Potrzebujemy Wielkiego Tygodnia
„Potrzebujemy tego czasu. Potrzebujemy Wielkiego Tygodnia. Potrzebujemy, by Jezus, jak kiedyś uczniom w Wieczerniku i nam obmył nogi i przypomniał, że w ten sposób wciąż daje nam przykład i uczy miłości i służby” – mówił abp Wojciech Polak w Niedzielę Męki Pańskiej w katedrze gnieźnieńskiej.
„Niedziela Palmowa – przypomniał Prymas – jest niczym brama, która po raz kolejny w naszym życiu otwiera przed nami Wielki Tydzień. Czas ten – powtórzył za Benedyktem XVI – „chce nas wprowadzać w spotkanie z paschalną Tajemnicą Chrystusa, z Jego Krzyżem i z Jego Zmartwychwstaniem i przez to spotkanie chce nas wewnętrznie uzdrowić i nas podźwignąć”.
U progu tego czasu – mówił metropolita gnieźnieński – słyszymy radosne „hosanna”, a za chwilę krzykliwe „ukrzyżuj”. Owacje i upokorzenie. Radość i cierpienie. Ta podwójna tajemnica – wskazał za papieżem Franciszkiem – co roku towarzyszy rozpoczęciu przez nas Wielkiego Tygodnia. Towarzyszy i dziś, jakby chciała po raz kolejny przypomnieć o człowieku, o nas samych, o ludziach, którzy w ciągu kilku dni przeszli od witania Jezusa okrzykiem „hosanna” do krzyczenia „ukrzyżuj Go”.
„Może ma rację papież Franciszek mówiąc, że tak się stało także dlatego, że szli oni bardziej za swoim własnym obrazem Mesjasza, niż za Mesjaszem, szli bardziej za swoją własną wizją i własnym spojrzeniem czy wyobrażeniem, niż za rzeczywistością, za tym, kim naprawdę był Ten, którego spotkali” – przyznał abp Polak i odwołując się do Ewangelii wg. św. Marka zacytował wyznanie setnika spod krzyża: „istotnie, ten człowiek był Synem Bożym”.
„Czego to wyznanie nas dziś uczy? O czym nam przypomina? W co pragnie nas wprowadzić? Dlaczego w Jezusie Chrystusie Bóg posunął się tak daleko? – pytał Prymas.
„Odpowiedź jest tylko jedna – dla nas”.
„Stał się solidarny z nami aż po kres, aby całkowicie i do końca być z nami, aby nikt z nas nie mógł myśleć, że jest sam i bezpowrotnie stracony. Doświadczył opuszczenia, aby nie pozostawić nas zakładnikami rozpaczy i aby na zawsze być u naszego boku”.
„Bóg nas się nie wyrzekł” – dopowiedział Prymas.
„Nie odwrócił od nas swego oblicza. Nie wycofał się przed naszym grzechem i naszą słabością. W Jezusie Chrystusie wyszedł nam naprzeciw. Nie zszedł z krzyża i nie wybawił samego siebie, abyśmy – jak drwili i wyszydzali Go ci, którzy przechodzili wtedy obok Jego krzyża – zobaczyli i uwierzyli. Pozostał na krzyżu do końca, bo jest po stronie każdego człowieka, bo w ten sposób stanął po stronie nas wszystkich” – wskazał metropolita gnieźnieński.
Przyznał również, że od nas zależy, jak przeżyjemy te nadchodzące dni – możemy nie chcieć słuchać, ale możemy również – jak zachęca papież Franciszek – wejść w to, co ukryte, „aby powrócić do serca. Właśnie tam, gdzie ulokowało się wiele lęków, poczucia winy, grzechów, tam zstąpił Pan, zstąpił, aby cię uzdrowić i oczyścić”.
„Potrzebujemy więc tego czasu”.
„Potrzebujemy Wielkiego Tygodnia. Potrzebujemy, by jak kiedyś uczniom w Wieczerniku i nam Jezus obmył nogi i przypomniał, że w ten sposób wciąż daje nam przykład i uczy miłości i służby. Potrzebujemy usłyszeć z krzyża Jego słowa: dokonało się i w nie uwierzyć, uwierzyć, że On raz na zawsze umarł za nas, że tak właśnie wszystko się dokonało po to, abyśmy żyli. I potrzebujemy, by i nam zwiastowano, by w poranek wielkanocny jeszcze raz usłyszeć, że nie ma Go tu, w grobie, że On zmartwychwstał i jest i żyje z nami, że jest zawsze i na zawsze z nami, i że nie jesteśmy skazani na poniewierkę i tułaczkę, ale że żyjemy i że w Nim i z Nim jest i dla nas prawdziwe życie i nadzieja” – mówił Prymas Polski.