60-lecie kapłaństwa, 18.06.2025 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z okazji 60-lecia kapłaństwa księży z archidiecezji gnieźnieńskiej i diecezji bydgoskiej, 18 czerwca 2025, kaplica w Domu Arcybiskupów Gnieźnieńskich, Gniezno.
Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Drodzy Jubilaci, którzy obchodzicie 60-lecie święceń,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Mówi się często i często nawet i powtarza, że seniorzy to prowadzą życie ukryte, życie – mówiąc dosłownie słowami z dzisiejszej Mateuszowej Ewangelii – jakoś pozostające w ukryciu. Chyba w ten sposób próbuje się powiedzieć, że w odróżnieniu od intensywnego czasu dotychczasowej aktywności, teraz nadszedł wreszcie czas nie tylko na konieczny i należny odpoczynek, ale i na właściwe zwolnienie czy spowolnienie samego rytmu zewnętrznego działania i naszej kapłańskiej aktywności, spowodowane zarówno przychodzącymi latami, jak i niekiedy uczuciem i poczuciem, że tych ludzkich sił, niestety, z latami więcej ubywa. Być może taki kontrast odczuwa się tym bardziej, im wcześniej prowadziło się bardzo aktywne życie. A jeśli to, co mówię jest choć trochę prawdą, a siedzący tu, dziś, w naszej kaplicy przede mną księża jubilaci obchodzący w tym roku sześćdziesięciolecie kapłaństwa, choćby w jakiejś mierze się w tym odnajdują, to właśnie także dlatego, że patrząc na was i w tej Eucharystii dziękując Bogu za wasze życie i kapłańską posługę, wciąż dostrzegam właśnie ogrom tego dobra, które dzięki waszemu życiu i posługiwaniu, dzięki waszej różnorakiej aktywności, stało się udziałem naszego gnieźnieńskiego Kościoła. Wasza bowiem aktywność naukowa, zabiegi i troska o ekonomię, działalność i posługa ludziom będącym w potrzebie, zwłaszcza chorym i bezdomnym, a także gorliwa parafialna posługa duszpasterska, bo tak wiele nasza archidiecezja na różnych odcinkach wszystkim wam przecież zawdzięcza. I choć prawdą jest, że być może teraz tempo tego dotychczasowego, aktywnego życia nie jest już takie, jak przedtem, to jednak wciąż widzę w was – mówiąc słowami świętego Pawła – nie tylko tych, którzy w swym życiu kiedyś prawdziwie hojnie zasiali i stąd mają prawo dziś oczekiwać, że hojnie teraz we wdzięczności zbierać będą, ale i tych, o których Apostoł napisał, że w taki czy inny sposób są i pozostają wciąż nadal w swoim życiu i kapłańskim posługiwaniu prawdziwie radosnymi dawcami, których kocha Bóg. I nie chodzi mi w tym wypadku wcale o to, by zacząć mierzyć to tylko jakąś ludzką miarą, co i ile można jeszcze zrobić, w co się zaangażować, co podjąć, co jeszcze osiągnąć, co z siebie dać. Chodzi raczej o taki głęboki stan ducha, o tego ducha, dzięki któremu – jak napisał Koryntianom Apostoł Paweł – i wy, wzbogaceni we wszystko, będziecie pełni wszelkiej prostoty, która składa przez nas dziękczynienie Bogu. Każdy bowiem z was niech przeto postąpi – jak nam jeszcze przypomniał Apostoł Paweł – właśnie tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszony.
Moi Drodzy!
Jezusowa zachęta, aby pobożne uczynki wykonywać w ukryciu – według interpretacji papieża Franciszka dotyczy – jak kiedyś mówił – by wejść w to, co ukryte. A wejść w to, co ukryte – jak z kolei wyjaśniał papież – oznacza powrót do serca, do wnętrza, do tego, co stanowi najgłębszą naszą tożsamość. Jest to zaproszenie zbawienne dla nas, którzy często żyjemy powierzchownie, na powierzchni spraw, zajęci tylko tym, co zewnętrzne, co nie jest w gruncie rzeczy aż tak istotne, co przemija i zdane jest na przemijanie, co nas zatrzymuje i tworzy tylko jakąś zewnętrzną i często powierzchowną powłokę życia. Jezusowa zachęta obnaża z jednej strony naszą ludzką skłonność do kierowania się tylko tym, co uchwytne, widoczne, co szybko rzuca się w oczy, co inni mogą zauważyć i w konsekwencji podziwiać, z drugiej zaś otwiera przed nami całą przestrzeń naszej wewnętrznej relacji z Bogiem, który – jak nam kilkakrotnie przypomina dzisiejszy fragment Ewangelii – widzi w ukryciu. To rzeczywiście – jak wskazywał papież Franciszek – zbawienne zaproszenie. Bóg tam, w ukryciu, w tym, co ukryte, w naszym wnętrzu, tam jest i tam zstępuje. Tam pragnie się z nami spotkać, podnieść nas i pocieszyć, dotknąć swoją łaską i miłosierdziem, uzdrowić nasze zranione i poranione serca. On zdaje się nam wciąż przypominać i nieustannie powtarzać: Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Z pewnością dzisiejsza Mateuszowa Ewangelia jest pochwałą tego, co ukryte i jednocześnie jest zaproszeniem, aby odważnie wejść w to, co ukryte, wejść w to, co wewnątrz nas, powrócić do serca. W tym zmiennym świecie – jak napisał w encyklice Dilexit nos papież Franciszek – konieczne jest (…) by dążyć tam, gdzie każda osoba, każdej kategorii i stanu, dokonuje własnej syntezy; tam, gdzie konkretne osoby mają źródło i korzeń wszelkich innych swoich sił, przekonań, pasji, pasji, wyborów. Powrócić do serca, aby pozwolić się ogarnąć ludzkiej i boskiej miłości Jezusa. Powrócić do serca, aby tam rozpoznać samych siebie i kochać. Powrócić do serca, aby jeszcze raz otworzyć się na miłość Boga i tam odnaleźć siłę do miłości drugich. Myślę więc, że jest to i będzie to zawsze bliskie doświadczenie tych wszystkich, którzy nie żyją już tylko tym, co zewnętrzne, tym, co pochłania siły, tym, co trzeba zrobić, co trzeba wykonać, podjąć. Dobre doświadczenie, zwłaszcza wtedy, gdy takie czy inne aktywności zewnętrzne właśnie w życiu odchodzą, odpadają. Pięknie o tym mówi cytowany kiedyś przez papieża Franciszka św. Anzelm z Canterbury. A mówi tak: oderwij się na chwile od swych zajęć, skryj się przed wrzawą własnych myśli. Uwolnij się na chwilę od uciążliwych obowiązków, nie myśl o gnębiących cię niepokojach. Przez chwilę poświęć się Bogu i w Nim odpocznij. Wejdź do izdebki twego ducha, usuń zeń wszystko prócz Boga i tego, co pomaga Go szukać, zamknij drzwi i szukaj Go. Teraz serce moje całe, teraz mów do Boga: oblicza Twojego szukam Panie.
Drodzy Diamentowi Jubilaci Kapłaństwa!
Nie musicie się już odrywać jedynie na chwilę od zajęć. Nie musicie uwalniać się już od wypełnianych w imieniu Kościoła obowiązków. Nie musicie, choć na chwilę, przestać i oderwać od tego, co w czynnym kapłańskim życiu i posługiwaniu było waszą troską i waszym zadaniem, do których wzywał was przez Kościół sam Bóg. Niewątpliwie, bycie seniorem uwalnia od tego, co zewnętrzne, co konieczne do zrobienia, czym musicie i musieliście się zajmować. Uprzywilejowuje zaś właśnie ten ewangeliczny, ten jezusowy powrót do serca, do wnętrza, do tego, co ukryte. Uprzywilejowuje jednak nie po to, aby się tam dać zamknąć, zakleszczyć, zaszyć, aby dać się z życia wykluczyć czy wyobcować, ale po to, aby mając teraz czas, aby tam być sam na sam ze sobą, pozwolić się jeszcze raz ogarnąć, rozpalić Bożej miłości i doświadczyć łaski Pana. Kiedy będziesz miał odwagę – jak mówił papież Franciszek – pochylić głowę i spojrzeć w głąb siebie, wtedy jeszcze raz odkryjesz obecność Boga, który ciebie kocha od zawsze i na zawsze. Niech nasza wspólna modlitwa jubileuszowa i wdzięczność za łaskę i dar sakramentu święceń będą więc drogą, kolejnym etapem drogi do wnętrza, do serca, do spotkania z Panem, do tej miłości, która nie przemija, lecz trwa na wieki, bo Bóg jest przecież wieczny. Jeśli Mnie kto miłuje – mówi nam Jezus – Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego.