Pielgrzymka diecezji bydgoskiej, 20.04.2024 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. celebrowanej u grobu i relikwii św. Wojciecha z okazji pielgrzymki diecezji bydgoskiej w 20. rocznicę powstania, pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Włodarczyka, 20 kwietnia 2024, katedra gnieźnieńska.
Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Biskupie Krzysztofie i prezbiterzy,
Osoby życia konsekrowanego,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Kochani Pielgrzymi,
Nazwaliście wasze pielgrzymowanie do Gniezna pielgrzymką do korzeni. Przychodzicie tutaj z okazji dwudziestolecia istnienia waszej diecezji. Jej powstanie wiąże się bowiem również z tym Świętowojciechowym Kościołem, z części którego, z woli i decyzji świętego Jana Pawła II, dwadzieścia lat temu wyłoniła się wasza bydgoska diecezja. Patrząc więc dziś nas was, tak licznie zgromadzonych tutaj, w naszej Bazylice Prymasowskiej, mam przed oczyma pośród was także i tych, dla których nasz Kościół Gnieźnieński jest i pewnie pozostanie na zawsze swoistą alma mater. Wyszliście przecież z tego Kościoła. Wyszliście z wiary i tradycji Kościoła, o którym sam lubię mówić, że jest Kościołem zbudowanym na wodzie i krwi. Woda chrztu świętego, która tutaj, rodziła i rodzi wciąż do nowego życia siostry i braci w wierze, od tych pierwszych, księcia Mieszka i jego poddanych. I krew męczenników, od tego pierwszego, świętego Wojciecha, który po swej męczeńskiej śmierci znalazł właśnie tutaj, w Gnieźnie, miejsce swej czci i kultu. Patron waszej diecezji, błogosławiony biskup Michał Kozal, będąc jeszcze w Gnieźnie, mówił kiedyś, w jednym ze swych wojciechowych kazań, że święty Wojciech staje przed nami jaśniejący światłem swej świętości jakby słup ognisty i rzuca promienie światła na drogę, którą kroczył, i woła do każdego z nas: dałem wam przykład, abyście czynili, jako ja uczyniłem. Byłem dobrym pasterzem, niech nim będzie każdy z was. Błogosławiony patron waszej diecezji, błogosławiony biskup Michał Kozal, głosząc wtedy tutaj, z gnieźnieńskiego Wzgórza Lecha słowo Boże zauważył, że nie bez powodu Kościół w dniu wojciechowego święta czyta ewangelię o dobrym pasterzu. Sam jednak zaraz wszystkim wskazywał, że wezwanie do bycia dobrym pasterzem nie ogranicza się tylko do samych biskupów i księży. Nie cofam swego słowa – mówił wtedy do wszystkich zgromadzonych – ale powtarzam je z całym naciskiem: dobrymi pasterzami bądźcie. I choć dziś, w uroczystość świętego Wojciecha i podczas Mszy świętych o Świętym Męczenniku, odczytujemy w Kościele, już inną Ewangelię, a mianowicie właśnie tę o ziarnie, które obumierając, przynosi plon obfity, to jednak przywołując dziś, już niejako w wigilię niedzieli Dobrego Pasterza, to kozalowe wskazanie: dobrymi pasterzami bądźcie, chcę wam nie tylko przypomnieć, że przecież łączy nas biskup Kozal, sam dobry pasterz i męczennik, ale że to jego przypomnienie, że to jego wołania, ta zachęta, byśmy wszyscy byli – jak mówił w swym kazaniu – dobrymi pasterzami dusz swoich, może nam wszystkim dopomóc w odczytywaniu dla nas tej postawy, której swym życiem i męczeństwem uczył nas i wciąż uczy nas, stąd z tego wzgórza, święty Wojciech.
Moi Kochani Siostry i Bracia!
Dwa tygodnie temu w jubileuszowej homilii wasz biskup postawił pytanie: dlaczego powracamy do przeszłości? Odpowiedź – jak sam wówczas nam wszystkim wskazywał – jest jasna i prosta. Kościół, do którego mamy przywilej należeć, jest wspólnotą pamięci. A to znacznie więcej niż tylko to, że być może mamy i zachowujemy wciąż jeszcze w pamięci jakieś dobre i piękne wspomnienia z naszej wspólnej przeszłości. To znacznie więcej, niż tylko to, że połączyła nas kiedyś wspólna historia, kształtowały nas nasze wspólne dzieje. To znacznie więcej niż tylko to, że wciąż jeszcze możemy powiedzieć coś o wspólnych korzeniach, z których wyrastamy, że się do tego przyznajemy. Kościół jako wspólnota pamięci, to przecież nie muzeum czy życie w jakiejś ciągłej nostalgii za tym, co kiedyś było, co minęło, co pozostało na zawsze w sercu i pamięci. Wspominając przeszłość, nie chodzi nam nigdy i nie może chodzić o żadną ucieczkę do przeszłości. W czasie, jakże pamiętnej wciąż dla nas, swojej pierwszej pielgrzymki do Gniezna, święty Jan Paweł II, wiodąc nas właśnie tak szeroko drogami naszych dziejów, od tej – jak wtedy powiedział – tajemniczej daty tego początku, od której liczymy historię Ojczyzny i Kościoła zarazem w dziejach Ojczyzny – nie zatrzymywał nas tylko na rozpamiętywaniu minionych wydarzeń. Nie był dla nas nośnikiem jakiś nieukojonych tęsknot za tym, co kiedyś było. Bo choć sam nam mówił, że w ten sposób idziemy ku przeszłości, to jednak – jak zaraz sam dodawał – nie pójdziemy w przeszłość. Pójdziemy ku przyszłości – wołał z gnieźnieńskiego Wzgórza Lecha święty Jan Paweł II – weźmijcie Ducha Świętego! Kościół bowiem jako wspólnota pamięci, to Kościół, który żyje mocą Ducha Świętego. Kościół jako wspólnota pamięci, to Kościół szeroko otwartych drzwi Wieczernika, z którego po zesłaniu Ducha Świętego apostołowie wyszli na cały świat. Kościół jako wspólnota pamięci, to Kościół, który odważnie idzie drogami świata i – jak przypominał po swej męce apostołom sam Jezus – nie zatrzymuje się zbytnio na tym, jakie są dziś czasy i jak trudne chwile, bo wierzy, bo dobrze wie, że to wszystko Bóg Ojciec ustalił swoją władzą i choć często po ludzku tak trudne i tak niełatwe może i do pojęcia, jest od zawsze i na zawsze w dłoniach Jego Opatrzności. Kościół jako wspólnota pamięci, to Kościół, który w imię Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego i w mocy Ducha Świętego, posłany jest do świata z dobrą nowiną o zbawieniu. To przecież Kościół naszych świętych męczenników, Wojciecha i biskupa Michała. To Kościół, który daje się prowadzić Duchowi Świętemu, bo wciąż przecież głęboko wierzy w słowa Jezusa wypowiedziane do apostołów: gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami. Kościół, który jest wspólnotą pamięci to zatem wspólnota świadków Chrystusa, która – zgodnie ze wskazaniem jakie słyszeliśmy dziś od świętego Pawła – trwa mocno w jednym duchu, jednym sercem walczy wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie daje się zastraszyć przeciwnikom. Kościół jako wspólnota pamięci, to więc Kościół ludzi jednego serca i jednego ducha, zdolnych do znoszenia siebie nawzajem w miłości, prosty i jasny, odważny – kiedy trzeba – we wzajemnym upominaniu siebie, ale też gotowy, by się w drodze wspierać i sobie konkretnie pomagać. Nie zamknięty i nie ograniczony jedynie do własnych spraw i interesów, ale pełen zapału i apostolskiego ducha, pokorny i gorliwy zarazem, bo przecież dobrze wie, że niesie ten skarb w naczyniach glinianych, aby się wciąż okazywało, że moc jest z Boga a nie z nas.
Drodzy Siostry i Bracia!
Pielgrzymując do korzeni, nie przychodzicie tutaj po jakąś cudowną receptę. Nasza Alma Mater Gnesnensis nie ma dla was, niestety, żadnych gotowych recept. Nie przekaże wam też żadnych magicznych słów czy zaklęć, którymi można będzie zaczarować przyszłość. Nie wskaże żadnych prostych i łatwych rozwiązań i sposobów na ominięcie codziennego trudu i wysiłku. Ukształtowana na wodzie chrztu świętego i na krwi męczennika Wojciecha, wszystkim nam jedynie wciąż przypomina, a może nawet za każdym razem właśnie stąd i nas nieco tylko upomina, że trzeba nam w życiu cierpliwie powracać do źródła. Wracać więc do chrztu świętego, do mocy tej łaski i tego odrodzenia z wody i Ducha Świętego, w którym i my kiedyś – jak ziarno pszenicy – obumarliśmy z Chrystusem, aby przynosić plon obfity. Wracać do źródła, do świadectwa krwi, bo tylko ten, kto daje siebie z miłości, kto zdolny będzie siebie tracić, kto chce dać, zyskuje i zwycięża. Papież Franciszek nazywał to kiedyś wprost zwycięską logiką ziarna. Kto bowiem kocha to co własne – jak tłumaczył papież Franciszek – i żyje dla swoich interesów chełpi się tylko sobą i traci. Kto natomiast przyjmuje, jest dyspozycyjny i służy innym, żyje na sposób Boga: wówczas jest wygrywającym, zbawia siebie samego i innych: staje się ziarnem nadziei dla świata. Służyć i dać swoje życie, to także droga do świadectwa. Bo każdy chrześcijanin – jak mówił właśnie w Bydgoszczy święty Jan Paweł II – który zjednoczył się z Chrystusem przez łaskę chrztu świętego, stał się członkiem Kościoła i już nie należy do samego siebie, ale do Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał (…) Jako chrześcijanie więc – dodawał wtedy Święty Papież – jesteśmy więc wezwani do dawania świadectwa Chrystusowi. Niekiedy wymaga to od człowieka wielkiej ofiary, którą trzeba składać codziennie, a czasem jest tak, że przez całe życie. Po co więc pielgrzymujemy do korzeni? Po co idziemy do źródła? Odpowiem pięknymi słowami wojtyłowego Tryptyku rzymskiego: Pozwól mi wargi umoczyć w źródlanej wodzie, odczuć świeżość, ożywczą świeżość. Niech tak się stanie. Amen.