Msza św. odpustowa ku czci św. Wojciecha, 26.04.2020 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. odpustowej ku czci św. Wojciecha, podczas dorocznych uroczystości patronalnych ograniczonych w tym roku z powodu pandemii, 26 kwietnia 2020 katedra gnieźnieńska.
On przeszyty włóczniami obumarł jak ziarno pszenicy, które rzucone w ziemię daje plon obfity (Z prefacji mszalnej na uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika).
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Księże Arcybiskupie i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Wszyscy, którzy, dziś, w dniu naszego dorocznego odpustu ku czci świętego Wojciecha, łączycie się duchowo z nami za pośrednictwem łączy telewizyjnych, radiowych i internetowych
Serdecznie witam i pozdrawiam was wszystkich z Bazyliki Prymasowskiej w Gnieźnie, z sanktuarium świętego Wojciecha, biskupa i męczennika. Modlimy się przy Jego relikwiach, którym tutaj, na gnieźnieńskim Wzgórzu Lecha, prawie od zarania naszych dziejów, oddaje nabożną cześć Kościół w Polsce, zbudowany na wodzie chrztu i jego męczeńskiej krwi. Przychodzimy dziś do Pasterza, o którym Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia mówił, że od tysiąca z górą lat swym wzorem i przykładem pobudza i krzepi biskupów i kapłanów tej ziemi oraz cały lud Boży. Dla jego zasług prosimy Chrystusa, aby nas wysłuchał, bo przecież święty Wojciech jest najstarszym mieszkańcem tej świątyni (…) Do kogóż mielibyśmy pójść po pomoc jak nie do niego? Od stuleci patrzy przecież na dzieje tej świątyni, miasta Gniezna, całej naszej archidiecezji, a umiłowanej Ojczyzny i Kościoła. Ale nie tylko patrzy –mówił Ksiądz Prymas – wspiera nas i wymadla łaski i moce apostolskie, dzięki którym i my możemy służyć. Święty Wojciech jest przecież ciągle z nami. Jak podkreślał tutaj, u jego grobu i relikwii papież Jan Paweł II, św. Wojciech pozostał w piastowskim Gnieźnie, pozostał w powszechnym Kościele otoczony chwałą męczeństwa. Dlatego w tym szczególnym czasie, i w tak wyjątkowy sposób, gdy z powodu panującej pandemii po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat nie wyszliśmy na ulice naszego miasta z jego relikwiami, pragniemy w tej uroczystej Eucharystii oddać Panu Bogu cześć, a przyzywając wstawiennictwa naszego niebieskiego Patrona, jeszcze raz prosić: przez zasługi świętego Wojciecha wysłuchaj nas Chryste, a dzięki jego modłom przybądź nam z pomocą.
Moi kochani Siostry i Bracia!
Idąc dziś śladami Prymasa Tysiąclecia, na którego beatyfikację czekamy, a także po śladach niestrudzonego świętowojciechowego pielgrzyma naszych czasów, św. Jana Pawła II, którego setną rocznicę urodzin niebawem będziemy obchodzić, z wiarą wsłuchujemy się w słowa dzisiejszej Ewangelii. Ziarno, które obumrze, przynosi owoc, plon obfity. Jak przypomniał nam przed laty na tym miejscu św. Jan Paweł II również do świętego Wojciecha odnoszą się słowa z Ewangelii Janowej, które kiedyś Chrystus wypowiedział do apostołów. One bowiem dosłownie wypełniły się w jego życiu i śmierci. Co więcej, właśnie to miejsce, miasto i metropolia gnieźnieńska czcząca swego Patrona, świadczą – dodawał z kolei Prymas Tysiąclecia – że Wojciech obumarłszy wydał owoc stokrotny, z którego my wszyscy żyjemy, z którego wszyscy jesteśmy. On wszedł w nasze życie i jest w nim obecny. Wprawdzie nie był arcybiskupem gnieźnieńskim. Był jednak kimś więcej. Był – jak to pięknie ujął kardynał Wyszyński – zaczynem włożonym opatrznościową dłonią samego Boga w „trzy miary mąki”, aby właśnie tutaj wyrósł obfity i żyzny plon, karmiący przez wieki usta głodne W życiu i pasterzowaniu św. Wojciecha, w jego odwadze posuniętej aż do męczeństwa, w jego służbie drugiemu człowiekowi i odważnej obronie ludzkiej godności dostrzec możemy ów przedziwny paradoks. Spróbujmy więc – jak zachęcał nas kiedyś papież Franciszek – pomyśleć jeszcze raz o ziarnie, albo małym nasieniu, które pada w ziemię. Jeśli pozostanie zamknięte w sobie, nic się nie wydarzy. Jeśli natomiast pęknie, otworzy się, to wówczas rodzi kłos, odrośl, a później roślinę, a roślina przyniesie owoc. Trzeba więc, by ziarno pszenicy wpadło w ziemię. Trzeba, aby obumarło. Trzeba – jak zauważył Ojciec Święty – dać się złamać przez śmierć, jak ziarno pod ziemią. Trzeba obumrzeć. Słyszymy dziś w Ewangelii, że sam Jezus zapowiedział swoją śmierć i zmartwychwstanie odwołując się do obrazu pszenicznego ziarna. W tym paschalnym czasie, który przeżywamy, wiemy już, że tak właśnie się stało. Jezus, ziarno pszenicy zasiane przez Boga – mówił kiedyś obrazowo papież Franciszek – w bruzdach ziemi, umarł zabity przez grzech świata, dwa dni pozostał w grobie; lecz w jego śmierci zawarta była cała moc miłości Bożej, która została wyzwolona i ukazała się trzeciego dnia (…) To właśnie siła ziarna, moc miłości, która się uniża i daje siebie aż do końca, i która naprawdę odnawia świat. To ona przynosi owoce także dziś w bruzdach naszej historii. To ona przyniosła owoce w bruzdach historii dziesiątego wieku, kiedy święty Wojciech, wierny uczeń Mistrza z Nazaretu, przeszyty włóczniami obumarł jak ziarno pszenicy. To właśnie ona i tylko ona ma naprawdę moc zwyciężać również dziś w naszym życiu. To jest jedyny zwycięski sposób życia. Nie ma innej drogi aby pokonać zło i dać światu nadzieję. I choć wielu, nawet teraz, w tym trudnym czasie, wciąż jeszcze skłonnych jest z jakimś uporem powtarzać, że to nie jest prawda, że to jest logika przegrywająca, bo przecież kto kocha, traci władzę, kto pragnie dobra drugich, rezygnuje z własnych ambicji i interesów, z forsowania na siłę swoich własnych planów i pomysłów, kto się poświęca ten jest wykorzystywany, to jednak – mówi nam dziś sam Jezus – tylko logika ziarna, które obumiera, logika pokornej miłości, jest drogą Boga, i tylko ta logika wydaje owoc. Jesteś żarłoczny – przestrzega papież Franciszek – lubisz mieć wiele rzeczy, ale wszystko utracisz, nawet twoje życie, czyli: kto kocha to, co własne i żyje dla swoich interesów, chełpi się tylko sobą, traci. Kto natomiast przyjmuje, jest dyspozycyjny i służy innym, żyje na sposób Boga: wówczas jest wygrywającym, zbawia siebie samego i innych: staje się ziarnem nadziei dla świata.
Drodzy Siostry i Bracia!
Skoro dziś tutaj jesteśmy, skoro modlimy się oddając cześć świętemu Wojciechowi, to właśnie dlatego, że rozpoznajmy i widzimy w Nim tego, który naśladując Chrystusa, nie lękał się obumrzeć i przez swoją śmierć stał się dla nas owocem. Stał się ziarnem nadziei dla naszego świata. On jest znakiem nadziei nowej, żywej, pochodzącej od Boga. Jest znakiem nadziei, która – powtórzę jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – wnosi do naszych serc pewność, że Bóg potrafi wszystko obrócić ku dobru, bo nawet z grobu wydobywa życie. Bóg wszystko potrafi obrócić ku dobru. Tej pewności tak bardzo nam dziś potrzeba. Potrzeba takiego sposobu myślenia i życia, w którym – mówiąc jeszcze raz słowami Ojca Świętego – słabość jest silniejsza od wszelkiej ludzkiej mocy, i gdzie niepowodzenie może być wstępem do najwspanialszego spełniania się wszystkich rzeczy w miłości. Sam Jezus jako pierwszy dał przecież taki przykład swym uczniom. Dał przykład również tym wszystkim, którzy – jak napisał w swym Liście do Filipian święty Paweł – będą nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć. Ale Zmartwychwstały nie pozostawił nas samych. Mówi nam odczytany przed chwilą fragment z Dziejów Apostolskich, że dał przecież apostołom wiele dowodów, że żyje. Przypomniał im w ten sposób jeszcze raz, że styl ziarna, pokornej miłości, jest naprawdę zwycięskim sposobem życia. Co więcej, obiecał im Ducha Świętego. Obiecał Bożą moc, by mogli iść i dawać świadectwo. Obiecał Ducha Świętego, który ich uzdolni, by żyć i głosić światu logikę ziarna, które obumiera, logikę pokornej miłości. Tylko ona ma moc nas ocalić i podnieść w świecie zagrożenia i kruchości. Ona uczy nas, że przecież istniejemy jako naczynia połączone, że jesteśmy za siebie odpowiedzialni, że cokolwiek czynimy, powinno to uwzględniać także dobro i prawo do życia drugiej osoby, że nikt z nas nie ocali się sam. To nie jest czas na obojętność, na egoizmy, na podziały czy na zapominanie – mówił nam w wielkanocnym orędziu papież Franciszek. Tak. To nie jest czas na egoizmy i podziały. Dziś jest najwyższy czas, by odkryć, że żyć w sposób godny Ewangelii Chrystusowej to nieść zalęknionemu światu pokój i nadzieję, odwagę i miłość, wiarę i pokorną ufność. Prymas Tysiąclecia mówił, że św. Wojciech miał przedziwny talent jednoczenia ludzi ku dobremu. Dlatego dziś, tutaj, przy jego relikwiach prosimy słowami naszego, wkrótce błogosławionego Pasterza: dziękujemy Bogu, święty Wojciechu, że naśladowałeś Chrystusa, nie lękając się obumrzeć, padłszy w ziemię polską, aby przynieść owoc stokrotny i aby ten owoc trwał. Zapewniamy Cię, że trwa owoc Twej ofiarnej krwi i prosimy: daj w świętej wierze znaleźć zjednoczenie, daj w świętej wierze wytrwać aż do końca; krwi Twojej posiew niechaj wyda plony – wiecznie trwające. Amen.