25-lecie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, 15.12.2018 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka przygotowana na Mszę św. celebrowaną z okazji 25. rocznicy odrodzenia Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i 1. rocznicy reaktywacji organizacji w archidiecezji gnieźnieńskiej, 15 grudnia 2018, katedra gnieźnieńska.

Zbliżamy się powoli do Bożego Narodzenia. Trzecia Niedziela Adwentu, która jest już przed nami, i którą w tej wieczornej liturgii właśnie rozpoczęliśmy, kieruje nasze spojrzenie ku bliskiemu przecież przyjściu Jezusa, ku Bożemu Narodzeniu. W naturalny więc sposób temu spojrzeniu towarzyszy dziś w całej liturgii wezwanie do radości: ciesz się i wesel z całego serca! Wezwanie, skierowane przez proroka do starożytnej Jerozolimy, dzisiaj jest adresowane do całego Kościoła i do każdej i każdego z nas: ciesz się i wesel z całego serca. Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Cieszymy się zatem, że już niedługo Boże Narodzenie. Cieszymy się, że i my, jak co roku, będziemy mieć znów okazję, by w te święta spotkać się Panem i po raz kolejny doświadczyć – jak przypomniał dziś w swym liście Filipianom Apostoł Paweł – że Pan jest blisko. Boże Narodzenie mówi nam przecież za każdym razem i przypomina właśnie o tym: Pan jest blisko. W Jezusie Chrystusie nie jest dla nas jakimś Bogiem dalekim. Nie jest Bogiem nieznanym. Nie musimy szukać Go po omacku. Nie musimy wołać, nie wiedząc czy nas w ogóle kiedyś usłyszy i nam odpowie. On jest blisko. Kościół – jak mówił kiedyś pięknie papież Benedykt XVI – chce być jak strażnik stojący na wysokiej górze wiary, który patrzy wokoło i woła: Oto wasz Bóg! Oto Pan Bóg przychodzi z mocą! W Jezusie Chrystusie Bóg przychodzi do człowieka, aby nas zbawić, aby nam okazać swoją miłość, aby być blisko nas. Dlatego i my możemy jeszcze raz powtórzyć i wyznać dziś słowami proroka Sofoniasza: Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości. Pan jest blisko!

Moi Drodzy!

Z pewnością takie właśnie oczekiwanie na spotkanie z Panem, na doświadczenie Jego bliskości i miłości, oczekiwanie na to, by coś zmieniło się w ich życiu, było także w sercach tych ludzi, którzy kiedyś – jak zgodnie opisują nam Ewangelie – przychodzili nad Jordan, a więc tam, gdzie nauczał Jan Chrzciciel. Jak zaświadcza choćby Ewangelista Mateusz, ciągnęły wówczas do Jana Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Szli do Niego, aby przyjąć z Jego ręki chrzest w Jordanie i wyznać przy tym swoje grzechy. Poruszyło ich bowiem, gdy z prawdziwie prorocką mocą wołał do nich: nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie. Zaufali Mu, gdy budząc ich sumienia, przypominał o szczerości i wewnętrznej uczciwości: wydajcie godne owoce nawrócenia. A może nieco się już tylko wówczas zastanawiali, gdy Jan za prorokiem Izajaszem powtarzał: przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego. Pytali się bowiem jeden drugiego i – jak czytaliśmy w dzisiejszej Ewangelii – snuli nawet domysły w swych sercach co do Jana, czy to On nie jest czasami tym zapowiadanym Mesjaszem, bo przecież odpowiadając na nurtujące ich wówczas pytania, wskazywał im tak konkretnie, co mają w życiu czynić. Miał dla nich – jak usłyszeliśmy – jasną odpowiedź. A raczej trzy odpowiedzi – powie papież Franciszek komentując dzisiejszą Ewangelię – dotyczące tej samej drogi nawrócenia, która wyraża się w konkretnych zobowiązaniach do sprawiedliwości i solidarności. Czy zatem może nas jeszcze dziwić, że Jan Chrzciciel prawdziwie ich zastanawiał, że i On wzbudzał w nich – jak zapisał święty Łukasz – pełne napięcia oczekiwanie, i że oni pełni nadziei lgnęli do Niego i może właśnie w Nim próbowali zobaczyć i rozpoznać już swojego Mesjasza. Gdyby więc im powiedział: jestem Mesjaszem – zauważył w jednej ze swych homilii św. Augustyn – jakże łatwo by mu uwierzono, skoro brano go za Mesjasza, zanim jeszcze wypowiedział się na ten temat. Ale on się tego wystrzega – komentuje dalej święty Augustyn – mówi, kim jest, uniża się i nie równa z Chrystusem. Wie, skąd płynie dla niego zbawienie; rozumie, że jest tylko lampą, która płonie i świeci, i lęka się, aby nie zgasił jej podmuch pychy. I choć to prawda, jak przypomni kiedyś swym uczniom sam Jezus, że między narodzonymi z niewiasty nie powstał większy do Jana Chrzciciela, prawdą jest zarazem i to, że właśnie po Nim – jak sam dziś mówił – przyszedł jednak mocniejszy do Niego. To On jest Tym zapowiedzianym przez Jana Chrzciciela Mesjaszem. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia – tłumaczył przychodzącym do Niego ludziom Jan Chrzciciel – lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie. W ten sposób Jan wskazywał na Kogoś mocniejszego od siebie, kto będzie nauczał z inną, większą mocą. Mocniejszy od Jana, przez Niego zapowiadany, będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem.

Moi Kochani!

Także i nam, jak kiedyś schodzącym się do Niego nad Jordan ludziom, Jan Chrzciciel powtarza więc dziś jeszcze raz: idzie mocniejszy ode mnie. Na Niego czekacie! Czekacie na Jezusa, który chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Czekacie na Tego, który będzie oczyszczał was z wszelkich waszych iluzji, bo tylko On ma moc oddzielać w życiu to, co jest pszenicą od plew. W czym tkwi zatem ta moc? Kiedy patrzymy dziś na Jana Chrzciciela z pewnością możemy powiedzieć, że słysząc wówczas powtarzające się pytanie: Nauczycielu, co mamy czynić, zadawane Mu wtedy ze strony różnych grup ludzi, dawał odpowiedzi, które przede wszystkim zmierzały do utrzymania właściwych relacji międzyludzkich. Zalecał więc dzielenie się z innymi dobrami pierwszej potrzeby, aby ci, którzy je posiadają podzielili się z tymi, którym ich brakuje. W duchu sprawiedliwości Jan uczył, by płacić należne podatki i egzekwować, ale zgodnie z przyjętymi zasadami. Przestrzegał zatem przed nadużyciem i niesprawiedliwością, aby nie żądać od innych więcej poza należną kwotą. Co to oznacza – zapytał kiedyś papież Franciszek i odpowiedział, że Jan Chrzciciel mówi jasno: nie brać haraczu. Wreszcie wskazywał też,  że nie wolno niczego na nikim wymuszać gwałtem czy stosowaniem ucisku, aby osiągnąć dla siebie takie czy inne korzyści. Dzisiejsza liturgia słowa – zauważa papież Franciszek – słowami świętego Jana Chrzciciela powtarza nam więc, że trzeba się nawracać, że należy zmienić kierunek marszu i wejść na drogę sprawiedliwości, solidarności i wstrzemięźliwości: są to – jak podsumuje jeszcze papież – niezbędne wartości egzystencji w pełni ludzkiej i autentycznie chrześcijańskiej. To w ich imię każda i każdy z nas wzywany jest do tego, by postępować sprawiedliwie i wokół siebie dostrzegać oczekiwania ludzi potrzebujących pomocy. Nowość, którą Jan zapowiada, a którą przyniesie nam Jezus, nie będzie jednak polegać na tym, co człowiek może czy powinien czynić ze swej dobrej woli i nawet z jakąś pomocą Pana Boga. To, że po Janie idzie, że przychodzi po Nim Jezus, naprawdę mocniejszy od Niego, polegać będzie nie na tym, że będzie może bardziej jeszcze niż On przekonujący dla innych, że będzie może bardziej od Niego skuteczny w egzekwowaniu janowych napomnień, że uda mu się wreszcie coś więcej z ludzkiej dobrej woli wycisnąć. On przecież – jak zapowiadał Jan Chrzciciel – będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. A to znaczy, że przez swoją mękę i śmierć, a także przez swoje zmartwychwstanie i dar Ducha Świętego, będzie uzdalniał wierzących do dzieł na miarę wiary w Boga i oczywiście na miarę przyzwolenia człowieka, aby moc Boga w nim stała się aktywna i skuteczna. Jezus nic zatem nie zmieni z tego, co jest sprawiedliwością, solidarnością czy wstrzemięźliwością, ale przez swoje zjednoczenie z każdym człowiekiem da nam moc, abyśmy, nawracając się i wierząc w Niego, potrafili żyć sprawiedliwie i solidarnie na tym świecie. On będzie źródłem naszej mocy i siły. W Nim tak naprawdę wszystko to, co dobre i sprawiedliwe, będzie się mogło w naszym ludzkim życiu spełniać zawsze i do końca. Gdy Jan Chrzciciel odpowiadając na pytania szukających Go ludzi wskazuje im na postawę solidarności, uczciwości i miłości, potwierdza jednocześnie, że to wszystko nabiera ostatecznie swego sensu tylko dlatego, że idzie ów mocniejszy od niego, który chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem, który rozdzieli zło od dobra, w którym jest nasze Zbawienie. Adwentowe nawrócenie serca, którego drogę określa dziś wołanie Jana Chrzciciela, dokonuje się zawsze w obliczu Tego, który już się zbliża, który – jak śpiewaliśmy w psalmie – stał się moim zbawieniem. Dlatego święty Jan Paweł II zachęcał nas – jak mówił – moich Braci i Siostry w wierze, aby umieli nieustannie otwierać się z ufnością na Chrystusa i pozwalali Mu, by ich odnawiał, głosząc z mocą pokoju i miłości wszystkim ludziom dobrej woli, że ten, kto Go spotyka, poznaje Prawdę, odkrywa Życie i znajduje Drogę do niego prowadzącą.

Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele!

Radość ze spotkania z Panem, z Tym, który idzie, który przychodzi, by chrzcić nas Duchem Świętym i ogniem, łączymy dziś z wdzięcznością za powołanie dwadzieścia pięć lat temu Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Archidiecezji Gnieźnieńskiej i jego ubiegłoroczną reaktywację. Bardzo się cieszę, że właśnie dziś jesteśmy razem i świętujemy ten dzień. Jeśli jest prawdą, że przynależność do KSM-u ma Wam, Młodym, pomóc dojrzewać w wierze i czynnie uczestniczyć we wspólnocie i misji Kościoła, zwłaszcza w środowiskach, w których sami żyjecie, to źródłem tej obecności i waszego działania nie może być w pierwszym rzędzie takie czy inne, nawet najmądrzej sformułowane, wskazanie – instrukcja: co mamy czynić, co robić, ale przede wszystkim jak być, i to właśnie jako ludzie ochrzczeni Duchem Świętym i ogniem. Zawsze nasze działania musi wyprzedzać nasza więź z Jezusem, a wtedy – jak przypominał Filipianom święty Paweł – pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. A to Wam wystarczy. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter