Msza św. z poświęceniem sztandaru, 21.05.2025 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z poświęceniem sztandaru Sanatorium Uzdrowiskowego „Przy Tężni”, 21 maja 2025, kościół pw. św. Józefa w Inowrocławiu.
Umiłowani Siostry i Bracia,
Swoistym słowem kluczem czy też nawet refrenem, który kilkakrotnie powtarza się – jak usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii – jest słowo: trwać. Trwajcie we Mnie – mówi do swoich uczniów Jezus. Trwajcie we Mnie jak latorośl, która trwa w winnym krzewie. Trwajcie we Mnie, bo tylko ten, kto trwa we Mnie przynosi owoc obfity. Trwajcie we Mnie, a wtedy proście o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. A więc trwajcie we Mnie! Myślę, że ktoś w tym kontekście słusznie zauważył i wskazał, że trwanie jest tak naprawdę zawsze synonimem dojrzałości. Informuje nas bowiem o pewnej stałości w działaniach, o ważnej i istotnej – jak to się dziś często podkreśla – trwałości projektu, o pewnym i stałym fundamencie, na którym można się oprzeć. Z pewnością jego przeciwieństwem są bowiem takie działania, które podejmuje się jedynie z doskoku, na moment, na chwilkę, na jeden raz, bo masz taką zachciankę, bo akurat cię poniosły emocje, bo coś ci się podoba, bo akurat do ciebie to trafiło. Ale przeciwieństwem trwania są nie tylko działania krótkofalowe. Przeciwieństwem trwania jest także sama rezygnacja z czegoś, bo jest to trudne, bo pojawiły się przeszkody, bo potrzeba przy tym dużego wysiłku, zaangażowania, potrzeba cierpliwości, potrzeba właśnie trwania. Jezus w odczytanej nam przed chwilą Ewangelii przekonuje jednak swych uczniów, że prawdziwy owoc rodzić się będzie właśnie z trwania w Nim. A to trwanie w Nim, które On nam proponuje jest zarówno – tak byśmy mogli jeszcze powiedzieć – trwaniem czynnym, jak i Bo trwać w Nim, trwać w Jezusie – jak to powiedział kiedyś papież Franciszek – nie jest czymś pasywnym. Chodzi bowiem o takie trwanie – jak słusznie wskazywał papież – które nie jest trwaniem biernym, jakimś „zasypaniem” w Panu, pozwalając, by życie nas uśpiło (…) ale trwaniem, które proponuje nam Jezus, trwaniem czynnym, a także wzajemnym. W tym też sensie nie jest tylko tym, co się kiedyś już zdarzyło, tym, co kiedyś już było, tym, co przed laty miało już miejsce, ale właśnie tym, co przecież wciąż jest, wciąż tak żywe i obecne, wciąż istnieje i nadal trwa, wciąż tak prawdziwie i tak rzeczywiście owocne.
Drodzy Moi!
Użyta dziś w Ewangelii metafora krzewu winnego, wyrażając – jak nam przypomina wspomniany papież Franciszek – pełną miłości troskę Boga o nas, z drugiej strony przestrzega nas, ponieważ jeśli zerwiemy tę więź z Panem, nie będziemy w stanie przynosić owoców dobrego życia, a nam samym grozi, że staniemy się suchymi gałęziami. Prawo owocowania, o którym Jezus mówi dziś swoim uczniom, jasno wskazuje, że bez krzewu latorośl usycha. Bo choć to prawda, że owoce nie rodzą się wprost na pniu, lecz każdego roku potrzebują do tego żywych latorośli, aby jednak tak właśnie mogło się wydarzyć, potrzeba jeszcze wciąż ożywczych soków, potrzeba, by latorośle zasilała właśnie życiodajna siła winnego krzewu. Podobnie więc jak latorośl – mówił dziś Jezus – nie może przynosić owocu sama z siebie – jeżeli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. I dlatego mówi nam i wzywa nas jeszcze raz wszystkich: trwajcie we Mnie! Trwanie wyraża więc dojrzałość. Mówi o stałości i stabilności projektu. Nie jest działaniem tylko na chwilę, na moment. Przypomina też wciąż o konieczności trudu i wysiłku, bo nie jest i nie może być czymś biernym, pasywnym, bezwiednym przyjęciem czegoś zastanego i przyzwyczajeniem się do tego, co jest i co już było. Wskazuje nam też na swoistą wzajemność działań i takiej współpracy się wprost domaga. Latorośl czerpie bowiem soki konieczne do jej życia z winnego krzewu, a krzew winny jakby ożywiany jest każdego roku przez wciąż nowe, pojawiające się na nim latorośle. Cały zaś ten proces prowadzi do tego, że wtedy i tylko wtedy mamy prawo spodziewać się owoców. Ojciec mój – jak mówił dziś Jezus – przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się prawdziwie moimi uczniami.
Moi Drodzy!
Bogactwo tej ewangelicznej metafory odczytujemy właśnie dziś, tu i teraz, gdy w tej Eucharystii dziękujemy Panu Bogu za lata pracy i posługi ludziom chorym, kuracjuszom i potrzebującym pomocy oraz wzmocnienia, jakie przynosi nam i świadczy nasze inowrocławskie Sanatorium „Przy Tężni”. Od ponad siedemdziesięciu już lat Sanatorium „Przy Tężni” im. dr. Józefa Krzymińskiego prowadzi bowiem w tej niezwykle malowniczej okolicy z widokiem na tężnie solankową swoją działalność, a jego dynamiczny rozwój, który możemy przecież wszyscy przez te lata zobaczyć, nie tylko owocuje coraz lepiej wyposażoną bazą zabiegową, ale nade wszystko potwierdza nam wskazaną dziś w Ewangelii zasadę, że prawdziwe trwanie nie jest nigdy działaniem chwilowym, przejściowym, niepewnym i niestabilnym. Nie jest stagnacją, ale rozwojem. Owszem, dyrekcja i pracownicy sanatorium sami dobrze przy tym wiedzą, ile wysiłku i trudu kosztuje ich to codzienne działanie. Ile cierpliwości i ile zabiegów domaga się, by sprostać wciąż nowym, pojawiającym się wyzwaniom. Ile starań i troski, by to miejsce było przyjazne i gościnne dla przybywających. Z pewnością pocieszeniem może być zawsze świadomość, że tak w dzisiejszej Ewangelii, jak i w życiu słowa, które słyszymy, kierowane są nie tyle i nie tylko do jakiś pojedynczych i konkretnych osób, ale właśnie do wspólnoty uczniów Jezusa, do nas, do każdej i każdego z nas razem. Trwanie i owocowanie zakładają bowiem nie tylko wzajemność, ale również współpracę. Ten bowiem, kto nie trwa we Mnie – jak przestrzega swych uczniów sam Jezus – zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Owszem, wszystko to zakłada zawsze naszą ludzką wolność. Nikt i nigdy nie może i nie powinien czuć się do niczego przymuszony czy czymś zniewolony. Bóg zawsze przecież i do końca szanuje naszą wolność i wciąż nas uczy życia we wzajemnej wolności i kształtowania naszych wzajemnych relacji w oparciu o zasady wolności i szacunku dla ludzkiej godności. Wzajemny szacunek zakłada jednak również naszą dojrzałość i odpowiedzialność za siebie nawzajem, naszą współpracę i gotowość do zaangażowania oraz zdolność do zgodnego zespołowego działania. W tym ostatecznie tkwi prawdziwa siła trwania i to z kolei rodzi, i tak jak winny krzew przynosi, prawdziwie obfity owoc.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Wspólnota Sanatorium „Przy Tężni” dziękując za minione lata swojej pracy, prosi dziś o poświęcenie sztandaru. Niewątpliwie jest on znakiem, który będzie was jednoczyć. Jest znakiem, w którym wyraża się wasze pragnienie wspólnego działania w trosce i w nadziei, że każdy z kuracjuszy znajdzie w tym miejscu nie tylko zrozumienie i wsparcie, ale także konieczną pomoc i profesjonalną opiekę. Za papieżem Franciszkiem pragnę więc i wam dziś powtórzyć, że wasze podążanie razem [pod tym sztandarem] niech będzie znakiem dla wszystkich, hymnem na cześć ludzkiej godności, pieśnią nadziei, której głos wykracza daleko poza wszystkie miejsca zabiegowe, w których pracujecie, pobudzając i zachęcając do miłości (…) zdolnej wnieść światło i serdeczność tam, gdzie ich najbardziej potrzeba. Niech to oczekiwanie i to pragnienie staje się szczególnie w tym jubileuszowym roku prawdziwie znakiem nadziei. Jej gwarantem – jak nieustannie powtarza nam nasz nowy papież Leon XIV – jest Jezus Chrystus, umarły i zmartwychwstały. Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Posłuchajcie Jego propozycji miłości! Trwajcie w Nim! I zawsze przy tym pamiętajmy, że tylko z tej wielkiej nadziei wypływa każdy inny promyk światła, dzięki któremu można przezwyciężyć życiowe próby i przeszkody.