Jubileusz 65-lecia kapłaństwa, 22.05.2024 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z okazji 65. rocznicy święceń kapłańskich księży z rocznika święceń 1959, 22 maja 2024, kaplica w Archidiecezjalnym Domu Księży Seniorów w Gnieźnie.

Kochani Współbracia w Chrystusowym kapłaństwie,
Drodzy Jubilaci, którzy obchodzicie 65-lecie kapłaństwa,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Pięć lat temu w naszej kaplicy Domu Arcybiskupów Gnieźnieńskich dziękowaliśmy wraz z wami za sześćdziesiąt lat waszego życia i kapłańskiej posługi. Dziś spotykamy się tutaj, w kaplicy naszego Archidiecezjalnego Domu Księży Seniorów, aby – po kolejnych pięciu latach – jeszcze raz podziękować Panu Bogu za łaski i dary, jakimi obdarzył was i wciąż was przecież obdarza w waszym kapłańskim życiu i posługiwaniu. Choć dzisiejszy fragment napomnienia, które czytaliśmy i które usłyszeliśmy w Liście Świętego Jakuba Apostoła bezpośrednio odnosił się do tych członków wspólnoty chrześcijańskiej, którzy planowali się przeprowadzić, by uprawiać handel, licząc, że dzięki temu osiągną nowe zyski, w swej istocie przypomina on jednak o tym, co stanowi niezbywalny fundament każdego ludzkiego życia i naszej relacji z Panem Bogiem. Mówi bowiem, że to nie my sami jesteśmy wyłącznymi autorami naszego życia i naszej przyszłości. Nie jesteśmy bowiem jego jedynymi twórcami. Owszem, jak komentował kiedyś ten tekst święty Jan Chryzostom, Jakub przecież nie próbuje nam odebrać wolności decydowania, lecz ukazuje, że nie tylko nasze chęci się liczą. Potrzebujemy bowiem – jak zauważył Chryzostom – aby łaska Boża dopełniła naszych wysiłków i powinniśmy polegać nie na nich, lecz na miłości Boga do nas. Tym bowiem, który wciąż trzyma nas w swym ręku jest przecież Pan Bóg. To przed Nim nasze ludzkie życie, długie czy krótkie na tym świecie – jak wskazywał nam święty Jakub – rzeczywiście jest jak para, co ukazuje się na krótko, a potem znika. I wiemy to aż nadto dobrze, a z upływem lat pewnie wszyscy jeszcze mocniej i lepiej to sobie uświadamiamy, że wtedy, gdy kurczą się nasze ludzkie siły i możliwości, naszą jedyną siłą jest i pozostaje właśnie Bóg. W tej życiowej mądrości, która płynie z naszej wiary, słusznie więc sobie i innym często może i sami powtarzamy: jeżeli Pan zechce, a będziemy żyli, zrobimy to lub owo. Wiemy bowiem, że nasze życie jest przecież w Bożych rękach i że wszyscy idziemy przez życie w ramiona Ojca. Takie chwile jednak, jak właśnie tutaj, ta dzisiejsza, jak nasze świętowanie kolejnych jubileuszy kapłaństwa, są naszym dziękczynieniem Panu Bogu za dar życia i dodają nam odwagi do tego, by prosić, aby Pan nadal trzymał nas i prowadził nas swoją Ojcowską ręką.

Drodzy Bracia Kapłani!

Pięć lat temu, kończąc kazanie, odwołałem się do pewnego obrazu, który znalazłem w książce papieża Franciszka zatytułowanej: Dzielenie się mądrością czasu. Papież, wskazując na rolę osób starszych we wspólnocie i nazywając ich strażnikami pamięci, pozostawił nam pewien piękny obraz. Wyobrażam sobie ludzi starszych – napisał – jako stale obecny chór w wielkiej duchowej świątyni, w której modlitwy błagalne i pieśni chwały wspierają całą wspólnotę trudzącą się i zmagającą na niwie życia. Myślę, że ten piękny i bardzo wymowny obraz możemy i my odnieść do życia Kościoła i do wciąż żywej obecności i posługi w nim również naszych drogich dzisiejszych Jubilatów. Obraz nakreślony przez Franciszka przypomina nam bowiem najpierw o waszej stałej i żywej obecności we wspólnocie Kościoła. Owszem, jest ona inna, jest różna od tej, gdy pełniliście w tym Kościele różne funkcje i urzędy. Jest ona jednak wciąż tak ważna i wciąż tak potrzebna, jak potrzebna jest w tej wielkiej duchowej świątyni dla uwielbienia Boga obecność chóru. Aby ta obecność była twórcza i budująca musimy jednak – jak przypomniał dziś w Ewangelii swym uczniom Pan Jezus – pozostać otwartymi na to dobro, które dziś przez ręce wielu czyni Bóg w naszym życiu i w życiu Kościoła. Zdarza się nam bowiem niekiedy, że świadomi tej drogi, którą musieliśmy przejść w życiu, świadomi różnych wyzwań i trudności, którym sami musieliśmy kiedyś sprostać, świadomi też doznanych niekiedy urazów czy cierpień, przyjmujemy postawę kogoś, kto z wyrzutem powtarza, że dziś wielu w taki sposób głosi Chrystusa, tak prowadzi parafie, tak angażuje się w życie Kościoła, tacy są inni, jakby nie byli, jakby nie chodzili już z nami. Ciekawe, że Pan Jezus nie potępia i nie polemizuje z tym myśleniem swych uczniów. Upływ czasu i dziejące się również w Kościele zmiany dają przecież i nam prawo do własnego sądu i własnej oceny. Odpowiadając Janowi, Jezus odwołuje się więc do bardziej ogólnej zasady. Nie wchodzi w szczegóły i nie formułuje tutaj jakiś konkretnych wskazań. Nie opowiada się za takimi czy innymi rozwiązaniami. Nie ocenia, które z nich są lepsze i bardziej odpowiednie. Nie polemizuje z takim czy innym sposobem głoszenia Ewangelii i – jak słyszymy od Jana dosłownie – wyrzucania w Jego imię złych duchów. Mówi mu tylko, że podstawowym kryterium pomagającym w rozeznaniu powinna być zasada: kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Tego winniśmy się trzymać i ze spokojem oceniać to, co się wokół nas i w Kościele dzieje. Jeśli więc myślimy o Kościele – mówiąc za papieżem Franciszkiem – jako o wielkiej duchowej świątyni, to musimy też przyjąć, że jest to rzeczywistość bogata i różnorodna w swej jedności.

Drodzy Bracia!

Obraz owej wielkiej duchowej świątyni i obecności w niej ludzi starszych, którzy swą modlitwą i obecnością wspierają wspólnotę Kościoła, przypomina nam wszystkim o wdzięczności za tę waszą obecność i o gorącej prośbie, by w ten właśnie sposób nadal wspierać – jak wskazywał papież – naszą wspólnotę trudzącą się i zmagającą na niwie życia. Wasza obecność, obecność naszych seniorów jest potrzebna, abyśmy mogli widzieć, że miłość i wierność Chrystusowi jest możliwa, że w tak szybko zmieniającym się świecie, to, co ważne i istotne, co wypływa z raz danego Bogu słowa, ma wciąż swoją niezmienną i zobowiązującą wartość i moc. W znanym wam dobrze Liście do moich kapłanów, błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński wskazując, że dla kapłana naśladować Chrystusa nie znaczy tylko upodobnić się do Niego (…) ale dosłownie wprost przyoblec się w Jego kapłaństwo, dodawał, że na wzór Chrystusa mamy odtąd zawsze i wszędzie być kapłanami (…) odchodząc od ołtarza – tłumaczył Błogosławiony Prymas Tysiąclecia – nie przestajemy być kapłanami ani w drodze, ani w domu, ani wśród ludzi. I dla siebie i dla ludzi nadal jesteśmy in aeternum – tylko kapłanami. Zawsze też mamy zachować, na wzór Chrystusa, postawę kapłańską (…) powinienem być w tym, co należy do mego Ojca – zawsze i wszędzie kapłanem. Dziękując dziś za waszą obecność i za wasze świadectwo, za to wasze zawsze i wszędzie kapłanem, jeszcze raz pragnę wam powtórzyć, że dziś tego właśnie świadectwa i takiej właśnie wiernej i wytrwałej obecności potrzebuje Kościół. Potrzebują jej także ludzie młodzi, do których, w tak niestabilnym i płynnym dziś świecie, wprost paradoksalnie jednak przemawiają tylko trwałe i sprawdzone w codziennym życiu punkty odniesienia. Przez swą obecność we wspólnocie Kościoła są bowiem zdolne mówić i pokazać im, że taki właśnie wybór na całe życie, że odpowiedź na dar i łaskę powołania są i będą nadal, również w tym naszym złożonym świecie, możliwe.

Moi Kochani Jubilaci!

Dar waszej obecności w Kościele i dla wspólnoty Kościoła wiąże się z ofiarowaną Bogu i ludziom modlitwą, a nierzadko też ofiarą przeżywanego przez was cierpienia i krzyża codziennych trudności. Nie same jednak trudności, także te, które naturalnie przychodzą z wiekiem, i nie same tylko cierpienia się tu tak naprawdę liczą. We wspomnianym już Liście do moich kapłanów Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński wyznawał, że przyjdzie chwila, gdy zamilkniemy, gdy już nie będzie sił. Roztropni tego świata – jak napisał Prymas – może wtedy o nas powiedzą: nie oszczędzał się, byłby jeszcze żył, nie cierpiałby tyle. Cóż to szkodzi? Nieraz męka w milczeniu jest wymowniejsza niż słowo (…) Z Boga czerpiemy siły i zdrowie, i dla Boga je mamy (…) Opuszczą nas udręki wszystkich trudów i prac, prześladowań, cierpień i umartwień; upokorzenia nas już nie dosięgną, a miłość pozostanie. Wszak to jest „owoc”, po który wysłał nas Chrystus.

Moi Drodzy!

Cieszę się, że dziś w tej właśnie wspólnocie zechcieliście dziękować Bogu za dar i łaskę kapłaństwa. Wspólnota senioralna to przecież ten chór, który w naszym Gnieźnieńskim Kościele, swoją codzienną modlitwą, a zwłaszcza sprawowaną tutaj Eucharystią, ofiarowanym cierpieniem, a także braterską troską i wsparciem, niekiedy konkretną duszpasterską pomocą w parafiach, wspiera całą wspólnotę trudzącą się i zmagającą na niwie życia. Niech więc nasza wzajemna modlitwa będzie dla was umocnieniem na dalsze lata. Niech wnosi w wasze kapłańskie serca pokój i nadzieję. Niech rodzi w was poczucie zrozumienia i spełnienia w tej misji i w tym posługiwaniu, które kiedyś sam Bóg, bez waszych zasług, w was rozpoczął.    

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter