Kongres Młodzieży Polonijnej, 30.07.2018 Warszawa

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji II Światowego Kongresu Młodzieży Polonijnej, 30 lipca 2018, kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Warszawie.

Drogi Księże Biskupie Wiesławie,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Drodzy Młodzi Przyjaciele

Ewangelista Mateusz, podobnie jak Marek i Łukasz, ukazuje Jezusa opowiadającego przypowieści. Wszyscy trzej w swoich Ewangeliach przywołują usłyszaną dziś przez nas przypowieść o ziarnku gorczycy, a Mateusz i Łukasz dodają do niej jeszcze przypowieść o zaczynie, czyli o zakwasie chlebowym. Usłyszeliśmy też, że Mateusz, a za nim również i Marek, kończą ten fragment w swoich Ewangeliach swoistym własnym komentarzem i dopełnieniem, czyli objaśnieniem czy wytłumaczeniem, dlaczego właśnie Jezus wszystko mówi w przypowieściach. Święty Mateusz – jak usłyszeliśmy i jak ma to również wiele razy w innych miejscach w swej Ewangelii w zwyczaju – przywołuje fragment biblijny, tym razem z Księgi Psalmów, aby uzasadnić to, co przed chwilą powiedział. Natomiast święty Marek w swoim podsumowaniu idzie jakby jeszcze o krok dalej i tłumaczy swoim słuchaczom, że idącym za Jezusem ludziom w taki właśnie sposób głosił On swoją naukę, a bez przypowieści nie przemawiał do nich Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom. Dzieli więc słuchaczy Jezusa jakby na dwa kręgi: tłumy i uczniowie. Słuchaczami przypowieści byli jednak przecież nie tylko przygodni ludzie, a więc – jak mówią Ewangeliści – tłumy, które towarzyszyły w drodze Jezusowi, ale też właśnie i Jego uczniowie. I oni bowiem słyszeli Jego przypowieści. I oni też z pewnością się nad nimi zastanawiali. Próbowali odkryć i zrozumieć ich prawdziwy sens. Sam Jezus zaś niekiedy tylko, tłumacząc im, i to na osobności, pełne znaczenie opowiadanych przez Niego przypowieści, pragnął wprowadzić ich w całą głębię tego, czego ich uczył. Pragnął sam pomóc im zrozumieć, w jaki sposób to, co przed chwilą słyszeli odnosi się od ich życia i do ich powołania. Co więc, z tego co mówił, oni brali ze sobą.

Moi Drodzy!

Usłyszane dziś przez nas przypowieści są same w sobie jasne i czytelne. Z małych ziarenek gorczycy wyrasta wielkie drzewo, a odrobina kwasu wrzucona w ciasto, wszystko zakwasza. Z tego, co małe, niewielkie, jeśli jesteśmy cierpliwi i umiemy czekać, zrodzi się naprawdę wielkie dzieło. Taka jest bowiem natura małego ziarna, które posiane w ziemi, obumiera i owocuje, rozrasta się w wielkie drzewo. Odrobina zaś kwasu wrzucona w ciasto wszystko przemienia, wszystko zakwasza. Nie odkłada się, jak zakalec, w jednej, chorej części, ale wszystko przenika, przetrawia, wszystko zakwasza. I sprawia, że teraz całość tak właśnie zakwaszona, może zacząć rosnąć, może wyrosnąć, przynieść swój owoc. Spróbujmy więc teraz zastanowić się, my, dzisiejsi uczniowie Jezusa, jak odczytać te proste przypowieści w odniesieniu do naszego własnego życia i powołania. A jak odczytać je w waszym życiu, w życiu młodych ludzi? I jak zrozumieć ich sens w kontekście naszego spotkania, które rozpoczęliśmy, a wiec II Światowego Kongresu Młodzieży Polonijnej i tej refleksji, która w tym roku, nade wszystko w perspektywie zbliżającego się Synodu Biskupów poświęconego młodzieży, a więc Synodu Młodych o wierze, o powołaniu i rozeznawaniu powołania, będzie z pewnością – zgodnie z hasłem Wiarą powołani – właśnie nam, tutaj, w Warszawie, w ciągu tych najbliższych dni wszystkim towarzyszyć.

Moi Kochani!

Jezus mówi nam, że ktoś wziął ziarno gorczycy i posiał je w roli. Mówi też, że pewna kobieta wzięła zaczyn, czyli kwas chlebowy i włożyła w trzy miary mąki. Gdyby ziarno gorczycy leżało sobie na powierzchni ziemi nic by się nie dokonało. Nic by z tego nie wyrosło. Pewnie nawet z czasem zbutwiałoby czy samo w sobie zaschło. Gdyby zakwas pozostał w jakimś naczyniu czy pojemniku, nie zadziałby i ciasto bez niego by nie wyrosło. A on sam może nawet zwietrzałby z czasem, a nawet zjełczał. Trzeba bowiem – w przypadku ziarna – dać się wrzucić w ziemię. Trzeba – w przypadku zaczynu, czyli zakwasu chlebowego – włożyć go w mąkę. Nasza wiara i nasze powołanie, choć mają same w sobie własną siłę – jak ziarno czy kwas chlebowy – żeby jednak służyły naszemu rozwojowi i włączały nas rzeczywiście w budowanie królestwa niebieskiego, muszą zostać użyte przez Ducha Świętego. Dopiero wtedy, gdy On dosłownie wrzuca nas w życie, w rzeczywistość, w której żyjmy, może coś z tego wyrosnąć. Wtedy, gdy dajemy się Duchowi Świętemu wmieszać w ciasto naszego życia, wyzwala się moc, która daje prawdziwy wzrost wszystkiego. Wiara i powołanie rozpoczynają się wraz z naszym otwarciem na działanie Ducha Świętego. Jeśli nie zaryzykujemy i nie poddamy się Jego ożywiającej mocy, nic się w nas tak naprawdę nie dokona. Papież Franciszek wprost mówi, że ci, którzy tak właśnie nie chcą zaryzykować, nie chcą pobrudzić sobie rąk, którzy się boją otwarcia na taką moc Ducha i nie chcą, by nimi dysponował jak ewangelicznym ziarnem czy zakwasem, przeistaczają się powoli – jak mówi – w strażników muzeów: wolą rzeczy piękne, a nie ten gest rzucania, aby uwolniła się moc, wymieszania, aby moc sprawiła wzrost. Trzeba dać się przekonać, ze jest w nas ukryta siła taka, jak w małym ziarnku gorczycy, które rzucone w ziemię, rozrasta się w wielkie drzewo i jak w tej odrobinie kwasu chlebowego, który decyduje o wzroście całego ciasta. I trzeba uwierzyć w moc Ducha Świętego, który potrafi wyzwolić i nam moc – jeśli Mu na to w całej naszej wolności pozwolimy – prawdziwie wyzwolić w nas taką właśnie siłę owocowania, siłę wiary, siłę naszego powołania, siłę życia wiarą i powołaniem. Uwierzyć więc, że w każdym i w każdej z nas drzemie siła, jak wewnątrz ziarnka gorczycy, w tym małym jest siła, która może wyzwolić niewyobrażalny rozwój. I dać się przekonać, że tutaj nie chodzi tylko o nasze własne dzieło, o rozwój naszych umiejętności, o doskonalenie naszego potencjału, który po ludzku posiadamy. Ziarno trzeba wrzucić w ziemię. Kwas chlebowy trzeba włożyć w mąkę. Wiara jest łaską i darem. Powołanie jest łaską i darem. Są więc dziełem Ducha Świętego w nas. Ich rozwój, zatem, zgodnie z logiką ukazaną nam w dzisiejsze przypowieści, będzie więc zależał od naszego poddania się Duchowi Świętemu, od otwarcia na Jego działanie, od zaufania Mu, że biorąc nas do ręki jak ziarno i jak zaczyn, może uczynić z nas wielkie drzewo i pięknie wypieczone w ogniu Ducha Świętego życiowe ciasto. A z kolei On, Duch Święty – powie jeszcze papież Franciszek – sam będzie działał w nas tak, jakby był ziarenkiem gorczycy, bardzo małym, ale pełnym życia i mocy we wnętrzu, ziarenkiem, które wzrasta, aż stanie się drzewem. Działał w nas jak kwas w cieście, który potrafi zakwasić całą mąkę. Rozwój wiary i powołania, to więc najpierw i nade wszystko dzieło Ducha Świętego w nas. A naszą rolą jest nade wszystko poddać się Jego działaniu.

Drodzy Moi!

I jeszcze – wciąż w odniesieniu do naszych dzisiejszy przypowieści – słowo o tym, jak działa ta moc Ducha Świętego w nas, abyśmy mogli się na nią otworzyć i z niej skorzystać. Dzisiejsze przypowieści w całej swej prostocie mówią nam, że nie chodzi tutaj o jakieś spektakularne działanie. Nie dokonuje się ono w trzasku i huku. Nie chodzi więc o nadzwyczajne dary czy łaski. Duch Święty – podpowie nam jeszcze papież Franciszek – działa w sposób skuteczny – lecz ukryty i dyskretny – bo do takiego działania skłania Go Jego mądrość i Jego pokora. On działa w sposób skuteczny, choć ukryty i dyskretny. Takie jest bowiem działanie Boga w człowieku. Ono nas przemienia od wewnątrz. Ono inspiruje nas i otwiera na działanie. Ono sprawia, że tak wewnętrznie przemienieni i umocnieni, możemy służyć drugim. Zawsze jest to otrzymywanie – tłumaczył w jednej ze swych katechez papież Franciszek – aby dawać innym. Nigdy nie jest to otrzymywanie i gromadzenie rzeczy w swoim wnętrzu, tak jakby nasza dusza była magazynem – nie! Zawsze otrzymujemy po to, aby z kolei dawać innym. Na tym właśnie polega życie chrześcijańskie. Właściwością Ducha Świętego jest bowiem  odwodzenie od skupienia na naszym „ja”, aby nas otworzyć na „my” wspólnoty chrześcijańskiej – otrzymywać, by dawać innym. Nie my jesteśmy w centrum, lecz jesteśmy narzędziem łaski dla innych. Ziarno gorczycy nie służy samemu sobie. Zakwas nie jest dla samego siebie. Pierwsze, obumierając, dając siebie, przeistacza się w potężne drzewo, tak że nawet ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się w jego wnętrzu. Kwas zaś wrzucony w mąkę, ze swej istoty służy wypiekowi ciasta. Ma więc sens o tyle, o ile może działać, by swoją mocą powodować wzrost ciasta. Życie oddane więc i darowane staje się owocne dla drugich. Każde powołanie, powołanie do wiary i każde nasze życiowe powołanie ma ze swej istoty ten właśnie kierunek: jest dla innych, dla służby, dla wzrostu „my”. Jeśli tego nie odkryjemy, jeśli nie zrozumiemy, że i my mamy być jak ziarno gorczycy i zakwas w mące, nie otworzymy się na całe jego bogactwo i przygodę, którą jest nasze życie. Prawdziwi chrześcijanie – pisał do was, młodych, papież Franciszek w tegorocznym orędziu na 33. Światowy Dzień Młodych – nie boją się otwierać na innych, dzielić się przestrzeniami życiowymi, przekształcając je w przestrzenie braterstwa. Drodzy młodzi – prosił was usilnie Ojciec Święty – nie pozwalajcie, aby przebłyski młodości gasły w mroku zamkniętego pokoju, w którym jedynym oknem na świat jest komputer i smartfon. Otwórzcie na oścież drzwi waszego życia! Otwórzcie je Chrystusowi! Otwórzcie się na moc i działanie Ducha Świętego w was! Niech wasze kolejne spotkanie, tutaj, w Warszawie i wspólna modlitwa pomoże wam wszystkim, a przez was również waszym koleżankom i kolegom być ziarnem, które rozrośnie się w piękne rozłożyste drzewo i zaczynem, czyli zakwasem, które wszystko, całą życiową rzeczywistość przenika i zakwasza Bożym Duchem. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter