Poświęcenie obrazu i ołtarza, 29.10.2023 Niemczyn
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z poświęcenie obrazu i ołtarza w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Niemczynie, 29 października 2023.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Które przykazanie jest największe? Pytanie, z którym uczony w Prawie zwrócił się do Pana Jezusa, prowadzi nas do jedynych chyba z najbardziej znanych i często przez wielu powtarzanych słów samego Jezusa: Będziesz miłował Pana Boga swego i będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Są to – jak pewnie uczyliśmy się na katechezie – dwa przykazania miłości, które kiedyś Bóg dał swojemu ludowi za pośrednictwem Mojżesza, a które właśnie teraz, w odpowiedzi uczonemu w Prawie, sam Jezus łączy w jedno. I choć to prawda – jak przed chwilą wszyscy usłyszeliśmy – że przecież największym i pierwszym przykazaniem jest miłość Boga, to jednak – jak poucza Pan Jezus – miłość musi kierować się nierozdzielnie i ku Panu Bogu i ku bliźniemu. Czy jednak można nakazać miłość? Czy miłość może w ogóle być przykazaniem? Czy można lub trzeba kochać, bo ktoś nam to nakazał, ktoś do tego nas zobowiązał? Miłość nie jest związana tylko z uczuciem i emocjami. Uczucia mijają, a emocje przychodzą i odchodzą. Miłość wyraża się w tym, że chcemy dobra dla tego, którego kochamy: pragnę dobra dla ciebie. A mogę tak żyć tylko wtedy, gdy wiem, że sam jestem kochany. Kocha więc ten, kto doświadczył miłości, kto otworzył się na miłość. Może właśnie dlatego święty Jan Paweł II mówił, że człowiek nie może żyć bez miłości, że pozostaje dla siebie istotą nieznaną, jeśli nie doświadczy miłości, jeśli nie objawi mu się miłość, jeśli jej nie dotknie i w pewnym sensie nie uczyni swoją.
Deus caritas est! Bóg jest miłością. Bóg pierwszy nas umiłował i z tego pierwszeństwa miłości Boga wobec nas jako odpowiedź może narodzić się w nas miłość. W historii miłości, którą opowiada nam Biblia, Bóg zawsze wychodzi nam naprzeciw – jak przypomina nam w swej encyklice o miłości chrześcijańskiej papież Benedykt XVI – Bóg wychodzi nam naprzeciw i próbuje nas zdobyć – aż do Ostatniej Wieczerzy, aż do Serca przebitego na krzyżu, aż do objawień Zmartwychwstałego. Bóg wychodzi nam naprzeciw w Kościele i przez Kościół, przez ludzi, w których objawia swoją obecność; poprzez Słowo, w Sakramentach, w sposób szczególny w Eucharystii. I nie jest to przecież jakikolwiek Bóg, ale ten Bóg, który w Jezusie Chrystusie ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca, aż po wydanie siebie za nas, aż po wyciągnięte z krzyża do nas ramiona; Bóg, który i nam powtarza: życie moje oddałem za ciebie, bo cię kocham człowieku. Kto więc otworzy się na tę miłość, kto jej w swoim życiu doświadczy, kto ją rozpozna i przyjmie, ten odpowie miłością. On nas bowiem kocha, pozwala, że możemy zobaczyć i odczuć Jego miłość i z tego „pierwszeństwa” miłowania ze strony Boga może, jako odpowiedź, narodzić się miłość również w nas.
Czy jednak wystarczy kochać Boga? Czy trzeba kochać bliźniego? A może i odwrotnie, gdy uważam, że kocham bliźniego, to w pewnym sensie pokazuję przecież, że kocham i Pana Boga. Czy więc muszę w jakiś szczególny sposób, np. przez modlitwę, przez moją obecność na Mszy świętej dawać świadectwo o mojej miłości Boga, czy tylko wystarczy, że jestem tzw. porządnym człowiekiem i nie narzucam się Panu Bogu, ale przecież On wie, że Go kocham, bo kocham drugiego człowieka, nie krzywdzę go, pomagam mu, zachowuję się porządnie? To prawda, że niektórzy zbyt powierzchownie przyjmują, że przecież wystarczy tylko kochać bliźniego, a tym samym kocha się i samego Boga. Wystarczy być jedynie dobrym dla drugiego, a wtedy konkretnie pokazuje się, że przecież kocha się Boga. Wystarczy troszczyć się więc o drugiego, nawet jeśli zapominamy o Bogu i nie ma On dla nas już żadnego znaczenia. Istnieje wtedy jednak niebezpieczeństwo, że wezwanie do miłości Boga zniknie czy rozpłynie się nam i przestanie być – jak tłumaczył dziś w Ewangelii Pan Jezus – tym największym i pierwszym. Jeśli bowiem Bóg jest Bogiem i jeśli On jest dla nas wciąż żywym i tryskającym źródłem miłości i życia, to pierwsza i najważniejsza odpowiedź miłości z naszej strony musi być ku Niemu. Miłość bliźniego jest zaś w pewnym sensie sprawdzianem naszej miłości do Pana Boga. To jest sprawdzian – powie nam papież Franciszek – bo jeżeli mówię „miłuję Boga”, a nie miłuję bliźniego, to nie jest dobrze. Sprawdzianem, że miłuję Boga, jest to więc, że miłuję bliźniego.
Moi drodzy. Istnieje zatem nierozerwalny związek między miłością Boga a miłością bliźniego i to tak silny, i tak zasadniczy, i tak istotny, że mówienie o miłości Boga, że pełne usta o miłości Boga, że te deklaracje i zapewnienia, stają się kłamstwem jak cymbał brzmiącym, jeżeli człowiek zamyka się na bliźniego, od niego się odwraca czy wręcz go nienawidzi. Dopóki będą istnieli brat i siostra, na których zamykam swoje serce – jak powie nam krótko i jasno papież Franciszek – będziemy jeszcze dalecy od bycia uczniami, jak o to prosi nas Jezus. Miłość bliźniego – jak wskazuje nam bowiem papież Benedykt XVI – jest drogą do spotkania również Boga, a zamykanie oczu na bliźniego czyni człowieka ślepym również na Boga. Jeżeli bowiem w moim życiu – jak tłumaczy nam dalej papież – nie zwracam zupełnie uwagi na drugiego człowieka, starając się być jedynie „pobożnym” i wypełniać swoje „religijne obowiązki”, oziębia się także moja relacja z Bogiem. Jedynie moja gotowość do wyjścia naprzeciw bliźniemu, do okazania mu miłości, czyni mnie wrażliwym również na Boga. Jest to rzeczywiście konkretny sprawdzian. Jest to swoiste „sprawdzam” skierowane do każdej i do każdego z nas. Jest to szczerość i uczciwość wobec Pana Boga, wobec siebie samego i wobec drugich.
Poświęcenie odnowionego ołtarza w waszym kościele jest też świadectwem tego, że miłość musi być konkretna. Nie może polegać tylko na słowach czy wzniosłych deklaracjach, ale musi się wyrażać w czynach, w konkretnym życiu. Wiara działa przez miłość. Przez miłość do Pana Boga i przez miłość do tych, którzy tutaj się z nami modlą, dla których kościół jest domem, o który wspólnie dbamy i który chcemy przekazać także tym, którzy tutaj po nas przyjdą, by czerpać siły do miłości Boga i bliźniego. Dzisiejsza Ewangelia kończy się stwierdzeniem Jezusa, że na tych dwóch przykazaniach, na miłości Boga i na miłości drugiego człowieka opiera się wszystko. Dosłownie można powiedzieć, że wszystko zawieszone jest jak drzwi czy okna na tych dwóch zawiasach. Opiera się na nich też i przekonanie, że miłość wzrasta jedynie przez miłość i jeszcze przypomnienie: mówię wam nie tylko: miłujcie się, aby być doskonałymi, ale miłujcie się w przeciwnym bowiem razie zginiecie.