Msza św. Wieczerzy Pańskiej, 18.04.2019 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej celebrowanej w Wielki Czwartek 18 kwietnia 2019 roku w katedrze gnieźnieńskiej. 

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

Msza święta Wieczerzy Pańskiej przypomina nam, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, dał nam swoje Ciało za pokarm i Krew swoją za napój, ustanawiając Eucharystię: to czyńcie na Moją pamiątkę. Ewangelia Janowa, którą w ten wieczór słuchamy, nie ukazuje nam jednak samego momentu ustanowienia Eucharystii. Nie opisuje nam tego, jak Jezus to uczynił. Nie przytacza Jego słów ustanowienia Najświętszej Ofiary czy towarzyszących im znaków i gestów. O tym wspomniał nam święty Paweł w Liście do Koryntian. Święty Jan opowiada natomiast o tym, co jeszcze się wydarzyło w czasie tej wieczerzy przed Świętem Paschy, co jej towarzyszyło, jednocześnie ukazując jej najgłębszy sens. Można chyba za papieżem Franciszkiem powtórzyć, że w pewnym sensie ten janowy opis wskazuje nam, w jaki sposób to, co się wówczas wydarzyło, winno owocować w naszym życiu. To bowiem wydarzenie z Wieczerzy Pańskiej, gdy Jezus umywa swym uczniom nogi, wciąż mówi nam do czego zobowiązuje nas tak naprawdę udział w Eucharystii. W jednym ze swoich komentarzy właśnie do Ewangelii świętego Jana, jeden z wielkich Ojców Kościoła, święty Augustyn wskazał nam, jak należy to zobowiązanie rozumieć. Aby nam to jeszcze lepiej wyjaśnić, by dać nam może nawet pewien klucz do rozumienia tego wydarzenia, św. Augustyn odwołał się do wskazania, które znalazł w Księdze Przysłów. Mówi ona bowiem tak: gdy z możnym do stołu usiądziesz, pilnie uważaj, co położono przed tobą, a wyciągając swoją rękę wiedz, że i ty musisz to samo przygotować. Augustyn, komentując w sobie właściwy sposób to starotestamentalne zdanie, zadaje pytania i na nie odpowiada: Cóż jest stołem możnego, jeśli nie ten właśnie stół, skąd bierzemy Ciało i Krew Chrystusa, który oddał za nas swoje życie? A co oznacza zasiadać przy tym stole, jeśli nie przystępować doń z pokorą? Co oznacza uważać pilnie na potrawy, które kładą przed tobą, jeśli nie to, żeby godnie myśleć o tak wielkiej łasce? I cóż wreszcie znaczy wyciągać rękę i wiedzieć, że masz przygotować takie same potrawy, jeśli nie to, o czym już mówiłem, a mianowicie, że Chrystus oddał za nas swoje życie, a więc że i my winniśmy oddać nasze życie za braci? A zatem stół Boga, Eucharystia, zobowiązuje nas najpierw, aby przystępować do niej z prawdziwą pokorą. Nie jesteśmy Jej właścicielami, ale tymi, których sam Bóg obdarza niewypowiedzianą wprost łaską, darem swojej obecności. Eucharystia jest cudownym wydarzeniem, w którym uobecnia się Jezus Chrystus, nasze życie. Stąd też kolejne zobowiązanie i wezwanie, które z Niej płynie, aby dostrzec, jak wielką łaskę w tym sakramencie daje nam Bóg – Pan jest z nami obecny. Tu jest Pan! Ale w każdej Eucharystii w każdej żywej pamiątce Wieczerzy Pańskiej mamy  jeszcze raz, a może nawet dokładniej, za każdym razem, gdy przy tym Bożym stole siadamy, zobaczyć do jakiej miłości jesteśmy wezwani, i otworzyć się na miłość, jaką nas umiłował Jezus, do końca umiłował, miłość, która służy i konkretnie daje swe życie za drugiego. Jeżeli bowiem Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście nawzajem umywać nogi. Tylko wówczas – tłumaczył nam w jednej ze swych katechez o Eucharystii papież Franciszek – gdy doświadczamy tej mocy Chrystusa, mocy Jego miłości, jesteśmy naprawdę wolni, by dać siebie bez lęku.

Umiłowani Siostry i Bracia!

Wieczerza Pańska tak więc bogata w znaki i symbole, jednym z nich jest gest umycia nóg, mówi nam jasno, że to, co się wydarzyło, co sam Jezus uczynił dla nas, musi owocować w naszym życiu. Głosząc w ubiegłym roku – jak już wspomniałem – podczas środowych audiencji generalnych swoje katechezy o Eucharystii, papież Franciszek właśnie ostatnią z nich poświęcił wyjaśnieniu tego, że wraz z zakończeniem Mszy świętej z zakończeniem Eucharystii rozpoczyna się zaangażowanie świadectwa chrześcijańskiego. Eucharystia nie jest bowiem nigdy tylko pobożnym rytuałem. Nie jest wypełnieniem, przez naszą obecność na Niej, jakiegoś ciążącego na nas obowiązku. Nie jest również tyko piękną czy wręcz wzruszającą odświętną celebracją, po której wracamy do, jak mówimy, naszego zwykłego życia. Eucharystia jest sercem naszego chrześcijańskiego życia i naprawdę – jak nam tłumaczy papież – bez Chrystusa w Eucharystii jesteśmy skazani na opanowanie przez znużenie dna powszedniego wraz ze zmartwieniami i lękiem przed jutrem. Eucharystia jest dla nas darem i zobowiązaniem. Przez Eucharystię – tłumaczy jeszcze papież Franciszek – Pan Jezus wkracza w nas, do naszego serca i w nasze ciało, abyśmy przestrzegali w życiu zobowiązań płynących z sakramentu, który przyjęliśmy z wiarą. Eucharystia po prostu ma ciąg dalszy w naszym życiu. Aby nie być jedynie jakiś pustym gestem, musi mieć ciąg dalszy. Jeśli zaś tego nie ma, jeśli nie rozumiemy, że Ona nas zobowiązuje do konkretnej postawy, do konkretnego stylu życia, do konkretnych wyborów i postaw, że nas prawdziwie wewnętrznie wiąże, że – jak to ujął jeszcze papież – z celebracji przechodzimy do życia, że to, co przeżyliśmy na Eucharystii ma teraz znaleźć wypełnienie w naszych konkretnych wyborach i decyzjach, będzie nadal dla nas jedynie pustym obrzędem, może nawet pięknym i bogatym w swej treści, ale pewnie nic, albo przynajmniej niewiele znaczącym, w naszym życiu. Warto więc może mieć zawsze przed oczami słowa, którymi kończy się dzisiejszy fragment Ewangelii, gdy Chrystus mówi swym uczniom, że dał im przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Tu, Moi Kochani, Słowo Pana kończy swój bieg, stając się w nas ciałem, przekładając się na uczynki i – jak to obrazowo wyjaśnia nam papież Franciszek – słowo Boże wchodzi uszami, dociera do serca, nie pozostaje jedynie w uszach, ale musi dotrzeć do serca, a z serca przechodzi do rąk, do dobrych uczynków, do konkretnego działania.

Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Jako uczniowie Jezusa jesteśmy więc Ludźmi Eucharystii. Jesteśmy – powtórzę jeszcze raz za papieżem Franciszkiem jego określenie – mężczyznami i kobietami eucharystycznymi. Ludzie Eucharystii, mężczyźni i kobiety eucharystyczni, to więc ci, którzy pozwalają, by Chrystus działał w ich czynach: aby Jego myśli były naszymi myślami, Jego uczucia naszymi uczuciami, Jego wybory naszymi wyborami, Jego służba człowiekowi, naszą służbą, Jego miłość do ludzi słabych, chorych, odrzuconych przez innych czy wykorzystanych, naszą miłością i naszą konkretną troską. Ludzie Eucharystii są ludźmi jedności, nie podziałów, bo pomyśl sobie, jeśli jest prawdą, że gdy przyjmujesz Eucharystię stajesz się Ciałem Chrystusa, a to znaczy, że komunia jednocząc nas z Chrystusem, wyrywając z naszego egoizmu, otwiera nas i jednoczy ze wszystkimi, którzy są jedno w Nim. Oto naprawdę – jak woła papież Franciszek – cud Komunii świętej: stajemy się tym, co otrzymujemy! Ludzie Eucharystii to ludzie z poszerzoną duszą. To mężczyźni i kobiety, którzy pozwalają, otrzymawszy Ciało i Krew Chrystusa, aby Duch Święty poszerzał nam duszę. Nie są wiec ludźmi zamkniętymi tylko w kręgu swoich własnych spraw czy interesów, ale zdolni widzieć dalej, widzieć głębiej, docierać do istoty tego, co w Eucharystii sprawuję. Są ludźmi, o którym na początku tegorocznego Wielkiego Postu papież Franciszek mówił, że są stworzeni dla ognia a nie dla popiołów, dla Boga a nie dla świata, dla rzeczywistości Nieba, a nie dla oszustwa ziemi; dla wolności dzieci, a nie dla zniewolenia rzeczami. Są ludźmi wolnymi od iluzji. Są przecież ludźmi wydarzenia a nie mitu czy pobożnej legendy, ludźmi, w których życiu działa żywy Bóg. A Eucharystia – i tym Franciszkowym obrazem dziś zakończę – jest w nich, w mężczyznach i kobietach eucharystycznych, w ludziach Eucharystii, jak ziarno pszenicy, które następnie w zwyczajnym życiu rośnie, dojrzewa w dobrych uczynkach, w postawach, które naprawdę upodabniają ich do Jezusa, Nauczyciela, Mistrza i Pana. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter