Niedziela Palmowa, diecezjalne ŚDM, 14.04.2019 Wągrowiec

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Niedzielę Palmową podczas obchodów Światowego Dnia Młodzieży w wymiarze diecezjalnym, 14 kwietnia 2019, kościół pw. św. Jakuba Większego w Wągrowcu. 

Drodzy Młodzi Przyjaciele,

Jeszcze raz chciałbym wam powtórzyć, że bardzo się cieszę, że jesteśmy razem, że w tym szczególnym dniu, w Niedzielę Palmową, u progu Wielkiego Tygodnia, jesteśmy razem, aby razem spotkać się z Jezusem. Jest to przecież bardzo szczególne spotkanie, może nawet już coś właśnie z budowania tej kultury spotkania, o której mówił nam papież Franciszek w Panamie. Podziwiając wtedy waszą determinację i odwagę, a zwłaszcza odwagę tych wszystkich młodych, którzy pokonali tysiące kilometrów i różnych przeszkód, aby tam, wtedy być razem, nazwał was, młodych, prawdziwymi mistrzami i budowniczymi kultury spotkania. Kultura spotkania, jak wyjaśniał wtedy, to jednak coś znacznie więcej niż tylko takie proste: cześć, jak się masz czy cześć, do zobaczenia wkrótce. Kultura spotkania – mówił papież – jest tym, co sprawia, że idziemy razem z naszymi różnicami, ale z miłością, wszyscy zjednoczeni na tej samej drodze. A zatem, razem na tej samej drodze! Ale czy właśnie to się nie wydarzyło, nie ma miejsca, teraz, dzisiaj, tutaj, w Wągrowcu? Przecież, mimo, że jesteśmy tak różni, jesteśmy razem. Wy, młodzi, z różnych parafii, osiedli, miejscowości, jesteście dziś razem. Spotkaliśmy się na wągrowieckim rynku, radośnie świętowaliśmy nasze spotkanie, a potem, po wysłuchaniu Ewangelii, może trochę tak, jak w niej wprost usłyszeliśmy, podobnie jak wspomniane w niej, pamiętamy, całe mnóstwo uczniów, i my uwielbiliśmy Boga, a może nawet też trochę jak wtedy oni, i my z entuzjazmem wyraziliśmy cześć i naszą radość, nasze pragnienie przyjęcia Jezusa, który przychodzi do nas. Niedziela Palmowa, Niedziela Męki Pańskiej, pokazuje nam bowiem, że Jezus jest z nami, że do nas przychodzi, że z nami idzie, a my, idziemy do Niego, aby się z Nim spotkać. Chcemy Go spotkać i możemy Go spotkać, bo On – jak zauważył kiedyś słusznie papież Franciszek – tak jak kiedyś wkroczył do Jerozolimy, tak pragnie wejść teraz do naszych miast i w nasze życie. Przyjacielu, On chce przyjść do Ciebie. Chce wejść w moje i w Twoje życie. Popatrz tylko, zauważ dobrze, jak On to robi. Z jednej strony niewątpliwie robi to bardzo pokornie, cicho, prawie niezauważalnie, może jak wtedy, gdy przecież z grupą najbliższych mu osób, z grupą uczniów schodził z Góry Oliwnej do Świętego Miasta. Schodził do Jerozolimy, zauważony jednak zaraz przez całe mnóstwo uczniów. Z drugiej bowiem strony, wchodził do Jerozolimy przecież jasno, otwarcie i zdecydowanie, gotów przypomnieć wszystkim, którzy chcieli i może nadal chcą to Jego przyjście zagłuszyć czy wyciszyć, mówiąc Mu nawet, żeby zabronił tego swoim uczniom, żeby ich wyciszył, żeby ich upomniał: powiadam wam: jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą. Papież Franciszek powie nam, że przychodzi do nas z pokorą, ale przychodzi w imię Pana; mocą swej Bożej miłości przebacza nam grzechy i jedna nas z Ojcem i z nami samymi.

Moi Kochani!

Myślę, że w tych właśnie słowach brzmi już sam sens Jego przyjścia do nas, a więc odpowiedź na pytanie: po co Jezus przychodzi? Przychodzi, bo prawdziwa kultura spotkania, to kultura, która buduje więzi. Iść razem, ale z miłością, wszyscy zjednoczeni na tej samej drodze. Nie iść więc samemu, nie przedzierać się jakby ukradkiem, iść po kryjomu z naciągniętym na twarz kapturem, tak, by nikt nie wiedział, nie poznał, nie zobaczył, że to ja, że jestem, że idę. Nie zamykać się więc w sobie, nie izolować się od innych, nie zostawać ze swoim grzechem czy bólem jedynie sam na sam. Iść razem na tej samej drodze. Iść z Jezusem, który mocą swojej miłości przebacza nam grzechy i jedna nas z Ojcem i z nami samymi, i ze wszystkimi, których spotykamy w drodze. Może właśnie dlatego dziś, w Niedzielę Palmową, w Niedzielę Męki Pańskiej, ta droga z Jezusem i za Jezusem prowadzi właśnie na krzyż. Cierpiąc i umierając za nas, właśnie wtedy przebaczył nam grzechy, pojednał nas z Ojcem i z nami samymi, i z wszystkimi, którzy, jak my, są w drodze. Dzisiejsza liturgia poucza nas, że Pan Jezus nie zbawił nas przez swój tryumfalny wjazd czy za pomocą jakiś wielkich cudów. Przypomnijmy sobie jeszcze raz słowa świętego Pawła, które słyszeliśmy: Chrystus Jezus (…) ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobny do ludzi (…) uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. I opis Męki Pańskiej przypomina nam, że tak to właśnie było, że taki właśnie był sposób Pana Boga, że Jezus w to wszedł, że tak właśnie, przez swoje cierpienie za nas i swoją śmierć dla nas, wybawił nas od grzechu i śmierci, i że na tym właśnie możemy teraz budować, na tym fundamencie możemy się oprzeć, możemy się spotkać, tworzyć prawdziwie więzy między nami, mocniejsze niż grzech, silniejsze niż śmierć, bo pojednane z Bogiem, z sobą samym, z drugim człowiekiem i otaczającym nas światem. On umarł za nas, abyśmy mogli żyć w Nim pełnią życia, aby i nasz język – jak mówił jeszcze święty Paweł – wyznał, i wciąż wyznawał, mówił głośno sobie i innym, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca. Jezus jest naszym Panem! On jest naszym Panem!

Moi Kochani!

Gdy papież Franciszek w Panamie mówił nam, że młodzi ludzie są prawdziwymi mistrzami i budowniczymi kultury spotkania, słusznie pokazywał – może nawet trochę się irytując – że prawdziwe spotkanie nie oznacza jakiegoś bezmyślnego naśladowania jedni drugich. Nie chodzi w nim o to, abyśmy wszyscy, jak jakieś zaprogramowane komputery, myśleli w ten sam sposób czy też bezmyślnie powtarzali te same rzeczy: tak robią papugi – zauważył papież. Spotkać się to znaczy umieć czynić coś innego: wejść w kulturę spotkania, jest to powołanie i zaproszenie zarazem, by mieć odwagę podtrzymywać razem wspólne marzenia. Wiele rzeczy nas różni – mówił Franciszek – ale, proszę was, dążmy do tego wspólnego marzenia (…) Marzenie wspaniałe, marzenie zdolne naprawdę do zaangażowania nas wszystkich. Marzenie, dla którego Jezus oddał swe życie na krzyżu, a Duch Święty zstąpił i naznaczył je ogniem w dniu Pięćdziesiątnicy w sercu każdego mężczyzny i kobiety, w sercu każdego, w twoim i w moim sercu, także twoim, w oczekiwaniu, że znajdzie w nim miejsce, by się rozwijać i wzrastać. Co to za marzenie? A może, kto jest tym marzeniem, marzeniem – jak usłyszeliśmy, za które On oddał swe życie na krzyżu? Marzenie to nazywa się Jezus, jest zasiane przez Ojca: Bóg, tak jak On, jak Ojciec, posłany przez Ojca z ufnością, że będzie żyć i wzrastać w każdym sercu. Jest to marzenie konkretne, które jest Osobą, które płynie w naszych żyłach, wstrząsa sercem i sprawia, że tańczy za każdym razem, kiedy słyszymy: miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem. Po tej miłości, którą będziecie mieć jedni do drugich, wszyscy poznają, żeście moimi uczniami. Jak się nazywa nasze marzenie? Jezus! A jak się nazywa dziś Twoje marzenie? Jakie jest Twoje marzenie? Jesteś zaskoczony? Jesteś zaskoczona tym pytaniem? Ale odpowiedź na nie, to przecież rozwijanie marzenia, za które oddał On życie – jak dziś wszyscy przed chwilą słyszeliśmy – nie pokochał nas w połowie, nie umiłował nas tylko trochę. Umiłował nas całkowicie, napełnił nas czułością, miłością, oddał za nas swoje życie. Była taka kobieta, mówią, że była w wieku wielu z was, wielu dziewcząt takich, jak wy, kobieta, która to marzenie dosłownie zechciała nieść w swoim łonie, w sobie i uczynić je żywym, uczynić je ciałem. Powiedziała: Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego. Czy słyszysz te słowa? A czy chcesz teraz Ty, tak, jak Ona nadać ciało twoimi rękoma, twoimi stopami, oczyma, sercem temu marzeniu Boga? On przyszedł nas zbawić i wezwać nas do wybrania Jego drogi – drogi służby, daru z siebie, zapomnienia o sobie, bycia dla drugich. Pamiętaj, że to jest marzenie, dla którego On oddał swe życie na krzyżu. Możemy wejść na tę drogę, zatrzymując się w tych dniach, by patrzeć na krzyż, na Ukrzyżowanego, który wciąż uczy nas miłości pokornej, która zbawia i daje życie, która daje, przez nas daje, ciało marzeniu Boga w tym świecie, w naszym świecie.    

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter