Uroczystość Objawienia Pańskiego, 6.01.2024 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 2025. katedra gnieźnieńska.

Nic monarchów nie odstrasza
Ku Betlejem spieszą
Gwiazda Zbawcę im ogłasza
Nadzieją się cieszą (por. Mędrcy świata).

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Idący do Betlejem mędrcy ze Wschodu byli niewątpliwie ludźmi nadziei. To ona pozwoliła im kiedyś odczytać znak, dostrzec nową gwiazdę na Wschodzie i wyruszyć w drogę, pójść za nią. Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon. To ona uzbroiła ich w cierpliwość, aby, gdy już znaleźli się w Jerozolimie, szukać i z pokorą zapytać o miejsce, w którym miał się narodzić Mesjasz. To ona doprowadziła ich na spotkanie z Tym, do którego w swej drodze pielgrzymowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego Maryją: padli na twarz i oddali Mu pokłon. I to ona wreszcie dała im zrozumieć – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek – że spotkanie z Bogiem otwiera nas na większą nadzieję, która sprawia, że zmienia się nasz styl życia i przemieniamy świat. Otwiera bowiem na nowo nasze oczy i serca. Odsłania przed nami nowe możliwości i wskazuje nam nową drogę. Rodzi odwagę do działania i dodaje nam wiary, że przecież zawieść nie może. Ma bowiem swe źródło w Tym, który – jak przypominał nam dziś Apostoł Paweł – hojnie udziela nam swej łaski i przez Ducha Świętego objawia nam, że w Jezusie Chrystusie przyszedł do wszystkich i wszystkich pragnie uczynić członkami swego szczęśliwego życia. A tak nadzieja – jak nam przypomniał w swej bulli ogłaszającej Rok Święty papież Franciszek – nie ustępuje w obliczu trudności: opiera się na wierze i krami się miłością, a tym samym pozwala iść naprzód w życiu.

Drodzy Siostry i Bracia!

W uroczystość Objawienia Pańskiego i my jesteśmy wezwani, by iść z nadzieją drogą mędrców ze Wschodu. Od kliku już lat w wielu naszych polskich miastach i miejscowościach dosłownie przyłączamy się do Orszaku Trzech Króli i tak jak oni idziemy na spotkanie z Dzieciątkiem. Co mówi nam ta wspólna droga? Co nam ukazuje? Do czego nas jeszcze raz wzywa i zachęca? O czym, może kolejny już raz, pragnie i nam dziś, tutaj przypomnieć? Mówi, że są w świecie ludzie, którzy mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą, mają serca, ale nie kochają. I dziś bowiem są przecież wciąż tacy, a często może i my sami tacy wciąż jeszcze jesteśmy, że, gdy wschodzi nowa gwiazda, gdy przeżywamy kolejne Boże Narodzenie, gdy Bóg się rodzi, nie zdajemy się zwracać na to już jakiejś większej uwagi. Owszem, cieszy nas radość tych świątecznych dni. Widzimy, jak są nadal ważne dla naszego tak zabieganego życia. Doceniamy możliwość wzajemnego spotkania, nawet jeśli niekiedy jest ono i to z różnych powodów po prostu po ludzku trudne i dla nas wymagające. I choć wydaje się nam, że może i my już jakoś przyzwyczailiśmy się do tego wszystkiego, to jednak z pewnym niepokojem w sercu od czasu do czasu pytamy: i po co to wszystko? Do czego ma nas to doprowadzić? W jaki sposób pozwoli nam to jeszcze raz na nowo żyć, cierpieć i kochać? Papież Franciszek podpowiada nam, że może warto wtedy pomyśleć sobie, że Bóg powołuje nas przez nasze największe aspiracje i pragnienia. Mędrcy ze Wschodu – jak tłumaczy papież – dali się zadziwić i zaniepokoić nowością gwiazdy i poszli w kierunku tego, czego nie znali. Wykształceni i mądrzy, byli zafascynowani tym, czego nie widzieli, niż tym, co już wiedzieli, otworzyli się na to, czego nie wiedzieli. Ruszyli więc w drogę. Wyszli ze swojej strefy komfortu, ze swoich własnych dawnych pewników i zabezpieczeń. Zerwali z starymi przyzwyczajeniami i swoimi nawykami. Wezwani, dali się poprowadzić. Nadzieja pozwoliła im ruszyć w drogę. Więc to nie przypadek – jak wskazuje nam w tym Roku Świętym papież Franciszek – że pielgrzymowanie wyraża fundamentalny element każdego wydarzenia jubileuszowego. Wyruszenie w drogę jest bowiem typowe dla tych, którzy poszukują sensu życia (…) bo życie chrześcijańskie jest drogą, która potrzebuje również chwil mocnych, aby posilać i wzmacniać nadzieję, niezastąpioną towarzyszkę, która pozwala nam dostrzec cel: spotkanie z Panem Jezusem. Warto więc dziś skorzystać z przykładu Mędrców ze Wschodu. Warto wraz z nimi wybrać się w tę duchową drogę. Warto – jak wskazuje nam jeszcze papież Franciszek – przekładać nadzieję na różne sytuacje życiowe, bo ona nie jest szczęśliwym zakończeniem, nie jest happy endem, ale obietnicą Pana, którą należy przyjąć tu i teraz, abyśmy stali się pielgrzymami w poszukiwaniu prawdy, mężczyznami i kobietami, którzy dają się zaniepokoić marzeniem Boga, marzeniem o nowym świecie, w którym panuje pokój i miłość, przebaczenie i sprawiedliwość.

Moi Kochani!

Wpatrując się dziś w przykład mędrców ze Wschodu, warto również zauważyć, jak ważną cechą jest pokora i cierpliwość w drodze. Nie zawsze przecież i nasze poszukiwania okazuję się we wszystkim trafne. Nie zawsze wiodą nas do upragnionego celu. Nieraz nas zwodzą. Nieraz gubią. Nieraz zatrzymują na tym, co naprawdę nieistotne. Nawykliśmy już – jak wskazywał nam w bulli jubileuszowej papież Franciszek – by chcieć wszystkiego i natychmiast, w tym świecie, w którym pośpiech stał się czymś stałym. Nie mamy już czasu na spotkania, a często nawet w rodzinach trudno jest być razem i spokojnie porozmawiać. Cierpliwość została wygnana przez pośpiech, wyrządzając ludziom wielką krzywdę. Niecierpliwość, nerwowość, pośpiech, często nieuzasadniona przemoc biorą więc górę nad nami, rodząc niezadowolenie i zamknięcie. Mędrcy ze Wschodu byli ludźmi cierpliwymi i wytrwałymi. Nie szukali natychmiastowych efektów. Wiedzieli, że ich droga musi potrwać. Pytając w Jerozolimie, mieli czas na wysłuchanie tego, co im powiedziano i na spokojne rozeznanie. Potrafili – jak powie o nich papież Franciszek – odróżnić cel podróży od pokus, które znajdują po drodze (…) bo czym innym jest cel życia, a czym innym są pokusy drogi. Nadzieja pozwala nam odróżnić jedno od drugiego. Ona bowiem – jak czytamy w jubileuszowej bulli – zachęca nas do cierpliwego i wytrwałego przekształcania znaków czasu w znaki nadziei. Znaki czasu bowiem, które zawierają tęsknotę ludzkiego serca, potrzebującego zbawczej obecności Boga, domagają się, by zostały przekształcone w znaki nadziei. Uroczystość Objawienia Pańskiego, którą przeżywamy jako dzień wdzięczności Bogu za to, że wszystkie ludy ziemi są – jak głosił dziś Apostoł Paweł – współdziedzicami i współczłonkami Ciała, czyli Kościoła i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię – każe nam dziś, w przeżywanym przez nas Roku Świętym, jeszcze raz za papieżem Franciszkiem powtórzyć, że nie może zabraknąć znaków nadziei również dla tych, którzy opuszczają swoją ziemię w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i dla swoich rodzin. Owszem, jak mówi i podkreśla papież Franciszek, przyjęciu musi towarzyszyć odpowiedzialność, otwarciu, poczucie bezpieczeństwa, ale naszym obowiązkiem, obowiązkiem Kościoła musi być zawsze gotowość do obrony praw najsłabszych, a więc także tych, których wojny, przemoc czy dyskryminacja, katastrofy ekologiczne czy głód, skazują na tułaczkę.

Umiłowani Siostry i Bracia!

Spotkanie z żywym Bogiem jest zawsze źródłem nowej siły i nadziei. Odradza nas i ożywia. Dzieciątko Jezus ma bowiem moc wskrzesić to, co w nas zmarło, co zostało przykryte kurzem przyzwyczajenia i zwątpienia, co zastygło, bo wypalił się już w nas płomień wiary. Bo kryzys wiary – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek – w naszym życiu i w naszych społeczeństwach, ma również związek z zanikiem pragnienia Boga. Ma on związek – jak tłumaczył dalej papież – z uśpieniem ducha, z przyzwyczajeniem do zadowolenia z życia z dnia na dzień, bez zadawania sobie pytania, czego Bóg od nas chce (…) Jesteśmy syci wieloma rzeczami, ale brakuje nam tęsknoty za tym, czego nam brakuje (…) jakby wyparowała z nas tęsknota za czymś więcej. W Betlejem, gdy mędrcy ze Wschodu weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. Nadzieja przyprowadziła ich do źródła życia. Nadzieja otworzyła przed nimi źródło życia, bo celem wszystkiego – jak powie i do nas papież Franciszek – celem ich i naszej drogi nie było i nigdy nie jest osiągniecie osobistego celu i zdobycie dla siebie chwały, ale spotkanie z Bogiem i pozwolenie, by ogarnęła nas Jego miłość, która stanowi podstawę naszej nadziei, która wyzwala nas od zła, która otwiera nas na miłość wobec innych, która nas nawraca, otwiera drzwi zamknięte, przekształca trudności w szanse i stwarza nowe scenariusze tam, gdzie wydawało się to niemożliwe. Mędrcy ze Wschodu nową drogą wrócili do domu. Wrócili z nadzieją w sercu. Doświadczyli, że z Jezusem rozkwita radość, zmienia się życia, nadzieja nie zawodzi. Miejmy więc, zwłaszcza w Roku Świętym, w Roku Nadziei i my odwagę pójść ich śladami. Bądźmy, jak oni, ludźmi nadziei. I pozwólmy, aby przez nas stała się ona zaraźliwa i dla tych, którzy jej tak bardzo pragną, cierpliwie poszukują i za nią tęsknią.      

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter