Uroczystość Bożego Narodzenia, 26.12.2016 Różanna

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona w uroczystość Bożego Narodzenia oraz 100-lecie śmierci św. Brata Alberta, 26 grudnia 2016, parafia pw. św. Brata Alberta, Różanna.

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Świętujemy Boże Narodzenie. Ktoś pięknie powiedział, że w środku nocy, kiedy reszta świata śpi, chrześcijanie otwierają ów prezent – dar Słowa, które stało się ciałem. Za dnia zaś, gdy noc już minie, przychodzi nam wszystkim ucieszyć się tym darem, cieszyć się Słowem, które stało się ciałem, cieszyć się Bożym Narodzeniem. Radość wypełnia bowiem serca tych, którzy spotykają się z Jezusem. Odmalowuje się na naszych twarzach i gości w naszych sercach. Budzi w nas nadzieję, że Jego przyjście ma moc rozjaśnić nasze codzienne trudne drogi, nadać głębszy sens naszemu działaniu, uczynić nas jeszcze bardziej otwartymi na Boga i na drugiego człowieka. W zakończonym nie tak dawno Nadzwyczajnym Jubileuszu Miłosierdzia papież Franciszek przypomniał nam, że u podstaw, u początków tej radości jest zawsze miłość, z którą Bóg wychodzi nam na spotkanie, przerywając otaczający i nas krąg egoizmu. W Święta Narodzenia Pańskiego pragniemy więc odkryć miłość Boga do nas. Poprzez znaki i słowa zobaczyć i na nowo zrozumieć, że On nas kocha. Doświadczyć Jego miłości. Bóg bowiem nie opowiedział nam o niej i nie zapewnił tylko w pięknych i wzniosłych słowach. Nie próbował przekonać nas do siebie obiecując jakieś tanie pocieszenie. Nie sprawił, że tak od czasu do czasu możemy poczuć się odrobinę szczęśliwsi. On dosłownie sam wszedł w nasze ludzkie życie takie, jakie ono jest. Przyszedł do nas w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Słowo stało się ciałem – słyszeliśmy dziś w Ewangelii według świętego Jana – i zamieszkało wśród nas. W czasie swej lipcowej homilii na Jasnej Górze papież Franciszek powtórzył nam, że Bóg nie utrzymuje między nami jakiś dystansów, ale jest zawsze bliski i konkretny, jest między nami i troszczy się o nas, nie decydując jednak nigdy za nas. Jego bliskość, czułość i miłość nie zwalniają nas bowiem z naszej odpowiedzialności. Nie odbierają nam naszej wolności. Nie wyręczają nas w podejmowaniu codziennych zadań i obowiązków. Wręcz przeciwnie, domagają się zaangażowania i wciąż do nas apelują, abyśmy z odwagą tych, którzy są przez Niego kochani, potrafili iść do naszych sióstr i braci, nieść im miłość, pokój, pomoc i pocieszenie. Bóg, który w Jezusie Chrystusie do nas przychodzi, domaga się więc naszych otwartych oczu, uważnych i wrażliwych serc, dłoni gotowych, by pomagać, bo – jak to powiedział młodym papież Franciszek – Jezus nie jest przecież Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody, a chrześcijanin na pewno nie jest wezwany do tego, by prowadzić jakieś kanapowe życie, ale by świadczyć o Chrystusie, by pójść tam, gdzie może czynić dobro i pozostawić po sobie dobry ślad, by w Jego imię nieść radość i pokój innym.

Umiłowani Siostry i Bracia! Drodzy parafianie i goście świąteczni w parafii pw. świętego Brata Alberta!

Sto lat temu, mniej więcej o tej właśnie godzinie, gdy w południe dzwony wzywały do modlitwy na Anioł Pański, odchodził do Domu Ojca święty Brat Albert, patron waszej parafialnej wspólnoty. Dziś więc stulecie jego śmierci. Dziś też – symbolicznie – w dniu jego narodzin dla nieba, uroczyście rozpoczynamy Rok Świętego Brata Alberta. Pewnie wielu z nas, jak to też już zauważyli i podkreślili biskupi polscy w swoim liście pasterskim przygotowanym z okazji Roku Świętego Brata Alberta, spontanicznie pomyśli, że taki właśnie czas jest doskonałą kontynuacją zakończonego Roku Miłosierdzia. Choć bowiem zamknęliśmy Drzwi Święte i zakończyliśmy ten nadzwyczajny jubileuszu i czas łaski, to jednak prawda o Bogu bogatym w miłosierdzie i wezwanie, by samemu być miłosiernym jak Ojciec, nie mogą pozostać poza nami. Nie mogą zostać za zamkniętymi drzwiami. Będzie nam o tym przypominał, a może nawet niepokoił nasze sumienia i budził je z uśpienia czy przyzwyczajenia, święty Brat Albert, ojciec ubogich i patron czynnej miłości bliźniego. Potrzeba nam takich świadków – apelowali o do nas polscy biskupi – aby nasze serca nie stygły, były wciąż i na nowo uwrażliwione na niezliczone biedy ludzkie, abyśmy stale w naszym postępowaniu byli inspirowani wyobraźnią miłosierdzia. Wraz z zakończeniem Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, wraz z uroczystym zamknięciem Drzwi Świętych, nic się nie skończyło. Nie skończyła się przecież – jak za jakimś dotknięciem czarodziejskiej różdżki – ludzka bieda. Tyle jej nadal wokoło. Może przez naszą większą świadomość i wrażliwość, poprzez bardziej konsekwentne otwieranie naszych serc, zobaczyliśmy ją na nowo w całym świetle i prawdzie, i nie można już teraz, nie wolno nam, z lęku czy wstrętu odwrócić od niej oczu. Nie można pozostawać obojętnym. Nic się przecież nie zmieni w nas i wokół nas, gdy je zamkniemy lub odwrócimy. Nic od nas samo nie odejdzie. Nic samo nie zniknie. Bóg jest bliski i konkretny, abyśmy i my potrafili być blisko i sobie konkretnie pomagać. Zauważać różne sytuacje i starać się wychodzić im naprzeciw. Iść więc – jak wzywał w Krakowie młodych papież Franciszek – i naśladować szaleństwo naszego Boga, który uczy nas spotkania Go w głodnym, spragnionym, nagim i chorym, w przyjacielu, który źle skończył, w więźniu, w uchodźcy i imigrancie, w człowieku bliskim, który jest samotny.

Drodzy w Chrystusie Siostry i Bracia!

Historia życia świętego Brata Alberta, przykład, który nam zostawił, są ciągłym wezwaniem również i dla nas. Są przypomnieniem – jakże mocno brzmiącym właśnie w Święta Narodzenia Pańskiego – że Bóg w Jezusie Chrystusie wszedł w życie każdego człowieka, bogatego i ubogiego, zdrowego i chorego, mocnego i słabego. W tajemnicy Wcielenia nie wybrał sobie przecież tych bardziej dostatnich czy majętnych, bardziej zdrowych czy lepiej ustawionych w życiu, tych piękniejszych czy odważniejszych. On przyszedł do wszystkich. Przyszedł – jak przypomniał nam dziś święty Jan – dosłownie do swojej własności (…) zamieszkał wśród nas. Człowiek bowiem jest własnością Boga – jak mówił kiedyś święty Jan Paweł II – na podstawie wyboru miłości. Bóg go sobie nie zawłaszczył i nie przywłaszczył. W Jezusie Chrystusie pokazał jednak, że zależy Mu na człowieku tak bardzo, iż gotów był dosłownie ponieść za niego śmierć. I zrobił to dla nas. Ten bowiem Syn Boży – jak głosił nam dziś Autor Listu do Hebrajczyków – który jest odblaskiem Bożej chwały i odbiciem Bożej istoty, dokonał naszego oczyszczenia z grzechów. Przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie wszystkich nas odkupił i – jak zapowiadał prorok Izajasz – w ten sposób prawdziwie Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. W Nim wszystkie krańce ziemi ujrzały zbawienie naszego Boga. W Nim wszyscy ludzie i każdy człowiek z osobna doświadczył zwycięskiej mocy Jego krzyża. W Nim też został odnowiony do pełni bycia człowiekiem. Został odnowiony w swoim człowieczeństwie. Wydarty z mocy zła i grzechu, z egoizmu i nieposłuszeństwa Bogu i śmierci, otrzymał dar i łaskę Bożego dziecięctwa. Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, którzy przyjęli Słowo, które stało się ciałem – mówi nam dziś jeszcze święty Jan – dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w Jego imię – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Boże Narodzenie jest i po to, abyśmy i my pamiętali, że prawdziwie narodziliśmy się z Boga, że z Nim łączy nas szczególna więź, że Jego przyjście to szczególny czas naszego w Nim odrodzenia, odkupienia, odnalezienia na nowo naszego człowieczeństwa, wręcz stworzenia nas na nowo. Święty Augustyn, uniesiony tą prawdą, wołał: przebudź się człowiecze: dla ciebie Bóg stał się człowiekiem (…) Dla ciebie powtarzam, Bóg stał się człowiekiem (….) Nie byłbyś przywrócony życiu, gdyby On nie poddał się dobrowolnie prawu śmierci. Bez Jego pomocy byłbyś zgubiony, zginąłbyś, gdyby nie przyszedł. Jeśli więc tak właśnie jest, jeśli jest jakiś zasadniczy motyw naszej świątecznej radości, to właśnie ten – jak powie nam jeszcze raz święty Jan w dzisiejszej Ewangelii – że my z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce (…) albowiem łaska i prawda przyszły do nas przez Jezusa Chrystusa.

Moi Kochani!

To, co prawdziwie pociąga i zachwyca w postaci waszego patrona, świętego Brata Alberta, to właśnie to, że w tym kim był i co czynił dla drugiego człowieka, dzielił się dosłownie samym sobą, swoim człowieczeństwem. Sam – jak wiemy – nie dysponował przecież jakimiś bogatymi środkami, z których mógłby pomagać innym. On – jak powiedział kiedyś o Nim Karol Wojtyła – świadczył swoim człowieczeństwem (…) Przecież on nie miał prawie żadnych środków – wyjaśniał papież – ślubował najsurowsze ubóstwo, nie dysponował żadnymi funduszami, żadnymi gotowymi instytucjami, tylko postanowił dawać siebie. Gdy widział więc nędzarzy w miejskiej ogrzewalni na krakowskim Kazimierzu, po prostu wśród nich zamieszkał. Postanowił, że tych ludzi, w tak trudnych warunkach, nie zostawi samych sobie. I choć pewnie wówczas nawet nie wiedział, jak im będzie mógł pomóc i czy rzeczywiście będzie w stanie zmienić ich los, to jednak postanowił być z nimi. Bóg mu błogosławił, bo wkrótce zmienił to nędzne miejsce w przytulisko, gdzie każdy potrzebujący pomocy mógł znaleźć pożywienie, dach nad głową, a nade wszystko miłosierne serce i odczuć obok siebie obecność drugiego. Niech zatem i nam dopomoże swoim wstawiennictwem, abyśmy pamiętali, że w tym wszystkim co czynimy, najważniejsze jest, by dawać siebie. Możesz bowiem dać drugiemu człowiekowi bardzo dużo – ostrzegał kiedyś Prymas Tysiąclecia – i serce zranić, a możesz dać niewiele, malutko i serce rozradować, jakbyś przypiął komuś skrzydła do ramion. W dzień Bożego Narodzenia sam Bóg przypina nam skrzydła. Mówi nam bowiem święty Jan, że tym, którzy Jezusa przyjmują, sam Bóg daje moc. Daje nam więc moc naszego człowieczeństwa, abyśmy wszędzie potrafili dzielić się nim z innymi. Wśród świątecznych życzeń wypowiedzmy jeszcze raz to, które w swym liście pasterskim pozostawili nam biskupi: oby rok jubileuszu setnej rocznicy śmierci świętego Brata Alberta stał się nie tylko okazją do przypomnienia świadka bez reszty oddanego Bogu, ale przede wszystkim przyniósł owoce przemiany serc, ożywionych nową i większą wrażliwością na ludzką biedę. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter