65-lecie parafii w Chojniku, 5.02.2017 Chojnik

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji zakończenia obchodów 65-lecia parafii w Chojniku, z udzieleniem sakramentu bierzmowania młodzieży, 5 lutego 2017, Chojnik, diecezja kaliska.

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

1 lutego 1952 roku, dekretem arcybiskupa metropolity poznańskiego Walentego Dymka, powstała tutaj, w Chojniku, parafia pod wezwaniem Chrystusa Króla. Minęło więc sześćdziesiąt pięć lat od tego wydarzenia. Postanowiliście, aby uwielbiając Boga za dar Waszej parafialnej wspólnoty, podziękować z tej okazji za ludzi, którzy powołali Waszą parafię do istnienia, za tych którzy na przestrzeni tego przeszło półwiecza tworzyli i nadal tworzą tę wspólnotę, za wszystkich, dla których to miejsce – jak przypomniał nam dziś Apostoł Paweł – stało się prawdziwie miejscem ukazywania się ducha i mocy Boga, aby wasza wiara, tutaj, w ten sposób przez Niego umocniona, opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. W sam rocznicowy dzień Wasz Biskup Edwarda, modląc się wraz z Wami, przypomniał wszystkim, że wdzięczność wobec Boga i ludzi jest piękną cnotą chrześcijańską. Dziękując zaś za to miejsce wiary i za Waszą parafialną wspólnotę, podkreślał, że Panu Bogu należy się wdzięczność za każdą łaskę, której tutaj dostępujemy, za łaskę wiary, za łaskę chrztu świętego, za to, że możemy razem chwalić Pana Boga w pielgrzymce do domu Ojca. Wspólnota parafialna jest bowiem swoistą wspólnotą w drodze. Tworzą ją ludzie różnych czasów i różnych pokoleń, mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, rodzice i dzieci, osoby samotne i dorastająca młodzież, którzy idą razem w pielgrzymce do domu Ojca. Parafia nie jest bowiem tylko jakąś kościelną strukturą, ograniczoną ściśle wytyczonymi granicami, do której należą konkretne osiedla czy wioski. Jest żywą wspólnotą wiary i miłości. Jest cząstką Kościoła Świętego, a może jeszcze lepiej powiedzieć, że jest właśnie samym Kościołem, który mieszka pośród synów i córek tej ziemi. Mówiąc w minionym roku, do nas, biskupów, w Krakowie, w czasie spotkania w Wawelskiej Katedrze, papież Franciszek zauważył wprost, że parafia jest ciągle aktualna, że musi pozostać, że jest strukturą, której nie wolno nam wyrzucać za okno, że jest w tym sensie nietykalna, bo – jak uzasadniał nam sam papież – parafia jest domem ludu Bożego, tym domem, w którym on mieszka (…) jest miejscem kreatywności, odniesienia, macierzyństwa. Tu należy – dodał jeszcze – realizować wszelką zdolność kreatywności, a kiedy parafia rozwija się w ten właśnie sposób, to dokonuje się to, o czym mówiłem o uczniach-misjonarzach – nazywam to: parafia wychodząca.

Moi Kochani!

Tak naprawdę wspólnota parafialna nie istnieje bowiem jedynie dla siebie samej. Nie jest tylko miejscem naszego osobistego wzrostu w wierze. Nie jest więc jakąś zamkniętą, hermetyczną przestrzenią, w której my sami mamy doskonalić naszą miłość do Pana Boga i w ten sposób uświęcić się, oczekując na Jego łaskę i na Jego zbawienie. I w parafii więc każdy i każda z nas, ochrzczonych i bierzmowanych, nie istnieje tylko dla siebie samego. Wiele rzeczy czynimy przecież razem. Razem się modlimy. Razem wspieramy w drodze wiary. Razem troszczymy się o nasz parafialny kościół, o plebanię, o dom parafialny. Razem staramy się zaradzać różnym potrzebom i sytuacjom, które nas w życiu dotykają. W ten sposób jesteśmy wspólnotą sióstr i braci, których co prawda nie łączą te więzy krwi czy wspólne, rodzinne pokrewieństwo, ale jedna wiara i jedna miłość, jeden chrzest i jeden Pan nasz, Jezus Chrystus, którego w tym parafialnym kościele przyzywamy jako naszego Króla i Pana. Dlatego dziś w Ewangelii, Jezus mówiąc – jak słyszeliśmy – do swoich uczniów, a więc również do każdej i każdego z nas, współczesnych uczniów, a zatem i do naszej parafialnej wspólnoty przypomina: wy jesteście solą ziemi (…) wy jesteście światłem świata (…) aby inni widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. Oba obrazy, do których odwołuje się Jezus, są proste, dla każdego zrozumiałe. Aby nie było jednak żadnych wątpliwości i jakiś dwuznaczności z ich rozumieniem, sam Jezus – jak słyszymy – poszarza je nawet, ostrzegając do czego prowadzi zapomnienie czy wręcz sprzeniewierzenie się temu, do czego On sam nas w ten sposób wzywa. Wszyscy też rozumiemy, że te Jezusowe słowa odnoszą się i do Kościoła, do każdej wspólnoty, także tej parafialnej, do poszczególnego chrześcijanina, a więc do każdej i każdego z nas. Ktoś, myślę, że słusznie dodał, że kiedy Jezus zwraca się do swoich uczniów, kiedy mówi do nich wprost: wy jesteście solą i światłem, w tym oznajmiającym trybie ukrywa się rzecz jasna forma życzeniowa, zawiera się jasne życzenie Jezusa: macie tym być, a nawet musicie tym być, jeśli nie ma się spełnić towarzysząca tym wyliczeniom groźba: sól, która utraciła swój smak, będzie się nadawała jedynie na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi, a światło, które jest ukryte, które się chowa i nie świeci innym, nie ma po prostu sensu, nie istnieje, nie jest więc ważne czy jest czy go wprost nie ma.

Umiłowani Siostry i Bracia! Drodzy Parafianie i Goście!

Ten Jezusowy obraz przypomina nam dziś tak naprawdę podstawową zasadę naszego chrześcijańskiego życia. Jesteśmy jako ludzie ochrzczeni i bierzmowani, jako chrześcijanie, jako Kościół, jako wspólnota parafialna, wezwani do tego, aby poprzez świadectwo naszego życia, poprzez nasze czyny i słowa, poprzez wybory i decyzje, które każdego dnia podejmujemy, poprzez całe nasze życie, być dla otaczającego nas świata, dla naszego świata, w którym żyjemy, solą i światłem. Smak soli i światło, które jest w nas, nie jest jednak naszej własnej produkcji. Te słowa, które dziś w Ewangelii usłyszeliśmy, powiedział Jezus do swoich uczniów jako konkretne wskazanie płynące z błogosławieństw, o których czytaliśmy i słuchaliśmy w Ewangelii według świętego Mateusza w minioną niedzielę. Solą i światłem będzie więc tylko ten, kto przyjmuje w swoim życiu Chrystusowe błogosławieństwa i kto nimi żyje na co dzień. Sam Jezus nadaje więc najpierw Tobie i mnie swój smak. On zapala w Tobie i we mnie swoje światło. Jeśli więc mamy być dla tego świata naprawdę solą i światłem, to tylko wtedy, gdy niesiemy temu światu Chrystusowy smak i Chrystusowe światło. My nie świecimy jakimś własnym światłem i nie nadajemy smak życiu przez nasze własne czyny. Strzeżcie się – powie nam w innym miejscu Ewangelii sam Jezus – abyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby inni was widzieli. Nie siebie samych mamy stawiać na świeczniku, ale Chrystusa i Jego Ewangelię. Będziemy dla innych solą i światłem bowiem tylko wtedy, gdy ukazywać im będziemy w naszym życiu i w naszym postępowaniu, właśnie Chrystusowy sposób życia i postępowania. A ten Chrystusowy nie będzie przefiltrowany przez nasze własne słabości, ale będzie nas wciąż wzywał do pokonywania tego, co jest w nas złem i grzechem. Ten Chrystusowy będzie nas mobilizował do otwarcia naszego życia i do pomocy drugim, pamiętając – jak podkreślał Jezus – że nie przyszedł po to, aby Mu służono, lecz aby służyć i swoje życie dać dla drugich. Ten Chrystusowy będzie więc przypominał – jak wskazywał nam już w pierwszym czytaniu prorok Izajasz – by dzielić chleb swój z człowiekiem głodnym, by otwierać nasze serca i domy przed ludźmi potrzebującymi wsparcia i pomocy, by nie odwracać się do innych, zwłaszcza wtedy, gdy są w trudnych sytuacjach i oczekują naszej bliskości i naszego współczucia. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza ­– mówił nam dziś prorok Izajasz – i będzie to prawdziwie światło, prawdziwy blask ludzkiej wielkości i człowieczeństwa, zdolnego dostrzegać w życiu i troszczyć się nie tylko o swoje własne sprawy, ale też i o drugich.

Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele! Kandydaci do Bierzmowania!

Gdy Wasz ksiądz proboszcz zaproponował mi, abym w czasie tych uroczystości jubileuszowych parafii udzielił Wam sakramentu bierzmowania, pomyślałem sobie, że będzie to bardzo dobra okazja, by wskazać, że wspólnota parafialna ma swój własny dynamizm i swoją przyszłość, że powołana jest do ciągłego rozwoju i wzrostu. Wy jesteście jej przyszłością! Jakże konkretnie brzmią dziś przecież i dla Was jezusowe słowa: wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłem świata. Sakrament bierzmowania to przecież – jak mówił kiedyś święty Jan Paweł II – sakrament szczególnego przyrównania do apostołów. Bierzmowanie wprowadza Was w szczególną odpowiedzialność za Kościół, za wiarę – już jednak nie tylko Waszą, ale też i drugich. W mocy Ducha Świętego macie być dla innych świadkami wiary. Podczas ubiegłorocznych Światowych Dni Młodzieży papież Franciszek wyzwał Was, Młodych, wielokrotnie do odważnego świadectwa. Czasy, w których żyjemy – mówił Franciszek, pamiętacie – nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej wyczynowych. Ten czas akceptuje na boisku jedynie czołowych graczy, nie ma na nim miejsca dla rezerwowych. Dlatego powtórzę Tobie dziś to nieco zmienione, ale przecież jakże słynne powiedzenie jednego z amerykańskich prezydentów: nie pytaj więc dziś, co Kościół może dla Ciebie zrobić, ale zapytaj dziś siebie, zapytaj Ducha Świętego, co Ty możesz zrobić dla Kościoła, dla Twojej parafii, dla sióstr i braci żyjących razem z Tobą. Dziś Jezus pragnie Cię posłać z tej świątyni, jak kiedyś z Wieczernika, po zesłaniu Ducha Świętego, posyłał swoich uczniów. Pan, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, chce dokonać jednego z największych cudów – mówił do młodych papież Franciszek – On chce sprawić, aby twoje ręce, moje ręce, nasze ręce przekształciły się w znaki pojednania, komunii, tworzenia. Pragnie On twoich rąk, by nadal budować dzisiejszy świat. Chce go budować z Tobą. A Ty, co odpowiesz? Co Ty odpowiesz? Tak czy nie? Niech moc Ducha Świętego dodaje Wam, Młodym, odwagi do podążania drogami Jezusa, do ukazywania temu światu, światu Waszych rodzin, Waszych szkolnych i parafialnych wspólnot, radosnego świadectwa o Chrystusie i Jego Ewangelii. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter