Inauguracja roku szkolnego w Katolickiej Szkole Podstawowej, 16.09.2024 Inowrocław

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji inauguracji nowego roku szkolnego w Katolickiej Szkole Podstawowej im. Władysława Demskiego w Inowrocławiu, 16 września 2024, kościół pw. św. Jadwigi Królowej w Inowrocławiu. 

Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Szanowni Przedstawiciele Władz Państwowych,
Samorządowych i Oświatowych,
Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy,
Kochane Dzieci,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

Bardzo się cieszę, że – jak jest to zwyczajem nieomal już każdego roku – razem rozpoczynamy wasz nowy rok szkolny. Minęło już wprawdzie kilka dni od waszego powrotu do szkoły, ale dziś jako społeczność naszej katolickiej szkoły, znów przyszliśmy tutaj razem, rodzice i nauczyciele, dzieci i młodzież, a także przyjaciele naszej szkoły, aby wspólnie prosić o Boże błogosławieństwo i wszelkie potrzebne nam wszystkim dary i łaski na cały rok szkolny, który jest przed nami. Jesteśmy więc tutaj razem i modlimy się dziś razem, bo przecież szkoła, nasza szkoła, nasza katolicka szkoła, to nasza wspólna sprawa. Dziś w pierwszym czytaniu słuchaliśmy dość szczególnego pouczenia świętego Pawła Apostoła. Pisząc kiedyś swój List do wspólnoty Kościoła w Koryncie przypomniał im, że Kościół jest wspólnotą, a więc, że jest miejscem wszystkich i dla wszystkich, że to jest nasza wspólna sprawa. Szczególnym zaś znakiem, szczególnym wyrazem tej postawy i tej prawdy, są nasze spotkania w kościele, zwłaszcza na Mszy świętej. Owszem, i my przecież niesiemy na nie całe nasze życie, na które składają się też nasze spory czy animozje, a nawet – jak to wskazywał i nazwał Apostoł – Nie jesteśmy wszyscy przecież tacy sami. Nie wszystkich więc traktujemy z jednakową sympatią. Jednych kochamy, innych znosimy. Może nawet na siebie się denerwujemy. Kiedy jednak tutaj jesteśmy razem, kiedy przychodzimy, aby się razem modlić, kiedy zbieramy się jako Kościół, musimy – jak to nam wskazał na koniec dzisiejszego czytania święty Paweł – jedni na drugich poczekać. Nie możemy być więc egoistyczni i niecierpliwi. Nie możemy widzieć tylko nas samych i nasze własne interesy. Nie możemy się tak zachowywać, jakby wszystko miało się kręcić tylko wokół nas, nawet gdy mamy – jak to nieraz mówimy – jakiś gorszy dzień. Musimy pamiętać, że jeśli jesteśmy razem, jesteśmy wspólnotą. Jesteśmy jedni dla drugich. Jedni więc za drugich odpowiedzialni. Jedni dla drugich pomocni. Jedni wobec drugich nie obojętni. I teraz, w podobny sposób, takiej właśnie postawy chcemy się uczyć i chcemy nią żyć również w naszej szkole. I nie chodzi tu wcale tylko o sam porządek, a mianowicie – powiem to wam jeszcze raz słowami, które słyszeliśmy dziś od świętego Pawła – że tak jest, że każdy już wcześniej zbiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest jeszcze głodny, a drugi najedzony. Apostołowi bowiem nie chodziło przecież o sam tylko porządek, o zachowanie ustalonych zasad, o skrupulatne przestrzeganie regulaminu. Tu chodzi zawsze o naszego ducha, a więc o to, kim jesteśmy, co w nas jest i co dla nas jest ważne i istotne wtedy, gdy jesteśmy razem. Każdy bowiem w pewnym sensie musi mieć – jak kiedyś ten sam święty Paweł to jasno powiedział – na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich. Bo tak Kościół, jak i szkoła – powtórzę to wam jeszcze raz na początek tego nowego roku szkolnego – to naprawdę nasza wspólna sprawa. A jeśli tak właśnie jest, jeśli tak ma być i jeśli się na to zgadzamy, to musi w nas wszystkich, i w rodzicach, i w nauczycielach, i w odpowiedzialnych za szkołę, i w was, kochane dzieci i droga młodzieży, być takie właśnie przekonanie, że nasza droga, że nasza praca i nauka, że nasze wychowanie, o które się wspólnie troszczymy, to naprawdę sprawa nas wszystkich. Trzeba się więc na tej drodze wspierać. Trzeba sobie pomagać. Trzeba razem szukać najlepszych rozwiązań. Trzeba iść razem, a jak trzeba, to także – mówiąc znów słowami świętego Pawła, które przed chwilą usłyszeliśmy – poczekać jedni na drugich, to znaczy cierpliwie ze sobą rozmawiać, widzieć jasno wspólny cel i zawsze być razem w tej drodze, w tej przygodzie, którą jest nasza szkoła.

Moi Kochani!

W dzisiejszej Ewangelii zobaczyliśmy wszyscy bardzo piękny przykład tego, co tak naprawdę znaczy troska jeden o drugiego. Jest to tym bardziej mocny przykład, bo mówi nam o ludziach, którzy nie byli ze sobą spokrewnieni. Nie byli krewnymi, czy nawet pewnie przyjaciółmi. Jeden był przecież sługą, a drugi jego panem. Jeden był niewolnikiem, a drugi człowiekiem wolnym. Jeden był cywilem, a drugi żołnierzem. Jeden był robotnikiem, a drugi dowódcą wojska. Sługa i rzymski setnik. To jednak, co było najważniejsze, co stało się najważniejszego to to, że w sytuacji, gdy sługa chorował, właśnie dowódca szukał u Jezusa dla niego pomocy. Ktoś – myślę, że trafnie nawet kiedyś powiedział – że przecież mogłoby być i tak, że jeśli jesteś dowódcą okupacyjnego oddziału, a Żydzi byli wtedy pod rzymską okupacją i masz w domu niewolnika, to zazwyczaj masz go w nosie. On natomiast, ten rzymski setnik, uważał tego biednego człowieka za kogoś niesłychanie ważnego, niesłychanie cennego i wcale mu nie przeszkadzało, że to tylko jego własność, a on jest obywatelem rzymskim i dowódcą dużego oddziału żołnierzy. Setnik zobaczył w swym słudze człowieka, któremu – gdy choruje – trzeba pomóc. Nie kierował się więc uprzedzeniami. Nie mówił sobie, że jak umrze jeden niewolnik, to się przecież kupi drugiego. Panie, mam niewolnika, którego kocham, którego cenię. Jest umierający. Przyjdź i uzdrów go. Setnik wiedział w swym niewolniku człowieka. Widział, że koło niego jest ktoś, kto cierpi i kto potrzebuje pomocy. On naprawdę był człowiekiem wrażliwym. Zauważyła to także nawet starszyzna żydowska, która – jak podkreśla święty Łukasz – za nim u Jezusa się wstawiała, wspominając właśnie jego miłość i jego dobroć dla drugich. Setnik uczy więc i nas wrażliwości. Przypomina nam, byśmy i my w naszych relacjach do drugich, nie kierowali się nigdy wyrachowaniem i naszymi interesami, ale właśnie dobrocią i miłością. Byśmy od niego, od tego rzymskiego setnika, z dzisiejszej Ewangelii, takiej postawy wobec naszych bliźnich się uczyli. Ale Ewangelia pokazuje nam jeszcze więcej. Mówi nam, że ten rzymski dowódca może nas też nauczyć postawy wobec samego Jezusa. Jest on bowiem – jak słyszymy – człowiekiem pokornym. Zna swoje ograniczenia i swoje słabości. Wie, że prosi Jezusa i przedstawia Mu całą swoją biedę. Okazuje też niezwykłe zaufanie Jezusowi. Wierzy, że może jego sługę uzdrowić. I jest w swej prośbie odważny. Nie chowa się za własnym dobrem, ale prosi za tego, kto cierpi.

Drogie Dzieci i Kochani Młodzi Przyjaciele!

Swoją ostatnią podróż w Azji, papież Franciszek zakończył spotkaniem z młodzieżą w Singapurze. W swoim słowie do młodych powiedział, że młodzież jest odważna i lubi podążać w kierunku prawdy, że lubi wytyczać szlaki i być ludźmi kreatywnymi. Tak patrząc na was, młodych i tak myśląc o was młodych, papież Franciszek zachęcał, abyście mieli odwagę iść naprzód i wychodzić – jak to określił – ze stref komfortu. Młody człowiek – powiadał papież Franciszek – który zawsze wybiera spędzanie życia w sposób wygodny, to młody, który tyje. Ale nie tyje tylko jego brzuch, tyje umysł. Dlatego mówię wam: wychodźcie, idźcie, nie bójcie się! To prawda – jak tłumaczył młodym jeszcze papież – że gdy idziesz, popełniasz również błędy. I to jest naturalne. Ważne jest, by zdać sobie z tego sprawę, uznać swój błąd, przeprosić i iść dalej. Co jest gorsze – zapytał młodych papież – popełnić błąd, bo idę, czy nie popełniać błędu, bo jestem zamknięty w domu? Wszyscy odpowiedzieli: to drugie! Młody człowiek, który nie podejmuje ryzyka, który nie idzie, bo boi się pomyłki, jest starcem! Rozumiecie? Rzymski setnik z dzisiejszej Ewangelii nie został w jakiejś swojej strefie komfortu. Prosząc Jezusa nie bał się błędu. Nie był człowiekiem wygodnym czy obojętnym wobec cierpienia drugich. Był wrażliwym i odważnym. Od tego, co sam miał nie utył jego umysł. Szedł odważnie i prosił za swojego sługę odważnie. Nic więc dziwnego, że Pan Jezus widząc jego postawę, powiedział o nim, że to człowiek wielkiej wiary. Życzę więc i wam, moje kochane dzieci i droga młodzieży, uczniowie naszej katolickiej szkoły, na cały ten rok, który jest przed wami takiej właśnie wiary. Odnajdujcie taką wiarę w sobie! Bądźcie odważni i twórczy! Nie lękajcie się trudności! Idźcie więc zawsze naprzód! Jak popełnicie jakieś błędy, przeproście za nie i starajcie się jak najszybciej wszystko naprawić! I niech wam nie tyje ani brzuch, ani głowa! Bądźcie zawsze pełni nowych pomysłów! I idźcie zawsze razem! Zawsze razem! A kiedy trzeba, poczekajcie jedni na drugich! Wspierajcie się w drodze! Owszem, samemu – jak mówi przysłowie – idzie się nawet szybciej, razem idzie się jednak dalej! Rodzicom zaś i naszym wychowawcom życząc byście dotrzymywali w tej drodze młodym kroku, pragnę przypomnieć, że wychowanie, to zawsze praca zespołowa, w myśl innego przysłowia, że potrzeba wioski, by wychować dziecko. Nie w pojedynkę i nie jedynie na własną rękę, ale razem, wszyscy razem.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter