Święcenia kapłańskie, 30.05.2020 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z udzieleniem święceń kapłańskich diakonom Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie, 30 maja 2020, bazylika prymasowska w Gnieźnie. 

Chciałbym do tych słów pouczenia Kościoła, których wysłuchaliśmy, dodać jeszcze krótko kilka myśli, które wypływają z odczytanego nam przed chwilą Słowa Bożego. Tekst pouczenia Kościoła, którego słuchaliśmy, kończy się zachętą skierowaną do was, Drodzy Bracia, abyście mieli zawsze przed oczyma przykład Dobrego Pasterza. Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o dobrym pasterzu. Stawia więc przed oczy przykład dobrego pasterza. W odczytanym przed chwilą fragmencie Ewangelii według świętego Jana, jak usłyszeliśmy, sam Pan Jezus nazywał siebie dobrym pasterzem. Ja jestem dobrym pasterzem – mówił swym uczniom. Jezus utożsamia się więc z dobrym pasterzem. W tym określeniu – jak ktoś, sądzę, trafnie zauważył – w janowej przypowieści o  dobrym Pasterzu, zawarta jest poruszająca alegoria o życiu wspólnoty, którą gromadzi, prowadzi i karmi Jezus. Nazywa siebie jej dobrym Pasterzem (…) Tylko On jest Pasterzem prawdziwie dobrym, ponieważ życie swoje oddaje za swoje owce. W Jego osobie – jak uczył nas Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia – Kościół zatem posiada Pasterza. Chociaż Chrystus zleca pasterzowanie biskupom i kapłanom – tłumaczył Ksiądz Prymas – zdajemy sobie sprawę, że możemy Go zaledwie naśladować. Sami z siebie nie jesteśmy bowiem pasterzami. Nikt z nas nie bierze sobie sam tej godności. Nikt sam o nią się nie ubiega. Nikt nie może jej ani wyprosić ani wyżebrać. Nasze pasterzowanie jest z Niego. Nasze pasterskie powołanie w Nim ma swe źródło. Nasze pasterzowanie – jak jeszcze tłumaczył Prymas Tysiąclecia – bierze się bowiem stąd, że to On, Dobry Pasterz, znając dobrze każdego z nas, powołuje zapewniając, że wraz z powołaniem przymnoży nam łaski. Jak bowiem – idąc za słowami świętego Pawła – nie głosimy siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana, tak też nie jesteśmy pasterzami sami z siebie czy też dla samych siebie, ale dzięki łasce i powołaniu, którym On nas obdarzył. On wezwał więc was, Drodzy Bracia, i zaprosił na tę pasterską drogę. On obdarzył was łaską powołania. On was sobie wybrał. On też wciąż, w ciągu całego życia, będzie wam przypominał, że powołanie do bycia pasterzem to skarb w naczyniach glinianych. Przyjdzie może nieraz myśl – mówił do kapłanów Prymas Tysiąclecia – mam wiedzę i dyplom, mam święcenia. To prawda – dodawał – wszystko to masz, ale po to, abyś stał się jako ten, który służy, a nie który włada. Wszystko bowiem, co możemy uczynić i czym możemy służyć, jest z Boga, a nie z nas. Albowiem to Bóg – jak wskazywał Apostoł Paweł – zabłysnął w naszych sercach. Swą łaską nas odkupił. Swą krwią zbawił. Swą mocą wyrwał z ciemności. Swą miłością obdarował. Swym powołaniem wezwał. Dobry pasterz bowiem – przypomniała nam dziś Ewangelia – daje życie swoje za owce. On oddał za nas swoje życie. Jezus oddał swoje życie za nas. Jesteśmy tu natychmiast prowadzeni do prawdy centralnej – tłumaczył kiedyś sens tych słów papież Benedykt XVI – do szczytu objawienia Boga, jako pasterza swojego ludu; tym centrum i szczytem jest Jezus, a dokładniej Jezus, który umiera na krzyżu i powstaje z grobu trzeciego dnia, zmartwychwstaje z całym swoim człowieczeństwem i w ten sposób włącza nas, każdego człowieka, w swoje przejście ze śmierci do życia. Dlatego kapłan – podsumuje papież – jest tym, który w sposób szczególny zostaje włączony w tajemnicę ofiary Chrystusa.

Drodzy Bracia! Udzielając wam sakramentu święceń, Kościół wzywa was dziś, abyście mieli przed oczyma przykład Dobrego Pasterza i wpatrzeni w ten przykład naśladowali Jezusa, Dobrego Pasterza. Naśladowali Go nade wszystko w oddaniu życia i służbie, bo przecież przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Pierwszą cechą dobrego pasterza, o której przypomniała nam Ewangelia, jest więc to, że On daje swoje życie. Nie chodzi zatem o jakieś zdolności czy strategie, które można będzie w życiu umiejętnie zastosować, ale o dar z siebie. Jak można dać siebie? Służąc. Dobry pasterz daje swoje życie, służąc. Daje – tłumaczył Prymas Tysiąclecia – Chrystus daje życie. Daje siebie samego! Daje wszystko, co ma: życie, łaskę, miłość swoją, głęboką gotowość służenia dzieciom Bożym. Dziś nie tylko trzeba wam publicznie wypowiedzieć tę gotowość, ale naprawdę jeszcze raz zdecydować się na takie właśnie życie, na taki sposób, na taki styl życia. Życie, w którym nie ma – jak przestrzegał papież Franciszek – jakichś przestrzeni zamkniętych i własności prywatnych, dla własnej wygody. Życie, które umie dostrzec – jak wskazywał kiedyś ten sam papież – że istnieje zasadnicza różnica między odpowiedzią na pytanie o to, co jest dla mnie dobre i tym, które podpowiada mi, że liczy się tylko to, na co mam ochotę. Życie, które jest w prawdziwe, jest transparentne i przejrzyste. Nie tylko brzydzi się i unika – jak wskazywała nam dziś w pierwszym czytaniu Apostoł Paweł – postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, ale zdolne jest uwierzyć i zawierzyć prawdzie, szczerze iść za prawdą i bez lęku – jak nas jeszcze uczył i zapewniał dziś Apostoł – okazywaniem prawdy przedstawiać siebie samego w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka. Przecież Jezus mówił, że to prawda czyni wolnym.

Drugą cechą dobrego pasterza, na jaką wskazała nam dziś Ewangelia, jest wytrwałość, której źródłem jest miłość pasterska. Tym różni się dobry pasterz od najemnika. Najemnikowi nie zależy na owcach. Nie one są ważne. One się tak naprawdę dla niego nie liczą. Jemu zależy na własnych interesach. On chce na nich zrobić swój interes. Chce zarobić i nie chce się przy tym zbytnio narażać, nie chce na tym wszystkim stracić. Dlatego w trudnych czy niewygodnych sytuacjach ucieka. Pozostawia owce. Nie zależy mu na nich. Miłość pasterska mówi, że tak nie wolno. Nie pozwala, by tak zrobić, by się wycofać, by porzucić owce, by zdezerterować. Zwłaszcza wtedy, gdy jest ciężko, gdy są problemy, gdy trzeba odważnie stawić czoło, gdy trzeba się narazić, gdy trzeba stanąć przy skrzywdzonym i wykorzystanym, gdy trzeba się o niego czy o nią w imię miłości upomnieć, gdy trzeba przyjść z pomocą, nie zamknąć i nie odwrócić oczu. Miejcie zawsze przed oczyma przykład Dobrego Pasterza! Przez miłość zdobędziecie ludzi dla Boga – zapewniał kapłanów Prymas Tysiąclecia – przez miłość zespolicie ich między sobą. Nie pokazujcie więc swej władzy i nie próbujcie straszyć. Nie używajcie groźnych słów i nie wypowiadajcie przekleństw. Miłujcie i służcie wszystkim, a będziecie odpowiadać najgorętszym pragnieniom współczesnego człowieka.

Czyż was nie wzrusza obraz Dobrego Pasterza – pytał jeszcze raz wyświęcanych przez siebie kapłanów Prymas Tysiąclecia – obraz Dobrego Pasterza, który nie czeka na owce, ale idzie ich szukać? Czyż nie wzrusza was – dodawał – odważne powiedzenie Chrystusa, że posyła was nie tylko do dobrych, ale i do grzeszników? Pole waszej pracy nie ma granic. Tak, wiele razy Ten wkrótce już, jak wszyscy oczekujemy, Błogosławiony Dobry Pasterz mówił kapłanom, że są dla wszystkich, że wszystkim mają głosić Ewangelię, że mają mieć usposobienie ojcowskie i braterskie dla wszystkich. Nie wolno im być źródłem podziałów. Nie mogą ludzi dzielić, ale ich łączyć. Mają szukać i jak dobry pasterz na swych ramionach przynosić zagubione owce do owczarni. A gdy brzemię krzyża stanie się cięższe – mówił wyświecanym przez siebie kapłanom papież Benedykt – wiedzcie, że dla was i dla osób wam powierzonych jest to najcenniejsza godzina: odnawiając z wiarą i miłością waszą zgodę, wyrażoną – jak za chwilę i wy to uczynicie tutaj, przed nami – słowami: tak, chcę z Bożą pomocą, będziecie paść z Chrystusem, Dobrym Pasterzem, Jego owieczki – choćby tę jedną, która się zagubiła, ale dla której urządza się wielkie święto w niebie. Amen.

 

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter