kolei swój cykl katechez poświęconych właśnie błogosławieństwom w Ewangelii św. Mateusza wskazał, że błogosławieństwa zawierają „dowód tożsamości” chrześcijanina, ponieważ to one przedstawiają rysy oblicza samego Jezusa, Jego styl życia. Są więc Jego autoportretem. A dla nas, ochrzczonych, są niczym lustro, w którym możemy i powinniśmy się przeglądać. Są przecież słowem Boga, które – jak słyszeliśmy przed chwilą w odczytanej nam Ewangelii – wychodzi z ust samego Jezusa. Gdy bowiem przystąpili do Niego Jego uczniowie, On otworzył usta i nauczał ich właśnie tymi słowami. W jednej ze swych homilii Prymas Glemp zauważył, że taka odpowiedź wielu ludzi nie zadowoli. Powiedzą: to nierealne, to wycofywanie się z osiągnięć, to uznanie porażki. Można różnie przyjmować słowa Jezusa Chrystusa – tłumaczył Ksiądz Prymas – ale On naprawdę tak powiedział i dla tego, kto Boga kocha całym sercem i całą duszą, słowa te są autorytetem ostatecznym. Bo te nowe przykazania – jak zauważył kiedyś papież Franciszek – to coś znacznie więcej niż normy. Istotnie Jezus niczego nie narzuca, ale objawia drogę szczęścia – Jego drogę – powtarzając osiem razy słowo „błogosławiony”, to znaczy wprost szczęśliwy.
Drodzy Siostry i Bracia!
Apostoł Paweł przypominając swym uczniom w Koryncie o ich wybraniu i powołaniu słusznie zauważył, że według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg jest bowiem całkowicie wolny w swym wyborze. Nie kieruje się żadnymi uprzedzeniami. Nie kieruje się ludzkimi względami. Nie idzie za żadnymi wskazaniami. Nie stosuje kryteriów, które obowiązują w tym świecie. To nie jest Jego droga do szczęścia. Dokonując wyboru, wciąż potwierdza nam, że to On jest Bogiem i Panem, że jest naszym Ojcem, że pragnie naszego szczęścia. Bóg wiary dochowuje na wieki. Nad nami jest Jego Opatrzność. Opatrzność Boża – jak niestrudzenie przypominał nam kardynał Józef Glemp – jest podstawową prawdą naszej wiary. Ona jest przejawem Jego nieskończonej miłości, która pozwala nam, także w trudnych chwilach i doświadczeniach naszego życia – jak nas zapewniał w pierwszym czytaniu prorok Sofoniasz – szukać schronienia w imieniu Pana. Bóg jest bowiem naszą ostoją i naszą ucieczką. I to nie jakikolwiek Bóg, ale Ten, który w Jezusie Chrystusie ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca. On, który umiłował nas i samego siebie dosłownie za nas wydał. Położył na szali swoje życie za nasze. Dlatego jesteśmy błogosławieni, czyli szczęśliwi. Nie ma bowiem większego szczęścia nad to, gdy wiemy, że jesteśmy kochani, gdy czujemy, że Jego miłość do nas dociera, że jesteśmy nią ogarnięci i wezwani, aby teraz w życiu odpowiadać miłością na miłość.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Święty Jan Paweł II na Górze Błogosławieństw, czyli dokładnie w tym samym miejscu, w którym kiedyś Jezus nauczał swych uczniów, wsłuchując się w słowa Mateuszowej Ewangelii, powiedział, że słowa Jezusa mogą wydawać się dziwne. Dziwne jest, że Jezus wywyższa tych, których świat na ogół uważa za słabych. Dziwne jest, albowiem w tym świecie brzmi głośno i wydaje się mieć sens zupełnie inny głos. Błogosławieni pyszni i brutalni, ci, którzy dążą do sukcesu za wszelką cenę, nawet i po trupach innych, którzy nie mają skrupułów, są pozbawieni litości, bezwstydni, którzy dążą do wojny zamiast do pokoju i prześladują tych, którzy stanowią przeszkodę na ich drodze. I taki właśnie głos wydaje się mieć przewagę i sens. Czyż nie ci są zwycięzcami, nie ci są prawdziwie błogosławieni i szczęśliwi? Czy jednak szczęście polega właśnie na tym, aby iść przez życie rozpychając się łokciami i niszcząc po drodze innych? Czy można je, tak ostatecznie, przełożyć jedynie na to, co posiadamy? A może jest jednak inna jego miara? Może i dziś jest właśnie trochę tak, jak było wtedy, gdy w tym wielonarodowościowym i bogatym Koryncie – o którym opowiada nam w drugim czytaniu Apostoł Paweł – chrześcijanie, porozbijani na sekty i frakcje, omotani grecką potęgą intelektualną i finansową, zaczęli się po prostu w tym wszystkim gubić. Pokazywał im wtedy św. Paweł, że wśród imion prawdziwego Boga nie należy szukać tych z napisem: sukces i władza, ale pokora i służba. Co więcej, zachęcał do realizmu, do spokojnego i trzeźwego spojrzenia na siebie – przypatrzcie się – i do zaufania Bogu, a może także w konsekwencji do głębokiej przemiany serca i życia, do zobaczenia, co w nim tak naprawdę najważniejsze i najistotniejsze, co naprawdę się liczy. Albowiem dziś – mówił Benedykt XVI – z nawróceniem związana jest konieczność, aby Bóg znowu znalazł się na pierwszym miejscu. A także, aby na nowo wsłuchiwać się w słowa Boga, aby uznać je za coś realnego i pozwolić im oświecać nasze życie.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Wspominany dziś przez nas, w dziesiątą rocznicę śmierci, Prymas Glemp wskazywał, że chrześcijanin to człowiek, który żyjąc na świecie, nie da się opanować światu całkowicie, ale sięga dalej – tam, gdzie Chrystus. Wymaga to wielkiej pracy oczyszczenia serca. Wymaga wysiłku i troski, by – jak wskazywał i zachęcał Ksiądz Prymas – wzbić się ku chwale. Od szeregu już lat, wierni jego wezwaniu, pragniemy wskazywać tych, którzy swoją pracą i aktywnością na naszej Kujawskiej Ziemi, przypominają nam o chwale Boga, chwale Kujaw, chwale ludzkiego działania. Dziś w setną rocznicę istnienia pragniemy prymasowską statuetką Ku chwale uhonorować tutejsze Towarzystwo Śpiewu „Halka”. Błogosławieni pokój czyniący! Błogosławieni, którzy swoją działalnością i twórczością, stajecie się ziarnem, które wydaje obfity owoc. Jeśli bowiem człowiek nie poświęci swojego życia dla określonego celu – przestrzegał Prymas Glemp – ale zamknie się w sobie i będzie chciał żyć tylko dla siebie, wtedy zatraci się w swoim egoizmie. Jeśli zaś poświęci się, znajdzie cel, dla którego żyje, sam szybko doświadczy, że jego wysiłki, poświęcenie, gorliwość, rodzić będą błogosławione owoce. W dziesiątą rocznicę śmierci dziękujemy więc jeszcze raz za życie i pasterską posługę Prymasa Glemp. Dziękujemy też za tak owocną działalność Towarzystwa Śpiewu „Halka”. Aby w Panu się chlubił ten, kto się chlubi.