Pielgrzymka maturzystów, 11.03.2023 Jasna Góra
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej na Jasnej Górze w czasie pielgrzymki pierwszej grupy maturzystów z archidiecezji gnieźnieńskiej, 11 marca 2023, bazylika jasnogórska.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Kochani Rodzice i Wychowawcy,
Umiłowani Maturzyści,
Cieszę się, że mogę się dziś z wami spotkać tutaj, na Jasnej Górze. I cieszę się, że przed czekającymi was egzaminami maturalnymi, przyjechaliście właśnie na Jasną Górę. Warto pamiętać, że wielu młodych przed wami pielgrzymowało tutaj przed maturą. I był to – tak myślę – dla większości, również kiedyś i dla mnie, czas bardzo ważny. Ważne, aby w takim momencie, gdy już zbliżają się maturalne egzaminy, pomodlić się o światło Ducha Świętego. Ważne, aby się zatrzymać i zawierzyć ten czas Bogu przez Maryję. Ale ważne też jest, aby tutaj, w takim miejscu i takim właśnie czasie, trochę pomyśleć już o tym, co przed wami. I nie chodzi mi, jak się pewnie domyślacie, tylko o samą maturę, ale także i o to, co ona w taki czy inny sposób przed wami otwiera, do czego was wprowadza i może już przecież w pewien sposób zapowiada dalszą drogę życia. Myślę, że wciąż jeszcze, niezależnie od dokonujących się tak szybko różnych zamian, w każdym pokoleniu ukończenie szkoły średniej i egzamin maturalny stanowią pewien istotny próg. Sądzę, że wiąże się on nie tylko z pytaniem o samą przyszłość, o jej możliwy, taki czy inny kształt, o to, co się może w przyszłości wydarzyć, co będzie, ale także z pytaniem, i to każdej i każdego z was, o wasze własne miejsce w tej przyszłości. Papież Franciszek w swym tegorocznym orędziu do was, młodych, zauważa, że wobec różnych wydarzeń, których my sami jesteśmy świadkami czy wprost uczestnikami, może zrodzić się w nas i takie pytanie: dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego właśnie mnie? Dlaczego teraz? Tymczasem – mówi nam papież – jednak tak naprawdę kluczowe pytanie naszej egzystencji brzmi: dla kogo jestem? I w swej propozycji odpowiedzi wskazuje nam właśnie na życie i na postawę Maryi. Mówi, żebyśmy przez chwilę popatrzyli właśnie na Nią. Bo przecież ta właśnie młoda kobieta, którą ukazuje nam Ewangelia, jest przykładem młodej osoby, która nie traci czasu, próbując zwrócić na siebie uwagę lub poszukując uznania innych – jak zdarza się to wówczas, gdy uzależniamy się od „polubień” w mediach społecznościowych – ale idzie w poszukiwaniu najbardziej autentycznych więzi, wypływających ze spotkania, z dzielenia się, z miłości i służby.
Moi Drodzy!
Jeśli tak właśnie jest, że Maryja daje nam przykład i może nas nauczyć poszukiwania najbardziej autentycznych więzi, to chyba w tej postawie możemy odnaleźć rzeczywiście pewną jasną wskazówkę, pewną podpowiedź, a nawet pewną już odpowiedź na pytanie, które brzmi: dla kogo więc jestem? Aby to pytanie sobie jednak zadać i na nie odpowiedzieć, trzeba zobaczyć, że i my jesteśmy odpowiedzialni za naszą przyszłość, że jesteśmy zdolni ją kształtować, że nie determinuje nas jakakolwiek przeszłość i że przyszłość naprawdę zależy również od nas samych, od naszych decyzji, od naszych wyborów. Jeśli więc stawiam sobie pytanie: dla kogo jestem, muszę najpierw wiedzieć, że moja obecność w życiu, moje zaangażowanie, po prostu moje życie, rzeczywiście się liczy. Ono ma bowiem niepowtarzalną wartość. Dlatego mogę i powinienem je kształtować. Jestem za nie przede wszystkim odpowiedzialny. Nie wolno mi więc nigdy myśleć i poprzestać na jakimś bezwiednym powtarzaniu sobie: Qué sera, sera; Whatever will be, will be – a więc, co będzie, to będzie. Jak lubił mówić młodym ludziom święty Jan Paweł II: do was należy przyszłość, ale także od was zależy przyszłość. Nie jesteś bowiem tak bezwolny – pisał w swym poetyckim Traktacie moralnym Czesław Miłosz – a choćbyś był jak kamień polny, lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach. I, jak zwykł mawiać już ktoś inny, możesz, więc wpłyń na bieg lawiny. Łagodź jej dzikość, okrucieństwo, do tego też potrzebne męstwo (…) a więc pamiętaj w trudną porę, marzeń masz zbyć ambasadorem. Matura w pewnym sensie nam to przecież zapowiada. Mówi nam, że już niebawem wyjdziemy z domu. Otworzą się przed nami nowe możliwości i nowe szanse. I naprawdę nie trzeba się ich obawiać. Trzeba tylko pamiętać, żeby żyć mądrze, żeby dobrze wykorzystać dane nam talenty i zdolności, twórczo je rozwijać, przekonać się trochę i do tego, że wielkie i ważne rzeczy nie zdobywa się łatwo, i wcale nie tak łatwo przychodzą, że trzeba będzie pracy, często wytężonej, że trzeba też zobaczyć wokół siebie drugich i ich obecność docenić, że nie można w życiu iść po trupach innych, że – jak mówił Jezus – więcej jest radości w dawaniu, aniżeli w braniu, że kto traci, a wiec kto oddaje swe życie w służbie drugim, prawdziwie je znajduje, a kto łapczywie pragnie je jedynie dla siebie zachować, zagarnąć, a nawet za wszelką cenę wyrwać, ten ostatecznie je straci. Trzeba więc wciąż pytać: dla kogo jestem?
Moi Kochani!
Na Jasnej Górze wpatrujemy się dziś w oblicze Maryi. Od Niej uczymy się miłości i służby. Wesele w Kanie – o którym opowiada nam Ewangelia – wskazuje przecież na kobietę, która ma naprawdę bystre oczy i wrażliwe serce. Widzi ludzką biedę i bierze sobie do serca troski ludzi. Mówi o nich Jezusowi. Nie odwraca wzroku. Nie ucieka od trudnej rzeczywistości. Nie chowa się w jakimś prywatnym kącie własnego szczęścia. Wychodzi im naprzeciw. Nie wycofuje się więc i nie jest obojętną. Myślała bardziej o innych niż o samej sobie. I to właśnie – jak zauważy papież Franciszek – wniosło w Jej życie prawdziwy dynamizm i entuzjazm. Nie możemy sobie wyobrażać, że wraz z nami wszystko się zmieni. Nie możemy oczekiwać, że od razu wszystko będzie nowe. Oczywiście – powtórzę wam jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – i wy nie rozwiążecie wszystkich problemów świata. Nikt jednak tego od was tak naprawdę nie oczekuje. Nie chodzi o to, by stawiać wam jakieś przesadzone wymagania. Nie chodzi o to, by wzywać do rzeczy niemożliwych. Chodzi tylko o to, by wam powiedzieć, że w tym, co niewiele, można jednak wiele zrobić. Papież Franciszek jako swoisty dowód na to, przytoczył kiedyś pewne zdarzenie z Matką Teresą z Kalkuty. Kiedyś – mówił –ktoś jej powiedział: To, co matka robi, jest przecież zaledwie kroplą w oceanie. A ona odpowiedziała: ale gdybym tego nie robiła, w oceanie byłoby o jedną kroplę mniej. Naprawdę jesteście nadzieją na nową jakość. Niech więc Maryja, u której stóp dziś, w tak ważnym momencie waszego życia jesteście, będzie dla was wzorem, jak przyjąć w życiu ten ogromny dar i jak nieść go innym, stając się tymi, którzy niosą cierpiącej ludzkości Chrystusa, Jego współczującą miłość i hojną służbę. Niech Ona wspomaga was w waszych planach i marzeniach. Niech nie dopuści, aby już dziś ogarnęło was jakieś znużenie czy zniechęcenie. Niech budzi w waszych sercach nadzieję i radość. W tym pięknym okresie waszego życia, idźcie naprzód i nie odkładajcie tego, co Duch może w was dokonać.