Obóz stypendystów FDNT, 19.08.2022 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka przygotowana na Mszę św. kończącą wakacyjny obóz stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia w Gnieźnie „Jestem w Kościele”, 19 sierpnia 2022, kaplica Centrum Edukacyjno-Formacyjnego w Gnieźnie.

Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele,

W 2007 roku w czasopiśmie Oaza ukazał się felieton profesora Aleksandra Bańki pod znamiennym tytułem: Wyschłe kości Kościoła. Autor, oczywiście nawiązując do tego fragmentu z Księgi Ezechiela, który dziś przed chwilą czytaliśmy, między innymi napisał: współczesny Kościół w praktyce życia swoich wiernych niejednokrotnie przypomina dzisiaj bolesny obraz z księgi proroka Ezechiela – ciemną dolinę pokrytą wyschłymi, pozbawionymi życia kośćmi. Czy jest to obraz całego Kościoła? Pytał profesor i sam wówczas odpowiadał, że z pewnością nie, ale – diagnozował dalej – jeśli są takie jego części, jeśli są w nim właśnie tacy ludzie, jeśli być może i my sami w różnych sytuacjach mamy poczucie czy wręcz się rozpoznajemy w tym obrazie, i widzimy, że to, co było kiedyś w nas żywe, co kiedyś było pełne Bożego ducha, co nas prowadziło, pod wpływem różnych sytuacji i doświadczeń zaczyna teraz i w nas więdnąć i usychać, zaczyna obumierać, zaczyna przypominać taką właśnie ezechielową dolinę, musimy pamiętać – jak wskazywał wspomniany Autor – że Kościół nie będzie jaśniał pełnią swego blasku – światłem chwały bijącym od tronu Baranka i uobecniającym się w życiu i postawie tych, którzy do Niego należą.

Moi Kochani!

Bardzo się cieszę, że w tym roku podczas waszych wakacyjnych spotkań właśnie na ten temat rozmawialiście, rozważaliście, być może także nieco się nawet spieraliście i wspólnie szukaliście odpowiedzi na pytanie o wasze miejsce w Kościele. Jestem w Kościele! Tak, Kościół to wspólnota. Kościół to nasz wspólny dom. Kościół to Ty i ja. Oczywiście, Kościół to narzędzie w ręku Jezusa Chrystusa, bo przez Niego został założony – jak przypominał nam święty Jan Paweł II – na Piotrze i na apostołach. Kościół jest więc wspólnotą ludzi przez chrzest zakorzenionych w Chrystusie, z Nim złączonych. Papież Franciszek podkreślał kiedyś, że naszą chrześcijańską tożsamością jest przynależność. Nie jesteśmy bowiem odizolowani czy oddzieleni od siebie. Nie jesteśmy chrześcijanami każdy na własną rękę. Jesteśmy chrześcijanami, ponieważ należymy do Kościoła. Próbując jeszcze bardziej obrazowo opisać i wyrazić tę podstawową prawdę Ojciec Święty wskazał, że to jest trochę tak, jak nazwisko: jeśli imię brzmi „jestem chrześcijaninem”, to nazwisko – „należę do Kościoła”. I prosił zwłaszcza was, młodych, abyście nie pozwolili sobie wmówić, że lepiej jest być samemu. W pojedynkę można osiągnąć jakiś sukces – tłumaczył nie tak dawano młodym Portugalczykom przygotowującym najbliższe Światowe Dni Młodzieży – ale to niezwykle trudne bez miłości, bez wspólnoty, bez poczucia przynależności, będąc pozbawionym bezcennych doświadczeń, jakimi są wspólne marzenia, cierpienie, świętowanie. Nie bójcie się więc otworzyć, podjąć ryzyko; nie bójcie się innych.

Moi Drodzy!

Słowo Boże, którego dziś słuchaliśmy, pokazuje nam, że w tym wszystkim, co przeżywamy, co widzimy, czego doświadczamy, także dziś w Kościele, co napawa nas smutkiem czy niepokojem, co nam może, w takich czy innych sytuacjach nawet wprost przypominać ezechielową dolinę wyschłych kości, Pan Bóg wciąż nas prowadzi i ukazuje, w jaki sposób to wszystko, co jest dziś obumarłe, wyschłe, pozbawione życia, może naprawdę ożyć i rozkwitnąć. Nie my jesteśmy źródłem życia i nie my mamy moc ożywić to, co słabe i uschłe w nas samych czy w innych. Oczywiście, ważne jest, by zobaczyć, że jest to możliwe, że wciąż jest szansa, bo to Pan nas prowadzi, On pisze z nami swoją historię i On ma moc przywrócić życie. I tak jak w historii biblijnego proroka Ezechiela potrzebuje jednak do tego dzieła konkretnych osób. Spoczęła na mnie ręka Pana – czytaliśmy przed chwilą w Księdze proroka Ezechiela – i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz i postawił mnie pośród doliny. W Kościele jest miejsce dla każdego. Na każdej i każdym z nas spoczywa ręka Pana. Ci, którzy już otrzymali sakrament bierzmowania, mogą sobie przypomnieć, że dosłownie położono na nich rękę, na ich głowę, aby pamiętali, że naprawdę spoczywa na nas ręka Pana. Ktoś tłumaczył kiedyś, że warto pamiętać, że gdy kiedy Bóg posyła nam Ducha, to zwraca nam uwagę na ten gest dłoni, bo dłoń jest narzędziem pracy, bo nią są wykonywane rozmaite czynności. Kiedy widzimy Boga, który posługuje się tym znakiem, chowa się za tym znakiem wyciągniętej dłoni, to rozumiemy, że potrzebujemy otworzyć się na Jego działanie, nie tylko na Jego pouczenie (…) Bóg, który nam posyła Ducha i i pokazuje Go nam w tym geście dłoni, mówi, potrzebne jest działanie, nie tylko słuchanie. Przyjmujesz nie tylko Słowo, tylko to, co Bóg chce zrobić w Twoim życiu. Nie tylko, czego chce Cię nauczyć, tylko, co On chce zrobić.

Moi Kochani!

Bóg kładzie rękę na proroka Ezechiela i prowadzi go do doliny wyschniętych kości. Jeśli – jak napisał we wspomnianym przeze mnie felietonie profesor Aleksander Bańka – dziś Kościół – a ja tak sobie myślę, że zwłaszcza właśnie Kościół młodych – przypomina dzisiaj ten biblijny obraz z Księgi proroka Ezechiela – to na Ciebie Pan dziś kładzie swą rękę i wyprowadza Cię do Twoich sióstr i braci, do Twoich koleżanek i kolegów, do tych wszystkich, którzy mogą czuć się prawdziwie jak te wyschłe kości, bez życia, bez ducha, w samotności, w zagubieniu. Ale co mam robić? Co mogę zrobić? Czego Pan Bóg ode mnie oczekuje? Jakie zadanie przede mną stawia? Jak to wszystko może i będzie wyglądać! Pan – czytaliśmy przed chwilą -mówił Ezechielowi: mów do tych kości, słuchajcie słowa Pana! Tak mówi Pan Bóg: oto Ja wam daję ducha, byście ożyły. Co ja mam mówić do wyschłych kości? Co ja mam mówić w Kościele? Co ja mam mówić – zwłaszcza moim życiem, moją postawą, moimi wyborami, moim działaniem – do moich przyjaciół, koleżanek czy kolegów? Słuchajcie. Tak się zaczyna najważniejsze przykazanie: Shema Israel. Słuchaj, słuchaj Izraelu. Pan Bóg jest jeden. Będziesz Go kochał całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Do wyschłych kości mamy mówić o miłości Boga. Mówić, że Bóg nas kocha, że jest z nami, że przecież w Jezusie Chrystusie dosłownie kocha nas ponad życie, bo na krzyżu swoje życie dał za nasze, że wciąż z krzyża wyciąga do nas swoje ramiona i powtarza nam przez całą wieczność: życie moje oddałem za Ciebie, bo Cię kocham, człowieku! I właśnie o tym, o tym co najważniejsze, co ożywia takie czy inne wyschłe kości, co naprawdę daje życie, co tchnie życie, prawdziwe i bez zastrzeżeń, życie, której jedynie jest życiem, przypomniał nam dziś w Ewangelii święty Mateusz. A my wszyscy słuchając, wiemy już, o co Panu Bogu chodzi, jaka jest Jego droga do życia, do tego, żeby takie czy inne zeschnięte kości, powróciły znowu do życia. Pierwsze więc: będziesz miłował Pana Boga swego (…) i drugie podobne jest do niego: będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Oto nasze zadanie! Oto wasze zadanie w Kościele, Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele! Bo tylko ta miłość i taka miłość, nie w słowach, lecz w czynach, może ożywić wyschłe kości Kościoła.

 

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter