Konferencja „Potestas regia et Christianitas”, 27.05.2025
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. na zakończenie konferencji naukowej „Potestas regia et Christianitas”, 27 maja 2025, katedra gnieźnieńska.
Mesco dux bapitzatur,
Adalbertus episcopus martyrio coronatur,
Boleslaus Scalus in regem inunctus est!
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Czas wielkanocny, który w Kościele przeżywamy, przynosi nam za każdym razem nie tylko okazję do ponownego wspomnienia wydarzeń Wielkanocy. W swej istocie przypomina bowiem zarazem o trwałych konsekwencjach, o skutkach tego wydarzenia. A są nimi – jak słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich – nasze nawrócenie i zbawienie, u podstaw których stoi wiara w Chrystusa Zmartwychwstałego. Na pytanie: Panowie, co mam czynić, aby się zbawić? Uwierz w Pana Jezusa – odpowiedzieli mu Paweł i Sylas – a tak zbawisz siebie i swój dom. Skutkiem zmartwychwstania – jak zapowiadał swym uczniom już na Ostatniej Wieczerzy Jezus – będzie również Jego odejście przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie do Ojca i udzielony im dar Ducha Świętego. Pożyteczne jest dla was moje odejście – jak mówił swym uczniom na Ostatniej Wieczerzy Jezus – bo jeżeli nie odejdę, Parklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, to poślę Go do was. W ten sposób zmartwychwstanie Jezusa owocuje w sercach konkretnych osób i całej wspólnoty uczniów, którzy w mocy otrzymanego od Ojca Parkleta, Ducha Świętego nie tylko będą mogli ocalić siebie i swój dom, ale będąc w ten sposób powołani i wezwani na świadków Zmartwychwstałego Pana, odważnie zanieść dobrą nowiną o zbawieniu aż po krańce ziemi. Gdy bowiem Duch Święty zstąpi na was – mówił do swych uczniów w dniu wniebowstąpienia Jezus – otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Czas wielkanocny przypomina nam więc każdego roku, że zmartwychwstanie Jezusa, że fakt, iż Jezus umarł i zmartwychwstał, ma swoje dalsze konkretne konsekwencje. Jest źródłem zbawienia i życia. Bóg jest bowiem ufny – jak wskazał nam w swej pierwszej katechezie środowej papież Leon XIV – i zawsze ma nadzieję, że prędzej czy później ziarno wykiełkuje. I stąd, On sam jest gotów – jak zapewniał nas jeszcze nasz nowy papież – być wprost „rozrzutnym” dla nas, bo Jego Syn był gotów umrzeć i zmartwychwstać, aby przemienić nasze życie, abyśmy i my w Nim życie mieli.
Moi Drodzy!
Sprawowaną właśnie tutaj, w Bazylice Prymasowskiej przy relikwiach świętego Wojciecha, biskupa i męczennika, w auli koronacyjne pierwszych pięciu królów Polski, Eucharystią dziękujemy dziś Bogu za owoce naukowego namysłu nad skutkami, jakie w tworzeniu zrębów cywilizacyjnej i duchowej jedności Europy miała pierwsza koronacja królewska, koronacja księcia Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Wasza naukowa refleksja podejmowana w tych dniach z okazji jubileuszu 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego, nie była przecież jedynie kolejnym przywoływaniem w pamięci i poszukiwaniem w historycznych źródłach tego – co jak ufamy i sądzimy – wydarzyło się i miało miejsce właśnie tutaj tysiąc lat temu. Większość naukowych poszukiwań i podejmowanych przez was historyczny badań miało bowiem na celu ukazanie również tych wszystkich konsekwencji, które w rożnych wymiarach naszego życia przyniosła ze sobą Bolesławowa korona. To więc, co usłyszeliśmy w czasie konferencji nie ograniczało się jedynie do potwierdzenia samego faktu koronacji Bolesława Chrobrego, ale miało za swój cel i przedmiot badań wskazanie nam i przywołanie właśnie szerszych konsekwencji, cywilizacyjnych i duchowych, jakie to wydarzenie powodowało w ówczesnej Europie. Niewątpliwie miało ono w sobie bowiem niezwykłą siłę, bo przecież Piastowie, także w ten sposób zadbali o to, aby ich wysiłek i dokonania znalazły uznanie w chrześcijańskiej Europie. To prawda – jak nam wskazuje choćby Jan Paweł II w swej refleksji zawartej na kartach książki Pamięć i tożsamość – że w tym okresie zrastania się plemion Polan, Wiślan i innych, to sama polskość piastowska była elementem jednoczącym (…). Trzeba jednak pamiętać, że ta jedność dokonywała się zawsze w obrębie i w kontekście znacznej szerszej christianitas, gdzie zarówno same związki dynastyczne, jak i relacje osobiste z innymi władcami stanowiły podporę władzy pozycjonującą Polskę jako część świata chrześcijańskiego. W ten sposób więc to, co działo się wówczas w Państwie Polan oddziaływało niewątpliwie również szerzej, zwłaszcza w tej części naszej Europy. Dowodzi temu już w tysięcznym roku choćby ottonowa pielgrzymka tutaj, do relikwii świętego Wojciecha w Gnieźnie, w czasie której sam książę Bolesław miał być przez cesarza – jak podaje Gall Anonim – nazwany farter et cooperator, jego bratem i współpracownikiem.
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Autor jednej ze współczesnych biografii świętego Wojciecha, Tadeusz Żychiewicz po opisie jego męczeńskiej śmierci, podsumowując życie świętego Wojciecha, z pewną nawet nutą nostalgii wprost stwierdził, że przecież po ludzku rzecz biorąc, przegrał Wojciech swoje życie w sposób totalny. Miał być rycerzem, a obróciło się inaczej. Został biskupem – i przegrał to swoje biskupstwo, gdyż nikogo nie poprawił ani poprowadził, ani zmienił; dwukrotnie porzucał owo biskupstwo, za drugim razem definitywnie. Czuł się szczęśliwy w klasztorze na Awentynie, lecz nie pozwolono mu pozostać mnichem. Chciał być misjonarzem bez broni – i zaledwie po dziesięciu dniach zabito go w odwrocie. Nie ochrzcił tu ani jednego człowieka i nawet ani jeden człowiek nie chciał go wysłuchać. Czegóż więc dokonał w życiu? Tak to mogło wyglądać. Lecz stała się potem rzecz bardzo dziwna: samo życie przekreśliło owe trzeźwe rachunki. Tak: stała się rzecz doprawdy zdumiewająca. Bardzo wiele spraw wielkich i znaczących stało się przez tę śmierć, tak z pozoru bezużyteczną. A my dziś spoglądamy z tego Lechowego Wzgórza na ten bieg dziejów, w którym najpierw Mesco dux baptizatur, później Adalbertus episcopus martyrio coronatur, aby wreszcie w tysiąclecie Bolesławowej koronacji, wspomnieć, że Boleslaus in regem inunctus est. Wspominając zaś i my dziś widzimy, że także i to ostatnie wydarzenie, które w tym roku świętujemy, stało się, pomimo rożnych zakrętów dziejowych, początkiem tak wielu spraw wielkich i znaczących i to nie tylko – jak próbowaliście w tych dniach nam ukazać – w Kraju Polan. Może więc warto, dziękując jeszcze raz Opatrzności Bożej za narodziny królestwa, za naszą obecność u źródeł cywilizacyjnej i duchowej jedności Europy, za trud przodków i świadectwo obecnych, za świętym Janem Pawłem II z jego gnieźnieńskiego przesłania jeszcze raz powtórzyć, że samo odzyskanie prawa samostanowienia oraz poszerzenie swobód politycznych i ekonomicznych nie wystarcza dla odbudowania europejskiej jedności (…) Nie będzie bowiem jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów. Potestas regia et christianitas.