Zakończenie PPAG, 6.08.2017 Jasna Góra

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. kończącej Pieszą Pielgrzymkę Archidiecezji Gnieźnieńskiej na Jasną Górę, 6 sierpnia 2017, święto Przemienienia Pańskiego, Jasna Góra. 

Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Kochane Siostry Zakonne i Bracia,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Drodzy Pielgrzymi,

Pielgrzymka na Jasna Górę, w dosłowny i symboliczny sposób, jest dla nas swoistym wstępowaniem na górę. Co prawda jasnogórskie wzgórze nie jest zbyt wysokim wzniesieniem, a jednak droga z Gniezna, czy szerzej z różnych zakątków i parafii naszej archidiecezji do Częstochowy, jest – nawet w pewnym dosłownym sensie – wejściem na ten jasnogórski szczyt. Jeszcze bardziej w wymiarach symbolicznych wasze pielgrzymowanie jest wejściem wraz z Chrystusem na górę. Kończymy je bowiem dziś, wspólnie, tutaj, na Jasnej Górze, w dniu, w którym Kościół wpatruje się w tajemnicę przemieniania Jezusa na Górze Tabor, a wczoraj, przeżywana przez was w pielgrzymkowym programie tajemnica posłania uczniów na cały świat, jest związana dosłownie z górą w Galilei. Tam po swoim zmartwychwstaniu sam Jezus polecił im się udać – niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą – tam też, na górze w Galilei, spotkał się ze swoimi uczniami. Góra – jak wyjaśniał nam w swej książce Jezus z Nazaretu papież Benedykt XVI – to miejsce szczególnej bliskości Boga (…) to miejsce wspinania się – nie tylko zewnętrznego, lecz wewnętrznego. Góra jako uwolnienie od codzienności, jako oddech czystego powietrza stworzenia (…) góra, która wynosi na duchowe wyżyny i pozwala mi odczuć Stwórcę. Już jednak z doświadczenia wiemy, że na górę się wchodzi i z góry się schodzi. Nie zostaje się na szczycie przez zbyt długi czas. Nic więc dziwnego i zaskakującego, że również dla Jezusa góra będzie miejscem spotkania, ale zarazem posłania. To tutaj, w taki czy inny sposób, Jego uczniowie usłyszą wezwanie: idźcie i głoście. Nie zatrzyma ich więc na górze. Nie pozwoli pozostać tam długo, nawet, gdy zachwyceni tym, co tam właśnie spotkają – jak dziś Piotr – wyznają Mu szczerze, że  jest im tutaj dobrze. On jednak nie zabiera ich na górę po to, aby było im dobrze. Nie woła po zmartwychwstaniu na górę w Galilei, aby przywrócić im dobre samopoczucie po trudnych, nawet do wyobrażenia, chwilach, które co dopiero przeżyli. Spotykając się ze swymi uczniami na górze, czy też zabierając ich ze sobą na górę, Jezus pragnie ich w pewnym sensie wprowadzić w przestrzeń Boga, a jednocześnie przekazać zadanie do wypełnienia. Nie pozostaną więc w tym miejscu, ale stąd wyruszą i to dosłownie na cały świat. Zejdą z góry w rzeczywistość, która ich otacza, która domaga się od nich świadectwa. Powrócą, aby doświadczenie spotkania z Jezusem, które tam przeżyli, zanieść innym. Jeśli bowiem ktoś doświadczył miłości Boga – przypomniał nam papież Franciszek w swej pierwszej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium nie potrzebuje wiele czasu, by zacząć Go głosić i nie może oczekiwać, by udzielono mu wielu lekcji lub długich pouczeń. Każdy chrześcijanin jest bowiem uczniem-misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Jezusie Chrystusie.

Moi Drodzy!

W jednym i drugim wypadku, w momencie spotkania jedenastu na górze w Galilei i dziś na górze Tabor, Jezus daje uczniom odczuć swoją szczególną bliskość. Tu Go poznają. Tu odsłania przed nimi swą prawdziwą tożsamość. Tutaj doświadczają Jego mocy i Jego miłości. Mogą wprost zachwycić się pięknem przebywania z Nim. Wstępowanie na górę czy też galilejskie spotkanie na górze ma bowiem w sobie coś z poczucia bliskości, zażyłości z Panem, doświadczenia bycia prawdziwie Jego uczniem. Minione pielgrzymkowe dni – mam taką nadzieję – były i dla was wszystkich okazją do takiego właśnie doświadczenia. Hasła poszczególnych pielgrzymkowych dni – jak w tym roku zakładaliście sobie i jak je po drodze rozważaliście – inspirowane były poszczególnymi stacjami drogi światła. A droga światła, to przecież właśnie droga z Chrystusem i za Chrystusem Zmartwychwstałym. To – jak wskazał nam w tym tygodniu, podejmując po wakacyjnej przerwie na nowo katechezy o chrześcijańskiej nadziei papież Franciszek ­– swoiste rozprzestrzenianie się Zmartwychwstania Jezusa w życiu wszystkich chrześcijan. Trzeba nam bowiem nieustannie pamiętać, że im więcej my, chrześcijanie, mamy światła Jezusa, im więcej światła Chrystusa jest w życiu Kościoła, im więcej jest tego światła w Tobie i we mnie, w ochrzczonych, tym Kościół jest żywszy. Co więcej, papież Franciszek dodał jeszcze, że życie Kościoła to zarażanie światłem. A wtedy ci, którzy są tak właśnie zorientowani na światło: nie wierzą w ciemności, ale w jasność dnia: nie ulegają nocy, ale mają nadzieję na jutrzenkę; nie są pokonani przez śmierć, ale pragną zmartwychwstania; nie uginają się przed złem, bo zawsze ufają w nieskończone możliwości dobra. I to właśnie jest naszą chrześcijańską nadzieją – podsumowuje papież Franciszek – światło Jezusa, zbawienie, które niesie nam Jezus, poprzez swoje światło zbawiające nas od ciemności. Dziś, na Górze Tabor, w tajemnicy przemienienia Piotr, Jakub i Jan doświadczają dosłownie obecności tego światła. Słyszeliśmy, że święty Mateusz w swoim opisie przemienienia Jezusa wskazuje nam, że twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. Była w Nim więc szczególna jasność. Było szczególne światło. Przemienienie bowiem – jak wyjaśniał we wspomnianej już książce Jezus z Nazaretu papież Benedykt XVI – uwidacznia to, co dokonuje się w rozmowie Jezusa z Ojcem: dogłębne przenikanie Jego życia z Bogiem, które staje się czystym światłem. W swojej jedności z Ojcem sam Jezus jest światłem ze światłości. To, czym On jest dogłębnie i co Piotr próbował wyrazić w swoim wyznaniu, staje się w tym momencie wprost postrzegalne także zmysłami: bycie Jezusa w Bożym świetle, Jego własne bycie światłością jako Syna. W Nim jest światło zdolne rozproszyć obawy i lęk Jego uczniów. Oni rzeczywiście mogli uwierzyć, że Ten, który stanął pośrodku nich, stając się towarzyszem zwłaszcza najuboższych i najsłabszych: to jest światło! W swoim prologu do Ewangelii pisał już święty Jan, że w Nim była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. W tajemnicy chrztu świętego każdy chrześcijanin staje się niosącym światło. Staje się – jak przypomniał nam w swych katechezach papież Franciszek – Christophoros, czyli niosącym Jezusa w świat! Jest więc posłanym: idźcie i głoście. A staje się to zrozumiałe – mówi nam papież Franciszek – nie tylko przez jakieś wielkie dzieła ewangelizacji, ale przez wiele drobnych szczegółów: przez światło, jakie chrześcijanin zachowuje w swych oczach, z podłoża pogody ducha, której nie naruszają nawet dni najbardziej skomplikowane, pragnienia, aby na nowo kochać, nawet jeśli doświadczyliśmy wielu rozczarowań.

Drodzy Siostry i Bracia!

W opisach spotkania Jezusa z uczniami i na Górze Tabor, i na górze w Galilei, oprócz radości spotkania i wezwania uczniów do dawania świadectwa Jezusowi, pozostaje jednak, po ich stronie, pewien cień, pewna trudność, a nawet pokusa, by nie ruszyć w drogę. W Mateuszowym opisie spotkania w Galilei odsłania się pokusa niewiary. Ewangelista mówi bowiem, że gdy uczniowie ujrzeli Jezusa, jedni oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Być może mieli wciąż w sercu jakiś lęk o siebie samych, który nie pozwalał im po raz kolejny Jezusowi zawierzyć. Być może obawiali się, że pójście za Jego wezwaniem okaże się znów dla nich dosłownie ponad ludzkie siły. A być może sami inaczej już poukładali, przynajmniej w marzeniach czy planach, swoją przyszłość. Ewangelista mówi nam, że wówczas Jezus podszedł do nich. Zanim ich na końcu zapewni, że przecież nie idą sami, że jest z nimi, i że będzie z nimi przez wszystkie dni aż do skończenia świata, sam, kolejny już raz, wyszedł im na spotkanie: podszedł do nich. On – jak powiedział kiedyś słusznie papież Franciszek – nie zwodzi ich iluzjami łatwego sukcesu. Wskazuje tylko, że zwłaszcza w chwilach trudnych, trzeba wierzyć, że stoi przed nami, i nieustannie towarzyszy swoim uczniom. Jestem z wami! Tak, to prawda, że Bóg nie lubi być kochany, w taki sposób, w jaki kochałoby się wodza, który pociąga swój lud do zwycięstwa niszcząc swoich przeciwników we krwi. Nasz Bóg jest wątłym światłem – przypomni nam jeszcze raz papież Franciszek – palącym się w dniu zimnym  i wietrznym, i chociaż wciąż Jego obecność na tym świecie wydaje się tak krucha, to właśnie ona ocala i zbawia nas samych i innych. Na Górze Przemienienia z kolei dopada wybranych uczniów inna pokusa. Wobec tego, czego są naocznymi świadkami, ogarnia ich poczucie szczęścia i chcieliby nie tylko sobie powiedzieć: trwaj chwilo, ale wprost tam pozostać. Muszą jednak zejść z góry. Nie wolno im tkwić w jakimś próżnym zachwycie. Muszą pójść do świata, pójść do innych. Na Jasnej Górze stajemy wobec Tej, która – jak napisze nam w tegorocznym przesłaniu do młodych papież Franciszek – nie zamyka się w domu, nie daje sparaliżować strachem czy pychą (…) nie potrzebuje kanapy, by czuć się wygodnie i bezpiecznie (…) Jeśli potrzebna jest pomoc dla jej starszej kuzynki, nie marudzi i natychmiast wyrusza w drogę. I tak będzie przez całej Jej życie. Tak będzie w galilejskiej Kanie, i wówczas, gdy usłyszy od innych, że to, co czyni Jej Syn wskazuje, że może ma jakiś problem, że – jak mówili – odszedł od zmysłów. I tak będzie aż po Jego krzyż, aż po Wieczernik, gdzie jest z uczniami i podtrzymuje ich wiarę. I niech tak się stanie, Siostry i Bracia, Kochani Jasnogórscy Pielgrzymi, również w waszym życiu. Niech Maryja, Jasnogórska Królowa Polski, idzie stąd, z tego Jasnogórskiego Wzgórza, razem z Wami w wasze życie i dodaje Wam wiary i miłości, by iść i głosić, że Jezus jest Panem i że ten, kto Go słucha i wierzy w Niego ma życie wieczne, i ze śmierci przeszedł już do życia, i że w Kościele jest światło, które zaraża, bo w Was jest światło, Jego światło, Chrystusowe, i że dlatego to życie, Wasze życie jest prawdziwie życiem w nadziei – jak mówi papież Franciszek – jest życiem w świetle, w świetle Boga Ojca, świetle Jezusa Zbawiciela, w świetle Ducha Świętego, który pobudza nas do podążania naprzód w naszym życiu. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter