Msza św. Wieczerzy Pańskiej, Wielki Czwartek 14.04.2022 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, sprawowanej w Wielki Czwartek 14 kwietnia 2022 w katedrze gnieźnieńskiej.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Rozpoczynamy Triduum Paschalne, czyli świętowanie tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Pańskiego. Otwiera je Msza Wieczerzy Pańskiej. Przeżywamy w niej to, co wydarzyło się podczas Ostatniej Wieczerzy. Mówi nam o tym dziś zarówno czytanie z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian, jak i odczytany przed chwilą fragment z Ewangelii według świętego Jana. Mamy przed sobą dwa opisy wieczoru, w czasie którego Pan Jezus pod postaciami chleba i wina ofiarował Ojcu swoje Ciało i Krew, dał je Apostołom do spożywania oraz im i ich następcom w kapłaństwie nakazał, aby je składali w ofierze. W tym więc Sakramencie – jak wyjaśnia nam papież Franciszek – Jezus zastąpił żertwę ofiarną, baranka paschalnego samym sobą; Jego Ciało i Krew daje nam zbawienie z niewoli grzechu i śmierci, zbawienie od wszelkiego zniewolenia. Nie jest to więc tylko wspomnienie tego, co kiedyś, a więc właśnie podczas Ostatniej Wieczerzy, się wydarzyło, ale za każdym razem, gdy sprawujemy Eucharystię ponawiana jest ta tajemnica naszego odkupienia. Abyśmy potrafili to może jeszcze lepiej zrozumieć, dziś Kościół w pierwszym czytaniu sięga do historii wyjścia Izraela z niewoli egipskiej, która nie tylko została zapisana w pamięci i dziejach Narodu Wybranego, ale – jak czytaliśmy w Księdze Wyjścia – po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będzie świętowana. Tak właśnie rozumie Izrael swoje uwolnienie z Egiptu – tłumaczy nam Katechizm Kościoła Katolickiego – za każdym razem, gdy obchodzi się Paschę, wydarzenia wyjścia są uobecniane w pamięci wierzących, by według nich kształtowali swoje życie. Podobnie rzecz ma się z nami. Za każdym razem, gdy my sprawujemy Eucharystię, pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, uobecnia się to, co wydarzyło się przeszło dwadzieścia wieków temu. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich – jak pisał Koryntianom święty Paweł Apostoł – śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. Za każdym więc razem, gdy sprawowana jest Eucharystia, ponawiana jest tajemnica odkupienia. I za każdym razem, gdy ją sprawujemy, wezwani jesteśmy, aby według tego, co czynimy, co sprawujemy, w czym uczestniczymy kształtować nasze życie. Jak się nad tym zastanowić – tłumaczył w łódzkiej katedrze w ubiegłoroczny Wielki Czwartek arcybiskup Grzegorz Ryś – to wtedy odkrywamy prawdziwy zamysł Jezusa co do Eucharystii. Gdzie się kończy przemiana eucharystyczna? Gdzie się kończy? Do czego ona zmierza – przemiana eucharystyczna? Przecież ona kończy się w nas, między nami. Jezus nie przyszedł uświęcić chleba i wina. Eucharystia to nie jest błogosławienie pokarmów na Wielkanoc. Na litość Boską! Jezus nie przyszedł uświęcić chleba i wina. Jezus przyszedł zbawić ludzi, zmieniać relacje między ludźmi. Po co jest ten chleb i wino? Po co to jemy i pijemy? Po to, byśmy się stawali Ciałem Jezusa, byśmy się stawali Jego Ciałem i Krwią. Przemiana na ołtarzu jest początkiem przemiany, która ma się dokonywać w ludziach. To ostatecznie o tę przemianę chodzi.
Drodzy Moi!
To, co wydarzyło się podczas Ostatniej Wieczerzy i to, co wydarza się za każdym razem, gdy teraz my, jak dziś, tego wieczoru, sprawujemy pamiątkę Pana, przypomina nam wciąż, o jaką przemianę w nas chodzi, do czego zobowiązuje nas więc to, co tutaj, na ołtarzu, sprawujemy. Ewangelista Jan – jak dziś słyszeliśmy – nie powtórzył jeszcze raz pawłowego opisu ustanowienia Eucharystii, ale wskazał, do czego udział w niej nas zobowiązuje. Jeżeli bowiem Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Chodzi więc o taką przemianę w nas. Nie jesteśmy bowiem skłonni ani jak Piotr dać sobie umyć nogi, ani też innym umywać nogi. I dobrze wiemy, że przecież nie chodzi tu jedynie o jakieś zewnętrzne gesty, wzniosłe słowa czy deklaracje. Nie chodzi też jedynie o to, co za chwilę, powtarzając gest Jezusa z Ostatniej Wieczerzy, sam w swoim i waszym imieniu, tutaj, przed ołtarzem będę czynił, umywając nogi. Chodzi o rzeczywistość, którą to, co uczynimy wyraża. Chodzi o miłość. Chodzi o wzajemną miłość. Chodzi – jak to zapowiedziałem wam już tutaj na początku tego Wielkiego Postu, w Środę Popielcową – że gdy na początku Wielkiego Postu chylimy nasze głowy, by przyjąć posypanie popiołem, powinniśmy zawsze pamiętać, że pod koniec Wielkiego Postu, w Wielki Czwartek, uniżymy się jeszcze bardziej, aby umyć nogi naszym braciom. Wielki Post jest właśnie po to, by zstąpić w głąb siebie i ku innym. Czy nam się to w tym roku udało? Czy patrząc w głąb siebie, w swoje własne życie, w naszą historię życia, zapragnęliśmy i mieliśmy odwagę prosić Jezusa, aby nas swą miłością i łaską obmył? A może wciąż – jak ten Piotr z dzisiejszej Ewangelii – potarzamy: nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Bóg nie jest bezsilny wobec naszej słabości. Nie jest wobec nas bezsilny, jak nie był przecież bezsilny wobec słabości i zaparcia się Szymona Piotra. Bóg niestrudzenie przebacza – powtarza nam papież Franciszek – musimy to zrozumieć, ale zrozumieć nie tylko umysłem, ale i sercem: Bóg niestrudzenie przebacza, to my nużymy się proszeniem Go o przebaczenie, ale On zawsze niestrudzenie przebacza. On nie wytrzymuje do pewnego momentu i potem zmienia zdanie, jak to my mamy pokusę czynić (…) Niech nas nie nuży Boże przebaczenie – nas, kapłanów, jego udzielanie, każdego chrześcijanina przyjmowanie go i dawanie o nim świadectwa. Niech nas nie nuży przebaczenie Boga. I niech nas nie nuży i nie zniechęca powtarzane nam wezwanie, przykazanie Jezusa, abyście się wzajemnie miłowali.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Dziś jest więc ten wieczór – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek wyjaśniając znaczenie Wielkiego Czwartku – w którym Jezus prosi nas, abyśmy się wzajemnie miłowali, stając się sługami jedni drugich, tak jak to uczynił umywając uczniom nogi. Czas, który przeżywamy w szczególny sposób wzywa nas do takiej wzajemnej miłości i do takiej postawy. Szalejąca nienawiść, cierpienie, krew i łzy naszych Sióstr i Braci w Ukrainie, a także lęk i strach wszystkich, którzy uciekają pod ostrzałem i bombami, są dla nas wszystkich naglącym wezwaniem do troski i konkretnej miłości. Schylając się dziś przed waszymi stopami, aby je obmyć, chcę w tym chrystusowym znaku miłości wyrazić wdzięczność dla wszystkich, którzy nie szczędzą trudów i wysiłków, by pomagać uchodźcom z Ukrainy. Rzeczywiście trzeba nam zobaczyć tych wszystkich, którzy w ten sposób naprawdę przechodzą od Ciała Chrystusa do ciała sióstr i braci, by wraz z Nim nieść im pocieszenie i pomoc. W tych obmywanych przed naszym ołtarzem stopach pragnę też dostrzec zmęczone stopy matek i dzieci uciekających przed przemocą i śmiercią. Widzę też stopy bohaterskich obrońców, którzy nie załamują się pod naporem rosyjskiego okupanta. Są to też stopy tych wszystkich, którzy pragną położyć kres barbarzyństwu i dokonywanemu ludobójstwu. Błogosławione stopy tych, którzy trudzą się, by nastał pokój. Podczas gdy władza doczesna pozostawia jedynie zniszczenie i śmierć – mówił wczoraj podczas audiencji generalnej papież Franciszek – Chrystusowy pokój buduje historię, poczynając od serca każdego człowieka, który go przyjmuje. Nikt bowiem nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś daje swoje życie za przyjaciół swoich. On dał za nas dosłownie swoje życie, poświęcając za nas w ofierze przecież samego siebie. To jest Ciało moje za was wydane. To jest Krew Przymierza za was wylana!
Drodzy Siostry i Bracia!
To jest ciało moje, to jest moja krew. Tym gestem na Ostatniej Wieczerzy – tłumaczył kiedyś ks. Tomasz Halik – Jezus wprowadził swoich uczniów w tajemnicę swojej ofiary z życia, w sens swej zbawczej śmierci. Już wkrótce zostanie spożyty jak chleb, Jego krew będzie wylana jak wino. Ale tak jak chleb i wino dają siłę, jak pokarm podtrzymuje życie, tak i Jego ofiara będzie źródłem siły i życia. Eucharystia jest dla nas źródłem siły i życia. Ona nam umożliwia i ona daje nam siłę, abyśmy teraz my, tak jak Jezus, dawali siebie braciom. Beze Mnie nic nie możecie uczynić! Prośmy więc dziś, abyśmy i my z tak wielkiego misterium czerpali zawsze pełnię miłości i życia.