Uroczystość NMP Częstochowskiej, 26.08.2024 Jasna Góra
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość NMP Częstochowskiej, 26 sierpnia 2024, Jasna Góra.
Nie mają już wina!
Najwznioślejsze świadectwo nadziei!
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Zgromadziła nas dziś doroczna uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Stajemy tutaj razem, u stóp jasnogórskiego wzgórza, aby oddać cześć Tej, w której, jak głęboko wierzymy i wyznajemy, sam Bóg dał nam przedziwną pomoc i obronę. Przychodzimy więc przed Jej święty obraz jasnogórski. Wierzymy, że to miejsce, to jasnogórskie wzgórze, ten Twój dom, nasza Matko i Królowo – jak głosi hymn modlitwy brewiarzowej – jak okręt zwycięski płynie z odsieczą wzywającym Ciebie. Za świętym Janem Pawłem II powtarzamy: dziś patrzymy w Twoje oczy, nasza Matko i Królowo! O Maryjo! Pani Jasnogórska! Najświętsza Maryjo Panno Częstochowska! Przecież to Ty sama wiesz najlepiej o wszystkim, co nas boli. Ty znasz nasze cierpienia, nasze przewinienia i nasze dążenia. Ty wiesz, co nurtuje serce narodu oddanego Tobie. Ty wiesz, że radość i nadzieja, smutek i lęk ludzi w naszych czasach, są również radością i nadzieją, smutkiem i lękiem nas, uczniów Chrystusa, bo przecież nie można znaleźć nic prawdziwie ludzkiego, co nie odbijałoby się echem w naszych sercach. Idziemy dziś do Ciebie, bo przez spotkanie z Tobą rozumiemy, że nadzieja nie jest łatwowiernym optymizmem, lecz darem łaski w realizmie życia! Modląc się dziś razem przed Twoim Jasnogórskim Obliczem chcemy otworzyć i nasze serca na ten dar Bożej łaski, którego tak bardzo potrzebujemy w realizmie naszego życia, naszego dziś. Burze nigdy nie mogą zwyciężyć – jak zapewnia nas w swej bulli ogłaszającej Jubileusz Zwyczajny Roku 2025 papież Franciszek – ponieważ jesteśmy zakotwiczeni w nadziei łaski, która jest w stanie uczynić nas żyjącymi w Chrystusie, przezwyciężając grzech, lęk i śmierć. Ta nadzieja (…) przenosi nas ponad próby i zachęca, byśmy szli, nie tracąc z oczu wielkości celu, do którego zdążmy, do którego jesteśmy wszyscy powołani – Nieba!
Umiłowani Siostry i Bracia!
Co to znaczy, że nadzieja jest darem łaski w realizmie życia? Odpowiedź przychodzi do nas w wydarzeniu Kany Galilejskiej. Tam Maryja okazuje się prawdziwie Matką nadziei. Ona nie prosi Jezusa o cud. Niczego Mu nie narzuca. Niczego na Nim nie wymusza. Mówiąc Jezusowi: nie mają już wina, zawierza mu tylko całą sytuację i oddaje ją w Jego ręce. Uczy nas wszystkich w ten sposób wiary i zaufania. Uczy nas, że powierzając Jezusowi tę sytuację, znajdzie ona właściwe, choć może nawet nieoczywiste i nieoczekiwane rozwiązanie. I to właśnie w tę stronę – jak powiedział kiedyś papież Benedykt XVI – prowadzi nas Maryja. Najpierw sama okazuje się kobietą, która zwraca uwagę na wszystko, co dzieje się wokół Niej i jak dobra matka po prostu się martwi. Ona zauważyła – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek – że w tym święcie, we wspólnie dzielonej radości coś się dzieje. Jak to ujął trafnie papież Franciszek coś zaczynało rozwadniać to święto. Coś zaczynało je gasić i psuć radość świętowania. Pojawił się znaczący brak, który mógł spowodować, że wszystko zaraz się skończy, że radość zamieni się w kompromitację. Skończyło się wino, symbol świątecznej radości. Maryja w Kanie Galilejskiej nie zatrzymała się jednak tylko na tym, co wówczas zobaczyła, co dostrzegła. Nie stwierdziła, że przecież to ostatecznie nie jest Jej sprawa, że Jej to nie dotyczy. Potraktowała trudność nowożeńców jak swoją własną. Mówi więc do Jezusa: nie mają już wina. I równocześnie mówi do sług: a wy, zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Tak właśnie będzie się objawiał dar Bożej łaski w realizmie życia. Jezus przyjdzie z pomocą. On sam, zaproszony na wesele, na święto, wraz z swymi uczniami, tam, w Kanie Galilejskiej po raz pierwszy publicznie objawi się jako Boski Oblubieniec. Tam, poprzez prosty, boski i tak ludzki zarazem gest, ukazało się to, co będzie wyróżniać życie i misję Jezusa. To On jest tym, który pomaga osobom w potrzebie i w trudnej sytuacji. Czyni to i czynić będzie zawsze na swój sposób i na swoich warunkach, wolny od wszelkich ludzkich podstępów i nacisków. Co jest więc podstawą naszej wiary w Niego? Co jest podstawą wiary uczniów? Papież Franciszek odpowiadając na te pytania podpowie nam, że miłość i miłosierdzie, którymi Jezus powiązał nas ze sobą (…) Cała reszta jest konsekwencją tej relacji. Kościół jest bowiem rodziną Jezusa, w której rozlewa się Jego miłość i którą Kościół strzeże i pragnie dać wszystkim. To ostateczne źródło naszej wiary i nadziei.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Maryja mówi do Jezusa, że wina nie mają i do sług, aby czynili wszystko, cokolwiek On powie. Jak bardzo te słowa brzmią dziś w naszych uszach. Jak mocno rezonują dziś w naszym sercu. Coraz bardziej widzimy bowiem, że i nam przyszło żyć w czasach, w których, owszem, tak wiele jest dobra obecnego w świecie, bo wiele potrafimy i wiele możemy uczynić, a jednak tak często gaśnie w nas nadzieja i zdaje się, że jesteśmy poddawani nowym i trudnym próbom. Prześwietlamy, ściągamy na ziemię również to, co święte i wielkie – jak zauważył kiedyś papież Benedykt XVI – tak, że wszędzie znajdujemy tylko naszą marność – nie mamy wina, a tylko wodę, a nawet nasza woda stała się mętna i brudna. Sami jednak nie jesteśmy w stanie ani jej zmienić, ani jej uzdrowić i oczyścić. Sami nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Istota ludzka – jak przypomina nam papież Franciszek – nie może bowiem zadowolić się przetrwaniem lub wegetacją, dostosowaniem się do teraźniejszości, pozwalając zadowolić się jedynie rzeczywistością materialną. To zamyka ją w indywidualizmie i niszczy nadzieję, rodząc smutek, który zagnieżdża się w sercu, czyniąc ludzi zgorzkniałymi i niecierpliwymi. Dlatego w tym kontekście pragnę przypomnieć, że również dzięki nauce religii w szkole, przez poznanie wiedzy o Bogu i kształtowanie postaw z niej płynących, przez jej kulturotwórczy i społeczny zarazem charakter, możemy otwierać serca i umysły dzieci i młodzieży, dając im szansę na życie tą nadzieją, która przełamywać będzie niebezpieczną pokusę zamknięcia w sobie i izolacji. Poczucie niepewności i wprowadzanie zmian, które w istocie podważają, deprecjonują i osłabiają ten wspólny wysiłek wychowawczy, może prowadzić do przeżywania przez nich teraźniejszości w melancholii i nudzie. Konieczne jest więc w tym względzie – jak podkreślaliśmy już wielokrotnie – zachowanie prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, jak i prawo dzieci i młodzieży do wychowania i do opieki, odpowiednich do wieku i osiągniętego przez nich rozwoju. Łączenie różnych grup wiekowych, niewątpliwie powodować będzie wśród dzieci i młodzieży nie tylko bałagan w przyswajaniu wiedzy, ale zrodzi w nich niepotrzebny stres i frustrację. Spoglądanie w przyszłość z nadzieją – jak przypomina nam w bulli jubileuszowej papież Franciszek – oznacza również posiadanie wizji życia, pełnej entuzjazmu, którą trzeba przekazywać. Niestety – dodaje papież – musimy ze smutkiem zauważyć, że w wielu sytuacjach, takiej perspektywy dziś brakuje. Brakuje jej w miejscach ogarniętych konfliktami i trwającą wojną. Brakuje w podejmowanych próbach, także legislacyjnych, osłabiających i podważających szacunek dla ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Brakuje w takim kształtowaniu ładu i porządku społecznego, w którym słuszny szacunek dla przestrzegania jasnych zasad w tworzeniu dobra wspólnego, powinien iść w parze z zachowaniem szacunku dla godności każdego bez wyjątku człowieka. Brakuje także wobec tych, do których kierujemy się uprzedzeniami i zamknięciem. Brakuje, gdy traci się cierpliwość i chęć wzajemnego słuchania, a pogłębiają się wciąż nasze społeczne podziały i spory. Dlatego warto przypominać sobie – jak mówił do nas tu, na Jasnej Górze papież Franciszek – że nasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności i że Maryja chce nas strzec razem, wszystkich bez wyjątku razem.
Siostry i Bracia!
Wierzymy, że Maryja tak, jak w Kanie Galilejskiej, także dziś mówi Jezusowi o tym, czego i nam brakuje. Tak jak wówczas, tak i dziś staje przed nami jako Matka nadziei. Troszczy się o nas i idzie z nami, także pośrodku tych wszystkich problemów, które zdają się dusić dziś nasze serca. Idzie z nami, by jeszcze raz powiedzieć Jezusowi: nie mają już wina. Papież Franciszek zauważył kiedyś, że cud zaczyna się wtedy, gdy na słowo Jezusa, słudzy przynieśli stągwie z wodą, które były przeznaczone do oczyszczenia. Wezwani przez naszą Jasnogórską Panią i Królową, by uważnie słuchać tego, co dziś do nas mówi Jej Boski Syn, żyjmy więc nadzieją, która i dla nas nie będzie nigdy łatwowiernym optymizmem, ale darem łaski w realizmie życia. Niech Matka Boża, nasza Pani i Królowa z Jasnej Góry przychodzi i nam na pomoc, wspiera nas i prowadzi nas do ufności i do zachowania nadziei.