Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, 24.11.2019

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z udziałem członków Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w patronalne święto organizacji, 24 listopada, uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, bazylika prymasowska w Gnieźnie.  

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Drodzy Młodzi Przyjaciele,

Przeżywając dziś uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, usłyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii dość niezwykłą i zaskakującą wprost prośbę. Otóż jeden ze złoczyńców, ze skazanych, których tam powieszono, ukrzyżowany razem z Jezusem, spoglądając na Niego, wiszącego na krzyżu, prosi Go, aby przyjął go do swego królestwa. Dość dziwna i zaskakująca to prośba. W takich bowiem okolicznościach, w takiej chwili o wiele bardziej naturalne wydaje się wołanie tego drugiego ze złoczyńców, aby, o ile Jezus jest Mesjaszem, po prostu go z tego wszystkiego wybawił. Wydaje się jednak, że ten człowiek nie widzi już dla siebie żadnej nadziei i tak naprawdę nie liczy też na żadną interwencje. Swoim wołaniem przyłącza się jedynie do grona tych, którzy stojąc pod krzyżem po prostu w ten sposób szydzili z Jezusa i urągali Mu, a widząc teraz Jego ludzką bezradność i klęskę, wprost nawet napawając się nią, wyśmiewali Go i drwiąco wzywali, by teraz sam siebie wybawił: wybaw sam siebie. On jednak nic nie mówi. Nie odpowiada im i nie reaguje. Nie broni się i nie stara się ich przekonać. Nie dokonuje już żadnego znaku czy cudu. Swoim milczeniem, swoim cierpieniem, swoją męką i śmiercią, ukazuje – jak pisał w swym Liście do Kolosan Apostoł Paweł – że w ten właśnie sposób Bóg w Nim pojednał nas ze sobą, a dokonał tego dosłownie przez krew Jego krzyża. Tak, to jest naprawdę – mówiąc słowami papieża Franciszka zaczerpniętymi z Jego posynodalnej adhortacji do młodych i całego Ludu Bożego – wspaniała wieść, i to nie tylko dla wszystkich młodych. Jest to wspaniała wieść dla każdej i każdego z nas. On z miłości oddał za nas na krzyżu samego siebie aż do końca. Wydał sam siebie w ludzkie ręce, aby nas zbawiać. Dlatego Jego rozpostarte ramiona na krzyżu są – jak napisał do was, młodych, papież Franciszek – najcenniejszym znakiem przyjaciela, który potrafi posunąć się do ostateczności (…) Popatrz więc dziś na Jego krzyż – woła i do nas papież – przylgnij do Niego, daj się zbawić, ponieważ Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji (…) Miłość Pana jest większa niż wszystkie nasze sprzeczności, niż wszystkie nasze słabości, niż wszystkie nasze małoduszności. Ona jest naprawdę potężniejsza niż nasze grzechy i upadki. Potężniejsza niż śmierć. Bo to ona – mówiąc za świętym Pawłem – uwalnia nas spod władzy ciemności i przenosi do królestwa, daje odkupienie, odpuszczenie grzechów.

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Papież Franciszek mówiąc kiedyś w jednej ze swych homilii o złoczyńcy, który zwraca się z prośbą do Jezusa zauważył, że ten człowiek, po prostu patrząc na Jezusa, uwierzył w Jego królestwo. W godzinie swej męki i konania na krzyżu rozpoznał w Nim swego króla. Ale ten Boży Wybraniec, Król Wszechświata – jak opisał Go kiedyś papież Franciszek – jawi się tutaj beż żadnej władzy czy chwały – jest przybity do krzyża, gdzie wygląda bardziej na pokonanego niż na zwycięzcę. Jego królewskość jest paradoksalna: Jego tronem jest krzyż; Jego korona zrobiona jest z cierni; nie ma berła, ale włożono Mu w rękę trzcinę; nie nosi okazałych szat; ale został odarty z tuniki; nie ma błyszczących pierścieni na palcach, ale ręce przebite gwoździami; nie posiada skarbu, ale zostaje sprzedany za trzydzieści srebrników. Jest jednak królem. Tak jest królem – jak sam mówił odpowiadając przecież na pytanie Piłata – jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. Dlatego w godzinie swego konania na krzyżu, w godzinie swej śmierci mógł Go usłyszeć i rozpoznać, i wyznać, że On jest królem, właśnie tylko ten człowiek, który – jak usłyszeliśmy – stanął wtedy w całej prawdzie. Powiedział przecież szczerze sam o sobie, że jest złoczyńcą. Przyznał się do winy. My przecież sprawiedliwie – wyznawał – odbieramy słuszną karę za nasze uczynki. Czy jakoś wyczuwał – jak pisał młodym papież Franciszek – że Jego przebaczenie i zbawienie nie są czymś, co kupiliśmy lub co musimy nabyć za pomocą naszych uczynków i wysiłków. On nam darmo przebacza i nas wyzwala. Jego ofiarowanie się na krzyżu jest czymś tak wielkim, że nie możemy i nie musimy płacić, musimy je tylko przyjąć z ogromną wdzięcznością i radością, że jesteśmy tak kochani, zanim mogliśmy to sobie wyobrazić. Wielkość bowiem Jego królestwa to nie władza według kryteriów tego świata, lecz Boża miłość, miłość zdolna dotrzeć do wszystkiego i wszystko uzdrowić. I to w imię tej miłości, właśnie on, złoczyńca, człowiek, który znał prawdę o sobie samym i jej nie zafałszował, nie ukrył, nie przysłonił własnymi usprawiedliwieniami, szyderstwami czy czynionymi innym wyrzutami, będzie mógł dziś usłyszeć z ust umierającego wraz z Nim na krzyżu Jezusa, że oto dziś jeszcze będzie z Nim w raju. Będzie – jak sam prosił – w Jego królestwie. Będzie więc z Nim, z Jezusem, bo to przecież sam Jezus – jak napisał w swej książce Jezus z Nazaretu Benedykt XVI – jest w swej osobie Królestwem Bożym: gdzie On jest, tam też jest Królestwo Boże (…) a życie tego królestwa jest kontynuacją życia Chrystusa w Jego uczniach (…) On jest jego życiem, jego siłą i jego ośrodkiem.

Siostry i Bracia! Drodzy Młodzi Przyjaciele!

Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, która jest także świętem patronalnym Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, prowadzi nas wszystkich, a zwłaszcza was, Drodzy Młodzi KSM-mowicze, na spotkanie z Ukrzyżowanym Panem. Oto nasz król. Oto Król Wszechświata. Oto nasz Zbawiciel. Słuchając uważnie dzisiejszej Ewangelii mogliśmy z pewnością zauważyć, że wokół Ukrzyżowanego znalazło się tak wielu różnych ludzi. Ewangelista wymienia choćby sam lud, który stał i patrzył. Ten lud, który jeszcze nie tak dawno otaczał Jezusa i dosłownie – jak odnotowywali w swych Ewangeliach nie raz Ewangeliści – dosłownie cisnął się do Niego, teraz jakby z daleka, z jakieś bezpiecznej oddali, z dystansu, jakby na uboczu, jak niemi widzowie, obserwował to, co się z Nim działo. Mówi nam dzisiejsza Ewangelia również o członkach Sanhedrynu i żołnierzach, którzy szydzili i drwili z Jezusa. Odpowiadała im rola oprawców. Mogli wreszcie nasycić się swym odwetem. Przecież tak wiele razy naradzali się i obmyślali jakby Go stracić. Ewangelia opowiada nam wreszcie samą historię tych dwóch złoczyńców, którzy na swój sposób przeżywali wraz z Nim godzinę własnej kaźni. Świat wciąż jest naznaczony grzechem – zauważył kiedyś w jednej ze swych środowych katechez papież Franciszek – jest nadal pełen wielu ludzi cierpiących, osób, które się ze sobą nie jednają i sobie nie przebaczają, wojen i tak wielu form różnego wyzysku. Wszystkie te fakty świadczą o tym, że zwycięstwo Chrystusa jeszcze się w pełni nie dokonało: wielu mężczyzn i kobiet żyje nadal z zamkniętym sercem. To przede wszystkim w tych sytuacjach – zachęcał nas papież Franciszek – na ustach chrześcijanina musi się pojawić wezwanie: przyjdź królestwo Twoje. A to jakby powiedzieć: tak, potrzebujemy Ciebie, Jezusie; potrzebujemy, abyś wszędzie i na zawsze był Panem pośród nas! Przyjdź królestwo Twoje! Bądź między nami! Potrzebują Ciebie, Jezu, Królu Wszechświata dziś ludzie młodzi. Potrzebują Ciebie, Jezu, aby wiedzieć – jak napisał w swej adhortacji o młodych i do młodych papież Franciszek – że są naprawdę bezcenni, bo przecież odkupieni ceną Twojej krwi. Potrzebują Ciebie, Królu Wszechświata, aby odkrywali – wciąż powtarzam za papieżem Franciszkiem – że w tym świecie nie są jakimś towarem na licytacji, żeby nie dali się kupić, nie dali się zwieść, nie pozwolili się zniewolić kolonizacjom ideologicznym, nie stali się niewolnikami, nie stali się uzależnionymi, tymi, którym nie powiodło się w życiu. Potrzebują Ciebie, Jezu, Królu Wszechświata, aby wiedzieli, że są wolni, prawdziwie wolni i zakochali się w tej wolności, którą Ty im dajesz. Potrzebują Ciebie, Królu Wszechświata, ludzie młodzi, aby mieli dziś odwagę mówić i świadczyć o Tobie wobec swych rówieśników. Tak, potrzebują dziś Ciebie, Jezu, Królu Wszechświat, ludzie młodzi, aby – jak mówił nam papież Franciszek – niezależnie od wszelkich aspektów zewnętrznych czy aktualnych mód, widzieć piękno w każdym mężczyźnie i kobiecie, którzy z miłością żyją swoim powołaniem osobistym, bezinteresownie służąc wspólnocie, swej ojczyźnie, wielkodusznie pracując na rzecz szczęścia rodziny, angażując się w żmudne, anonimowe i bezinteresowne dzieło przywracania przyjaźni społecznej. Odkrywać, ukazywać i podkreślać to piękno – wskazywał w Christus vivit papież Franciszek – które przypomina Chrystusa na krzyżu, znaczy kłaść fundamenty prawdziwej solidarności społecznej i kultury spotkania.

Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele!

Rozpoznaliście, że KSM jest dla was szansą, aby odkrywać to piękno, którym jest nasze chrześcijańskie powołanie, nasze bycie przyjaciółmi Jezusa, nasze własne miejsce w Kościele. Zobaczyliście, że Jezus, Król Wszechświata, potrzebuje dziś was, by tym pięknem waszego życia, waszej wiary, waszego zaangażowania i przeżywania waszej młodości dzielić się z innymi. Twoje powołanie – przypomina nam papież Franciszek – prowadzi cię do wydobycia z siebie tego, co w tobie najlepsze dla chwały Boga i dla dobra innych. Niech więc ten dzisiejszy dzień, i modlitwa tutaj, w katedrze, u stóp Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, umocni was wszystkich na tej drodze. Pamiętaj, jak mówił papież Franciszek, że świadomość, iż nie robisz rzeczy tylko po to, by je robić, ale że mają one sens, jako odpowiedź na powołanie rozbrzmiewające w głębi twej istoty, aby dać coś dla innych, sprawi, że wszystko, co czynisz da twemu sercu szczególne doświadczenie miłości i pełni. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter