Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, 15.06.2017, Inowrocław

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, w roku obchodów 90. rocznicy I Kongresu Eucharystycznego w Polsce, 15 czerwca 2017, kościół pw. Zwiastowania NMP w Inowrocławiu. 

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

W swoim liście z 15 czerwca 1927 roku, a więc napisanym dokładnie dziewięćdziesiąt lat temu, kardynał August Hlond, arcybiskup metropolita poznański i gnieźnieński, Prymas Polski, zwracając się do Komitetu Pierwszego Kongresu Eucharystycznego w Polsce, który niebawem, bo za niecałe dziesięć dni miał wówczas rozpocząć się właśnie tutaj, w Inowrocławiu, zauważył, że bez życia eucharystycznego nie ma życia katolickiego i że wszelkie hasła odrodzenia duszy polskiej pozostać muszą pustymi frazesami, jeżeli Eucharystia nie stanie się słońcem i sercem naszego życia religijnego. W tym więc szczególnym dniu roku, kiedy Eucharystia staje się w pewnym sensie słońcem, za którym za chwilę pójdziemy ulicami naszego miasta i sercem, w rytm którego bić będą w tej eucharystycznej procesji również i nasze serca, pragniemy w tym roku, wspominając właśnie Pierwszy Kongres Eucharystyczny w Inowrocławiu, jeszcze raz spojrzeć na nasze drogi, którymi prowadzi nas Pan. To spojrzenie w podobny sposób jak wezwanie, z którym zwracał się do Ludu Bożego Mojżesz, ma nam wszystkim dopomóc jeszcze raz zobaczyć, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek. Owszem, podstawowym pokarmem człowieka jest i pozostanie chleb. On przecież zaspokaja również podstawowy, w każdej i w każdym z nas, głód fizyczny. Jest jednak w człowieku – jak wskazywał nam kiedyś, i to właśnie w Boże Ciało, papież Franciszek – jeszcze inny głód, którego nie da się zaspokoić chlebem. Jest głód życia, głód miłości, głód wieczności, głód Boga. Jest głód relacji, głód spotkania, głód nieśmiertelności, głód życia na wieki. Ten rodzaj ludzkiego głodu nie są w stanie zaspokoić żadne materialne dobra, choć tak często i tak wielu ludziom wciąż się wydaje, że mogą go uśmierzyć czy wręcz zastąpić, a może tylko w jakiś sposób zręcznie obejść czy oszukać. Niestety, tak się wydaje wielu, zwłaszcza wówczas, gdy to, co nas otacza i ostatecznie po ludzku wypełnia, zaczyna już nad nami niepostrzeżenie czy otwarcie panować, zastępować to, czego nie widzimy przecież naszymi oczami, wypierać wartości, które zdają się konkurować z naszymi ludzkimi potrzebami i pragnieniami. I choć dobrze wiemy, że sam chleb nie nasyci wszystkich głodów naszego serca, to jednak troska o niego zdaje się dominować w świecie konsumpcji i użycia. Jeśli rozejrzymy się dookoła – mówił jeszcze wspomniany już papież Franciszek – zauważymy, że w bieżącym życiu proponowanych jest nam wiele pokarmów, które nie pochodzą od Pana, a które na pozór bardziej zaspokajają. Niektórzy sycą się pieniędzmi, inni sukcesem i próżnością, inni władzą czy dumą, jeszcze inni wykorzystywaniem czy wręcz wyzyskiwaniem innych dla swych własnych interesów. Sycą się jednak doraźnie, nie zaspokajając wciąż tego zasadniczego pragnienia ludzkiego serca i ludzkich głodów.

Umiłowani w Panu!

W czasie wspominanego dziś tutaj przez nas, w dziewięćdziesiątą rocznicę, Pierwszego Kongresu Eucharystycznego w Inowrocławiu, jedna z jego ówczesnych uczestniczek, dziś święta Urszula Ledóchowska, w swoim kongresowym referacie postawiła zdaje się całkiem ponadczasową diagnozę. Powiedzmy sobie to, co jest prawdą – mówiła wtedy Matka Ledóchowska – prawdą bolesną: brak nam tej silnej, żywej wiary w obecność Jezusa w tabernaculum, tej wiary, która widzi, choć nie widzi, słyszy, choć nie słyszy, która obcuje z Jezusem, która z Nim rozmawia jak z bardzo bliską osobą, a która rozumie, że Ten, tak bardzo bliski, wierny nasz Przyjaciel, mieszkający wśród nas w tabernaculum – to nasz Pan, to Bóg, Stwórca wszechświata, który cały świat trzyma w swoim ręku, który wyznaczył każdej z gwiazd właściwą jej drogę – Bóg nasz i Pan, Święty, Święty, Święty. To jest pokarm, który daje życie i to życie na wieki. To jest pokarm, który syci i zaspokaja najgłębsze głody i ludzkie pragnienia. To jest pokarm, w którym rozpoznajemy Tego, który – jak mówił i ukazał – dosłownie wydał samego siebie na ofiarę za życie świata. W swoim Ciele i Krwi dał nam siebie, abyśmy w Nim mieli życie i mieli je w obfitości. Ukryty dar prawdziwej i rzeczywistej obecności Boga w zwykłym ludzkim pokarmie, jakby chciał nam w ten sposób jeszcze raz przypomnieć, że przed Nim liczą się nie tylko wzniosłe i uroczyste chwile naszego życia, te podniosłe i odświętne, ale również, a może nawet nade wszystko, właśnie te codzienne, konkretne, niekiedy tak trudne, bo nasycone szarością, monotonią, codziennością, zwykłością mijających dni i godziny naszego ludzkiego życia. Bóg jakby chciał nam w tym wszystkim przypomnieć o swej obecności, ukrytej lecz prawdziwej, rzeczywistej, choć rozpoznawalnej tylko sercem pełnym pokory i wiary.

Drodzy Moi!

Jeśli dziś, po tych dziewięćdziesięciu latach, jakie minęły od tego Pierwszego Kongresu Eucharystycznego w Inowrocławiu, wciąż aktualne pozostaje wskazanie kardynała Augusta Hlonda, trzeba i nam w tym uroczystym dniu spojrzeć z wiarą na Eucharystię jako słońce i serce naszego życia religijnego. W metaforze słońca odsłania się przed nami niewątpliwie pewna totalność i całościowość, a zatem rzeczywistości, które zwierają w sobie i obejmują dosłownie wszystko. To właśnie w tym kontekście święty Jan Paweł II mógł powiedzieć, że Kościół otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych darów, ale jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar Jego dzieła zbawienia. Eucharystia zawiera naprawdę wszystko, co jest życiem człowieka i jego zbawieniem. W Niej jest wszystko, co nam jest naprawdę w życiu potrzebne. Ona jest przecież darem przekraczającym nasze najśmielsze oczekiwania i pragnienia. Eucharystia jest także sercem naszego życia wiary. Z Niej bowiem, jak z serca, wypływa życiodajna limfa, która nie tylko w nas samych sprawia życie, ale w Niej my, liczni tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem – jak przypominał nam Apostoł Paweł – bierzemy z tego samego chleba. Jak bowiem dla życia ciała ważne jest – mówił kiedyś papież Franciszek – by krążyła w nim ożywcza limfa, tak i my musimy pozwolić, by działał w nas Chrystus, by Jego słowo było naszym przewodnikiem, by Jego eucharystyczna obecność nas posilała, ożywiała, by Jego miłość umacniała naszą miłość do bliźniego. Eucharystia jest więc sercem, które nas jednoczy. Jest sercem, które nas ożywia. Jest sercem, które napełnia nas radością. Jest sercem, które prawdziwie łączy. Eucharystia jest więc sakramentem jedności. Nikogo zatem z niej nie wyklucza i nie wyłącza, nawet wtedy, gdy naszym grzechem to my sami zamykamy sobie dostęp do Niej. Czekając naszego powrotu, przywołuje nas wtedy do nawrócenia i do jedności i sprawia, że pragnienie komunii i tęsknota za nią ożywiają serce. Kto święty niech przystąpi, kto nim nie jest, niech czyni pokutę. Albowiem On, Jezus ukryty w Eucharystii, jest pokarmem w drodze. I tylko ten pokarm daje życie, prawdziwie życie, wieczne życie.

Drodzy w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!

W dzisiejszą uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej pragniemy nie tylko my sami znaleźć w Eucharystii chleb żywy, który zstąpił z nieba i nim sami się nasycić, ale z tym właśnie chleb w dłoniach wyjść na ulice naszego miasta. Wyjdziemy za chwilę stąd, z kościoła, na inowrocławskie ulice tak, jak kiedyś z jerozolimskiego Wieczernika wyszedł na świat Kościół: z chlebem połamanym w dłoniach, z męką Jezusa w oczach i z miłością w sercu. Nie idziemy do świata po to, by nieść i ukazywać pokarm, który nie nasyci. Nie poniesiemy w monstrancji reklamowego produktu, który będzie jakimś panaceum na wszelkie trudne sytuacje i ludzkie problemy. Nie niesiemy przecież światu jakiejś magicznej mocy. Niesiemy Boga. Niesiemy Tego, który ukryty pod postacią chleba – jak mówił dziś w Ewangelii Jezus – jest prawdziwym pokarmem, a pod postacią wina jest prawdziwym napojem. Bóg jako nasz pokarm i napój, to nade wszystko Jego obecność w nas. Tak nam bliski i tak z nami zjednoczony, jak pokarm i napój, który przyjmujemy. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Obecność Jezusa w nas, to wielki dar i łaska, ale również wielkie i poważne zobowiązanie. Zobowiązanie, by teraz przez nas, przez nasze życie, przez wiarę wyznawaną życiem, ukazywać Go innym. Niosąc dziś Jezusa w monstrancji ulicami naszych miast, ci wszyscy, którzy – jak sam przypomniał nam w Ewangelii – spożywając Go, żyją przez Niego, powinni codziennie sami stawać się żywą monstrancją dla innych. Dziś Jezus pójdzie przecież tymi samymi ulicami, którymi my codziennie chodzimy. Dziś będzie w tych samych miejscach, w których i my niejednokrotnie jesteśmy. Dziś stanie pośród tych samych ludzi, naszych bliźnich, pośród których i my przecież na co dzień żyjemy. Czy więc my, przez naszą obecność i nasze życie, jesteśmy tymi, którzy mówią i ukazują innym obecność Jezusa? Czy Jego moc, Jego miłość, Jego przebaczenie, Jego łaska, Jego otwarcie na drugiego człowieka, Jego wyjście do biednych i ubogich, do odtrąconych przez ludzi, do uchodźców i przybyszy, jest teraz również i naszą postawą? Przecież – jak mówił sam Jezus – jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. On żyje w nas, a my z Nim i przez Niego. Czy jednak żyjemy tak, jak On? Czy nasze pożywanie Ciała i Krwi Chrystusa naprawdę upodabnia nas do Niego? Czy choć trochę przybliża nas do tej postawy, którą On nam w sobie samym ukazał? Dziś każdy z nas może zapytać siebie: a ja? Gdzie chcę jeść? Przy jakim stole chcę się żywić? Przy stole Pana? Gdzie więc jestem na mojej drodze? Czy niosę Jezusa innym? Otwierając wspominany dziś Pierwszy Kongres Eucharystyczny w Inowrocławiu Prymas Hlond mówił, że prawdziwe odrodzenie człowieka jest odrodzeniem przez łaskę Bożą i dodawał, że nie tylko raz po raz po spowiedzi powinna ona królować w naszych sercach, ale stale i bezustannie. Dopiero bowiem taka dusza, przez którą przepływa strumień łaski Chrystusowej jest zdolna się odrodzić i nieść odrodzenie innym. Amen.            

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter