Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, 3.06.2021 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, 3 czerwca 2021, plac Prymasa Mikołaja Trąby.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Usłyszeliśmy przed chwilą pytanie, z którym uczniowie zwrócili się kiedyś do Pana Jezusa: gdzie chcesz, żebyśmy przygotowali Ci spożywanie Paschy? W pewnym sensie to pytanie ciśnie się i dziś nam na usta, w doroczną Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, w Boże Ciało. Przecież za chwilę, także tutaj, pośród nas, dosłownie na naszych oczach, powtórzy się to, co kiedyś wydarzyło się właśnie po raz pierwszy, jak słyszeliśmy, tam w pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę. Pan Jezus znów weźmie chleb i powie nam: bierzcie, to jest Ciało moje. Weźmie też, jak wziął wtedy kielich i powtórnie nam powie: To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Kościół bowiem – jak wyjaśnia nam w jednej ze swych katechez o Eucharystii papież Franciszek – posłuszny nakazowi Jezusa, ułożył Liturgię Eucharystyczną w wydarzenia odpowiadające słowom i gestom, jakich On dokonał w przeddzień swojej męki. A tak właśnie wtedy zrobił. W czasie Paschy, którą – jak nam przypomniał dziś w Ewangelii święty Marek – przed swoją męką Jezus spożywał ze swymi uczniami, wziął chleb i kielich z winem. Wydarzyło się jednak wówczas coś naprawdę niesłychanego. Uczniowie usłyszeli, że ten Chleb, który połamał i dał im, by jedli, to jest Jego Ciało, a wino w kielichu, które im podał, by wszyscy z niego pili, to Jego Krew. W języku Wschodu to oznacza dosłownie: To jestem Ja. To Ja jestem ukryty pod postacią chleba i wina. Ja jestem w tym chlebie i winie, prawdziwie i rzeczywiście To jest Ciało moje (…) Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Nie powinniśmy oddawać się dziwnym myślom – zauważy jeszcze w swej katechezie o Eucharystii papież Franciszek – O tym mówi nam wiara: to jest ciało Jezusa, to jest krew Pańska. Jest to „tajemnica wiary”. Jest to tajemnica, którą w Eucharystii wyznajemy, w którą wierzymy i którą głosimy. Najgłębszym bowiem źródłem święta Bożego Ciała – jak wskazywał kiedyś kardynał Joseph Ratzinger, dziś papież senior Benedykt XVI – jest radość, która płynie właśnie z tej pewności: Bóg jest pośród nas – zaprawdę jest to Bóg, którego można dotknąć. Dlatego – dodawał – Boże Ciało jest niejako demonstracją bliskości Boga, do którego należą wszystkie nasze drogi, i który w ten właśnie sposób chce należeć do nas. Jest z nami i idzie z nami!
Drodzy Siostry i Bracia!
Bóg w Jezusie Chrystusie nie jest więc Bogiem dalekim, lecz Jest z nami. On idzie z nami. Eucharystia jest prostym pokarmem, jak chleb – przypomina nam papież Franciszek – ale jest jedynym, który prawdziwie syci, ponieważ nie ma większej miłości. W niej naprawdę spotykamy Jezusa, mamy udział w Jego życiu, odczuwamy Jego miłość. W niej możesz doświadczyć – powie nam jeszcze papież – że Jego śmierć i zmartwychwstanie są dla ciebie. One Cię ratują i oczyszczają, ale nie tylko w jakiś czysto zewnętrzny sposób, jak to kiedyś, w historii Izraela, czyniła – jak wspominał nam dziś Autor Listu do Hebrajczyków – krew zabijanych na ofiarę kozłów i cielców oraz popiół z krowy, ale wewnętrznie, ratując i oczyszczając nas samych, nasze sumienia, nasze życie, byśmy i my, naszym życiem mogli służyć Bogu żywemu, i tym, których na naszej drodze nam stawia. W ten sposób prosty i istotny, Chleb łamany i dzielony, Eucharystia, którą przyjmujemy – wskazuje papież Franciszek – przekazuje nam mentalność Boga i prowadzi nas do dawania siebie innym. Eucharystia jest więc antidotum na „przepraszam, ale mnie to nie dotyczy”, „nie mam czasu, nie mogę, to nie moja sprawa”, przeciw odwracaniu wzroku w inną stronę. Musimy mieć czas. Musimy mieć otwarte serca i oczy. Musimy dawać siebie drugim. Musimy – jak to obrazowo określił kiedyś papież Franciszek – wciąż przechodzić od „ja” do „ty”. Dziś więc, w Boże Ciało jesteśmy wezwani, aby nie tylko o tym sobie jeszcze raz przypomnieć, ale na nowo podjąć tę drogę i w nią konkretnie wyruszyć. Dlatego wyjdziemy z Jezusem w Eucharystii na ulice naszego miasta. Pójdziemy za Nim, pytając Go dziś, teraz my tak, jak zapytali Go kiedyś przed Paschą Jego uczniowie: Panie, gdzie chcesz, żebyśmy przygotowali? Panie, gdzie chcesz, byśmy z Tobą byli? Panie, gdzie chcesz, byśmy Ciebie w Eucharystii dziś zanieśli? Panie, gdzie Ty, dziś, chcesz być obecny? Panie, sam wskaż nam drogę? To prawda, że On w swej wszechmocy nie potrzebuje przecież jakiegoś naszego pośrednictwa. Nie potrzebuje żadnego pośrednictwa. Nie jest od niego w żaden sposób zależny. Posługuje się jednak nami i nam przypomina, że jak chleb i wino, stają się Jego Ciałem i Krwią, tak ci – jak zauważy w jednej ze wspomnianych już katechez o Eucharystii papież Franciszek – którzy otrzymują je z wiarą, zostają przemienieni w żyjącą Eucharystię. Niosąc więc dziś Jezusa w Najświętszym Sakramencie, niesiemy Go również w sobie. Niesiemy, świadomi, że nic i nikt nie jest w stanie zastąpić nam Jego obecności. Myślę, że dziś, gdy powoli wychodzimy z pandemii, gdy ustępują związane z nią ograniczenia, gdy w coraz większej liczbie możemy wreszcie brać udział w Eucharystii, wraca w nas radość spotkania z Jezusem i świadomość, że bez tej eucharystycznej obecności, bez naszej z Nim obecności, bez tego spotkania, bez tej drogi, którą wraz z nami dzieli, wszystko, czego sami doświadczamy i czym żyjemy nie znajduje do końca sensu. Czy w roku nie powinno być więc takiego dnia – pytał kiedyś kardynał Ratzinger – w którym to wszystko jest wyrażane, w którym Eucharystia jako święto Boga rozlewa się na ulice i place naszej codzienności? (…) Czy nie powinno być dnia, w którym ulica nie należy do handlu, do pośpiechu naszych spraw, lecz po prostu do radości z tego, że Bóg jest wśród nas? I czy ten właśnie dzień Pana, dzień Jezusa obecnego w Eucharystii, nie jest zarazem dniem człowieka, dniem miasta, wsi, ulicy, która tutaj znajduje swoje przeznaczenie – być drogą Boga, drogą człowieka z Bogiem, drogą Boga do człowieka i człowieka do Boga?
Umiłowani!
Wspomniałem, że czas ograniczeń, który przeżywaliśmy, mógł w nas zrodzić już tęsknotę. Nie chodzi jednak tylko o jakieś same zewnętrzne formy, o wspólne modlitwy, spotkania czy procesje, których byliśmy w tym minionym czasie pozbawieni czy w nich tak mocno ograniczeni. Chodzi przecież o istotę rzeczy, o spotkanie, chodzi o obecność, której nie mogła i nie może nam nigdy zastąpić wirtualna rzeczywistość. Chodzi przecież o żywą świadomość, że Eucharystia jest sakramentem Bożej obecności, że tu jest Pa Z Nim idziemy. Jego niesiemy. Przed Nim klękamy. Jego uwielbiamy. On wkracza w nasze życie. Błogosławi nam i nas umacnia. Jest pokarmem na drogę, ale też żywą obecnością, którą jako dar i łaskę przyjmujemy. Nie my ją tworzymy czy produkujemy. My na nią się jedynie otwieramy i z wiarą przyjmujemy. Uczymy się ten dar przyjmować i uczymy się nim dzielić. Wybija nas z niebezpiecznego poczucia samowystarczalności i przypomina nam o naszej zależności. Wskazuje, że więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu. Przestrzega przed zamknięciem i egoizmem. Przełamuje lęk i opór. Daje nam odczuć, że miłość zwycięża nienawiść, a pragnienie zemsty ustaje przez przebaczenie. Jest znakiem nadziei. Jest mocą i mądrością. Kieruje nasze kroki na drogę pokoju. Wydobywa z obojętności i pobudza wrażliwość. Można go odrzucić i zlekceważyć, ale czy wolno? Oto chleb Aniołów błogi, dan wędrowcom pośród drogi, Synów wraca w Ojca progi. Amen.