900-lecie misji chrystianizacyjnej Ottona z Bambergu, 7.06.2024 Ujście

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. celebrowanej z okazji obchodów 900-lecia misji chrystianizacyjnej Ottona z Bambergu wśród Pomorzan i pobytu biskupa w Ujściu, 7 czerwca 2024, Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, kościół pw. św. Mikołaja w Ujściu. 

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Był rok 1124. Przebywający w Gnieźnie, na książęcym dworze Bolesława Krzywoustego, biskup Otton z Bambergu przygotowywał się do podjęcia wyprawy misyjnej na Pomorze. Wódź Polaków – jak siebie samego określił nasz książę Bolesław w swym liście napisanym do biskupa Bambergu – zaprosił go bowiem do Gniezna, aby stąd – przy jego wsparciu i pomocy – udał się do kraju pogańskich Pomorzan, ażeby – jak czytamy w żywocie Świętego Biskupa – odwieść ich od błędu i sprowadzić na drogę prawdy i przywieść do poznania Chrystusa, Syna Bożego. Czas przygotowań powoli upływał i po Uroczystości Zielonych Świąt, która w tymże 1124 roku przypadała na dzień 25 maja, Otton wybrał się w drogę. Wyruszył z Gniezna na północ. Trasa misyjnych podróży Ottona z Bambergu na Pomorze jest nam dość dobrze znana. Mnich z benedyktyńskiego klasztoru w Bambergu, Herbord informuje nas bowiem o podróży z Gniezna na Pomorze przez gród o nazwie Ujście i wspomina o 6 dniowym marszu najpierw przez wielki las, dotarciu do granicznej rzeki i przeprawie przez nią tratwami. Źródła podają, że w asyście 60 zbrojnych dotarł biskup Otton do Ujścia. Jego pierwsza pomorska misja trwała w sumie osiem czy dziewięć miesięcy. W lutym 1125 roku powracał z niej Otton m.in. przez Kamień, Kołobrzeg, Białogard i znów przez nasze Ujście do Gniezna. Chciał bowiem omówić z księciem Bolesławem wyniki swej misyjnej wyprawy, ocenić jej dotychczasowy przebieg i obmyśleć dalsze plany swego działania. Powrócił na pomorski misyjny szlak jeszcze raz w 1128 roku, zyskując sobie na wieki tytuł Apostoła Pomorzan. Święty Jan Paweł II wskazywał, że ten właśnie głosiciel Chrystusa z dalekiego bawarskiego Bambergu, zyskał sobie na Pomorzu głęboką cześć, także dlatego, że przychodził tutaj w imię Chrystusa i że przychodził do nas jako nasz brat. Utrwalił chrześcijaństwo nad Bałtykiem i na całym zachodnim Pomorzu. Gdy więc w tym roku mija dokładnie dziewięćset lat od zapoczątkowania ottońskiej misji, w różnych miejscach jego ewangelizacji stajemy z wdzięcznością dla tego misyjnego trudu i za świętym Pawłem, z drugiego czytania z Listu Apostoła do Efezjan, i my powtarzamy, że również świętemu Ottonowi z Bambergu została dana ta właśnie łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy.

Drodzy Siostry i Bracia!

Postać świętego biskupa Ottona z Bambergu, którą upamiętnia tutaj, w waszym ujskim kościele wykonany w renomowanej niemieckiej firmie Ferdynanda Mullera witraż, pozwala nam w tym szczególnym miejscu jego przeprawy z Kraju Polan na Pomorze, zastanowić się w czym tak naprawdę zawiera się to niezgłębione bogactwo Chrystusa, które jako Dobrą Nowinę – jak wskazywał nam Apostoł Paweł – głosił Otton na wówczas pogańskim Pomorzu. Z pewną pomocą w odpowiedzi przychodzi nam dziś przeżywana przez nas w Kościele Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mamy bowiem okazję, aby zatrzymując się dziś przy Boskim Sercu Jezusa, oczyma wiary popatrzeć w to wyjątkowe serce. Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa mówi nam, że nasz Bóg ma serce, że kocha nas miłością, która ma wprost – jak wskazywał papież Benedykt XVI – dramatyczną formę. Zadaniem serca – jak tłumaczył – jest bowiem zachowanie samego siebie, scalenie tego, co najbardziej istotne dla organizmu (…) To Serce jednak nie jest ocaleniem samego siebie, lecz oddaniem się. Ocala ono świat właśnie przez to, że się otwiera (…) To Serce zbawia, ale zbawia nas przez to, że się ofiaruje. Tak to w Jezusowym Sercu ukazuje się centrum chrześcijaństwa. Ukazuje się bowiem miłość Boga, która po to, aby podnieść człowieka i go zbawić, aby dać mu nowe i pełne, wieczne życie, zdolna była niejako zwrócić się przeciwko sobie samej, zdolna była w Jezusie Chrystusie ofiarować i wydać w ręce ludzi samą siebie. Gdy rzymski żołnierz włócznią przebił bok wiszącego na krzyżu Chrystusa – jak czytaliśmy przed chwilą w Ewangelii – mogliśmy zobaczyć, mogliśmy ujrzeć, czym w istocie jest prawdziwa miłość Boga do człowieka. Kościół wezwany jest, by tę miłość głosić. Kościół wezwany jest, by tę miłość Boga nieść światu i ukazywać. Kościół wezwany jest, by tą miłością żyć, by dać świadectwo o miłości Boga, o tej miłości – jak powie nam papież Franciszek – która przejawia się raczej w czynach niż w słowach. Serce Jezusa jest sercem Kościoła. Ten piękny obraz z odczytanej nam przed chwilą w pierwszym czytaniu Księgi Proroka Ozeasza wciąż nam przypomina, że Bogu naprawdę zależy na każdym człowieku, że Jego misja zbawienia adresowane jest do wszystkich ludzi, że ewangelizacyjny wysiłek Kościoła, wysiłek pierwszych misjonarzy, którzy na ziemię Polan przybyli wraz z czeską księżniczką Dobrawą, wysiłek św. Wojciecha, biskupa i męczennika pośród pogańskich Prusów, św. Ottona z Bambergu na Pomorzu, świętego Brunona z Kwerfurtu wśród plemion Jaćwingów i Pieczyngów, Świętych Polskich Braci Męczenników i tylu innych, wypływały z tego jednego przekonania, z tego jednego źródła, że w Jezusie Chrystusie Bóg nas zbawia, okazuje nam swą miłość, że jest – jak napisał nam prorok Ozeasz – Bogiem, który nie przychodzi, żeby zatracać, ale nas zbawiać.

Moi Kochani!

W encyklice o miłości chrześcijańskiej papież Benedykt XVI mówiąc o spojrzeniu na przebite na krzyżu Serce Jezusa, wskazywał, że poczynając właśnie od tego spojrzenia chrześcijanin znajduje drogę swego życia i swojej miłości. Krzyż to nie jest żaden polityczny manifest. Krzyż to nie jest żaden symbol zwycięstwa jednych nad drugimi. Krzyż to nie jest znak, że ktoś zyskał przewagę, ktoś kogoś pokonał, nad kimś zwyciężył. Krzyż to nie jest polityczna deklaracja. Krzyż mówi nam, że nasz Bóg miłuje nas aż do oddania swego życia za nas. Krzyż ukazuje miłość Boga w swej najbardziej radykalnej formie, miłość posuniętą aż do granic ostateczności, aż do końca, aż do oddania za nas swego życia. W ofierze krzyża odsłania się – jak ktoś trafnie powiedział – naprawdę namiętne miłowanie człowieka. On bowiem z krzyża zdaje się nam ciągle powtarzać: życie moje oddaję za ciebie, bo cię kocham, człowieku. Tam właśnie – jak pisał święty Paweł – umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie. Gdy więc święty Otton z Bambergu stawiał na Pomorzu krzyż, wznosił znak, że i tutaj nasz Bóg zwycięża przez miłość. Choć jest prawdą – jak zgodnie uznają historycy – że zapraszając Ottona z Bambergu książę Bolesław zdawał sobie dobrze sprawę, że najmocniejszym argumentem na rzecz spojenia Pomorza z jego państwem będzie właśnie udany proces chrystianizacji poprowadzony pod jego patronatem, to jednak zarówno sama staranność w przygotowaniu ottońskiej misji, jak i później sam sposób jej prowadzenia nie tylko zwiastowały jej powodzenie, ale – jak już pisał Efezjanom święty Paweł Apostoł – były nastawione na to, aby Chrystus zamieszkał przez wiarę w ludzkich sercach. Otton – jak czytamy w jego żywocie – gorliwie więc starał się o to, by było widoczne, że [idąc do nich] nie tylko nie potrzebuje niczego od nich, lecz sam jest bogaty i że bynajmniej nie chce zdobyć bogactw dla siebie, lecz raczej ich samych dla Pana Boga. Szedł więc nie ze zbrojnym orężem zwycięscy, ale z orężem Słowa Bożego. Przygotowując się do misji zgromadził potrzebną żywność, zabrał ze sobą pieniądze i potrzebne sprzęty liturgiczne. Chciał być rzeczywiście niezależny. Jak czytamy jeszcze w jego żywocie, przybrawszy zatem odpowiednich kapłanów i zaopatrzywszy ich hojnie na drogę, kazał im zabrać ze sobą w odpowiedniej ilości mszały, inne księgi, kielichy, szaty liturgiczne oraz wszelkie przybory mszalne (…) Szaty także i materiały drogocenne, a także inne podarunki odpowiednie dla osób znakomitych i bogatych ewangelista szczery i roztropny zabrał na drogę Ewangelii. Zadbał o swych współpracowników. W jego towarzystwie znalazło się 20 kapłanów, zarówno niemieckich jak i polskich. Misjonarz Pomorza wiedział również bardzo dobrze, jak nieodzowną w prowadzeniu misji jest znajomość miejscowego języka. Nic tu więc nie szło spontanicznie. Nic nie stawało się przypadkiem. Wszystko było jasno i dobrze przygotowane. Wszystko – jak to stwierdził kiedyś święty Paweł – starannie czynione więc dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.

Umiłowani Siostry i Bracia!

Według historycznych przekazów tutaj, w Ujściu, święty Otton przeprawiał się z Kraju Polan na Pomorze. W pewnym sensie była to więc przeprawa, która przekraczała granice ówczesnego świata pogan. Wkraczał tam z Chrystusową Ewangelią, aby – jak to przypomniał nam w swej adhortacji o głoszeniu Ewangelii w dzisiejszym świecie papież Franciszek – dzięki temu spotkaniu z miłością Bożą, która przemienia się w pełną szczęścia przyjaźń, człowiek został wyswobodzony z wyobcowanego sumienia. W tym tkwi bowiem źródło działalności ewangelizacyjnej, to źródło, które wciąż bije ku życiu.  

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter