Liturgia Wigilii Paschalnej, 11.04.2020 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Liturgii Wigilii Paschalnej celebrowanej w Wielką Sobotę 11 kwietnia 2020 w katedrze gnieźnieńskiej.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Kobiety, które o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszły do grobu Jezusa nie tylko nie znalazły w nim Jego ciała, ale – jak zaznacza w swej relacji Ewangelista Mateusz – dwukrotnie usłyszały polecenie, że mają pójść i podzielić się tym, co zobaczyły i co usłyszały z apostołami. Idźcie szybko i powiedźcie Jego uczniom – polecił im anioł. Idźcie i mówcie. Idźcie i głoście, że nie ma Go tu, bo zmartwychwstał jak zapowiedział. Idźcie i powiedzcie im, że powstał z martwych i idzie przed wami do Galilei. Niech więc i oni tam idą, bo tam Go zobaczą. Była to dla zalęknionych wciąż uczniów naprawdę zaskakująca wiadomość. Nie łatwo było w nią uwierzyć. Nie łatwo też było ją przyjąć. Ewangelista Marek zapisał w swej Ewangelii nawet, że w pierwszej chwili uczniowie nie dali im wiary, a wręcz – jak zaznaczy z kolei święty Łukasz – to, co opowiadały kobiety wydawało im się po prostu czczą gadaniną. Wszystko to było przecież tak niesłychane, tak trudne do pojęcia i przyjęcia. Wprost nie do uwierzenie. Sam więc Zmartwychwstały, gdy wreszcie spotkał się ze swymi uczniami, wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. Trudno się im jednak dziwić, skoro wydarzyło się coś tak naprawdę niesłychanego. Trudno ich obwiniać, że to wszystko ich zaskoczyło. Trudno mieć do nich pretensje, że nieufnie podchodzili do opowiadanych im wieści. Owszem, być może pamiętali, że przecież jeszcze tak niedawno, w drodze do Jerozolimy, sam Jezus mówił im, że będzie cierpiał, że zostanie zabity i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Jednak ogrom doznanego zła, lęk i strach, a nawet rozpacz, którą w tych minionych dniach przeżyli, wszystko to, wyparło z ich pamięci, tę ważną zapowiedź. Wiemy dobrze i my, w dobie tego wszystkiego, co nas dziś wraz z pandemią dotyka, jak łatwo o wielu sprawach się zapomina, wiele rzeczy się już nie słyszy, o wielu nie pamięta, wiele przestaje mieć dla nas znaczenie. Ale z relacji zawartych w Ewangeliach wiemy też, że nawet, gdy pierwsza reakcja ukazuje wciąż ból i niepewność tego, co się przeżyło, słowa o zmartwychwstaniu dotrą wreszcie do uszu apostołów. Wzbudzą w nich nadzieję, wyrwą z otępienia i lęku. Pozwolą im na powrót uwierzyć. Ten sam święty Mateusz, którego fragmentu Ewangelii dziś słuchaliśmy, w jej zakończeniu zaświadczy: jedenastu uczniów udało się do Galilei (…) tam, gdzie Jezus im polecił. A zatem odpowiedzieli na Jego wezwanie. Wrócili do Galilei. Wrócili tam, gdzie kiedyś, po raz pierwszy Go spotkali. Wrócili tam, gdzie usłyszeli Jego zaproszenie: pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Wrócili do Galilei – jak wspomni z kolei święty Jan – nad Jezioro Tyberiadzkie, aby tam Go spotkać. Widząc Go, wiedzieli, że to jest Pan.
Moi Drodzy!
Powrót uczniów do Galilei nie jest jednak powrotem do przeszłości. Nie chodzi tutaj o sentymenty i piękne wspomnienia. Nie chodzi o miejsca, w których kiedyś było im dobrze, w których czuli się bezpiecznie, w których Jezus nauczał i uzdrawiał, a oni, u Jego boku, przeżywali prawdziwie szczęśliwe i radosne chwile. Nie chodzi bowiem o jakieś nostalgiczne powracanie do przeszłości. To, co się w tych dniach wydarzyło naznaczyło przecież wszystko, także przeszłość uczniów. To naprawdę był punkt zwrotny. Po zmartwychwstaniu nic już nie było i nie będzie takie samo. I oni nie byli już tacy sami. Nic nie wróciło po traumie ciemnej nocy męki i śmierci Jezusa w stare koleiny. To nie był tylko jakiś zły sen, który minął. To wydarzenie naprawdę wybiło świat ze starych i utartych torów. Nie było mu równego w przeszłości i nie będzie w przyszłości. To jest punkt zwrotny. Zastanawiamy się pewnie i my, czy po pandemii, która nas wszystkich tak boleśnie dotyka, wrócimy do dawnego życia, czy może nic już nie będzie takie samo. Mamy obawy, a może mamy nadzieję, że zacznie się coś nowego. Nie umiemy jeszcze tego określić, ale przecież podobne pytania rodzą się nam w głowach. I my wiemy, że nie będzie to powrót do przeszłości, że otrzymaliśmy mocne wezwanie, aby i na naszą przeszłość, na to, czym żyliśmy, do czego dążyliśmy, co było i jest dla nas wciąż ważne, spojrzeć dziś inaczej. Tak, to prawda, przyznajmy dziś jeszcze raz za papieżem Franciszkiem, że czuliśmy się silnymi i zdolnymi do wszystkiego. Chciwi zysku daliśmy się pochłonąć rzeczom i oszołomić pośpiechem. Dziś zaś unieruchomieni, odizolowani, zatrzymani w codziennym pędzie i my, jak wtedy uczniowie Jezusa, słyszymy z ust kobiet, które o świcie przyszły do Jego grobu: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Co więc oznacza dla nas, że powstał z martwych? Co znaczy, że zmartwychwstały idzie przed nami do Galilei? Co to znaczy, że tam właśnie Go ujrzymy? Zmartwychwstał, to znaczy zwyciężył grzech i śmierć. Uzdrowił – jak nam tłumaczył w środę podczas audiencji generalnej papież Franciszek – nasz grzech swoim przebaczeniem (…) uczynił ze śmierci fragment życia (…) przemienił bojaźń w ufność, a niepokój w nadzieję. Pascha nam mówi – tłumaczył jeszcze papież – że Bóg może wszystko obrócić na dobro. Że z Nim możemy naprawdę ufać, iż wszystko potoczy się dobrze. I to nie jest jakaś iluzja – przekonywał – bo śmierć i zmartwychwstanie Jezusa to nie iluzja, to jest prawda. Dlatego w poranek wielkanocny słyszymy: wy się nie bójcie! Nie lękajcie się! W Zmartwychwstałym jest solidny fundament, który nam pozwala nie ponieść klęski. Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja, a miejscem spotkania będzie Galilea. Idźcie i oznajmicie: tam Mnie zobaczą.
Kochani Siostry i Bracia!
Gdzie jest więc to miejsce? Gdzie jest Twoja i moja Galilea? Gdzie jest to nasze miejsce spotkania ze Zmartwychwstałym? My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Chrzest to jest nasza Galilea. Tam przecież spotkaliśmy Zmartwychwstałego Pana. Tam zostaliśmy – powie jeszcze święty Paweł – na zawsze z Nim złączeni w jedno. Dlatego, gdy dziś, w tę świętą noc Zmartwychwstania Pańskiego, słyszymy, że trzeba nam wrócić do Galilei, powracamy do naszego chrztu. I nie chodzi znów tylko o samą pamięć o tym wydarzeniu. Nie chodzi o kojące serce wyobrażenie z dzieciństwa, bo przecież większość z nas została ochrzczona będąc dzieckiem. Nie chodzi o wspomnienia. Chodzi o życie, o nasze życie, o moc życia, które umiera dla grzechu i zmartwychwstaje, by żyć w wolności dzieci Bożych. Dlatego, Siostry i Bracia, za chwilę odnowimy nasze chrzcielne przyrzeczenia. W nich przecież wyraża się przede wszystkim to, kim jesteśmy: umarli i zmartwychwstali w Chrystusie. Obdarowani nowym życiem. Jesteśmy tymi, którzy razem z Nim powstali z martwych. Tymi, którzy nie żyją już jedynie dla siebie, ale dla Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał. Jesteśmy tymi, którzy chcą dziś powtórzyć za papieżem Franciszkiem: Pan żyje. Żyje i pragnie zmartwychwstać w wielu twarzach, które pogrzebały nadzieję, pogrzebały marzenia, pogrzebały godność. On chce więc, Siostro i Bracie, dziś w Tobie i we mnie zmartwychwstać. On chce zmartwychwstać i odsunąć kamień lęku i strachu, bólu i niepewności, grzechu i słabości, który nas przygniata, abyśmy wszyscy mogli prawdziwie i głęboko odetchnąć. Amen.