Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, 30.05.2024 Inowrocław

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas obchodów Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Inowrocławiu, 30 maja 2024.  

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Odczytany przed chwilą fragment Ewangelii przenosi nas do Wielkiego Czwartku i sali na górze, gdzie Chrystus spożywał Paschę ze swoimi uczniami. Pan pozostawił im w darze własne Ciało i Krew, nakarmił ich samym Sobą, a następnie, jak przekazuje Ewangelista Marek, po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej. W tej, tak zwięźle opisanej, a jednocześnie niezwykle wymownej scenie, we wspólnym uwielbieniu Boga i wyjściu z Wieczernika, miłość Jezusa przeplata się z obawami i niepewnością apostołów. I choć uczniów czeka jeszcze długa paschalna droga, choć będą musieli jeszcze wiele zrozumieć i przeżyć, to jednak po raz kolejny decydują się pójść za swoim Mistrzem, obok Niego, razem z Nim. Przyjmują ten sam chleb i piją z tego samego kielicha, a przez to ścieżki ich życia, tak bardzo wyjątkowe i niepowtarzalne, łączą się coraz bardziej w drogę Kościoła.

Umiłowani!

Boże słowo i dzisiejsza uroczystość Bożego Ciała przynoszą nam Dobrą Nowinę o naszym powołaniu.  Chrystus, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, przez sakramenty święte, a szczególnie przez Eucharystię oczyszcza i nasze sumienia z martwych uczynków, abyśmy służyć mogli Bogu żywemu. Eucharystia – bowiem jak uczył nas papież Franciszek – pogłębiając nasze zjednoczenie z Chrystusem odnawia życie łaski, jaką Duch Święty obdarzył nas w chrzcie i bierzmowaniu. Jezus zna nas, wie, że jesteśmy grzesznikami i że popełniamy wiele błędów, ale nie rezygnuje z łączenia swojego życia z naszym. On wie, że jej potrzebujemy, bo Eucharystia nie jest nagrodą świętych, ale Chlebem grzeszników. Za każdym razem, gdy przyjmujemy Chleb Życia, Jezus przychodzi, aby nadać nowe znaczenie naszym słabościom. Przypomina nam, że w Jego oczach jesteśmy cenniejsi, niż się nam wydaje. To prawda, tak bardzo odmienni i różnorodni, raz słabsi, a innym razem mocniejsi, konfrontujący się z własnymi ograniczeniami, ale także z postawą innych osób, tworzymy jeden Kościół. Uczymy się przyjmować siebie nawzajem jako siostry i braci, bo wspólnie zostaliśmy wezwani do wiecznego dziedzictwa, abyśmy dostąpili spełnienia obietnicy.

Kościół rodzi się więc z Eucharystii. Kościół – jak uczył na święty Jan Paweł II – żyje dzięki Eucharystii. Eucharystia tworzy Kościół. On idzie przez świat Jej mocą. Od samego początku uczestnicząc w tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Zbawiciela jest zawsze w drodze. Podąża za swym Mistrzem i Oblubieńcem.  Wraz z Nim szuka sposobów dotarcia do człowieka. Uświadamiamy to sobie za każdym razem, gdy słyszymy końcowe słowa Mszy świętej: Idźcie w pokoju Chrystusa. Tu bowiem nic się nie kończy, lecz wręcz odwrotnie – rozpoczyna. Wychodzimy z kościoła, aby „iść w pokoju” niosąc Boże błogosławieństwo w nasze codzienne działania, do naszych domów, w miejsca pracy, w miejsca odpoczynku, w miejsca radości i przeżywanego cierpienia.

Udział w Eucharystii domaga się bowiem życia nią w codzienności. Wobec siebie nawzajem i wobec każdego, kogo Pan Bóg stawia na naszej drodze, dzielimy się tym, kim rzeczywiście jesteśmy. Wychodzimy z budynku kościoła i poprzez nasze wybory, gesty, słowa i postawy budujemy Kościół Boży, by współczesny człowiek mógł spotkać żyjącego Pana. Czasem, tak jak dla Jezusa i apostołów, oznacza to wyjście w ciemność nocy i zmierzenie się z własną słabością czy zewnętrznymi przeciwnościami. Trzeba pokonać nasze lęki i opory. Trzeba uwierzyć i zaufać, że Pan idzie z nami. To jednak właśnie na takiej drodze, jak śpiewamy w jednej z pieśni, Pan przemienia nas w Siebie, byśmy jak On stawali się chlebem. Błogosławi nas, łamie i rozdaje łaknącym braciom, także tym, którzy nie wierzą w swój głód.

Drodzy Siostry i Bracia!

Każdego roku odnawiamy naszą wiarę w tę tajemnicę Chrystusa i Kościoła, osobiście i wspólnotowo, przeżywając Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. Po Mszy świętej wychodzimy z kościoła na ulice naszego miasta. Idziemy nimi jako Kościół. Łączy nas Eucharystia. Łączy nas Kościół. W widzialny i bezpośredni sposób pokazujemy, że życie w komunii z Jezusem oznacza również komunię, czyli wspólnotę konkretnych ludzi. Można powiedzieć, że dziś Chrystus utajony w Najświętszym Sakramencie odkrywa się przed nami, ale także dzięki nam: wynosimy Go na nasze ulice, przeprowadzamy Go pomiędzy naszymi domami, pokazujemy Go innym. Idzie z nami. Idzie ze swoim Kościołem.

Każdego dnia przemierzamy te same ścieżki i to właśnie Eucharystia umacnia nas w drodze, odnawia siły, wskazuje kierunek, nie pozwala się wycofać. Chrystus przechodzi przez te miejsca, gdzie mieszkamy, żyjemy, kochamy, trudzimy się, cierpimy, upadamy i powstajemy. A jeśli rzeczywiście przyjmujemy Jego eucharystyczną obecność, stajemy się coraz bardziej Jego Kościołem. Oddajemy Mu na nowo nasze życie, ale też włączamy się wraz z Nim we wszystkie ludzkie sprawy i przedłużamy w tym świecie Jego dzieło zbawienia. Idziemy – jak wskazywał nam papież Franciszek – siłą tej miłości, która się umniejsza, aby karmić i dawać życie, aby zgromadzić nas w jedności.

Dziś, jak nigdy wcześniej, potrzeba nam prymatu Boga. Potrzeba, aby On był w naszym życiu naprawdę na pierwszym miejscu. Potrzeba naszej wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii. Potrzeba naszego wiernego i ciągle pogłębianego uczestnictwa we Mszy świętej, przyjmowania Komunii świętej i wchodzenia w jej logikę. Potrzeba także zatrzymania się w ciszy na adoracji Najświętszego Sakramentu – a i tutaj, w Inowrocławiu, nie brak miejsc, gdzie odbywa się przedłużona adoracja eucharystyczna. Potrzeba wejścia choćby na chwilę do parafialnego kościoła i uwielbienia Boga, którego skrywa tabernakulum. Jak przypomina papież Franciszek, kiedy adorujemy Pana Jezusa obecnego w Eucharystii, otrzymujemy nowe spojrzenie na nasze życie: nie jestem rzeczami, które posiadam i sukcesami, które udaje mi się osiągnąć. Wartość mojego życia nie zależy od tego, jak bardzo mogę się popisać ani nie maleje, gdy poniosę porażkę i klęskę. Każdy z nas jest umiłowanym dzieckiem; jestem pobłogosławiony przez Boga.

Równocześnie jednak, w tej właśnie epoce tak bardzo naznaczonej plagą indywidualizmu i samotności, tak samo potrzeba troski o to, by Pan był rzeczywiście obecny w świecie. Potrzeba więc naszego świadectwa, zarówno tego wypowiedzianego słowem, jak i tego przypieczętowanego pomocną dłonią, czułym gestem, ofiarowanym komuś czasem. Nasz Zbawiciel nie przyszedł po to, by pozostać w ukryciu. Gorąco pragnie uczestniczyć w prawdziwym życiu ludzi, życiu naszym oraz naszych sióstr i braci. Udział w Eucharystii – jak nam wskazywał papież Franciszek – zobowiązuje do pomocy innym. Eucharystia jest przecież żywą obecnością Jezusa, który sam prosi nas o zaangażowanie i wciąż wzywa nas do niego, aby nastąpiło rzeczywiste nawrócenie: nawrócenie z obojętności na współczucie, nawrócenie z marnotrawstwa na dzielenia się z innymi, nawrócenie z egoizmu na miłość, z indywidualizmu na braterstwo.

Umiłowani!

Uroczystość Bożego Ciała pozwala nam głębiej zrozumieć i przyjąć tę prawdę, którą wyraża hasło bieżącego roku duszpasterskiego: uczestniczę we wspólnocie Kościoła. Nie przynależymy do jakiejś światowej instytucji. Nie zapisaliśmy się do jakiejś organizacji, lepiej lub gorzej funkcjonującej, lecz stanowimy wspólnotę wiary opartą na Chrystusie, jesteśmy Jego Ciałem. Być może nosimy w sobie różne trudne doświadczenia osobiste, być może zbyt często spotykamy się z wykrzywionym obrazem Kościoła, a przez to poddajemy się pokusie braku zaangażowania czy wręcz nie identyfikowania się z Kościołem. Tymczasem sam Pan prowadzi każdą i każdego z nas dziś do rachunku sumienia, pokonuje każdy grzech swoim miłosierdziem, karmi nas i wyprawia w drogę. To On przez Eucharystię odnawia i odradza swój Kościół, by był miejscem obecności Boga i bliskości z braćmi i siostrami. To On nas karmi swym Ciałem i umacnia swą Krwią, jednocząc nas z sobą i między nami. Karmimy się Jezusem, karmimy się Ciałem Chrystusa, abyśmy my, którzy je spożywamy, stawali się Jego Ciałem żyjącym w świecie.

Ktoś powie, że to przecież tylko marzenia, że to tylko niespełnione nigdy nadzieje, że życie dalekie jest od tego. Jednak, Moi Kochani Siostry i Bracia, właśnie do tego niestrudzenie zaprasza nas papież Franciszek, gdy mówi nam: Zamarzmy sobie taki właśnie Kościół: Kościół eucharystyczny. Składający się z kobiet i mężczyzn, którzy łamią siebie jak chleb dla tych wszystkich, którzy przeżywają samotność i ubóstwo, dla tych, którzy łakną czułości i współczucia, dla tych, których życie rozpada się w kawałki, bo zabrakło dobrego zaczynu nadziei. Kościół, który klęka przed Eucharystią i z zachwytem wielbi Pana obecnego w chlebie; ale który umie także pochylić się ze współczuciem i czułością nad ranami tych, którzy cierpią, podnosząc ubogich, ocierając łzy cierpiących, czyniąc się chlebem nadziei i radości dla wszystkich. Takie marzenia nie odciągają nas od rzeczywistości. Przełożone na modlitwę i codzienny trud, przyjęte i pobłogosławione przez Pana, są w stanie odmieniać to, co w ludzkim życiu jest najbardziej istotne, a jednocześnie najbardziej powszednie.

Kiedy dziś, przed przyjęciem Ciała Chrystusa, będziemy wypowiadać nasze Amen, potraktujmy je, jak zawsze jako wyznanie wiary w Pana obecnego w Eucharystii, ale także jako wyraz naszego pragnienia i prośbę o łaskę współtworzenia takiej wspólnoty. Na tym naszym Amen Chrystus nieustannie buduje i posyła swój Kościół. Na tym naszym Amen Chrystus odnawia nasze siły, byśmy nie ustali w drodze. Na tym naszym Amen On sam – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek – On sam wkracza w nas, do naszego serca i w nasze ciało, aby dać nam moc do życia tym, co z wiarą przyjęliśmy. Tak! Amen!

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter