50-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Pocieszenia, 1.09.2024 Kawnice

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 50-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Pocieszenia koronami papieskimi, 1 września 2024 , sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Kawnicach. 

Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Kochani Pielgrzymi

Zbliżał się Rok Święty 1975. Dla ułatwienia wiernym na całym świecie uzyskania łask Roku Świętego papież Paweł VI ogłosił wówczas poprzedzający rok – 1974 – Rokiem Świętym dla wszystkich krajów w świecie poza Rzymem. We wszystkich więc krajach, również w Polsce, zostały wyznaczone miejsca, w których, po spełnieniu przepisanych warunków, można było uzyskać łaski Roku Świętego. Do takich miejsc należały także niektóre sanktuaria maryjne, a wśród nich nasze sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych. To szczególne miejsce – w którym już od XVII wieku Matka Boża z Dzieciątkiem cieszy się szczególną czcią wiernych, a Jej cudowny obraz Matki Bożej Pocieszenia uznawany jest za łaskami słynący – stało się także, wraz z innymi czterema polskimi sanktuariami, miejscem koronacji maryjnego obrazu. W swoich osobistych zapiskach Pro memoria błogosławiony kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski wspominał, że w niedzielne przedpołudnie, w trzydziestą piątą rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, 1 września 1974 roku przyjechał On z Warszawy do Kawnic, aby podczas uroczystej Mszy świętej nałożyć na skronie Jezusa i Maryi królewskie korony. Zebrała się tutaj wielka rzesza ludzi – notował w swoich wspomnieniach Prymas Tysiąclecia – od samego Konina do Kawnic droga była zajęta przez pieszych pielgrzymów i pojazdy. Przed kościołem w Kawnicach tłum ludzi, dzieci i młodzieży. Kilku biskupów czeka przed plebanią (…) przebieg uroczystości spokojny, program nieco przeładowany, ale wykonany dobrze. W czasie mojego kazania spadło kilka kropel deszczu. Bardzo potrzebny na siewy. Ale ludzie, lekko ubrani z powodu upału, nieco się zaniepokoili. Musiałem ich zachęcić do spokoju.

Drodzy Siostry i Bracia!

W pięćdziesiątą rocznicę tego wydarzenia dziękujemy Bogu przez Maryję, Matkę Pocieszenia, za dar koronacji, w którym – jak mówił wtedy w swym kazaniu Ksiądz Prymas – koronując głowę Bożego Syna i Jego Matki, pocieszyliśmy Maryję i niebo całe i sami zostaliśmy pocieszeni w wierze i miłości. Za Apostołem Pawłem jeszcze raz powtarzamy: niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga. Wierzmy, że z woli Boga płynie ona do nas, że przychodzi w naszym życiu właśnie przez Maryję, Matkę Bożą, przez Jej matczyne serce i ręce. Wydaje się nam bowiem – jak mówił wtedy podczas koronacji Jej cudownego wizerunku Prymas Tysiąclecia – że dzisiaj w tym sanktuarium maryjnym pracowitej Ziemi Konińskiej (…) wzruszenie nasze przypomina nam przeliczne pociechy, jakich doznaliśmy, każdy według swych potrzeb, do Kawnickiej Matki Pocieszenia. Ileż bowiem w ciągu tych minionych już wieków otrzymaliśmy tutaj łask od Boga przez Maryję? Ile naszych próśb zostało tutaj przez Jej wstawiennictwo wysłuchanych? Ile serc skołatanych i zbolałych doznało przez Nią od Boga pociechy? Niech będzie więc jeszcze raz błogosławiony Bóg, niech będzie uwielbiony przez Maryję, Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy! I niech będzie dziś wysławiona jeszcze raz Ta, która tutaj, w tym sanktuarium, wstawia się za nami, Matka Boża Pocieszenia, Pani Kawnicka, Pocieszycielka Strapionych! Błogosławiona jesteś, Maryjo między niewiastami (…) błogosławiona jesteś, ktoraś uwierzyła! Aby doznać pociechy trzeba przecież wierzyć. Aby doznać łaski od Boga trzeba otworzyć Mu swe serce. Aby przyjąć dar przebaczenia, dar miłości i miłosierdzia Bożego trzeba, cierpliwie czekać, trzeba uznać swój grzech i oczekiwać na Tego, którego – jak prorokował Izajasza – Bóg Ojciec uczynił przymierzem dla ludzi i światłością dla narodów. W Nim, w Jezusie Chrystusie jest bowiem nasze zbawienie i nasze odkupienie. W Nim jest nasze wyzwolenie z grzechu i śmierci. On ma moc, aby otwierać oczy niewidomym na prawdę, aby uwolnić ludzi zniewolonych grzechem, aby wyprowadzić nas z ciemności strachu, lęku i śmierci.

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Złoty jubileusz koronacji łaskami słynącego obrazu Matki Bożej Pocieszenia jest niewątpliwie okazją do wdzięczności Bogu za dar Matki Bożej, Matki Jego Boskiego Syna, naszej Matki i Królowej. W Niej widzimy, jak opowiada nam dziś odczytany przed chwilą fragment Ewangelii według świętego Łukasza o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję, że Bóg w Jezusie Chrystusie przez Maryję wychodzi i nam naprzeciw. To Matka – jak powie papież Franciszek – która wyrusza ku górom Judei, żeby nam powiedzieć, że Bóg wyrusza ku nam, żeby nas szukać swoją miłością i sprawić, abyśmy rozweselili się z radości. W tych dwóch kobietach, w Maryi i Elżbiecie, objawia się Boże nawiedzenie ludzkości: jedna jest młoda, a druga starsza, jedna jest dziewicą, a druga bezpłodną, ale obie są brzemienne w „niewyobrażalny” sposób. Oto dzieło Boga w naszym życiu – jak tłumaczy nam jeszcze raz papież Franciszek – czyni możliwym nawet to, co wydaje się niemożliwe, rodzi życie w bezpłodności (…) ze szczerością serca zadajemy sobie pytanie: czy wierzymy, że Bóg działa w naszym życiu? Czy wierzymy, że Pan, w sposób ukryty i często nieprzewidywalny, działa w ludzkich dziejach, czyni cuda i działa także w naszych społeczeństwach naznaczonych światowym sekularyzmem i pewną obojętnością religijną? Czy jeszcze wierzymy, że Bóg działa w naszych rodzinach, w naszych wspólnotach, że przychodzi do nas, że prawdziwie jest z nami? Czy jesteśmy jeszcze raz w stanie zobaczyć Jego obecność, otworzyć się na nią, uwierzyć, że nas nie opuścił i nie zostawił, że się nas nie wyrzekł i nas nie porzucił? Tylu dziś od Niego odchodzi zawiedzionych także nami, naszą słabością, naszym grzechem, naszym brakiem wiary. Tylu jest wobec Niego obojętnych, nie wlicza Go już w cel i sens swojego życia. Dla tylu wydaje się wprost wielkim nieobecnym. To tutaj, pięćdziesiąt lat temu, w uroczystym dniu koronacji, Prymas Tysiąclecia przypominał nam wszystkim, że przecież nie brak też ludzi – jak wtedy w swym kazaniu mówił – którym szczególnie potrzebna jest właśnie nasza pomoc i pociecha. To są ludzie słabi w wierze, chwiejni: gdy Pan Bóg błogosławi – wierzą, gdy doświadcza – nie wierzą. Wyprośmy tym ludziom – prosił nas wówczas usilnie – ducha wiary, miłości i mocy, aby byli silni w wierze, czerpiąc przykład i wzór z Tej, którą chwalimy, błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, błogosławiona wierząca! Warto dziś, po pięćdziesięciu latach, jeszcze usilniej prosić i jeszcze raz wołać: wypraszajmy ducha wiary, miłości i mocy, byśmy byli silni w wierze!

Moi Kochani!

W dniu koronacji Kawnickiej Pani, Matki Bożej Pocieszenia, Prymas Tysiąclecia przypomniał wszystkim, że gdy Maryja nas pociesza, chciejmy i my Ją pocieszać. Chciejmy Ją pocieszać w naszych sercach a to znaczy – jak wtedy swe wezwanie tłumaczył – aby wyzwolone z grzechów, nie wracały do tej niewoli, z której wyprowadził nas Jej Boży Syn. Chciejmy Ją pocieszać, oddając w Jej macierzyńską niewolę miłości nasze uczucia, myśli i słowa, naszą żywą wiarę i gorącą miłość Boga i ludzi. Chciejmy Ją pocieszać w naszych rodzinach, bo potrzeba nam żywej wiary, modlitwy i miłości, abyśmy zachowali jedność i nie dopuścili do rozbicia. Tak, chciejmy Ją pocieszać, naszą Matkę i Królową, Matkę Bożą Pocieszania! Ale chciejmy też – jak wzywa nas Apostoł Paweł – sami pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, tą pociechą, której doznajemy od Boga. Jesteśmy bowiem wezwani, jesteśmy zaproszeni, by nieść pociechę naszym siostrom i barciom. To my teraz mamy być – jak przypominał nam kiedyś papież Franciszek – pocieszycielami i obrońcami naszych sióstr i braci. Siewcami nadziei. Chrześcijanin może siać gorycz, może siać obawę – jak wskazywał wówczas papież – ale to nie jest chrześcijańskie. Jeśli tak czynisz, to nie jesteś dobrym chrześcijaninem. Chrześcijanin sieje nadzieję, rozsiewa olejek nadziei, sieje wonność nadziei, a nie kwas goryczy i beznadziei. Kiedy więc patrzymy na Maryję, kiedy jesteśmy dziś u Jej stóp, kiedy przychodzimy i modlimy się tutaj przed Jej świętym, ukoronowanym cudownym wizerunkiem, nie możemy – jak przestrzegał i nas jeszcze raz w tegoroczną uroczystość Jej wniebowzięcia papież Franciszek – wyobrażać Jej sobie jako nieruchomego posągu z wosku, ale widzimy w Niej siostrę (…) w znoszonych sandałach (…) i z tak wielkim zmęczeniem, ponieważ szła za Panem, aby spotkać swoich braci i siostry, kończąc swą podróż w Niebie. W ten sposób nas poprzedza w drodze. W ten sposób daje nam konkretny i czytelny przykład. W ten sposób uczy nas i swym wstawiennictwem wspiera, byśmy pocieszali, byśmy wspomagali, byśmy nie odwracali naszych oczu, byśmy nie zamykali się w prywatnym kącie naszego własnego szczęścia, byśmy szli i nieśli nadzieję. Tak jak pięćdziesiąt lat temu, tak dziś jesteśmy przecież u progu Roku Świętego. Przed nami Jubileusz Zwyczajny Roku 2025. Papież Franciszek mówi nam, że to właśnie nadzieja jest głównym przesłaniem zbliżającego się Jubileuszu. Wskazuje nam przy tym, że nadzieja znajduje swoje najwznioślejsze świadectwo w Matce Bożej (…) Ona bowiem w burzliwych wydarzeniach życia przychodzi nam na pomoc, wspiera nas i zaprasza do ufności i do zachowania nadziei. Gdy dziś, u progu Jubileuszu dziękujemy za dar koronacji Matki Bożej Pocieszenia, wpatrujemy się w Jej świadectwo nadziei i prosimy, by wciąż była dla nas znakiem niezachwianej nadziei i pociechy.     

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter