Zakończenie PPAG, 6.08.2024 Jasna Góra

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej na zakończenie Pieszej Pielgrzymki Archidiecezji Gnieźnieńskiej na Jasną Górę, 6 sierpnia 2024, święto Przemienienia Pańskiego, bazylika jasnogórska.

Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala (Hbr 12,2). Patrzmy na Maryję, która jest naszą Przewodniczką!
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Drodzy Pielgrzymi,

Tradycyjnie już nasze gnieźnieńskie pielgrzymowanie na Jasną Górę kończymy dziś, w święto Przemienienia Pańskiego. Wsłuchujemy się więc kolejny raz w opis tego właśnie wydarzenia, które dziś przypomniała nam Ewangelia według świętego Marka. Mamy przed oczyma Jezusa, który bierze ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i – jak relacjonuje święty Marek – prowadzi ich osobno na wysoką górę. Wychodzi z Nimi na górę. Sam tam ich prowadzi, a oni idą z Nim i za Nim. On jest więc ich przewodnikiem na to miejsce, gdzie w ich obecności się przemienia, to znaczy, że uczniowie, których ze sobą przyprowadził widzą teraz, że Jego twarz promienieje światłem, a Jego szaty – Jego odzienie – jak dosłownie zapisał święty Marek – staje się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. Bije więc od Jezusa światło, ale nie jest to światło jakichś lamp czy reflektorów, które są na Niego skierowane. Światło bije wprost od Niego. To On jest jego źródłem. On bowiem jest światłem – jak wskazywał w ubiegłym roku młodym na zakończenie Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie papież Franciszek – które nigdy nie gaśnie, jest światłem, które jaśnieje nawet w nocy (…) On oświeca nasze spojrzenia, oświeca nasze serca, oświeca nasz umysł, oświeca nasze pragnienia. Wiemy, że uczniowie Jezusa, których zabrał ze sobą na górę, a więc Piotr, Jakub i Jan, a z nimi także i ci, którzy wtedy na dole pozostali, będą szczególnie potrzebować tego światła w godzinie męki i śmierci Jezusa, gdy mrok ogarnie nie tylko ziemię, ale przede wszystkim ich samych, gdy zaczną w Niego wątpić, gdy sami przerażeni, będą uciekać, gdy – jak wspomniany dziś w Ewangelii Piotr – dosłownie się Go wyprą. Ten blask, który dziś tam, na górze widzą, który bije od Jezusa, którego są świadkami, ma ich bowiem umocnić, na nowo oświecić, pomóc im zrozumieć noc męki. W ten sposób – jak wyjaśnia nam dziś liturgia Kościoła – Jezus umocnił serca uczniów, aby nie ulegli zgorszeniu krzyża. Patrzmy i my zatem na Jezusa – jak pisał kiedyś do wspólnoty Kościoła Autor Listu do Hebrajczykówktórym nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. Patrzymy i my na Tego, który się dziś przemienia i ukazuje swym uczniom światło Bożej świętości (…) Majestat Boga, dosłownie – jak mówił kiedyś papież Franciszek – piękno Boga. Bo nie jest to przecież żaden efekt specjalny, wywołany jedynie ku uciesze tych wszystkich którzy wówczas, tam na górze to niezwykłe zjawisko widzieli. Nie jest to żaden spektakularny pokaz jakiejś nowej mocy i siły. I nie jest to żadna radosna pauza, jakiś pokrzepiający serce przerywnik w trudnej rzeczywistości. To nie magia chwili. Słusznie więc papież Franciszek kiedyś nam powiedział, że słuchając dziś o tajemnicy przemienienia, trzeba i nam jeszcze raz dostrzec, że to Chrystus jest światłem, które wskazuje nam drogę; jest światłem, które nie wyobcowuje nas z realiów życia, ale daje nam siłę, jest przewodnikiem, który zawsze prowadzi nas do przodu i wciąż nam mówi, wciąż powtarza: odwagi, Ja jestem, idź naprzód!

Moi Kochani!

Jestem wam wdzięczny, że i tym razem, i w tym roku wybraliście się w drogę i dziś jesteście tutaj razem jako gnieźnieńscy pielgrzymi na Jasnej Górze. Podobnie jak kiedyś Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich na wysoką górę, tak w tych dniach – jak to w tym roku szczególnie podczas tych rekolekcji w drodze przeżywaliście – Maryja, Matka Jezusa, Matka Kościoła, nasza Matka, Przewodniczka wzięła każdą i każdego z was ze sobą w drogę. Idąc bowiem w tym roku na Jasną Górę, rozważając w drodze Jej ziemskie życie i pielgrzymowanie, poszliście przecież dosłownie z Nią i za Nią. W tym roku – jak przeczytałem we wprowadzeniu i wyjaśnieniu hasła waszego tegorocznego pielgrzymowania – chcemy wejść na drogi, którymi szła Maryja. Chwycić Ją za rękę, przyjrzeć się Jej doświadczeniom, zadaniom, emocjom, wyzwaniom, Jej wierze. Wsłuchać się w Jej powołanie jako kobiety, córki, żony, mamy, przyjaciółki, Przewodniczki. To rzeczywiście bardzo piękny i bardzo ambitny zarazem sposób pielgrzymowania. Chcę więc najpierw, tutaj, na zakończenie, serdecznie podziękować wszystkim, którzy poprzez rozważania, medytacje, konferencje w drodze, prowadzili was po tych maryjnych drogach. To prawda – jak przypomina nam wszystkim w swej bulli zapowiadającej przyszłoroczny Rok Święty papież Franciszek – że pielgrzymowanie, że wyruszenie w drogę jest typowe dla tych, którzy poszukują sensu życia i że właśnie w drodze odkrywamy wartości milczenia, wysiłku i tego, co istotne. Poszukując i pytając nie idziemy jednak na oślep, nie idziemy po omacku, tak na wyczucie. Wyszliście z waszych domów i przyszliście przecież na Jasną Górę. Wyszliście i daliście się w drodze prowadzić Maryi, Przewodniczce. Sobór Watykański II powiedział o Niej, że to dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się siostrami i braćmi swego Syna, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na niebezpieczeństwa i trudy. Opiekuje się więc nami, opiekuje się każdą i każdym, którzy jesteśmy w drodze. Opiekuje się Kościołem. Swoim życiem i swoim powołaniem – jak rozważaliście w drodze – podpowiada nam i ukazuje to, co jest ważne, by się w tej naszej drodze, którą nazywamy życiem, nie zagmatwać i nie zgubić, nie pobłądzić i nie stracić z oczu prawdziwego celu, prawdziwego sensu, prawdziwego kierunku drogi. Tak, potrzebujemy Przewodniczki! Potrzebujemy jednak nie tylko kogoś, kto nam drogę wskaże, kto nam ją opisze i w mniej czy bardziej przekonujący sposób wyjaśni jak i dokąd mamy iść, ale potrzebujemy kogoś, kto dosłownie, kiedyś tę drogę przeszedł przed nami, kto nas po niej poprowadzi, kto nam pokaże, jak iść, jak podejmować pojawiające się na niej wyzwania, jak zawierzyć na niej Bogu, jak się nie poddać i nie zniechęcić, jak iść naprzód! Po to właśnie – jak ufam – daliście się Jej poprowadzić i od Niej, może trochę tak właśnie pielgrzymkowo, tak krok po kroku, daliście się Jej do tej właśnie drogi, Bożej drogi, nieco przekonać.

Moi Drodzy!

Gdy kończy się więc nasza tegoroczna pielgrzymka, gdy kończymy ją tutaj, na Jasnej Górze przed obliczem naszej Matki i Królowej, naszej Przewodniczki i gdy kończymy ją właśnie w święto Przemieniana Pańskiego, wiemy, że trzeba i nam zejść z góry. Trzeba powrócić do naszych domów, wspólnot, do miejsc nauki czy pracy. Piotr, Jakub i Jan zeszli z góry z Jezusem. Ten przecież, który wziął ich tam ze sobą i poprowadził, sam nie pozostał na górze, nie porzucił swoich uczniów i nie zostawił ich własnemu losowi. Zszedł z góry razem z nimi. Po swym przemienieniu idzie więc dalej z nimi i ich prowadzi. Patrzmy więc na Jezusa, który w wierze nam przewodzi! Patrzmy na Maryję, naszą Przewodniczkę! Jezus nigdy nikogo nie zostawia samym. Maryja nigdy nikogo nie zostawia samym. Są z nami i idą z nami. I choć kończy się dziś kolejna pielgrzymka, trwa przecież – póki na tym świecie żyjemy – nadal nasze życiowe pielgrzymowanie. Czy po tym wszystkim więc, co w drodze i co tutaj, na Jasnej Górze przeżyliśmy, możemy mieć nadzieję, że będzie ono bardziej odważne, bardziej uważne, to znaczy bardziej jeszcze otwarte na Boga i na drugich, że wobec naszego codziennego krzyża i naszych trudności, że wobec trudności, które przyjdzie nam przeżywać samemu czy z innymi da nam potrzebne światło? Czy możemy mieć nadzieję, że w świecie, w którym tyle jest wciąż lęku i niepokoju, ale tyle też wciąż wzajemnej nieufności i złośliwości, pozwoli nam odnaleźć prawdziwy sens i cel w życiu? Czy możemy mieć nadzieję, że jeśli trzymać się będziemy Jezusa i Maryi, naszej Przewodniczki, rzeczywiście nie pobłądzimy, nie ustaniemy w drodze i nie zwątpimy, nie pogubimy się w naszej drodze? Bóg mówi dziś i do nas: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie! I – jak w wskazuje nam w Kanie Galilejskiej Maryja, nasza Przewodniczka – zróbcie wszystko, cokolwiek On wam powie. Tutaj wszystko jest zawarte. Wszystko, co jest do zrobienia w życiu chrześcijańskim – jak przypomina nam papież Franciszek – wszystko zawiera się w tym słowie „Jego słuchajcie”. Trzeba słuchać Jezusa. I trzeba chwycić Ją za rękę. Trzeba słuchać Jezusa i trzeba trzymać się Maryi! Wtedy nie tylko możesz mieć nadzieję, ale już dziś i ty będziesz pielgrzymem nadziei. Nadzieja – jak wskazywał w swej bulli jubileuszowej papież Franciszek – znajduje przecież swoje najwznioślejsze świadectwo w Matce Bożej. W Niej widzimy, że ona nie jest łatwowiernym optymizmem, ale darem łaski w realizmie życia. Mater spei, mento mei! Niech więc Ona, Matka Jezusa, Matka Kościoła, nasza Matka i Przewodniczka przychodzi nam na pomoc wspiera nas i prowadzi zawsze do ufności i do zachowania nadziei.       

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter