Święcenia kapłańskie, 25.05.2024 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z obrzędem święceń prezbiteratu, 25 maja 2024, bazylika prymasowska w Gnieźnie.
Drodzy Bracia, Biskupi i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Drodzy Kandydaci do Święceń Prezbiteratu,
Diakonie Arturze i Piotrze,
Odpowiedzią Kościoła na wasze: adsum – jestem, jestem na wezwanie są – jak przed chwilą usłyszeliśmy – słowa: z pomocą Pana Boga i naszego Zbawiciela, Jezus Chrystusa, wybieramy tych naszych braci do stanu prezbiteratu. Cieszę się więc, Moi Drodzy Synowie, Arturze i Piotrze, że po waszym dojrzałym namyśle, na wezwanie Kościoła odpowiedzieliście: adsum – jestem. Jesteście tutaj po przebyciu seminaryjnej drogi formacji, po pełnieniu przez was przez pewien czas w różnych wspólnotach diakońskiej posługi, po odbytych przed święceniami rekolekcjach, które wprost i bezpośrednio przygotowały was do tej chwili. Jesteście więc, aby dziś, teraz przez włożenie rąk i modlitwę Kościoła, zostać wyświęconymi – jak mówi nam obrzęd święceń – na prawdziwych kapłanów Nowego Przymierza. Jesteście, aby – jak nam wyjaśnia w jednym ze swoich pouczeń skierowanych właśnie do kandydatów do prezbiteratu papież Franciszek – służąc Chrystusowi, Nauczycielowi, Kapłanowi, Pasterzowi, współpracować w budowaniu Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, aby był on ludem Bożym i świętą świątynią Ducha Świętego. Nie jesteście więc tutaj jedynie dla siebie samych. Nie jesteście, bo w ten sposób, właśnie tak, na tej drodze zapragnęliście kiedyś zrealizować jedynie swoje własne marzenia i pragnienia. Nie jesteście, bo tak sobie sami kiedyś zaplanowaliście. I nie jesteście też tylko dlatego, że po tym kilkuletnim okresie przygotowania nadszedł i dla was wreszcie czas, aby przyjąć święcenia. Wezwani przez Kościół, przed chwilą odpowiedzieliście: adsum – jestem, bo przecież w sposób dojrzały i całkowicie wolny, zawierzając Panu Jezusowi, Jego powołaniu i wybraniu was, pragniecie dać Mu odpowiedź całym swoim życiem. I jest to odpowiedź na całe wasze życie. Nie na chwilę, nie na jakiś czas, nie do pewnego momentu, ale dosłownie na całe życie. Za chwilę więc, przez włożenie rąk i modlitwę święceń, zostanie wam udzielony dar Ducha Świętego do pełnienia urzędu posługiwania prezbiterów. Zwróćcie uwagę, że ten dar, ten właśnie charyzmat – jak napisał już w swym Liście do Tymoteusza Apostoł Paweł – dany przez włożenie rąk biskupa i kolegium prezbiterów, raz ważnie udzielony na mocy sakramentalnego gestu, trwa potem, towarzysząc swoją mocą przez całe życie. Owszem, jak ostrzegał dziś i nas święty Paweł, może zostać przez nas zaniedbany, można go po ludzku w taki czy inny sposób zaniedbać, ale wskutek tego wcale nie zniknie, nie przestanie istnieć. Przypomnieniu więc Apostoła Pawła: nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, towarzyszy jeszcze raz Jego wezwanie: przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w Tobie od nałożenia rąk. Bo on jest – jak pisał w Pastores dabo vobis Jan Paweł II – i będzie zawsze w nas niczym ogień tlący się w popiele, abym go przeżywał w całej jego nieprzemijającej świeżości i w całym jego pierwotnym pięknie. Raz udzielony człowiekowi, wyciska w nim przecież na zawsze niezatarty charakter duchowy. I w ten sakramentalny sposób – jak jeszcze uczy nas Kościół – przyjmującego go upodabnia do Chrystusa dzięki specjalnej łasce Ducha Świętego, czyniąc go narzędziem Chrystusa dla Jego Kościoła. Trzeba więc przyjąć ten dar – jak tłumaczył papież Franciszek – i strzec go jako dar, a stamtąd wszystko wypływa, kontemplując ten dar. Kiedy bowiem o tym zapominamy, przywłaszczamy sobie dar i przekształcamy go w funkcję, zatracamy istotę posługi, tracimy spojrzenie Jezusa, który spojrzał na każdego z nas i powiedział: Pójdź za Mną!
Drodzy Diakoni, Arturze i Piotrze!
W sakramencie święceń prezbiteratu otrzymacie za chwilę dar, aby służyć nim w Chrystusowym Kościele, aby służyć nim w naszym Świętowojciechowym Kościele. Jesteście bowiem dla Chrystusa i dla Kościoła. Jesteście – jak dziś Jezus powiedział do swoich uczniów – solą ziemi i światłem świata. W jaki sposób? Sam obrzęd święceń prezbiteratu po kolei nam wymienia, że będziecie pełnić urząd posługiwania nauczycielskiego w zakresie wam powierzonym, że będziecie pełnić również urząd posługi uświęcania i że będziecie pełnić w powierzonym wam zakresie także urząd posługiwania Chrystusa – Głowy Kościoła i Pasterza. Ważne jest jednak nie tylko to, co, na mocy udzielonego sakramentu święceń prezbiteratu, pełnić będziecie, ale przede wszystkim, w jaki sposób będziecie to czynić? W jaki sposób więc będziecie innym głosić Słowo Boże? Jak sprawować będziecie święte sakramenty? Jak służyć i – jak nam wskazuje obrzęd święceń – łączyć wiernych w jedną rodzinę? Obie przywołane dziś przez Pana Jezusa w Ewangelii metafory, a więc soli i światła, podpowiadają nam, że to, co dziś w darze otrzymujecie, to, kim tak naprawdę przez sakrament święceń jako prezbiterzy się stajecie, niesie ze sobą dla was jasne wezwanie. Komentując kiedyś bowiem ten właśnie mateuszowy tekst, papież Franciszek zwrócił uwagę na pewne konkretne i jednoznaczne kryteria – jak mówił – którymi trzeba w naszym kapłańskim życiu się kierować. Wskazując na to, że sól jest tym elementem, który nadaje smak, chroni i zachowuje żywność od zepsucia, papież mówił, że chodzi o przeciwstawianie się grzechowi, zepsuciu moralnemu, dając świadectwo uczciwości i braterstwu, nie poddając się ułudom karierowiczostwa, władzy czy bogactwa. Solą jest bowiem ten uczeń, który nie szuka w życiu aprobaty i braw, ale stara się być pokorną i konstruktywną obecnością, będąc sam wierny naukom Jezusa, który przyszedł na świat nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Dlatego, proszę Was, miejcie przed oczami zawsze przykład Dobrego Pasterza, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć oraz szukać i zbawiać to, co zginęło. A światło – jak wskazuje nam jeszcze Jezus – ma świecić przed ludźmi i ma świecić wszystkim. Nie jest więc jedynie dla jakichś wybranych, dla niektórych i nie dzieli, nie wyklucza, nie segreguje, lecz włącza i jednoczy, przybliża i oświeca. Nie jest to jednak moje światło, lecz światło Chrystusa, a my jesteśmy narzędziami, aby światło Jezusa dotarło do wszystkich. Jesteśmy więc jak świeca, która płonie, która się spala, która traci, wypala się z miłości do Boga i do ludzi. Ani bowiem sól, ani też światło nie służą i nie są nigdy dla siebie samych. Gdy tak się dzieje, gdy tak się w życiu zdarzy, sól traci swój smak, a światło ginie schowane pod łóżkiem. I sól i światło są więc tylko po to i tylko wtedy mają sens, gdy sól nadaje smak, a światło świeci wszystkim, gdy są i służą innym, gdy więc prawdziwie wspomagają, oświecają, ożywiają, ocalają, przemieniają, uzdrawiają, i zapewniają zbawienie tym, którzy je przyjmują. Bądźcie więc, Moi Drodzy Synowie – proszę was i powtórzę wam to jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – pasterzami, nie funkcjonariuszami. Bądźcie mediatorami, nie pośrednikami. Bądźcie sługami, nie panami. Bądźcie braćmi, nie najemnikami.
Drodzy Współbracia w Kapłaństwie! Święty Ludu Boży!
Jesteśmy dziś, tutaj, razem, aby wesprzeć tych naszych braci, którzy za chwilę stąd, z naszego wieczernika, zostaną posłani i pójdą do pracy Winnicy Pana. Czekają na nich wspólnoty parafialne. Czekają na nich dzieci i młodzież. Czekają rodziny i osoby samotne. Czekają chorzy i cierpiący. Czekają zagubieni i zniechęceni. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy bowiem, że święcenia są nastawione na zbawienie innych ludzi i że właśnie przez służbę innym przyczyniają się również do zbawienia osobistego, że udzielają one szczególnego posłania w Kościele i służą budowaniu Ludu Bożego. Ci więc nasi Bracia, Artur i Piotr, wyświęceni dziś na księży, staną się więc nie tylko sługami Chrystusa, lecz także sługami Kościoła. Są przecież sami przez Niego wezwani do posługiwania ludowi Bożemu. Są wzięci z ludzi i dla ludzi ustanowieni. Są z was i są dla was. Ani więc wy sami bez nich, ani też oni sami bez was, inaczej nie spełnimy naszej misji, naszego chrześcijańskiego powołania, naszej obecności w tym świecie. Kościół jest wspólnotą. Nasz Kościół nie będzie mógł żyć więc bez ich kapłańskiego zaangażowania i posługi. Ale – jak wskazuje nam jasno papież Franciszek – aby na nowo zrozumieć tożsamość kapłaństwa, trzeba dzisiaj żyć w ścisłej relacji z realnym życiem ludzi, obok nich, bez żadnej drogi ucieczki. Być z ludźmi i być dla ludzi. Być z nimi, aby im pomagać w dążeniu do Boga. Ważne tylko, by pamiętać – jak tłumaczył nam kapłanom papież Franciszek – że lud Boży ufa, iż znajdzie pasterzy na wzór Jezusa – a nie „urzędników” czy „fachowców od sacrum” – pasterzy, którzy wiedzieliby o współczuciu i chwilach sposobnych; ludzi odważnych, zdolnych zatrzymać się przed zranionymi i wyciągnąć do nich rękę; ludzi kontemplacyjnych, którzy w swojej bliskości z ludem mogą głosić nad ranami świata czynną moc Zmartwychwstania. Dlatego, Siostry i Bracia, zwracam się do wszystkich tutaj obecnych i proszę was, módlcie się za waszych kapłanów. Niech Bóg hojnie udzieli im swoich darów, aby jako wierni słudzy Chrystusa, Najwyższego Kapłana, prowadzili was do Niego, bo On jest źródłem zbawienia. I módlcie się także za mnie, abym wiernie wypełniał urząd apostolski i wśród was był żywym wizerunkiem Chrystusa, Kapłana i Pasterza.