Jubileusz 25-lecia parafii, 24.08.2018, Murowana Goślina
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej 24 maja 2018 w parafii pw. Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana w Murowanej Goślinie z okazji parafialnego odpustu i jubileuszu 25-lecia istnienia wspólnoty.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Wśród przeszło dwustu sześćdziesięciu parafii naszej archidiecezji gnieźnieńskiej dwie z nich świętują dziś swoje uroczystości patronalne. Oprócz gnieźnieńskiej parafii pw. Chrystusa Wieczystego Kapłana, właśnie wasza goślińska wspólnota parafialna oddaje dziś cześć i uwielbienie swemu niebieskiemu Patronowi, a mianowicie Najwyższemu Kapłanowi Jezusowi Chrystusowi. Kościół bowiem, wiedziony intuicją i myślą papieża Benedykta XVI wypowiedzianą na zakończenie Roku Kapłańskiego, właśnie w czwartek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, wprowadził liturgiczne święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. W ten sposób nasza dzisiejsza uroczystość odpustowa w waszej parafii po raz kolejny nabiera szczególnego znaczenia. Jest ona, jak wszyscy wiemy, w tym roku wyjątkowa również i z tego powodu, że wasza parafia pw. Najwyższego Arcykapłana Jezusa Chrystusa, świętuje w tym roku dwudziestopięciolecie swojego istnienia. Ćwierćwiecze waszej wspólnej drogi wiary, ćwierćwiecze tworzenia i budowania wspólnoty, ćwierćwiecze tej parafii, rodzi, jak słyszymy, w waszych sercach nie tylko radość, ale nade wszystko wdzięczność. Obejmujemy nią tych wszystkich, którzy tę wspólnotę tworzyli, którzy byli u samych jej początków, na czele z waszym ówczesnym biskupem, arcybiskupem Jerzym Strobą i waszym pierwszym proboszczem księdzem kanonikiem Romanem Kosteckim. To oni bowiem, dosłownie stając tutaj, pośród was, na goślińskich Zielonych Wzgórzach, przez swoją kapłańską posługę pozwolili i wam wszystkim – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek – zrozumieć coś ważnego: a mianowicie, że nasze należenie do Kościoła nie jest faktem zewnętrznym i formalnym, nie jest wypełnieniem formularza, który nam dają, ale jest aktem wewnętrznym i życiodajnym; nie należy się bowiem do Kościoła tak, jak się należy do jakiegoś stowarzyszenia, do partii czy jakiejkolwiek organizacji. Ten związek jest życiowy – jak dalej wyjaśniał papież Franciszek – tak jak więź łącząca nas z własną mamą, ponieważ Kościół jest rzeczywiście matką chrześcijan. I choć to prawda, że utworzona tutaj dwadzieścia pięć lat temu parafia ma przecież konkretną strukturę, ściśle wytyczone i jasno określone granice, że mieszka na jej terytorium określona i konkretna przecież grupa ludzi, że służy ona i swym oddziaływaniem obejmuje tutejszych goślińskich mieszkańców, to jednak przynależność do niej nie jest i nie może być nigdy tylko jakimś faktem zewnętrznym i formalnym. Powtórzę jeszcze raz za papieżem, że ten związek jest życiowy. Jest aktem wewnętrznym i życiodajnym. On bowiem rodzi życie i daje życie. Parafia – jak to znów trafnie wskazał nam sam papież – nie jest więc jakimś muzeum pamięci o przeszłości czy jedynie symbolem naszej obecności na konkretnym terytorium. Jest sercem misji Kościoła, gdzie przyjmujemy i dzielimy nowe życie, to życie, które pokonuje grzech, śmierć, smutek, każdy smutek i zachowuje młodość serca. Nie my sami jesteśmy jego źródłem. Nie my sami je tworzymy czy mamy moc je między nami umacniać. Nie my sami z siebie możemy je w sobie zrodzić czy odrodzić. Jest ono bowiem darem i owocem męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Jest darem nam udzielonym – jak przypomniał nam dziś Autor Listu do Hebrajczyków – prawem nadanym w naszych sercach przez Ducha Świętego, wypisanym przez Niego w naszych myślach, doświadczeniem przebaczenia naszych grzechów, dzięki któremu i my – jak biblijny Jeremiasz – usłyszeliśmy z ust Pana: będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem.
Moi Drodzy!
Jesteśmy Ludem Bożym. Jesteśmy Jego ludem. Jesteśmy ludem Najwyższego Arcykapłana Jezusa Chrystusa. Jesteśmy ludem Tego, który – jak słyszeliśmy dziś w Ewangelii – dosłownie cały dał nam siebie, wydał się za nas wszystkich, ofiarował nam swoje ciało i swoją krew. Nazywając chleb swoim ciałem – jak wyjaśnia nam sam sens słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii o. Anselm Grun – Jezus chce powiedzieć: Bierzcie, to Ja sam jestem. Daję wam siebie takiego, jaki jestem. Jestem chlebem, który was pożywia. Moje członki zostaną połamane, aby was nie złamała wasza wędrówka. Dając nam zaś kielich Krwi Przymierza, byśmy z niego pili wszyscy, wzywa nas, byśmy uczestniczyli w Bożym przymierzu. Picie ze wspólnego kielicha – jak tłumaczy jeszcze raz sens tego Chrystusowego gestu o. Grun – jest znakiem przymierza. Śmierć na krzyżu, śmierć za wielu, łączy nas w jedną wspólnotę Jezusa. Gdy więc co niedziela łamiemy chleb i pijemy ze wspólnego kielicha – tłumaczy nam jeszcze Autor wspomnianego komentarza do Ewangelii świętego Marka – doświadczamy obecności ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana w Jego Kościele, uczestniczymy w Jego miłości, przez którą poświęcił za nas swe życie. Uczta eucharystyczna stale przypomina nam, że fundamentem Kościoła jest Jezus, który oddał za nas swe życie. Fundamentem Kościoła jest Najwyższy Arcykapłan Jezus Chrystus, który dosłownie ofiarował za nas samego siebie, który za cenę wydanego za nas swego ciała i wylanej na krzyżu swej Boskiej krwi, nabył nas dla siebie, uczynił z nas lud, gotowy do pełnienia dobrych czynów. To On bowiem jest żertwą ofiarną – napisze nam w swej encyklice Mediator Dei papież Pius XII – ale dla nas, ponieważ w miejsce człowieka obarczonego grzechami stawia siebie samego. On jest Najwyższym i Wiecznym Kapłanem, Najwyższym Arcykapłanem, gdyż dosłownie, jak kapłan, składa ofiarę z samego siebie, Jedynym – jak przypominał nam w swych katechezach o Eucharystii papież Franciszek – który nas usprawiedliwia, Jedynym, który sprawia, że rodzimy się na nowo (…) Jedynym, który daje nam życie darmo, aby nas uczynić świętymi, aby nas odnowić, aby nam przebaczyć. Jedynym, który rozproszone dzieci Boże gromadzi w jedno. Tak też rodzi się Kościół. Tak tworzy się wspólnota tych, których Jezus Chrystus odkupił, których swą męką i śmiercią zbawił, których uczynił jednością, których zgromadził w swoim Kościele i których On sam, Najwyższy i Wieczny Arcykapłan nieustannie umacnia. Jak bowiem dla życia ciała ważne jest, by krążyła w nim ożywcza limfa – tłumaczył w jednej ze swych katechez o Kościele papież Franciszek – tak i my musimy pozwolić, by działał w nas Chrystus, by Jego słowo było naszym przewodnikiem by Jego eucharystyczna obecność nas posilała, ożywiała, by Jego miłość umacniała naszą miłość do bliźniego. I to zawsze. Zawsze, zawsze!
Moi Kochani!
Srebrny jubileusz istnienia waszej parafialnej wspólnoty, który dziś razem świętujemy, wytycza nam także drogę na przyszłość. Nie tylko bowiem dziękujemy, za to, co stało się tutaj udziałem was wszystkich, ale z nadzieją pragniemy otwierać się na Bogu wiadomą przyszłość. On sam nas będzie prowadził. On sam, gdy Mu pozwolimy, czynił z nas będzie wciąż wspólnotę w drodze. Parafia nie jest bowiem jakimś miejscem zamkniętym. Nie jest i nie może być nigdy grupą zadowolonych z siebie ludzi, którzy odgradzają się od innych. Nie jest i nie może być gettem, do którego nie ma dostępu. Jaką misję ma lud Boży – pytał jeszcze w jednej ze swych katechez o Kościele papież Franciszek – i jasno wskazywał, że jest nią niesienie światu nadziei i Bożego zbawienia – bycie znakiem miłości Boga, który wzywa wszystkich do życia w przyjaźni z Nim; bycie zaczynem, który sprawia, że rośnie całe ciasto; solą, która daje smak i chroni przed zepsuciem; bycie światłem, które rozświetla. To prawda, że jest to postawa, która wiele kosztuje. To prawda, że często przeraża nas nieunikniona konfrontacja ze światem. To prawda, że i w naszym życiu realizować się będzie ten ofiarniczy wymiar, o którym wciąż przypomina nam dzisiejsze święto Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Ale i ja za papieżem Franciszkiem pragnąłbym wam dziś, w dwudziestą piątą rocznicę istnienia waszej parafialnej wspólnoty, z głębi serca powtórzyć, że rzeczywistość, niekiedy mroczna, naznaczona przez zło, może się zmienić, jeśli my pierwsi wniesiemy w nią światło Ewangelii – przede wszystkim przez nasze życie. Bo choć to prawda – jak z sobie właściwą wyobraźnią i wrażliwością tłumaczył papież Franciszek – że jeśli na jakimś stadionie (…) w ciemną noc jedna osoba zapali światełko, ledwie można je dostrzec. Ale jeśli ponad siedemdziesiąt tysięcy widzów zapali po jednym światełku, na stadionie zrobi się jasno. Starajmy się więc, by nasze życie było światłem Chrystusa a wtedy razem napełnimy światłem Ewangelii całą rzeczywistość. Nie jesteśmy przecież sami. Jesteśmy wspólnotą tych, którzy swoim życiem mogą na horyzoncie tego miasta i tego osiedla na Zielonych Wzgórzach dosłownie rozjaśnić niebo. Tak bardzo potrzeba dziś tego światła. Tak bardzo potrzeba światła płynącego z naszych parafialnych wspólnot. Potrzeba światła Chrystusa, by rozświetlało ludzkie drogi. Potrzeba światła, by oświetlało różne trudne sytuacje w naszych rodzinach i wspólnotach. Potrzeba światła, by nas przemieniało i czyniło odpowiedzialnymi wobec innych. Albowiem żywa obecność Chrystusa, którą trzeba nam w nas strzec, bronić i rozwijać – tłumaczył jeszcze papież Franciszek – jest lampą, która oświetla nasze kroki, światłem ukierunkowującym nasze wybory, płomieniem rozpalającym serca wychodzące na spotkanie Pana, czyniąc nas zdolnymi do pomagania tym, którzy idą drogą wraz z nami, aż po nierozdzielną jedność z Nim, Najwyższym Arcykapłanem Jezusem Chrystusem. Amen.