Jubileusz diecezji lubuskiej, 11.05.2024 Ośno Lubuskie
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. celebrowanej z okazji 900-lecia istnienia diecezji lubuskiej, 11 maja 2014, kościół pw. św. Jakuba Apostoła w Ośnie Lubuskim.
Ekscelencjo, Drogi Biskupie Tadeuszu,
Drodzy Współbracia w Kapłańskim Posługiwaniu,
Biskupi i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
W jednym z wywiadów papież Franciszek opowiedział dziennikarzom, w jaki sposób uczył się od swego poprzednika, papieża Benedykta XVI, Kościoła. Trzymam go za rękę i proszę, by mówił. Mówi mało, powoli, ale z tą samą co zawsze głębią (…) a ja, kiedy słyszę, jak mówi, nabieram siły, czuję soki płynące z korzeni i to pomaga mi iść naprzód. Czuję tę tradycję Kościoła, która nie jest eksponatem z muzeum. Tradycja jest niczym korzenie, które dają ci soki dla wzrostu, ale ty nie staniesz się korzeniami, ty rozkwitniesz, drzewo będzie rosło, wyda owoce i nasiona staną się korzeniami dla innych. Wydaje mi się, że trzeba tak właśnie i nam dziś, tutaj obecnym, kiedy obchodzimy 900. rocznicę utworzenia diecezji lubuskiej, spojrzeć z wdzięcznością na korzenie tej wiary, która – jak wskazywał papież Franciszek – daje soki dla wzrostu, a więc na żywą tradycję tego Kościoła, do którego nawiązuje dziś także wasza diecezja zielonogórsko-gorzowska. W tym sensie wasz biskup, zapraszając nas na dzisiejsze uroczystości do Ośna Lubuskiego, słusznie wskazywał, że 900-lecie diecezji lubuskiej jest darem Opatrzności Bożej, by nasze życie, by wasze życie, by życie Kościoła zielonogórsko-gorzowskiego odczytać jako ciągłość misji ewangelizacyjnej, rozpoczętej przed wiekami na tych terenach, by odkryć, że i nas Pan powołuje do szerzenia Jego orędzia zbawienia wśród tych, którzy te ziemie obecnie zamieszkują. A ziemia ta – jak wskazywał w czasie swej pielgrzymki w Gorzowie św. Jan Paweł II – która już u zarania została zroszona krwią świętych Męczenników Braci Polskich, dziewięćset lat temu, w 1124 roku, po uzyskaniu zgody legata papieskiego, Idziego z Tuskulum, stała się terytorium nowego nadodrzańskiego biskupstwa. Ówczesny władca Polski, Bolesław Krzywousty, zabiegając bowiem o utworzenie dwóch nowych biskupstw: jednego w zachodniej części swego królestwa, w Lubuszu nad Odrą i drugiego we wschodniej jego części, a więc we Włocławku nad Wisłą – jak zgodnie przekonują historycy – sam zdawał sobie dobrze sprawę, że najmocniejszym argumentem na rzecz spojenia tych ziem z jego państwem będzie udany proces ich chrystianizacji, poprowadzony pod jego patronatem. Temu też miało posłużyć włączenie nowo powstałych biskupstw w Lubuszu i we Włocławku, do metropolii gnieźnieńskiej. Dlatego pozwólcie proszę, że dzisiaj, na tych przygranicznych ziemiach, przypomnę, jak bardzo konkretny, ewangelijny wymiar przybrało przyniesione tutaj chrześcijaństwo, kiedy niemal 60 lat temu pasterze Kościoła w Polsce skierowali list – orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim. Jeśli bowiem ten zaplanowany przez Bolesława Krzywoustego proces chrystianizacji miał przynieść także, a może przede wszystkim ewangelijne owoce, to przecież nie mogło zabraknąć tego pokornego wyciągnięcia dłoni i tych pamiętnych słów: udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. My dzisiaj parafrazując te słowa możemy powiedzieć, że pamiętając to przesłanie, czynimy nasze chrześcijaństwo dojrzalszym i bardziej odpowiedzialnym. Nie czynimy w ten sposób nic rewolucyjnego, ale realizujemy samą głębię Chrystusowej Ewangelii, prawdę o królestwie Bożym, o panowaniu Boga w sumieniach i sercach także naszego pokolenia, które nie zapominając historii, z ufnością patrzy w przyszłość i na chrześcijańskich fundamentach buduje dobrosąsiedzkie relacje. Dlatego przypominając dziś, w 900. rocznicę utworzenia diecezji lubuskiej, orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, dziękujemy za wytyczenie tej szczególnej drogi ku wzajemnemu przebaczeniu i pojednaniu.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Autor Listu do Hebrajczyków wskazuje, że żywym źródłem, z którego możemy czerpać są świadkowie wiary. Mając takie mnóstwo świadków (…) winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Kościół bowiem to nie muzeum, które pieczołowicie przechowuje zabytki przeszłości. Kościół to wspólnota sióstr i barci, która słucha słów Jezusa i na nowo od Jezusa uczy się, jak żyć Ewangelią i ją głosić. Papież Franciszek wyjaśniał, że tak naprawdę świadkiem jest tylko ten, kto zobaczył i dał się zaangażować wydarzeniem. Nie jest nim tylko ten, kto potrafi dobrze zrekonstruować zaistniałe fakty i o nich innym opowiedzieć, ale ten, kto bierze je do siebie i w ten sposób zmienia swoje życie. Dlatego też treść świadectwa chrześcijańskiego – jak nam dalej wyjaśnia ten sam papież – nie jest teorią, ideologią czy skomplikowanym systemem nakazów i zakazów, zwykłym moralizowaniem, ale orędziem zbawienia, konkretnym wydarzeniem, co więcej jest Osobą: to jest Chrystus zmartwychwstały, żyjący i jedyny Zbawiciel wszystkich. Ewangelizacyjna misja Kościoła nie jest więc nigdy jakimś wracaniem wciąż do przeszłości, ciągłym rozpamiętywaniem tego, co już kiedyś było, jakimś nostalgicznym wspominaniem tych dawnych, w odczuciu niektórych nawet może i lepszych, czasów. Tradycja – jak mówił papież Franciszek – jest niczym korzenie, które dają ci soki dla wzrostu, ale ty nie staniesz się korzeniami, ty rozkwitniesz, drzewo będzie rosło, wyda owoce i nasiona staną się korzeniami dla innych. Nie chodzi przecież o konserwację tego, co już kiedyś było, ale o korzenie, które dają soki dla wzrostu. Nie chodzi o muzeum pamięci o przeszłości czy jedynie o być może jeszcze jeden widoczny, zewnętrzny symbol obecności na danym terytorium, o jasno wytyczone granice i o sprawnie działającą strukturę, o instytucję, ale o – jak to nazywa papież Franciszek – miejsce, gdzie przyjmujemy i dzielimy nowe życie, gdzie przez przepowiadane Słowo i wiarę w Ewangelię, przez ożywcze działanie łaski Jezusa w sakramentach świętych, przez żywe i przekonujące świadectwo życia we wspólnocie sióstr i braci, stajemy się dziś świadkami Jezusa zmartwychwstałego.
Moi Drodzy!
W swej mowie pożegnalnej, skierowanej do swych uczniów pod koniec Ostatniej Wieczerzy, której fragment usłyszeliśmy dziś w Ewangelii, Jezus wskazuje im, że wyzwania, z którymi przyjdzie im się zmierzyć, mogą obudzić w nich lęk i trwogę. Mogą wydawać się im nie do pokonania. Korzenie, które – jak zapewniał papież Franciszek – dostarczają soki dla wzrostu nie spowodują, że unikniemy tego, co wymagać będzie naszego zmagania, naszej konfrontacji, naszego wysiłku w pokonywaniu pojawiąjących się trudności i wyzwań. Niech się nie trwoży serce wasze – mówił Jezus swym uczniom. Ale jak sprawić, by serce się nie trwożyło? Jak sprawić, by trudne wyzwania, przed którymi dziś, także jako Kościół stajemy, nie spowodowały w nas paniki, zamknięcia, ucieczki, wycofania się w bezpieczną i wygodną dla nas niszę? Jak sprawić, aby to, co przed nami, nie przytłoczyło nas swoim ciężarem, nie zniechęciło, nie zatrzymało nas w drodze? Wydaje się, że sam Jezus podpowiada nam dziś dwa konkretne środki zaradcze. Pierwszy z nich: we Mnie wierzcie! On wie, że niepokój, trwoga i lęk biorą się z poczucia, że sami nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Kościół nie jest jednak nasz, ale Chrystusa. On jest z nami. W Nim mamy oparcie. Trzeba Mu dziś jeszcze raz zawierzyć. I trzeba uwierzyć, że potrzebuje nas, że pragnie się nami posługiwać, że chce nas posyłać, że jest i idzie z Nami, gdy podejmujemy Jego misję ewangelizacyjną. On też wskazuje nam, że nasze życie ma sens i cel. Drugie więc wskazanie: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Kościół uczy nas tej drogi. Jezus jest naszą drogą, która ma swoje fundamenty w chrzcie świętym, swoje pożywienie w Eucharystii, swoją pieczęć w bierzmowaniu, swoje nieustanne nawracanie w sakramencie pokuty i pojednania. Nie musimy więc szukać po omacku. Nie powinniśmy też w jakiejś naszej własnej przemądrzałości, w naszej mentalności robienia lepiej, uzurpując sobie prawo do modyfikowania i do ulepszania, szukać jakiś własnych, innych ścieżek. Jesteśmy wezwani, by iść za Jezusem. Jesteśmy posłani, aby dać świadectwo, że tylko On jest drogą, prawdą i życiem. Nie posłał nas przecież – jak mówił kiedyś papież Franciszek – abyśmy szerzyli myśl polityczną, ale abyśmy swoim życiem dawali Jezusowi wiarygodne świadectwo.
Umiłowani w Chrystusie, Siostry i Bracia!
Przeżywany przez was jubileusz 900-lecia diecezji lubuskiej jest okazją, aby dziękować Bogu za korzenie, które wciąż dają soki dla wzrostu. Jubileusz jest też wezwaniem, aby dziękując za Kościół, który nas gromadzi i jednoczy, podejmować wciąż na nowo misję ewangelizacyjną. Kościół nie żyje bowiem z siebie ani jedynie dla siebie. Kościół nie istnieje dla siebie samego – jak wskazywał kiedyś papież Benedykt XVI – nie jest bowiem punktem dotarcia, ale musi odsyłać poza siebie, ku górze. Jest bowiem posłany, aby wszystkim nieść Chrystusa i Jego Ewangelię. Amen.