Msza św. rezurekcyjna, 21.04.2019

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. rezurekcyjnej sprawowanej w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego 21 kwietnia 2019 w katedrze gnieźnieńskiej. 

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Dzisiejszy poranek wypełnia radość. Ten bowiem – jak mówi nam jedna ze starożytnych homilii paschalnych – który jest milczącym Barankiem, Barankiem zabitym, zrodzonym z Maryi, pięknej owieczki, wzięty ze stada i poprowadzony na zabicie, który wieczorem został złożony w ofierze, a nocą Go pogrzebano, któremu nie łamano kości na drzewie krzyża, a będąc w ziemi nie uległ zepsuciu, dziś prawdziwie powstał z martwych i wskrzesił człowieka, wyprowadzając go z otchłani grobu. To przecież wystarczające motywy, aby dziś się cieszyć, aby wraz z całym Kościołem świętować paschę Pana, aby – jak wyśpiewaliśmy przed chwilą w psalmie – dziękować Panu i głosić dzieła Pana. To naprawdę wystarczające motywy, aby – tak jak kiedyś pierwsi chrześcijanie – przekazywać sobie z ust do ust, a nawet w ten właśnie sposób może się dziś i przywitać: Pan zmartwychwstał. On żyje i chce abyś żył! Wszyscy jesteśmy przecież spadkobiercami tej radosnej nowiny. Wszyscy, słysząc ją kolejny już przecież raz w naszym życiu, przyjmujemy ją dziś z radością i wdzięcznością. I my jesteśmy bowiem tymi, do których, tak jak kiedyś do domu setnika Korneliusza w Cezarei, dotarła przez apostołów, dotarła przez świętego Piotra, dotarła przez tych, którzy idąc ich śladami i nam ją kiedyś przynieśli, dobra i radosna wiadomość, że Bóg wskrzesił Jezusa trzeciego dnia i że każdy kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów, i że powstając z Nim z martwych, otrzymujemy nowe życie, dar nowego życia, Bożego życia, bo i my dosłownie, jak kiedyś On, wychodzimy, a raczej wyprowadzeni jesteśmy Jego męką, śmiercią i zmartwychwstaniem, z konkretnej otchłani naszych grobów. Nikt z nas przecież nie chce żyć w grobie. Nikt nie szuka dobrowolnie życia, w czeluściach śmierci. Nikt też nie znajdzie życia tam, gdzie go po prostu nie ma. Ono jest w Nim, w Zmartwychwstałym, w Jezusie Chrystusie. I jest też w nas, w każdej i w każdym z nas, których życie – jak pisał Koryntianom Apostoł Paweł – jest ukryte z Chrystusem w Bogu. On żyje i chce, abyś żył!

Moi Kochani!

Słyszymy dziś w Ewangelii, że tej radości wielkanocnego poranka towarzyszy pośpiech. Kobiety, które po szabacie, wczesnym rankiem, udały się do grobu Jezusa, gdy zobaczyły odsunięty kamień, dosłownie pobiegły do Piotra i Jana. Piotr i Jan z kolei – mówi nam dalej Ewangelia – gdy to usłyszeli, sami również pobiegli do grobu. Trzeba więc pobiec, by spotkać się z radosną nowiną. Trzeba pobiec, aby się jej uchwycić. Trzeba pobiec, aby przekazać ją innym. Niespodzianki, dobre wiadomości – zwrócił kiedyś słusznie uwagę papież Franciszek – podawane są zawsze w ten sposób: pospiesznie. Owszem, przyznajmy, że także i złe wieści tak szybko się rozchodzą, zarażając – jak to często dziś widzimy – choćby wyobraźnię i zatruwając serce człowieka. Ale przecież to właśnie te dobre wieści, i tylko te, są tak naprawdę ważniejsze i silniejsze, są mocniejsze i piękniejsze, ale mają w sobie moc przemieniać paraliżujący człowieka lęk w ufność, rozpacz, w której tonie, w nadzieję, pustkę, która go zżera, w życie. Oprócz radości, niosą one też zaraz w sobie wezwanie. Są posłaniem. Są misją. Są wezwaniem wypychającym nas z naszych martwych, utartych kolein i szlaków, przyzwyczajeń i przekonań, w których tak silnie wciąż tkwimy, których tak kurczowo się trzymamy, na których tak nam zależy, i w których, niestety, tak często powtarzamy, jak przysłowiową mantrę, sobie i innym, że przecież tak naprawdę nic już nie może, a nawet nie jest w stanie nas zaskoczyć. Ale wieść o zmartwychwstaniu zaskakuje i wciąż woła, także dziś, do nas słowami Apostoła Pawła: jeśli powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego co na ziemi. Podnieście więc głowy. Nabierzcie ducha. Spójrzcie w górę. Popatrzcie wyżej, jeszcze wyżej. Przecież – przypominał nam to już u progu tegorocznego Wielkiego Postu papież Franciszek – jesteśmy stworzeni dla ognia, nie dla popiołów, dla Boga, a nie dla świata; dla wieczności Nieba, a nie dla oszustwa ziemi; dla wolności, a nie dla zniewolenia rzeczami; dla życia, a nie dla śmierci, dla szczęścia, a nie dla przegranej, dla radości, a nie dla smutku, dla zwycięstwa, a nie porażki. Tak, jesteśmy dla życia, nie dla śmierci. On bowiem, Siostro i Bracie, żyje i chce, abyś żył!

Umiłowani Siostry i Bracia!

Czy ta radosna wielkanocna wiadomość i nasze z nią spotkanie może zmienić nasze życie? Czy ten, który prawdziwie otworzy swoje życie na nią, ma szansę stać się naprawdę innym? Czy po zmartwychwstaniu Jezusa i po naszym z Nim z martwych powstaniu, mamy prawo i możemy oczekiwać, że wszystko stanie się nowe, że będzie inne, że nosić będzie na sobie znamię zmartwychwstania? Dzieje Apostolskie, których fragment usłyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu, opowiadają dalej, że właśnie wtedy, gdy Piotr jeszcze mówił, gdy w domu Korneliusza opowiadał o zmartwychwstaniu Pana, gdy dzielił się tą nowiną z innymi, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali Jego nauki. W domu setnika Korneliusza Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy tam byli, na Żydów, którzy przyszli z Piotrem i na cały dom rzymskiego poganina. Możemy sobie wyobrazić, jakże ogromne było wówczas zdziwienie, ale też naprawdę jakże wielka radość ogarnęła wszystkich, i jeszcze raz jakże mocne potwierdzenie, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby, że wszystkim daje swą łaskę, że On żyje i naprawdę chce, abyśmy żyli. Jakże bardzo potrzebujemy – wołał kiedyś w Wielkanoc papież Franciszek – aby nasza słabość została namaszczona przez to doświadczenie! Jakże potrzebujemy – mówił papież – odnowienia naszej wiary, aby ta wieść zakwestionowała i odnowiła nasze krótkowzroczne horyzonty! Jakże potrzeba, dodajmy jeszcze, aby i w nas, dziś zmartwychwstała nadzieja, abyśmy mogli odważnie zmierzyć się z wyzwaniami i problemami, które przeżywamy wiedząc, że nie jesteśmy sami! Jakże potrzeba nam dziś tego Bożego Ducha, Ducha Świętego, Ducha Chrystusa Zmartwychwstałego, aby prawdziwie przemieniał nasze oblicza i serca, aby kruszył w nas zasianą nieufność i nienawiść, niszczył w nas te powznoszone z lęku i obaw mury i podziały, aby wyprowadzał nas z naszych grobów. Jakże potrzeba nam dziś Ducha Chrystusa Zmartwychwstałego, abyśmy wciąż nie tylko mówili, żebyśmy nie tylko narzekali, że tak dalej być nie może, że nie możemy być tak skłóceni i tak podzieleni, ale żebyśmy rzeczywiście zaczęli tworzyć wspólnotę, odbudowywać wspólnotę, aby On, krusząc w nas opory i wzbudzając nadzieję, czynił nas coraz bardziej ludźmi otwartymi i gotowymi do pojednania. Z Chrystusem, Siostry i Bracia, przecież powstaliśmy z martwych! On żyje i chce, abyś żył!       

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter