Zjazd ojców duchownych seminariów diecezjalnych i zakonnych, 28.08.2021 Radom

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w pierwszym dniu zjazdu ojców duchownych wyższych seminariów diecezjalnych i zakonnych, 28 sierpnia 2021, WSD w Radomiu.

Drodzy Współbracia w Kapłaństwie,

Przypowieść o talentach zachęca nas do wdzięczności. Ukazuje bowiem pewnego człowieka, który dzieli się ze sługami swoim majątkiem. Przed wyjazdem – jak słyszymy – powierza im to co posiada, oczekując, że będą skutecznie, mądrze i dobrze tym zarządzać. Uznaje ich zatem i traktuje jako dojrzałych współpracowników. Widzi w nich swych partnerów, zdolnych do dobrego i owocnego gospodarowania tym, co pozostawia. Liczy przy tym niewątpliwie na ich dalszą, własną inicjatywę. Nie określa bowiem niczego szczegółowo i dokładnie nie wyznacza im tego, jak i gdzie powinni zainwestować to, co otrzymali, by – jak sam na końcu powie – mógł po powrocie z zyskiem odebrać swoją własność. Inicjatywa należy do nich. Jest po ich stronie. Oni sami będą więc rozeznawać, co, gdzie i jak należy zrobić. W obliczu tak otrzymanego zadania w sercach sług rodzi się więc nie tylko wdzięczność za to, że zostali przez niego dostrzeżeni, obdarowani zaufaniem i uznani za godnych tego, że sam Pan powierzył im swój majątek. Przypowieść o talentach mówi bowiem także o odpowiedzialności i wierności, która zdolna jest efektywnie rozwijać i pomnażać to, co otrzymaliśmy, co zostało nam powierzone. Dar jest jednocześnie zadaniem. Nie jest po to, aby z lęku czy gnuśności ukryć go w ziemi. Otrzymane zadanie nie przekracza bowiem możliwości tych, którzy je otrzymali. Domaga się tylko jasnej, odważnej i twórczej odpowiedzi, zdolnej wyjść naprzeciw oczekiwaniom. Jak już mówiłem, przypowieść nie mówi nam wprost o oczekiwaniach właściciela. Wydaje się, jakby nie chciał ich w jakikolwiek sposób innym narzucać. Słudzy, znając go jednak bardzo dobrze, wiedzą, czego od nich oczekuje i po co właśnie im powierza swój majątek. Nie chodzi tylko o zachowanie tego, co dostali, ale o pomnożenie. Chodzi o ich własne zaangażowanie na rzecz dobra, które otrzymali. Chodzi o świadomą odpowiedź, o podjęcie odpowiedzialności za to, co dostali. Dlaczego ten, który zawiódł, nie sprostał tym, dość przecież oczywistym oczekiwaniom? Dlaczego się pomylił? I czy się tylko pomylił? Dlaczego zbłądził? Wydaje się, że i on, podobnie do pozostałych, znał dobrze właściciela. Sam mu o tym przypomina. Brak swej odpowiedzi tłumaczy lękiem i strachem. One go sparaliżowały. Schronił się więc w gwarantowanych i bezpiecznych schematach działania. One miały dać mu poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Nie chciał ryzykować. Czyżby sądził, że być może coś będzie trzeba jednak stracić? Tak więc otrzymany dar stał się dla niego przekleństwem, które doprowadziło go do wyrzucenia na zewnątrz, w ciemności.

Papież Franciszek wskaże, że ten sługa nie miał ze swym panem relacji zaufania, ale się go boi i to go blokuje. Strach zniechęcił go do aktywności i wyjścia z jakakolwiek inicjatywą. On go rzeczywiście w pewnym sensie tak mocno sparaliżował, że wybór, którego dokonał, okazał się nie tylko bezowocny, bo nic nie przyniósł, ale z gruntu fałszywy i błędny. Wprawdzie materialnie nie stracił nic z tego, co dostał, w istocie rzeczy jednak na całej linii zawiódł i nie sprostał oczekiwaniom właściciela. Strach zniechęca do podejmowania inicjatyw i w ten sposób – jak słusznie zauważy papież Franciszek – po prostu nie czynimy nic dobrego. Aby iść naprzód i wzrastać na drodze życia, trzeba mieć ufność – powie w podsumowaniu papież. A tego właśnie tutaj, w tej relacji, oczywiście zabrakło. Pozostali odpowiedzieli na okazane im zaufanie, ufnością i zaangażowaniem. Ten, który zawiódł, okazał się z natury podejrzliwy i nieufny. Może sądził, że jest w tym geście właściciela jakiś podtekst, jakieś drugie dno, którego nie znał, ale które w całej tej sytuacji, musiało jakoś zarysować się w jego wyobraźni. Człowiek twardy – tak widzi właściciela i tak o nim mówi – ma niewątpliwie przesadne i wygórowane oczekiwania. Trudno będzie im sprostać. Lepiej więc przeczekać i się nie narażać. Zobaczymy, co się wydarzy. Trzeba tak się ustawić, by zbytnio nie ryzykować. Okazało się jednak, że taka postawa nie przyniesie zysku, ale same straty. Objawi zalęknionego człowieka, który – koniec końców – wszystko traci. W Ewangelii według świętego Mateusza to już ostatnia z przypowieści, którą Jezus opowiada swym uczniom, zanim będzie cierpiał. Poprzedza ona prawie bezpośrednio opis męki i zmartwychwstania Jezusa, a więc zbliżające się wydarzenia paschalne. W zgodnym rozeznaniu komentatorów ma ona dopomóc tym, którzy przeżywać będą wraz z Nim tajemnice Jego męki, śmierci i zmartwychwstania, i wymaga od nich zarówno przewidywania, jak i włożenia pewnego wysiłku. Ponownie zostaje dokonane – jak czytamy w Katolickim Komentarzu do Pisma świętego – wyraźne rozróżnienie między tymi, którzy odpowiadają wiernością na wezwanie Jezusa, mimo Jego nieobecności, oraz tymi, których zachowanie jest nieroztropne.

Wydaje się jednak, że warto powrócić do podstawowej przyczyny tego rozróżnienia. Papież Franciszek powie, że zasadniczy problem dotyka tutaj w istocie tego, jaki obraz Boga posiadamy. Jeśli nie jest on wynikiem ufnej relacji, ale zbudowany jest z naszych własnych lęków, uprzedzeń czy też złych doświadczeń, wszystko, co będzie się z tym wiązać, w najlepszym wypadku podobne będzie do człowieka, który bojąc się, poszedł i ukrył talent w ziemi, a potem – jak słyszeliśmy – ze lękiem i smutkiem, jakby z jakimś wyrzutem zwrócił go właścicielowi: oto masz swoją własność. Brak zaufania i fałszywy obraz powodują, że trzeba uważać i odsunąć się od tego, co wydaje się aż nazbyt ryzykowne, co boli, co nie prowadzi w strefę komfortu. Augustynowe Wyznania dają z jednej strony świadectwo takiej ucieczki, ale jednocześnie przypominają nam, że jest w tej samej Ewangelii ukazana postać także innego właściciela, który o różnej porze dnia wciąż cierpliwie wychodzi, aby po raz kolejny zaprosić robotników do pracy w swojej winnicy. I choć również i ta ewangelijna przypowieść zakończy się wyrzutem, po raz kolejny demaskującym zamknięte serca posłanych do pracy, to jednak właśnie przez nią ma szansę dotrzeć i do nas, jak dotarło kiedyś zanotowane przez świętego Augustyna w Wyznaniach przesłanie, że Bóg w Jezusie Chrystusie wciąż wychodzi nam naprzeciw. Poprzez Niego szukałeś nas – wyzna święty Augustyn – gdy my nie szukaliśmy Ciebie. Po to szukałeś nas, abyśmy Ciebie zaczęli szukać. I wydaje mi się, że właśnie coś z tej dynamiki musi się ujawniać w całym procesie formacyjnym. Rozbudzić w naszych wychowankach takie pragnienie, które otworzy ich na Tego, który przychodzi i szuka. Na kierowniku duchowym – przypomina nam Droga formacji prezbiterów w Polsce – spoczywa bowiem odpowiedzialność za drogę duchową seminarzystów na forum wewnętrznym, co wyraża się głównie w praktyce rozeznania duchowego, formowania sumień, rozeznawania powołania i towarzyszenia seminarzystom w podjęciu dojrzałej i wolnej decyzji o wyborze prezbiteratu.

Wasze doroczne spotkanie ojców duchownych, które tą Mszą świętą rozpoczynamy, jest pierwszym po oficjalnym zatwierdzeniu i publikacji Ratio Institutionis Sacerdotalis pro Polonia. Będzie zatem – jak wynika z programu waszego tegorocznego spotkania – dalszym pogłębieniem treści wychowawczych, które ten dokument zawiera. Skoncentrowane na kolejnym etapie formacyjnym alumnów, a mianowicie etapie upodobniania się do Chrystusa, ma dopomóc nie tylko w analizie zawartych tam wskazań, ale w uchwyceniu priorytetów, bo – jak między innymi czytamy – etap ten potrzebuje wprowadzenia owocnego i harmonijnego oddziaływania między dojrzewaniem ludzkim i duchowym, życiem we wspólnocie, studium teologii i posługami. Przypominając nam, jaki jest na tym etapie fundamentalny przedmiot rozeznania, nowa Droga formacji prezbiterów w Polsce wskazuje, że chodzi o to, aby podstawową i priorytetową wartością w życiu seminarzysty była więź z Bogiem i pełne zaufanie Jego woli. Znakiem dojrzałości do święceń – wskazuje Ratio jest zatem wolne i ufne posłuszeństwo wobec Jezusa w różnych sferach i okolicznościach życia. Towarzysząc seminarzystom na tym etapie, trzeba więc umiejętności budowanie więzi z Bogiem i całkowitej ufności w relacji z Nim. Owocem takiej postawy będzie wolne i pełne posłuszeństwo wobec Jezusa. Kiedy bowiem do Ciebie przywrę całą moją istotą – pisał w swych Wyznaniach święty Augustyn – skończy się dla mnie wszelki ból i wszelki trud. Wtedy moje życie będzie naprawdę żywe, całe napełnione Tobą. Ty wszystkich, których napełniasz, dźwigasz ku górze. Niech więc to doroczne spotkanie, które rozpoczynacie w dniu świętego Augustyna, przyniesie i wam ożywcze doświadczenie spotkania z Tym, który wciąż dźwiga nas ku górze, aby wasze kapłańskie życie i posługa towarzyszenia seminarzystom, rodziła w ich sercach otwarcie i ufność dla Tego, który obdarzył ich darem powołania. Amen.  

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter