Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją, 19.02.2018, Warszawa

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii z okazji XXVI Światowego Dnia Chorego i Międzynarodowego Dnia Walki z Depresją, 19 lutego 2018, Warszawa. 

Siostry i Bracia w Chrystusie,

Można powiedzieć, że obydwa czytania, których dziś słuchaliśmy, i to pierwsze, zaczerpnięte z Księgi Kapłańskiej, i dobrze nam znany fragment Ewangelii według świętego Mateusza, ukazujący słynną scenę Sądu Ostatecznego, są, tak naprawdę, bardzo sobie bliskie i do siebie podobne. Oba przecież ukazują nam postawy godne naśladowania i przestrzegają przed przeciwnymi, które prowadzą człowieka do zguby. Jedne zasługują bowiem na życie wieczne, inne zaś, jak mówi nam Ewangelia, na wieczną karę i na wieczne potępienie. Czytanie z Księgi Kapłańskiej ukazuje nam swoisty kodeks postępowania, jaki ma obowiązywać w codziennym życiu i we wzajemnych relacjach w całej społeczności Izraelitów. Pan Jezus natomiast, mówiąc do swoich uczniów, wskazuje im zarówno na bardzo konkretne uczynki, jak i na konsekwencje, które z nich wynikają. O ile motywacją dla starotestamentalnych wskazań jest, jak słyszeliśmy, prawda o świętości Boga i wezwanie, aby w życiu być po prostu świętymi, jak On, Pan, Bóg wasz, jest święty, o tyle w Ewangelii Jezus odnosi zachowanie swoich uczniów wprost do samego siebie. Mówi im bowiem, że wszystko, co uczynili bądź czego nie uczynili swoim bliźnim, tak naprawdę Jemu samemu uczynili. O ile więc w pierwszym czytaniu Bóg staje wobec Izraelitów jako ich Prawodawca i Sędzia, domagający się od ludzi przestrzegania konkretnego zachowania, o tyle w Ewangelii Jezus sam objawia się jako bliźni, jako ten, któremu okazać mamy miłość i miłosierdzie. Mówi nam – komentuje podczas jednej ze swoich środowych katechez papież Franciszek ten tekst Ewangelii – że będziemy sądzeni przez Boga z miłości, z tego jak miłowaliśmy Go obecnego w naszych braciach, zwłaszcza najsłabszych i potrzebujących. Tym zatem, co się liczy jest nasza konkretna miłość do Jezusa utożsamiającego się z człowiekiem głodnym i spragnionym, z przybyszem i z więźniem, z chorym i cierpiącym. Odkąd bowiem Bóg w Jezusie Chrystusie stał się człowiekiem, odkąd przyjął na siebie ludzkie ciało, odkąd stał się we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu, odkąd wszedł dosłownie we wszystkim w nasz ludzki los, odkąd – jak prorokował Izajasz – sam obarczył się naszym cierpieniem i dźwigał nasze boleści, odtąd każdy człowieka na tej ziemi, każdy chory i cierpiący, każdy głodny i spragniony, każdy przybysz i więzień, każdy, kto doświadcza jakichkolwiek trudności i przeciwności w swoim życiu, może mieć pewność, że idzie z nim Jezus. On sam przychodzi, aby przynieść nam miłosierdzie zbawiającego Boga. W Nim jest siła i moc!

Umiłowani Siostry i Bracia!

Słuchamy dziś tych słów Ewangelii w szczególnym miejscu. Ze szczególną mocą brzmi właśnie tutaj i dociera do nas chrystusowe: byłem chory. Jesteśmy pośród chorych i z chorymi. Jesteśmy pośród tych, którzy stają codziennie u ich boku i z tymi, którzy poprzez różne ofiarowane im wsparcie, z daleka czy z bliska, tak konkretnie im towarzyszą. Wszystkich ożywia jedno pragnienie: okazać miłość, być przy tym, który cierpi, który przeżywa samotność i cierpienie, a często także tak trudno wyrażalną potrzebę bliskości. Chcemy więc dziś być blisko. Chcemy, jak Jezus, obejmować chorych takim samym, pełnym czułości i współczucia, spojrzeniem. Chcemy patrzeć Jego oczyma. On sam stawał wobec chorych tak często – jak mówi nam Ewangelia – dosłownie zdjęty litością. W tegorocznym orędziu na XXVI Światowy Dzień Chorego papież Franciszek przypomniał nam, że ciągle musimy dbać o to, aby w procesie leczenia szanowana była godność człowieka chorego i by on sam, w sytuacji, w jakiej się znajduje, w jakiej cierpi, w jakiej przeżywa swoje trudne doświadczenie i chwile, stawiany był zawsze w centrum tego procesu. Tak właśnie czyniąc, wszyscy, którzy pracują wśród chorych, przez swoją służbę będą dawać dobre świadectwo Ewangelii. To ona przecież stawia zawsze człowieka w centrum. Ona stawia w centrum człowieka chorego i cierpiącego. Ona też wciąż przypomina, że także w tym wypadku Jezus jasno nas upomina: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Ona też nas wzywa do odwagi i do otwartości serca. Ewangelia wzywa nas do konkretnej odpowiedzi i do działania. Ona też ukazuje, że w tym działaniu zawsze stajemy przecież wobec konkretnej osoby. Sam papież Franciszek, przypominając nam tę prawdę, podczas jednego z rozważań wygłaszanych przed niedzielną modlitwą Anioł Pański, jasno wskazał, że każdy gest pomocy jest przecież jednocześnie gestem komunikacji. Pytał więc: czy kiedy pomagacie innym, patrzycie im w oczy? Czy ich akceptujecie, nie obawiając się ich dotknąć? Czy ich akceptujecie delikatnie? Pomyślcie więc o tym, jak pomagacie? Z dystansem, czy też delikatne, będąc bliskimi? Pomyślcie więc, jak przychodzicie innym z pomocą! Nie może być ona nigdy anonimowym gestem. Nie może też kończyć się jedynie na szlachetnych zamiarach czy pragnieniach. Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam o konkretnych uczynkach: dać jeść, dać pić, przyjąć, odwiedzić, przyodziać. Przypomina nade wszystko o miłości, która potrafi dostrzec i zauważyć człowieka będącego w potrzebie. Bardziej niż przed jakimiś wykroczeniami czy nadużyciami, przestrzega więc nas dziś przed obojętnością. Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście. Bywa bowiem często – tłumaczył nam kiedyś z okazji Wielkiego Postu papież Franciszek –  że kiedy my mamy się dobrze i żyje się nam wygodnie, oczywiście zapominamy o innych, nie obchodzą nas ich problemy, ich cierpienia i krzywdy, jakich zaznają…, wtedy nasze serce popada w obojętność – gdy ja mam się względnie dobrze i żyję wygodnie, zapominam o ludziach, którzy nie mają się dobrze. Ta egoistyczna postawa obojętności przybrała dziś rozmiary światowe, tak iż możemy mówić o globalizacji obojętności. Jest to problem, któremu właśnie jako chrześcijanie musimy stawić czoło.

Drodzy w Chrystusie Siostry i Bracia! Kochani Chorzy i Cierpiący!

Utożsamiając się z człowiekiem chorym i cierpiącym, sam Jezus jeszcze raz nam powtarza: byłem chory. Tak, w każdym z was, cierpiących, odbija się oblicze samego Jezusa. On jest z wami. On jest w was. Postawa Jezusa wobec chorych i cierpiących pełna jest współczucia i nadziei. Nie porzuca nigdy tych, którzy cierpią. Ewangelie zaświadczają nam niejednokrotnie, że uzdrowił wielu, dlatego wszyscy – jak czytamy w Ewangelii według świętego Marka – którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć. Nie był On jednak i nie jest żadnym cudotwórca. Nie przyszedł na świat po to, aby usunąć z niego wszelkie cierpienie i zło. Nie odmienił ludzkiego losu jakimiś zewnętrznymi działaniami. I nie jest też – jak tłumaczył kiedyś papież Benedykt XVI – lekarzem w takim sensie, jak pojmuje to świat. By nas uzdrowić, nie patrzy z zewnątrz na cierpienie, jakiego doświadczamy; przynosi ulgę, obierając sobie mieszkanie w człowieku dotkniętym chorobą – by wraz z nim ją znosić i przeżywać. Dlatego obecność Chrystusa uwalnia od izolacji spowodowanej bólem. Człowiek nie cierpi już w osamotnieniu, lecz upodabnia się do Chrystusa, który ofiarowuje się Ojcu; jako cierpiący członek Chrystusa uczestniczy w Nim w rodzeniu nowego stworzenia. Bez pomocy Boga brzemię choroby i cierpienia ciąży w sposób okrutny. Chcemy dziś stanąć więc jako ci, którzy w Chrystusie mogą odkryć moc i siłę. Chcemy przyjść do Niego z naszymi cierpieniami. Chcemy zawierzyć mu siebie i nasz ludzki los. Ten, który przecież przez swoje Wcielenie, przez przyjęcie naszego ludzkiego ciała naznaczonego słabością i cierpieniem, prawdziwie zjednoczył się z każdym człowiekiem, będzie przy nas i z nami w naszych ludzkich cierpieniach. Ale łaska Boża – przypomina nam papież Franciszek – aby przyniosła owoce, wymaga zawsze naszej otwartości na Niego, naszej wolnej i konkretnej odpowiedzi. Prosimy więc dziś, aby Chrystus uczył nas takiej postawy. Prosimy, aby przełamywał nasz lęk i opór. Prosimy, by przez posługę wielu, niósł ulgę i pomoc wszystkim chorym i cierpiącym. Prosimy, by stał przy nas, gdy my stajemy wobec naszych sióstr i braci. I jeszcze raz za papieżem Franciszkiem powtarzamy: błogosławione ręce, które otwierają się, by przyjąć chorych i cierpiących i pomóc im: to ręce, które dają nadzieję. Błogosławione ręce, które się otwierają, nie prosząc nic w zamian, bez „jeśli”, bez „ale”, i bez „być może”: to ludzkie ręce, które sprawiają, że właśnie tutaj, że właśnie teraz na braci i siostry spływa Bożego błogosławieństwo. Amen

 

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter