12. rocznica śmierci śp. kard. Józefa Glempa, 19.01.2025 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. w intencji śp. kard. Józefa Glempa w 12. rocznicę śmierci, 19 stycznia 2025, kościół pw. Zwiastowania NMP w Inowrocławiu.
Umiłowani Siostry i Bracia,
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego jego uczniowie. Według Ewangelii świętego Jana opisany w niej cud przemiany wody w wino jest początkiem publicznej działalności Pana Jezusa. Ewangelista mówi wprost o nim jako o początku znaków, które uczynił Jezus. Ten pierwszy cud Jezusa objawia Jego chwałę. Kana Galilejska, podobnie jak pokłon mędrców ze Wschodu i chrzest Jezusa w Jordanie, jest bowiem jeszcze jednym wydarzeniem, w którym w Jezusie Chrystusie objawia się Bóg prawdziwy. On bowiem – jak przypomniał nam dziś święty Paweł – sprawca wszystkiego we wszystkich, właśnie w Jezusie Chrystusie ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Nie jest Tym, który w obliczu takiej czy innej próby, takiej czy inne ludzkiej potrzeby, takiej czy innej trudnej sytuacja, porzuca i opuszcza człowieka, ale Tym – jak wskazywał nam w swym proroctwie Izajasz – który dosłownie poślubia nas i cieszy się nami. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje. Jego więc przyjście i Jego obecność, tak jak zaślubiny dwojga ludzi, naznaczają prawdziwie nowy początek. Wraz z Jezusem zaczyna się bowiem dosłownie coś nowego. Idzie nowe. Jesteśmy świadkami początków znaków. On sam – jak ktoś słusznie zauważył – jest nowym początkiem, jest początkiem znaków, które niosą radość i życie człowiekowi, który został bez nadziei. On bowiem zawsze pozwala nam zaczynać od nowa. Nie męczy się nami i nie nuży, ale okazuje nam swoje miłosierdzie. Widzi nasze bóle i niedostatki. Z Nim i w Nim rodzi się więc i odradza nasza nadzieja. Ona – jak wskazuje nam w tym Roku Świętym papież Franciszek – podtrzymuje naszą drogę, nawet gdy jest ona kręta i męcząca; otwiera drzwi do przyszłości, gdy rezygnacja i pesymizm chciałyby uczynić nas więźniami; sprawia, że widzimy możliwe dobro, gdy zło zdaje się przeważać; napełnia nas pogodą ducha, gdy serce jest obciążone porażką i grzechem; czyni nas odważnymi i mężnymi w budowaniu naszego świata, nawet wtedy, gdy wydaje się nam, że nie jest to już warte naszego trudu.
Moi Drodzy!
W tych styczniowych dniach, w których dwanaście lat temu Dobry Bóg wezwał do siebie Józefa kardynała Glempa, naszego arcybiskupa i Prymasa Polski, gromadzimy się w tym kościele, aby modlić się za niego. Jest to przecież kościół jego początków. Tutaj został ochrzczony. Tu wszystko, w życiu wiary, zaczęło się dla niego. Tu też otrzymał dar, który Pan dał mu przez chrzest święty, nadzieję. Otworzyły się przed nim nowe możliwości. Rozpoczęło się dla niego nowe życie, życie zrodzone i odrodzone z wody i Ducha Świętego. Inowrocław – jak sam wspominał po latach – to miejsce, w którym przyszedłem na świat. Stąd dane mi było, jak przez okno, spozierać na krainę Kujaw, poznawać ludzi i Boga. Tu bowiem miała swój początek historia jego życia, historia jego powołania i pasterskiej posługi, która przez lata jego pasterzowania jako biskupa również w naszej archidiecezji, była złączona przecież także i z tym wyjątkowym dla niego miejscem. Wiemy, że lubił tu wracać. Lubił wracać do tych swoich inowrocławskich początków. Lubił powracać do tego okna, do chrztu, przez który patrzył na Boga i ludzi. W pewnym też sensie właśnie kardynał Józef Glemp był prymasem początków. Rozpoczynał swoją pasterską posługę w czasach rodzącej się Solidarności, gdy rozbudzona w 1980 roku nadzieja nowych początków przechodziła – jak wiemy – swoje pierwsze bolesne próby. Na jego posługiwanie przypadł w naszej Ojczyźnie czas stanu wojennego, ale także wiatr politycznych przemian, które w końcu doprowadziły do pierwszych częściowo wolnych wyborów w 1989 roku i rozpoczętej w naszym kraju społecznej przemiany. Był naszym arcybiskupem i prymasem, gdy wchodziliśmy do NATO i stawaliśmy się częścią Unii Europejskiej. Dał mu więc Bóg w ciągu jego życia doświadczać tych wszystkich nowych społecznych początków. On sam też zapoczątkował, wśród licznych decyzji dotyczących budowy nowych kościołów, budowę świątyni Opatrzności Bożej i kontynuował swoją pasterską i prymasowską posługę w Warszawie, po wprowadzonych w 1992 roku przemianach w strukturach Kościoła w Polsce i zmianach granic czy powstaniu nowych diecezji. Wprowadzał Kościół w Polsce w nowe tysiąclecie chrześcijaństwa wskazując – jak sam mówił – że choć przed wieloma ludźmi na progu nowego stulecia staje lęk, że prawdziwa wolność do wyboru dobra będzie wolnością skomputeryzowaną, bezbarwną, to jednak przy tym pytaniu o przyszłość wolności, ludzie wierzący – jak wskazywał – muszą roztoczyć blask Chrystusowej nadziei. Wiele było więc w jego życiu tych wszystkich nowych początków. Wiele – mówiąc słowami dzisiejszej Ewangelii – znaków, które sam odczytywał i widział jako przejaw działania Opatrzności Bożej. Budziło ono, jak wówczas w uczniach Jezusowych w Kanie Galilejskiej i w nim samym wiarę. Pozwalało ufać mu, niekiedy może i wbrew tylko ludzkiej nadziei, że wszystkim objawia się przecież – jak mówił Apostoł Paweł – Duch dla wspólnego dobra. Pozwalało dobrze odczytywać znaki czasu i przekształcać je w znaki nadziei.
Moi Kochani!
Uczyniony przez Jezusa w Kanie Galilejskiej znak, początek znaków – jak mówi nam święty Jan – musiał zostać przez Jego uczniów rozpoznany i przyjęty. Cud w Kanie Galilejskiej jest wezwaniem ich do wiary, jest zaproszeniem, aby z wiarą otworzyli się na objawiającego się im w Jezusie Chrystusie prawdziwego Boga. To dla nich – jak wskaże w jednej ze swych jasnogórskich homilii Prymas Glemp – jest ten cud. On bowiem sprawił, że apostołowie uwierzyli w Jezusa Chrystusa, a więc nabrali pełnej wiary w Jego moc. Przyjęli to posłuszeństwo, które jest potrzebne do wypełnienia postulatów Ewangelii. Uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Ale – jak wskazywał jeszcze w innym miejscu Ksiądz Prymas – ten znak w Kanie Galilejskiej był dla uczniów zaledwie początkiem tej szkoły miłości i przebaczenia, jaką mieli przejść. Po tym pierwszym znaku, po tym początku znaków, jak mówi święty Jan, które Jezus uczynił w Kanie Galilejskiej, trzeba będzie jeszcze wielu kolejnych, nowych, jeszcze wielu dalszych, aby wiara uczniów mogła w konfrontacji z nimi i przez nie dojrzewać. Przyjdą inne sytuacje, w których będą mogli za każdym razem na nowo uwierzyć w Niego, bo Jezus – jak mówił jeszcze Prymas Glemp – rozpoczynając swoją działalność zbawczą, ukazał, że będzie wchodził w każdą sytuację życiową. Pójdzie pod dach kapitana garnizonu wojsk rzymskich w Kafarnaum, pójdzie do domu celnika Zacheusza, będzie korzystał z gościny Łazarza w Betanii, będzie się litował nad chorymi i ubogimi, każe dzieciom przyjść do siebie. W ten sposób będzie kształtowała się i dojrzewała wiara uczniów. Nie w jakiś sterylnych warunkach, ale w konkretnym życiu. Będzie domagała się od uczniów ciągłego zaufania i zawierzenia Jezusowi, być może nawet nie rozumiejąc zaraz wszystkiego. Będzie się domagała dorastania do tego, czego Jezus od nich oczekuje. Będzie się domagała życia prawdziwą nadzieją. Nadzieja bowiem jest siłą, która pochodzi od Boga. Nie jest zatem nawykiem czy cechą charakteru – która ktoś ma lub jej nie ma – ale siłą, o którą trzeba prosić. Prymas Glemp wskazywał, że prosić trzeba Boga przez Maryję. To Ona bowiem – jak mówił – uczy nas, jak zaufać nadziei na trudną przyszłość i wciąż przypomina, że tą nadzieją jest Jezus Chrystus. Zróbcie więc wszystko, cokolwiek wam powie.