Odpust ku czci Pani Kujaw, 6.07.2025 Markowice

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. odpustowej ku czci Matki Bożej Królowej Miłości i Pokoju Pani Kujaw, 6 lipca 2025, sanktuarium w Markowicach.

Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Drodzy Czciciele Maryi, Matki i Królowej Miłości i Pokoju,

Nasz tegoroczny markowicki odpust wpisuje się – jak słyszeliśmy – w rozpoczęte jesienią minionego roku obchody 100-lecia tutejszej parafii. Oczywiście tak wtedy, jak i dzisiaj, mógłbym wam powtórzyć znane polskie powiedzenie, że dłużej klasztora niż przeora, co znaczy, że cześć dla Matki Bożej, Pani Kujaw i tradycja tutejszego sanktuarium są przecież – jak wszyscy wiemy – znaczenie dłuższe niż stuletnia historia tutejszej samodzielnej parafii. Niemniej jednak, także tegoroczny odpust ku czci Matki Bożej w Markowicach jest niewątpliwie kolejną okazją w ciągu jubileuszowego roku, aby dziękować Bogu za tę żywą wspólnotę wiary, która tutaj, przed stu laty powstała. Warto więc – tak sądzę – choćby jeszcze raz za papieżem Franciszkiem powtórzyć, że żadna parafia, także nasza markowicka, nie jest tylko jakimś muzeum pamięci o przeszłości lub jedynie pewnym symbolem obecności Kościoła na danym terenie, ale jest żywym sercem misji Kościoła, gdzie przyjmujemy i dzielimy nowe życie, które pokonuje grzech, śmierć, smutek, każdy smutek i zachowuje młodość serca. Charakterystyczną cechą każdej parafii jest niewątpliwie jej patronalne wezwanie, tutaj w Markowicach – jak znów wszyscy dobrze wiemy – parafia jest pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Wszyscy, którzy wchodzą do tutejszego kościoła mają przed oczyma scenę nawiedzenia świętej Elżbiety przez Maryję. O niej też, o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję, przypomniała nam przed chwilą odpustowa Ewangelia, której wysłuchaliśmy. Zanurza nas ona – jak nam kiedyś wskazywał papież Franciszek – w spotkaniu dwóch kobiet, które padają sobie w ramiona i napełniają wszystko szczęściem i uwielbieniem: dziecko się raduje, a Elżbieta błogosławi wiarę swej kuzynki; Maryja opiewa cuda, których Pan dokonał w swojej pokornej służebnicy wielkim hymnem nadziei (…) Jest to – jak mówił dalej papież – kantyk nadziei, który dziś chce przebudzić również nas i zaprosić nas do wznoszenia go wraz z Maryją, która pielgrzymuje, która się spotyka, która się raduje. Dziś więc, podczas naszego dorocznego markowickiego odpustu, zachęceni ukazaną nam właśnie w ten sposób w naszym kościele sceną nawiedzenia i przywołaną w słowach Łukaszowej Ewangelii, i my wznośmy hymn nadziei, to znaczy spróbujmy i my wyśpiewać naszym życiem pieśń nadziei. Rok Święty, który przeżywamy, rok jubileuszowy jest przecież rokiem nadziei. Ona – jak nam przypominał w bulli jubileuszowej papież Franciszek – rodzi się w istocie z miłości i opiera się na miłości, która wypływa z serca Jezusa przebitego na krzyżu, zaś Duch Święty, swoją nieustanną obecnością na drodze Kościoła – jak napisał papież – promieniuje w wierzących światłem nadziei: podtrzymuje ją jak pochodnię, która nigdy nie gaśnie, aby wspierać i ożywiać nasze życie (…) Dlatego nadzieja ta nie ustępuje w obliczu trudności: opiera się bowiem na wierze i karmi się miłością, a tym samym pozwala nam iść naprzód w życiu, pozwala pokonywać trudności.

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia! Markowiccy pielgrzymi nadziei!

Tak odczytuję waszą obecność, dziś, tutaj, u stóp Matki Bożej, Królowej Miłości i Pokoju, Pani Kujaw, Matki Niezawodnej Nadziei! Sądzę, że w tym jubileuszowym roku wolno bowiem i nam do tych prymasowskich tytułów, którymi Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński, sześćdziesiąt lat temu, 27 czerwca 1965 roku, w uroczystym dniu koronacji markowickiej figury obdarował tutaj Maryję, Matkę Bożą, dodać właśnie i ten, przyzywając dziś Panią Kujaw jako Matkę Niezawodnej Nadziei. Skąd ta kobieta miała w sobie tyle pokoju? Gdzie było Jej źródło nadziei? Skąd ją sama czerpała, aby teraz dać ją nam, swoim dzieciom? Ktoś zadając te ważne pytania, spróbował objaśnić na nie odpowiedź pewnym, sądzę, że nawet dość trafnym, obrazem. Wskazywał bowiem, że nadzieja w swej naturze przypomina miód, który zanim zacznie leczyć chorych i dawać słodycz głodnym, powstaje z cichej i prawie niezauważalnej pracy pszczół. Podobnie nadzieja – jak nam podpowiadał, próbując ją nam opisać – jest wynikiem codziennego karmienia się łaską Boga, „zbierania” Jego słów i rozważania ich w sercu, a także wytrwałego znoszenia ucisków, przeciwności i cierpienia. A do tego wszystkiego – jak dopowiadał – potrzeba jeszcze jednego „składnika”, które te nasze ludzkie, mozolne, porównane do pracy pszczół starania, jest w stanie podnieść do czegoś nadprzyrodzonego – Ducha Świętego. Maryja czerpała swoją nadzieję nie z jakiś niezwykłych, zapierających dech w piersiach, cudownych i wielkich wydarzeń. Nie szukała jej w jakiś wyjątkowych, nadzwyczajnych Boskich interwencjach. Dla Niej źródłem nadziei, źródłem pokoju i szczęścia, źródłem Bożego błogosławieństwa, była Jej wiara. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Wybrała się więc i poszła do Elżbiety, bo wiedziała, że Boże Słowo się w Niej spełniło, że niosła pod swym sercem żywe Słowo Boga, Jezusa Chrystusa, że wielkie rzeczy uczynił w Niej Wszechmocny. Maryja pielgrzymująca i spotykająca Elżbietę przypomina nam – jak powiedział kiedyś papież Franciszek – gdzie Bóg chciał zamieszkać i żyć, jakie jest Jego sanktuarium i gdzie możemy usłyszeć Jego puls: pośród swego ludu. Tu mieszka, tu żyje, tu na nas czeka. Słyszymy więc skierowaną i do nas dziś w Liturgii Słowa zachętę, abyśmy się nie lękali, abyśmy nie pozwolili sobie na rezygnację, abyśmy nie tracili nadziei. A ponieważ Pan, nasz Bóg, jest pośród nas, jest potężnym zbawcą. To jest tajemnica chrześcijanina – jak nazywa ją papież – to jest nasza nadzieja: Bóg jest pośród nas jako potężny zbawca. I ta właśnie pewność, podobnie jak to było w przypadku Maryi, pozwala nam śpiewać, wielbić jak Ona Boga, cieszyć się i być prawdziwie pielgrzymami nadziei. Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.

Drodzy Siostry i Bracia! Kochani Czciciele Maryi, Matki Bożej, Królowej Miłości i Pokoju, Matki Niezawodnej Nadziei!

Nasze pielgrzymowanie do Markowic i nasze spotkanie tutaj, w Domu Matki, nasze wpatrywanie się w Nią, Matkę i Królową Miłości, Pokoju i Nadziei powinno i w nas samych, w naszych sercach, w naszych rodzinach, w naszych parafialnych wspólnotach, w społeczeństwie, w którym na co dzień żyjemy, rodzić miłość, pokój i nadzieję. Maryja, jak dobra matka wie – mówił kiedyś papież Franciszek – że miłość przeciera szlaki w małych codziennych sprawach. Miłość to geniusz matczyny zdolny, by przekształcać grotę dla zwierząt w dom Jezusa, z kilkoma ubogimi pieluszkami i ogromną czułością. Jakże nam dziś potrzeba takiego właśnie matczynego geniuszu, takiej odwagi i takiego szacunku dla miłości, która zdolna jest, by otworzyć się na dar życia i go przyjąć. Otwartość na życie – jak wskazywał nam w bulli ogłaszającej Rok Święty papież Franciszek – z odpowiedzialnym macierzyństwem i ojcostwem, jest projektem, który Stwórca wpisał w serca i ciała mężczyzn i kobiet, jest misją, którą Pan powierza małżonkom oraz ich miłości. Dlatego jest sprawą naprawdę pilną – jak tłumaczył nam dalej papież – aby oprócz pracy legislacyjnej państwa, nie zabrakło nigdy niepodważalnego wsparcia wspólnot wierzących i całej wspólnoty obywatelskiej, wsparcia, które otwiera nas na przyszłość naszego społeczeństwa, a która zależy od nadziei i rodzi nadzieję. Bo to miłość otwarta na życie zależy od nadziei i rodzi nadzieję. Miłość jest również źródłem pokoju. W tak niespokojnych czasach, w czasie tak bliskich nam wojen i konfliktów, w czasie emocji i napięć społecznych, w czasie tak wielu waśni i kłótni, wielorakiego wzburzenia, my mamy być – jak wskazuje nam wielokrotnie papież Leon XIV – w Chrystusie prawdziwie ziarnami pokoju i nadziei. Nasza obecność w „cieście” historii – jak objaśniał nam papież – jako „zakwas”, jako „zaczyn” jedności, komunii i braterstwa, które trzeba nam codziennie odkrywać, kochać, doświadczać, głosić i świadczyć o nim, z ufną nadzieją, że jest ono możliwe dzięki miłości Boga, rozlanej w sercach naszych przez Ducha Świętego. Przypominamy sobie o tym dziś, jeszcze raz, tutaj, po tych sześćdziesięciu latach, gdy wtedy, w czasie koronacji Maryi, do tytułu naszej Pani Kujaw, Prymas Tysiąclecia do słowa miłość dodał właśnie jeszcze jedno słowo – pokój. Prosimy więc za wstawiennictwem Maryi, Królowej Miłości i Pokoju o pokój w naszych rodzinach i w naszych wspólnotach, o pokój w naszej ojczyźnie, w Europie i w świecie. Przebaczenie – jak nam przypomina bulla jubileuszowa – nie zmienia bowiem przeszłości, nie może zmienić tego, co się już wydarzyło; a mimo to przebaczenie może umożliwić przemianę przyszłości i życie w odmienny sposób, bez urazy, rozgoryczenia i zemsty, może pomóc odczytać przyszłość innymi, bardziej pogodnymi oczami.

Moi Kochani!

W stulecie naszej markowickiej parafii, w uroczystym dniu odpustu, który przeżywamy w Roku Jubileuszowym i my możemy dziś powiedzieć, że rzeczywiście sanktuaria – jak nam wskazała bulla jubileuszowa – są naprawdę uprzywilejowanymi przestrzeniami budzenia nadziei. Tutaj bowiem możemy i my, każda i każdy z nas, doświadczać bliskości najczulszej z mam, która nigdy nas nie opuści, bo to Ona przecież jest dla Ludu Bożego, jak wierzymy, znakiem niezachwianej nadziei i pociechy.