Zakończenie peregrynacji relikwii św. s. Faustyny, 25.02.2018 Kwieciszewo

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona w II niedzielę Wielkiego Postu Ad Gentes, na zakończenie peregrynacji relikwii św. siostry Faustyny Kowalskiej po parafii w Kwieciszewie, 25 lutego 2018, kościół pw. św. Marii Magdaleny w Kwieciszewie. 

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

We wszystkich czytaniach dzisiejszej drugiej niedzieli Wielkiego Postu pojawia się postać syna. Historia Abrahama mówi nam dziś o Izaaku, czyli – jak czytaliśmy w Księdze Rodzajuumiłowanym synu Abrahama. W Liście do Rzymian, Apostoł Narodów wskazuje też na Syna, którego Bóg nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał. Jezus Chrystus, Jednorodzony Syn Boży, bowiem poniósł śmierć, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami. Ewangelia zaś w scenie przemieniania na Górze Tabor, daje i nam usłyszeć wprost z obłoku sam głos Ojca: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. Tak więc przez wszystkie czytania przewija się dziś postać syna. Jest on tym, którego Ojciec szczególnie kocha, w którym ma swoje szczególne upodobanie i któremu w końcu powierza szczególną misję. On zaś jest posłusznym woli Ojca. Zapowiadany w historii Abrahama i Izaaka, znajduje swoje wypełnienie w osobie Jezusa Chrystusa. To jest bowiem właśnie Ten, który przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, dosłownie przez ofiarę z siebie, ze swojego życia, złoży Ojcu ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. W Nim i my zostaliśmy wybrani i wyzwoleni z grzechu i śmierci. W Nim Bóg okazał nam swoje miłosierdzie. W Nim mamy więc przebaczenie i pojednanie. W Nim też – jak przypomniał nam w tegorocznym orędziu na Wielki Post papież Franciszek – zabłyśnie i dla nas światło, które rozproszy ciemności naszych serc i umysłów, abyśmy wszyscy mogli przeżyć doświadczenie uczniów z Emaus – a słuchanie Słowa Pana i karmienie się Chlebem eucharystycznym sprawi, że nasze serce będzie mogło znów zapłonąć wiarą, nadzieją i miłością.

Umiłowani Siostry i Bracia!

Wielki Post to czas naszego szczególnego spotkania z Jezusem, Synem Bożym. Jest to więc czas naszego wchodzenia w Jego tajemnicę, dosłownie przeżywania wraz z Nim męki, śmierci i zmartwychwstania. W czasie nabożeństwa Gorzkich Żalów śpiewamy, że w przepaść męki Twej wchodzę. My wszyscy bowiem jesteśmy przecież synami w Synu. My też otrzymaliśmy przybrane Boże synostwo. On jest prawdziwym Jednorodzonym Synem Boga Ojca. My zaś jesteśmy właśnie w Nim prawdziwie Bożymi dziećmi, a więc przybranymi synami i córkami Boga: nie jesteś już niewolnikiem, ale synem i dziedzicem z woli Bożej. Wszystkie teksty dzisiejszej wielkopostnej niedzieli przypominają nam, że postawą syna jest zarówno posłuszeństwo ojcu, jak i bezwarunkowy dar z siebie. Teraz w Tym właśnie, prawdziwym Synu Bożym, Bóg dopełnił ofiary, którą kiedyś, w historii Abrahama, zaledwie zapowiadał i przewidywał. Teraz ten właśnie Syn, przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, przez swoje posłuszeństwo Ojcu, przez dobrowolny dar z siebie samego, wybawi lud od jego grzechów. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca. Wielki Post to zatem nasze przybliżanie się do tajemnicy Jezusa Chrystusa. To nasze odkrywanie pełni tej tajemnicy. To zrozumienie, że tutaj nic nie wydarzyło się Nic nie było też jakimś splotem czy owocem nieprzewiedziany sytuacji. Nic nie było też jedynie prostą konsekwencją, że to, co głosił i czynił Jezus, mogło być i było znakiem sprzeciwu i nie podobało się ówczesnym faryzeuszom i uczonym w Piśmie. Bóg w Jezusie Chrystusie ofiarował nam zbawienie. Właśnie w ten sposób, przez wydanie swego Syna za nas, wszystkich nas odkupił. Doświadczamy, jak wielka jest miłość Boża, z jakim darem Bóg wychodzi do człowieka, że zdolny jest dać nam swojego Syna na zabicie za nasze grzechy. On – czytaliśmy dziś w Liście do Rzymian Apostoła Pawła – który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał. W Nim zaś wszystko nam darował. Taka jest postawa Boga wobec nas. Tak nas kocha Bóg. Objawia nam swoje miłosierdzie, objawia miłość, która jest większa niż nasza słabość i nasz grzech, silniejsza niż śmierć. Dlatego za psalmistą powtarzaliśmy dziś: ufność miałem, gdy mówiłem: jestem w wielkim ucisku (…) Tyś zaś rozerwał moje kajdany. Tobie więc złożę ofiarę pochwalną i wezwę imienia Pana.

Drodzy Siostry i Bracia!

Modlę się dzisiaj z wami na zakończenie peregrynacji relikwii świętej Siostry Faustyny po rodzinach w waszej parafii. Przyjmowaliście pod swój dach, do swego domu, Tę, która jest apostołką Bożego miłosierdzia. Nazywana również niekiedy sekretarką Jezusa Miłosiernego nie tylko jednak przekazywała światu orędzie o Bożym miłosierdziu, ale w swoim życiu i powołaniu konkretnie ukazywała, co znaczy być miłosiernym. Tak, to jest czas miłosierdzia! To jest czas, w którym miłosierdzie ocala życie. To jest czas, w którym tak licznym obliczom grzechu trzeba przeciwstawić miłosierdzie. Ten świat bowiem – powtórzę za papieżem Franciszkiem – potrzebuje odkrycia, że Bóg jest Ojcem, że jest miłosierdzie, że okrucieństwo i potępienie nie jest drogą, by zachować życie, że miłosierdzie to droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serca na nadzieję bycia kochanym na zawsze, pomimo ograniczeń naszego grzechu. Ale peregrynacje relikwii świętej Faustyny to także wezwanie, by być miłosiernym, by żyć darem i przebaczeniem otrzymanym od Boga i dzielić się nim z innymi. Nawiedziny relikwii tej Świętej Kobiety, to przecież również wezwanie do miłosierdzia. Miłosierdzie – powtórzę jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – nie jest słowem abstrakcyjnym, ale stylem życia. Człowiek może być miłosierny lub niemiłosierny. Czym innym jest bowiem tylko mówienie o miłosierdziu, a czym innym jest życie miłosierdziem (…) miłosierdzie bez uczynków jest martwe samo w sobie (…) To, co sprawia, że miłosierdzie jest żywe, to jego stała dynamika, aby wychodzić naprzeciw potrzebom i niedostatkom osób znajdujących się w trudnej sytuacji duchowej i materialnej. Tak, miłosierdzie ma oczy, aby widzieć, ma uszy, aby słyszeć, ma serce, aby podejmować decyzje i ma dłonie gotowe do pomocy.

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Każdy Wielki Post jest okazją, aby ożywić w sobie tę postawę. Już w Środę Popielcową usłyszeliśmy wszyscy wezwanie: nawróćcie się do Pana, Boga waszego! On bowiem jest litościwy, miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę, a lituje się nad niedolą. On też nieustannie nam powtarza: pragnę miłosierdzia nie ofiary. Pragnę – jak woła do nas słowami papieża Franciszka z jego orędzie na tegoroczny Wielki Post – aby nie ustała w was miłość, aby nie wystygły wam serca, aby nie oziębiła się wasza miłość. Sami dobrze wiemy, jak łatwo popaść w taką martwotę. Widzimy, jak często miłość stygnie w naszych sercach, w naszych rodzinach czy wspólnotach. Jak łatwo popaść w egoizm, w gnuśność, w jałowy pesymizm, w pokusę izolowania się, w – jak na to wskazuje papież – mentalność światową, która skłania do zajmowania się tylko tym, co powierzchowne i pozorne. Dlatego, wykorzystując dobrze przecież znaną i nam praktykę wielkopostną, która oprócz modlitwy i postu wzywa nas wszystkich do uczynków miłości, papież Franciszek przypomina, że w ten sposób uwalniamy się od chciwości i odkrywamy na nowo, że drugi człowiek jest moim bratem – a to, co mam, nie jest nigdy tylko moje. Uczymy się służyć. Uczymy się wychodzić do drugich. Uczymy się pomagać, tak jak dziś, gdy również waszymi modlitwami i ofiarami, wspieracie w tę wielkopostną niedzielę misyjne dzieło Kościoła. W ten sposób, Siostry i Bracia, miłosierdzie przechodzi z serca do rąk. Idzie od słów do czynów. Angażuje nas nie tylko w wołanie: miej miłosierdzie dla nas i świata całego, ale także w działanie. Dziękując więc za nawiedzenie naszych domów i rodzin przez świętą Faustynę, prośmy, aby ta szczególna Apostołka Miłosierdzia Bożego, wypraszała nam wszystkim taką postawę. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter