Szkolenie dla delegatek i delegatów ds. ochrony dzieci i młodzieży, 3.06.2024 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej na rozpoczęcie szkolenia dla delegatek i delegatów ds. ochrony dzieci i młodzieży, 3 czerwca 2024, Centrum, Edukacyjno-Formacyjne w Gnieźnie.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Jakże przejmujący jest ten obraz, który przed chwilą święty Marek przytoczył nam w dzisiejszej Ewangelii. Nie mówi on wprawdzie o samej winnicy, ale właśnie o tych, którym winnica została powierzona. Słyszymy, że nie przez nich była zakładana. Otrzymali ją przecież w darze, bo to – jak przed chwilą słyszeliśmy – pewien człowiek złożył winnicę, a wyjechawszy oddał ją w dzierżawę rolnikom. Ci zaś, którym z nadzieją powierzył staranie o swoją winnicę – jak z kolei widzimy z dalszego ciągu przypowieści – okazali się sami nie tylko przewrotni, ale wręcz złupili to, co było jego własnością, co dostali, co zostało im powierzone, okradli właściciela, a dopominającego się od nich, przecież całkiem słusznie, należnej mu części plonów winnicy, potraktowali dosłownie jak intruza. Głupcy – jak powie do nich i o nich wprost w swoim Objaśnieniu Psalmu 40 święty Augustyn – Jakże wasze będzie dziedzictwo? Czy dlatego, żeście go zabili? Oto zabiliście go i nie jest wasze dziedzictwo. Dziedzictwa nie zdobywa się bowiem za cenę podstępu i gwałtu. Nie przychodzi w wyniku jakiś pysznych zamiarów i morderczych dążeń. Nie jest owocem ludzkiej arogancji i niepohamowanej chciwości. A jeśliby kiedyś tak było, czy miałoby tak właśnie być, to to dziedzictwo, to sama winnica powoli z kwitnącego ogrodu, przemieniałby się w naprawdę zbrodnicze i niebezpieczne miejsce. Stawałaby się miejscem, w którym zaczyna królować egoizm, zdrada i popełniane – jak słyszymy – z premedytacją kolejne przestępstwa. Zamiast rodzić owoce, zamiast przynosić spodziewane plony, w istocie siałaby tylko ból, rozpacz i śmierć. Byłaby okrutnym miejscem – jak słyszymy w przypowieści – kolejnych gwałtów i zabójstw. Byłaby miejscem upodlenia i cierpienia wielu niewinnych osób.
Drodzy Siostry i Bracia!
Markowa przypowieść o przewrotnych rolnikach jest jednak w swej istocie przypowieścią o Jezusie. To On sam, opowiadając ją arcykapłanom, uczonym w Piśmie i starszym, mówi im jasno o swoim przeznaczeniu. To przecież Jego – umiłowanego syna właściciela winnicy – oskarżą, umęczą i zabiją. Przybiliście Go bowiem – jak dawał o tym świadectwo w swoich pierwszych wystąpieniach w Dziejach Apostolskich święty Piotr – rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Wydaje się, że słuchający wówczas Jezusa arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi dokładnie pojęli, co miał na myśli opowiadając im tę przypowieść. Zrozumieli bowiem – jak napisał święty Marek – że przeciw nim opowiedział tę przypowieść. Pozostawili Go więc i odeszli. Zrozumieli, ale nie wzięli sobie do serca Jego ostrzeżenia. Nie zmienili swego postępowania. Konflikt między nimi a Jezusem będzie więc coraz bardziej narastał i ostatecznie doprowadzi do Jego śmierci. Winnica, choć zdaje się być tutaj tylko pewnym tłem przypowieści, jest i będzie jednak areną rozgrywających się wydarzeń. W istocie rzeczy chodzi przecież o nią, chodzi o dziedzictwo Izraela. W Starym Testamencie – jak słusznie komentuje tę przypowieść Anselm Grun – winnica jest symbolem narodu Izraela. Sam Bóg ją założył i wydzierżawił rolnikom, którzy – jak dalej komentuje i wskazuje – zapewne symbolizują ludzi odpowiedzialnych za lud Izraela – arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Wielokrotnie Bóg posyłał swego sługę, by odebrać należną część plonów. Posyłani przez Niego słudzy symbolizują bowiem proroków, których On posyłał do swego ludu (…) To wręcz zdumiewające – jak podsumuje swoje rozważania Autor – że Bóg ma dla niego tyle cierpliwości. Na jego niewierność reaguje zupełnie inaczej niż można by się spodziewać w świetle tylko ludzkich pojęć i wyobrażeń. Bóg jednak – jak to powie w swoim komentarzu tej przypowieści święty Ambroży – ani nie wątpi, ani się nie myli. On dobrze wie, nie tylko przecież, co nastąpi, ale jaki jest cel, jaki jest ostateczny sens tego, co się wydarzy. Wprawdzie Jednorodzony Syn Właściciela Winnicy, owszem, zostanie ubiczowany, wydrwiony, ukrzyżowany i umrze na drzewie krzyża, ale w ten właśnie sposób – jak głosił nam dziś w pierwszym czytaniu święty Piotr Apostoł – Boska Jego moc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia (…) abyśmy dzięki nim stali się uczestnikami Boskiej natury, skoro On sam właśnie w taki sposób, przez swoją własną mękę, śmierć i zmartwychwstanie, wyrwał nas z zepsucia wywołanego na świecie żądzą. W Nim, w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, został przerwany ciąg tych, którzy grabili winnicę i zabijali. W Nim wzeszła nadzieja dla tych, którzy – jak mówi nam dziś przypowieść – w miejsce przewrotnych rolników, otrzymali od Niego winnicę. Otrzymali winnicę i otrzymali zadanie!
Siostry i Bracia!
Kościół jest winnicą Pana. On przecież nie jest naszą własnością, ale Jezusa. To On go założył. Bo Kościół, którego pragnął Chrystus – jak tłumaczył kiedyś papież Franciszek – nie jest zbudowany na idei, nie jest zbudowany na filozofii, jest zbudowany na samym Chrystusie. Kościół jest więc jak roślina, która rozrosła się na przestrzeni wieków, rozwinęła, wydała owoce, a jej korzenie tkwią głęboko w Nim. W podobnym jednak, choć przecież zawsze analogicznym tylko sensie, jak w przypadku tego przywołanego przez samego Jezusa człowieka z przypowieści, który – jak słyszeliśmy – założył winnicę, Kościół, Winnica Pana, jest i nam wszystkim wydzierżawiony. Nie my jesteśmy jego właścicielami i nie możemy się nigdy zachowywać tak, jakbyśmy nimi byli. Przez nasze życie, naszą pracę i naszą posługę, mamy rodzić w nim dobre owoce. Jakich owoców oczekuje, dziś od nas Jezus? Kolejne szkolenie delegatek i delegatów przypomina najpierw nam, jak ważną rolę dla życia Kościoła, przyszło nam pełnić w zakonach i diecezjach przez swą posługę delegatki czy delegata do spraw i osób wykorzystanych jako małoletnie i osoby dorosłe bezbronne przez niektórych Oczekiwanym owocem waszej pracy i posługi ma być bowiem – tak uważam – nie tylko dobrze, także z samego punktu widzenia formalnego, poprowadzony przez was ten pierwszy etap wstępnego dochodzenia i właściwe rozeznanie zgłoszenia, ale nade wszystko takie właśnie spotkanie i takie przyjęcie konkretnej osoby skrzywdzonej, w którym odczuje ona dla siebie szacunek i miłość wspólnoty Kościoła. Ważne są więc z pewnością również wasze odpowiednie osobiste predyspozycje, ale niemniej ważna jest też wiedza i umiejętność, na która składa się zdolność do właściwego kontaktu z osobami skrzywdzonymi. Jak wskazywał kiedyś podczas naszych spotkań jeden z delegatów: bardzo ważne jest przecież to pierwsze spotkanie z pokrzywdzonym, podczas którego nigdy nie można dopuścić by doszło do jakiegoś powtórnego zranienia. Osoba zgłaszająca nie może mieć bowiem wątpliwości co do tego, czy jest uznawana za wiarygodną. W tym pierwszym kontakcie dramatem osoby wykorzystanej – jak wówczas twierdził – jest bowiem niekiedy właśnie to, że ona musi udowadniać swoje racje. Chodzi o słuchanie i przyjęcie. Chodzi o pomoc i rozeznanie. Chodzi o miłość i wrażliwość. Dlatego też właśnie – zakończę słowami dzisiejszego piotrowego listu – dołożywszy całej pilności, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość. Amen.