Akt fundacyjny klasztoru w Łeknie na liście „Pamięć świata”, 26.11.2016 Łekno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji wpisania aktu fundacyjnego klasztoru cystersów w Łeknie (1153 r.) na Listę Krajową Programu UNESCO „Pamięć świata”, 26 listopada 2016, Łekno.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Dobrze znamy jedną z zasadniczych zasad archiwistyki: ubi fact, ibi act, to znaczy, że dokumenty sporządzone z okazji jakiegoś wydarzenia, powinny się znajdować – i możemy ich słusznie oczekiwać – w miejscu, gdzie coś się zdarzyło czy dokonało. Stąd np. szukając zapisu o naszym chrzcie świętym udajemy się do parafii, gdzie kiedyś zostaliśmy ochrzczeni. Księga chrztów to dla nas swoisty twardy dysk, na którym zapisana jest nasza osobista chrześcijańska historia. Choć bowiem jest prawdą, jak przypomniał młodym w Krakowie w czasie Mszy posłania papież Franciszek, że pamięć samego Boga nie jest twardym dyskiem, który zapisuje wszystkie nasze dane, ale czułym, współczującym sercem, które cieszy się, trwale usuwając wszelkie nasze ślady zła, to jednak nasza ludzka pamięć, pamięć wspólnoty Kościoła, do którego należymy, a także nasza osobista czy narodowa historia potrzebują swoistych śladów czy zapisów, które godne są utrwalenia nie tylko w naszych własnych umysłach, ale i w dokumentach czy księgach, mających moc ocalić je od zapomnienia oraz zabezpieczyć i przekazać przyszłym pokoleniom. To dzięki temu więc, że spisany dla tutejszego klasztoru cystersów dokument fundacyjny z 1153 roku przetrwał w naszych archiwach w Poznaniu i w Gnieźnie, możemy dziś nie tylko z wdzięcznością powrócić do tego wiekopomnego wydarzenia sprzed przeszło ośmiuset sześćdziesięciu laty, ale ucieszyć się także i z tego, że na początku listopada ten właśnie zachowany dokument został wpisany na listę krajową programu UNESCO Pamięć Świata.
Drodzy Siostry i Bracia!
W tak uroczysty sposób, jeszcze raz, zostaje więc uwieczniona pamięć o łekneńskich cystersach i ich klasztorze; zostaje zachowana pamięć o fundatorze klasztoru rycerzu Zbilucie z rodu Pałuków, wywodzącym się z Panigrodza, a także pamięć o najstarszym w archiwach polskich akcie prawnym, jaki został sporządzony na ziemiach polskich. I choć być może to nawet prawda, jak ktoś ostatnio zauważył, że w całej tej historii najciekawszy zdaje się jednak nie sam wiek dokumentu czy szczegóły jego sporządzenia, ale fakt, że owe dokumenty – pozornie ulotne, z pergaminu – są jedynym, co pozostało. W Łeknie nie ma już bowiem śladu po cystersach, ani po ufundowanym na początku XII wieku klasztorze. Ale nasza dzisiejsza obecność, właśnie tutaj, w kościele w Łeknie i Msza święta dziękczynna, sprawowana w intencji fundatora klasztoru i cysterskich mnichów, potwierdza jednak, że nadal pamiętamy i pragniemy pamiętać o tym, co zostało wówczas spisane w dokumencie fundacyjnym. I my przecież jesteśmy spadkobiercami tej historii i tej duchowej cysterskiej obecności, która na trwałe naznaczyła dzieje tych ziem. Gdy przed laty obchodziliśmy i to właśnie tutaj, w Łeknie, 850. rocznicę fundacji opactwa cysterskiego, zauważyłem, że przecież już sama historia tych ziem poświadcza nam, że przybycie cysterskich zakonników pochodzących z dalekiego Altenbergu, stało się wówczas szczególnym impulsem dla ich duchowego i kulturowego rozwoju. Otwartość zaś ducha fundatora klasztoru, rycerza Zbiluta, cives Poloniae, połączona z troską o godną przyszłość tych ziem sprawiły, że mogliśmy cieszyć się tutaj obecnością zakonników, którzy dali szczególny impuls do rozwoju rolnictwa i handlu. Jednocześnie, jako cystersi, czyli członkowie zakonu starającego się o wierność ideałom monastycznym, przyczynili się niewątpliwie do odrodzenia życia religijnego w duchu reformy gregoriańskiej. Takiego impulsu i takiego duchowego odrodzenia oczekiwali wtedy Polacy.
Siostry i Bracia! Drodzy Uczestnicy dzisiejszej uroczystości!
W czasie minionej pielgrzymki do Polski, papież Franciszek w swoim przemówieniu na Wawelu, zachęcał nas, współczesnych Polaków, abyśmy kultywowali w sobie dobrą pamięć, rozwijali ją i w ten sposób przybliżali się do Tego, który kieruje losami narodów, otwiera drzwi zamknięte, przekształca trudności w szanse i stwarza nowe scenariusze tam, gdzie wydawało się to niemożliwe. Fundamentem takiego działania winna być nasza ufność i nadzieja, które pokładamy w Bogu. To przecież On, jak śpiewaliśmy w psalmie, jest Opoką naszego zbawienia, wielkim Królem nad wszystkimi bogami. W Jego ręku głębiny ziemi, szczyty gór do Niego należą. Jego własnością jest morze, które sam stworzył i ziemia, którą ulepiły Jego ręce. Wizja świata, którego Stwórcą i Panem jest Bóg, budzi nas ze zgubnego przekonania, że w tym świecie tak naprawdę wszystko zależy tylko od nas. Często bowiem – a przypomniał nam o tym bardzo jasno i wyraźnie papież Franciszek w swej encyklice poświęconej trosce o nasz wspólny dom – człowiek zdaje się dziś nie dostrzegać innych znaczeń swego naturalnego środowiska, jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia. Powodowany różnymi i często sprzecznymi pragnieniami czy interesami, czyni siebie samego jedynym panem świata i historii. Wydaje się, że nasze ludzkie serca – mówiąc słowami usłyszanej przed chwilą Ewangelii – stają się pyszne i zarozumiałe. I w tym sensie stają się właśnie ociężałe. Przygniata nas rzeczywistość, z którą nie umiemy sobie do końca poradzić. Rodzi się rozgoryczenie i zniechęcenie, a niekiedy ucieczka w to, co powoduje jedynie jakieś chwilowe uciszenie czy uspokojenie. Wszystko to jednak nie potrafi obudzić w nas postawy czujności i otwartości na Boga i na drugich. A brak takiej postawy, o którą upomina się w dzisiejszej Ewangelii sam Jezus, nie tylko nie jest w stanie przygotować nas na przyjście Syna Człowieczego, lecz powoduje, że i samo dzieło, które podejmujemy, z upływem czasu karłowacieje i wyradza się, a nawet wprost rozkłada się i rozpada. Historia tutejszego klasztoru cystersów, która ma swe chlubne początki ok. 1153 roku wraz z dokumentem fundacyjnym, przypomina i nam, że nie wszystko przecież dane jest nam na zawsze. Trwałość dzieła nie gwarantuje jedynie jego piękny początek. Dobrze bowiem wiemy, że po przeszło dwóch wiekach świetności i ten klasztor przeżywał swoje saeculum obscurum, zakończone decyzją opata Tylmana o przeniesieniu opactwa z Łekna do pobliskiego Wągrowca. Historia tej translokacji – jak udowadnia m.in. prof. Andrzej Wyrwa – obrosła wieloma miejscowymi legendami i opowiadaniami. Jedno wydaje się w nich pewne, że i tutaj w jakiś sposób odbijały się sprawy związane z upadkiem duchowości cystersów i samym zniszczeniem klasztoru. Czyżby więc w umysłach i w sercach żyjących w Łeknie mnichów, z biegiem lat i wieków, popadło w jakieś zapomnienie to Chrystusowe upomnienie: uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Czyżby nie potrafili uwierzyć do końca słowom Pana: czuwajcie i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym? Pozostał co prawda wspaniały dokument fundacyjny i pozostało wspomnienie przyniesionego na te ziemie z Altenbergu ducha odnowy i ożywienia. Pozostały jednak także w pamięci, a może zwłaszcza w odkrywanych przez historyków i archeologów źródłach, jakieś dzieje upadku, które świadczą o tym, że wszystkie duchowe dzieła wciąż potrzebują – jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu z Księgi Apokalipsy – nieustannego zasilania wodą życia, wypływającą z tronu Boga i Baranka. Apokaliptyczny obraz życiodajnej rzeki, oblewającej Miasto Święte, wskazuje bowiem na niewyczerpane źródło szczęścia, sprawiedliwości i komunii z Bogiem. Ma ona nie tylko moc zachować to, co do tej pory było, ale pobudzać do stałego – wydaje owoc każdego miesiąca – wzrostu i owocowania. W ten sposób Autor Księgi Apokalipsy ukazuje nam, że w rajskiej oazie Miasta Świętego rośnie drzewo nie zapisane w podręcznikach botaniki – drzewo życia. Autor Księgi Apokalipsy jakby więc swoistą klamrą spina dwie historie, tę pierwszą, znaną z pierwszej biblijnej Księgi Rodzaju, i tę ostatnią, zawartą na kartach janowej Apokalipsy. W tej pierwszej, po grzechu człowieka – jak czytamy w Księdze Rodzaju – sam Bóg, wygnawszy człowieka, umieścił na wschód od ogrodu Eden cherubów i miecz z połyskującym ostrzem, aby strzec drogi do drzewa życia. Człowiek bowiem, zwiedzony przez złego ducha, oderwał się od tego życiodajnego związku. Zlekceważył i odrzucił to, co dawało mu życie. Przywołane zaś w dzisiejszym tekście z Księgi Apokalipsy drzewo życia służy uleczeniu i uzdrowieniu. Albowiem – jak słyszeliśmy – nic godnego klątwy już nie będzie (…) I już nocy i ciemności zła i grzechu nie będzie (…) Będą oglądać Boże oblicze, a imię Jego będzie na ich czołach (…) bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków.
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Rozpoczęta dokumentem fundacyjnym historia cystersów w Łeknie, a potem w pobliskim Wągrowcu, należy niewątpliwie zarazem do pięknych, jak i do dramatycznych kart historii. Przetrwała w naszej pamięci i stanowi niewątpliwie – jak głosi tytuł krajowej listy UNESCO – pamięć świata, tego świata, który na fundamentach historii zapisuje swoją współczesną kartę. Obyśmy pamiętali, że kieruje nią ręka Tego, który nas stworzył i który jest naszym Bogiem, i którego oczekujemy w chwale. Amen.