XXIV Dzień Papieski, 13.10.2024 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji XXIV Dnia Papieskiego, 13 października 2024, bazylika prymasowska w Gnieźnie. 

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Przyzwyczailiśmy się, że dzisiejsza Ewangelia, nazywana jest historią o bogatym młodzieńcu. Opowiada nam bowiem o pewnym bogatym człowieku, który przychodzi do Jezusa i pyta Go, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Ewangelista Marek jednak w odróżnieniu choćby od świętego Mateusza, który w podobnym fragmencie swej Ewangelii mówi wprost właśnie o młodzieńcu, nie wskazuje tak jednoznacznie na wiek tego człowieka. Nie podaje nawet jego imienia. Mówi bowiem – jak słyszeliśmy – o pewnym człowieku, nie podając ani jego wieku ani imienia. Co więcej, ten człowiek, odpowiadając Panu Jezusowi, potwierdza, że wszystkiego tego, o czym mówią przykazania, przestrzegał już od swojej młodości. Nie jest to więc – jak się wydaje – jakaś początkowa decyzja, początkowa chwila życia. Nie jest to więc coś, o co chciałby zapytać Jezusa młody człowiek. Pytanie, z którym ten człowiek idzie do Jezusa, pojawia się bowiem raczej na kanwie pewnych życiowych doświadczeń. Idzie więc do Jezusa człowiek, który coś już przeżył. Ma za sobą pewien bagaż życiowych doświadczeń, pewną historię swego życia, w której istotną rzeczą – jak sam mówi i potwierdza – była zawsze jego wierność Bożym przykazaniom. W ten sposób Ewangelia o bogatym młodzieńcu, staje się Ewangelią o każdej i każdym z nas, niezależnie od wieku, od życiowych doświadczeń, od tego, cośmy w życiu już przeżyli. Jest Ewangelią zarówno o młodych, jak i o tych, którzy są już doświadczeni życiem. W dniu, w którym myślimy więc szczególnie o młodych, o młodzieży i studentach i wspieramy naszą modlitwą i naszą ofiarą młodzież Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, jednocześnie chcemy, w myśl hasła tegorocznego XXIV Dnia Papieskiego, odczytywać właśnie wraz z nimi jeszcze raz, idąc śladem świętego Jana Pawła II, Ewangelię starości i cierpienia, a więc Ewangelię adresowaną do wszystkich ludzi chorych i cierpiących, a wśród nich także do osób starszych, w których życiu niejednokrotnie z wiekiem, częstym i nieodłącznym towarzyszem jest właśnie ból i przeżywane cierpienie.

Drodzy Siostry i Bracia!

Pewien człowiek, który przyszedł do Jezusa, pyta Go o to, co ma czynić, co robić, aby osiągnąć życie wieczne. W tym pytaniu – tak sądzę – kryje się chęć uzyskania od Jezusa jakichś wskazówek do tego, aby dobrze żyć. Powiedz mi więc, jak mam żyć, jak mam postępować, co mam w życiu robić, także wtedy, gdy idzie starość, gdy coraz mocniej zaczynam odczuwać ciężar lat czy też ból doświadczeń, gdy dotyka mnie choroba czy cierpienie? Jak sobie z tym wszystkim poradzić? Czy jest w tym wszystkim miejsce na Boga? Jak to poznać? Zanim Jezus odpowie na te pytania – mówi nam dzisiejsza Ewangelia – On sam spogląda na pytającego Go człowieka z miłością. Jezus spojrzał na niego z miłością. W swoim Liście do młodych święty Jan Paweł II wskazywał, że Jezus tak właśnie patrzy na każdego człowieka. Tak patrzy na Ciebie i na mnie. Patrzy z miłością. I w tym właśnie spojrzeniu Boga na nas, także wtedy, gdy cierpimy, gdy chorujemy, gdy przeżywamy rożne nasze cierpienia i nadchodzącą starość, gdy się lękamy i boimy o siebie czy naszych bliskich, gdy gorączkowo pytamy, co mam w tym wszystkim robić, jak sobie z tym poradzić, jak żyć, w tym spojrzeniu Jezusa – mówił święty Jan Paweł II – jest jakby skrót i synteza całej Dobrej Nowiny, całej Ewangelii. Ona przecież nie zaczyna się od dobrych rad i pouczeń. Ona nie jest jakimś instruktarzem o tym, jak się trzeba w takiej czy innej sytuacji zachować, jak sobie z nią poradzić. Ona i nam od swych pierwszych do ostatnich kart mówi, że Bóg patrzy na nas z miłością. Jak to jednak rozumieć, gdy przychodzi cierpienie czy ogarniają nas słabości idące z wiekiem? Jak odkryć, jak poznać, to Boże spojrzenie pełne miłości? Jak go w życiu doświadczyć? Jak odkryć, że właśnie teraz gdy przeżywam trudne chwile, gdy cierpię, gdy potrzebuję pomocy, Bóg naprawdę jest po moje stronie? W słynnej już książce – chronologicznie pierwszym wyznaniu i wywiadzie Papieża Wojtyły, pod bardzo pięknym i znamiennym tytułem Przekroczyć próg nadziei, Vittori Messori, który stawiał pytania Ojcu Świętemu, w jedenastym rozdziale zapytał dość prowokująco: Wiara zapewnia, że Bóg jest wszechmocny. Dlaczego więc nie usunął On i nadal nie usuwa zła i cierpienia ze stworzonego przez siebie świata? Czy nie mamy tu do czynienia z jakąś bezradnością Bożą? Jan Paweł II z wielkim spokojem i bardzo jasno odpowiedział: Bóg jest zawsze po stronie cierpiących. Jego wszechmoc objawia się właśnie w tym, że On sam dobrowolnie przyjął cierpienie. Mógł nie przyjąć. Mógł okazać swą wszechmoc nawet w momencie ukrzyżowania. Przecież Mu to proponowano: zstąp z krzyża a uwierzymy w Ciebie. Nie przyjął tej propozycji. To, że pozostał do końca na krzyżu, to, że na krzyżu mógł powiedzieć do Ojca tak, jak wszyscy cierpiący: Boże mój, czemuś mnie opuścił? – właśnie to pozostało w dziejach człowieka jako najsilniejszy argument. Gdyby zabrakło tego konania na krzyżu, prawda, że Bóg jest miłością, zawisłaby w jakiejś próżni. Gdyby zabrakło krzyża, trudno byłoby nam wierzyć właśnie w to, że Bóg naprawdę patrzy na nas z miłością. Człowiekowi – mówił młodym święty Jan Paweł II – koniecznie potrzebne jest to miłujące spojrzenie. Życzę więc każdemu i każdej z was, abyście odkryli to spojrzenie Chrystusa. Abyście go do głębi doświadczyli. Nie wiem, w jakim momencie życia. Myślę, że przyjdzie ono, kiedy będzie ono najbardziej potrzebne: może w cierpieniu, a może i w starości, bo to właśnie wtedy Jezus spojrzy na Ciebie z miłością!

Moi Kochani!

Święty Jan Paweł II, którego dziś, w ten XXIV Dzień Papieski wspominamy, w którego głos jeszcze raz się wsłuchujemy i do którego tutaj przy Jego relikwiach prosimy, abyśmy za Jego wstawiennictwem, wtedy, gdy będzie to w naszym życiu potrzebne, doświadczyli miłującego spojrzenia Jezusa, wielokrotnie w swoim życiu i apostolskim posługiwaniu dawał nam przykład życia wiarą w to Chrystusowe spojrzenie miłości. Pewnie wśród wielu chwil warto dziś przywołać choćby tę ostatnią, w której On sam pozostawił nam wszystkim swoistą Ewangelię starości i cierpienia. Ktoś trafnie wówczas napisał: na ostatnim odcinku swej nadzwyczajnej podróży Wojtyła przemawia wyłącznie ciałem. Mówi, okazując cierpienie. Dodaje odwagi, obwieszczając milczącymi i wykrzywionymi ustami, że ból ma sens, że nie jest jałowy, lecz urodzajny (…) Jan Paweł II mówi światu, że nie boi się codziennego cierpienia, upokarzającej niemocy, ani tego, że zaciera się Jego dawny wizerunek. Jego oczy wystarczą, by zaświadczyć patrzącym na niego ludziom, że nikt nie żyje i nie umiera dla siebie (…) Atleta wstrzymał swój bieg. Aktor zawiesił głos. Dłoń, która pisała, nie ma siły nawet utrzymać kartki. A jednak swoim wycieńczonym ciałem Jan Paweł II wciąż głosi proroctwo. Ciałem i mileczniem Karol Wojtyła pisze być może najpiękniejszą swą encyklikę. Ciałem i milczeniem przypominał, i młodym i starszym, każdej i każdemu, że źródła mocy Bożej płyną z ludzkiej słabości, że cierpienie jest również i po to, aby wyzwalało miłość, ażeby w nas rodziło uczynki miłości, że starość i cierpienie wzywają do czynów miłosierdzia i dają możliwość ich podejmowania, że prawdziwą miarą szacunku do człowieka, dla ludzkiej godności, miarą cywilizacji prawdziwie godnej człowieka, jest opieka i troska o starszych, o chorych i cierpiących, a nie pozostawianie ich samych sobie na marginesie życia. Czyż w tym senesie dzisiejsza Ewangelia nie jest jednak i dla nas również przejmującą przestrogą? Czyż nie przypomina nam – jak wskazywał kiedyś rozważając tę Ewangelię papież Franciszek – że wiara bez daru i bezinteresowności jest niepełna, jest wiarą słabą, wiarą niemocną (…) Wiara bez daru, bez darmowości, bez uczynków miłosierdzia, bez troski o starszych, chorych i cierpiących, w końcu nas samych czyni rozgoryczonymi i smutnymi. Jest jak jedzenie, jak dobrze wyglądająca potrawa bez smaku – mówił papież – albo dobry mecz, ale bez bramki! Powoduje, że odchodzimy zasmuceni!

Siostry i Bracia! Drodzy Młodzi, Stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia!

Niech wasza młodość, wasza wiara i wasze życie nie będą nigdy bez smaku. Miłość i troska o drugich, o starszych, o chorych czy cierpiących nie są tylko wysiłkiem, ale odnajdywaniem pełni sensu w życiu, odważnym, gotowym do pomocy i twórczym. Są prawdziwie szkołą charakteru. Owszem, nieraz dużo, bardzo dużo wymagają, dużo kosztują, ale w spojrzeniu Jezusa z miłością kryje się niepowtarzalna siła i moc. A my wszyscy, którzy dziś, w ten Papieski Dzień, swoją modlitwą i ofiarą chcemy was wspomagać, weźmy sobie do serca słowa Jezusa, którymi zapewniał dziś Piotra, że kto daje, kto dzieli się z innymi, kto wspiera drugich, kto widzi w nich nadzieję dla tego świata, dla naszej ojczyzny, kto swym wsparciem towarzyszy młodym w ich rozwoju i życiu, sam – jak mówił Jezus – stokroć więcej już teraz otrzymuje, a życie wieczne w czasie przyszłym.   

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter