Dzień Świętości Życia Kapłańskiego, 23.05.2024 Toruń
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji Dnia Świętości Życia Kapłańskiego, 23 maja 2024, Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana, katedra w Toruniu.
Biskupie Wiesławie i Biskupie Józefie,
Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Wszystkie Osoby Życia Konsekrowanego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu
W Liście do moich kapłanów błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński wspominał m.in., że w [w Rzymie] w ruinach Bazyliki Sancta Maria Antiqua, ukrytej pod zwałami Palatynu, zachował się bardzo charakterystyczny fresk z VIII wieku, przedstawiający Chrystusa na krzyżu w szatach kapłańskich. Nasz, błogosławiony pasterz wskazywał, że jest to wybitnie kapłański krucyfiks. Chrystusa bowiem – jak tłumaczył Prymas Tysiąclecia – musimy oglądać kapłańskimi oczyma. Mamy w Nim widzieć Tego, który trwał w modlitewnym zjednoczeniu z Ojcem, w związku wewnętrznym z Trójcą Świętą, jako Pośrednik między Bogiem a ludźmi; a choć tak głęboko związany z Bogiem to jednak skierowany ku ludziom. Wzór to doskonały życia apostolskiego i ofiary kapłańskiej, widziany oczyma świata jako kapłan, jako Ten, który daje Bogu świadectwo wobec ludzi, jako Ten, który się ofiaruje za lud, ożywiony pełnią miłości zbawczej, duszę dający za owce swoje. W dzień Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana spójrzmy więc i my na ten wybitnie kapłański krucyfiks. Spójrzmy na Chrystusa kapłańskimi oczyma. Popatrzmy na Niego, Jedynego, Najwyższego i Wiecznego Kapłana i na siebie, bo przecież i my w sakramencie święceń zostaliśmy wyświęceni – jak mówi nam Kościół – na prawdziwych kapłanów Nowego Przymierza. Popatrzmy kapłańskimi oczyma na Tego, który złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za nasze grzechy – jak czytaliśmy przed chwilą w Liście do Hebrajczyków – zasiadł po prawicy Boga (…) i tą jedną ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Tylko bowiem Chrystus – pisał papież Benedykt XVI – który na Krzyżu ofiaruje nam samego siebie, umierając realną śmiercią człowieka skazanego, wyłamuje się ze sfery obrazów. Chrystus nie przechodzi przez obrazową zasłonę, by wejść do obrazowej świętości, lecz przebija prawdziwą zasłonę, sarx, oddzielającą ścianę naszej ludzkiej egzystencji i wchodzi do innego świata, do niebiańskiej chwały żywego Boga.
Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie!
Chrystusa musimy więc oglądać kapłańskimi oczyma i na siebie samych, na siebie nawzajem musimy patrzeć kapłańskimi oczyma. A patrzeć w ten sposób to zawsze najpierw odkrywać jak wielki dar i jak wielka łaska została nam dana. U źródeł życia kapłańskiego – przypominał naszym barciom kapłanom w minioną sobotę w Weronie papież Franciszek – nie jesteśmy przecież my, nasze dary czy jakieś szczególne zasługi, ale zaskakujące wezwanie Pana, Jego miłosierne spojrzenie, które pochyliło się nad nami i wybrało nas do tej posługi, chociaż nie jesteśmy lepsi od innych, jesteśmy grzesznikami jak inni. Papież często powtarza, że w istocie jesteśmy tymi, którym wybaczono. Świadomi bowiem naszej ludzkiej kruchości i słabości, świadomi naszych ludzkich wad i grzechów, wierzymy, że to On właśnie – jak czytamy w Liście do Hebrajczyków – nas również swoją ofiarą udoskonalił, to znaczy odkupił i zbawił, we krwi swojej obmył nas z grzechów naszych. I tylko w ten sposób możemy mieć wciąż ufność, że to On wszczepił w nasze serca i w nasze umysły swoje prawo. Takie jest bowiem przymierze we krwi mojej: nadam prawa moje w ich sercach, także w myśli ich je wypiszę. To więc, co Jezus Chrystus swoją zbawczą krwią dosłownie w nas wypisał, co wyrył w naszych duszach i sercach, wciąż wzywa nas do wierności przymierzu, do świadomości, za jaką cenę zostaliśmy odkupieni. (…) nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem – jak pisał w swym Pierwszym Liście święty Piotr – ale drogocenną krwią Chrystusa. Dla kapłana zatem – czytamy we wspomnianym już liście Do moich kapłanów bł. Stefana Wyszyńskiego – naśladować Chrystusa nie znaczy tylko upodobnić się do Niego (…) ale dosłownie wprost przyoblec się w Jego kapłaństwo. Odchodząc od ołtarza – tłumaczył Prymas Tysiąclecia – nie przestajemy być kapłanami ani w drodze, ani w domu, ani wśród ludzi. I dla siebie i dla ludzi nadal jesteśmy in aeternum – tylko kapłanami. Zawsze też mamy zachować, na wzór Chrystusa, postawę kapłańską (…) powinienem być w tym, co należy do mego Ojca – zawsze i wszędzie kapłanem.
Moi Drodzy!
Oglądać Chrystusa kapłańskimi oczyma i na siebie spojrzeć kapłańskimi oczyma, to znaczy przeżyć jeszcze raz tę prawdę, odnowić w sobie jej zobowiązującą moc, że upodobnieni do Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, mamy ofiarować Bogu całe nasze kapłańskie życie. Być głęboko związani z Bogiem i jednocześnie ukierunkowani ku ludziom. Bo bliskość Boga poszerza serce. Ogarnięcie i zaakceptowanie własnej nędzy przed Panem uczy i pomaga dostrzegać i ogarniać wszystkie nędze i boleści, z jakimi będziemy się na naszej kapłańskiej drodze stykać. Kapłaństwo Chrystusa – jak ktoś pięknie powiedział – jest przygarniające. Rozumie to jednak tylko ten, kto sam w swoim życiu i kapłańskiej posłudze czuje się przez Boga przygarnięty, kto czuje się objęty Jego miłością i miłosierdziem, kto potrafi być wdzięczny. Wdzięczność bowiem – jak pisał papież Franciszek z okazji 160. rocznicy śmierci świętego proboszcza z Ars – jest zawsze potężną bronią. Tylko jeśli potrafimy rozważać i konkretnie dziękować za wszystkie gesty miłości, wielkoduszności, solidarności i zaufania, a także przebaczenia, cierpliwości, wytrwałości i współczucia, z jakimi zostaliśmy potraktowani, pozwolimy by Duch Święty dawał nam to świeże powietrze, zdolne do odnowienia (a nie załatania) naszego życia i misji. Patrzeć więc na siebie kapłańskimi oczyma to rozumieć, że z naszego codziennego przeżywania tego daru, płynie siła do posługi drugim. Patrzeć na siebie kapłańskimi oczyma, to mieć świadomość, że to On nas wybrał, że Jezus Chrystus, Najwyższy i Wieczny Kapłan, dał nam udział w swoim kapłaństwie. To jest pierwszy fundament naszej konsekracji i posługi – mówił w Weronie papież Franciszek. – Jeśli zagubimy tę perspektywę, grozić nam może, że apostolat będziemy przeżywali w logice promowania siebie, szukania aprobaty, kariery, zamiast poświęcać nasze życie Ewangelii i bezinteresownej służbie Kościołowi. Patrzeć na siebie kapłańskimi oczyma, to wreszcie jak Chrystus, w łamanym codziennie chlebie i wylanej Krwi Przymierza, wydawać siebie za zbawienie świata. Sprawując więc Eucharystię, i my, z całym naszym człowieczeństwem, z łaską sakramentu święceń, który otrzymaliśmy, wciąż wchodzimy w kapłańską postawę Chrystusa. Stąd płynie dla nas siła i w tym znajdujemy codzienne przynaglenie. Z tego głębokiego, wewnętrznego podobieństwa do Chrystusa, mamy czerpać nie tylko siłę i moc dla kapłańskiej posługi, ale także styl życia i przeżywania kapłaństwa, które jest czytelnym, przejrzystym i wiarygodnym świadectwem Bogu dawanym wobec ludzi. Wspominany już tylekroć papież Franciszek mówił kiedyś do młodych księży, że często może pojawić się na tej drodze pokusa, którą trzeba odrzucić: pokusa „normalności” pasterza, który chce tylko „normalnie” żyć. Ale – dodał zaraz – jeśli ksiądz decyduje się być jedynie osobą „normalną”, będzie kapłanem przeciętnym albo jeszcze gorzej. Dla nas bowiem normalnością jest świętość duszpasterska. Módlmy się więc za siebie nawzajem, abyśmy z tego daru, który został nam dany przez włożenie rąk, wciąż czerpali moc i siłę do życia kapłańskiego, do życia świętego, do duszpasterskiej świętości. Amen.